2018 FPS CHALLENGE #7 Breed, Chasm: The Rift, MAXYMALNY BUL

BLOG
496V
Rankin | 07.04.2018, 13:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Los dziwne płata figle

Los różne płata figle - co ma wisieć nie utonie, przyjdzie kryska na matyska itp. itd. Tak samo u mnie - planowałem wyminąć Chasm the Rift, w który grać kompletnie nie miałem ochoty, za pomocą Breed, za który zabierałem się od naprawdę dłuższego czasu. Efekt wymijania był taki, że wnerwiony ułomnością gry rzuciłem Breed w kąt, a Chasm przeszedłem z apetytem i jeszcze expansion pack zaliczyłem od razu. Ale po kolei:

Breed

Chasm The Rift

(nieco poza challenge) Max Payne

MAKSYMILIAN BÓL to gra która przyniosła pewną sławę Remedy Entertainment ogólnie i Samowi Lake w szczególności. Krótko mówiąc, jest to strzelanka TPP, której sławę przyniosły dwa elementy: dobrze wykonana stylizacja na kryminały noir, oraz tzw. bullet time. Bullet time chyba każdy kojarzy, ale i tak wyjaśniam - za naciśnięciem guzika akcja spowalnia, kule stają się widoczne, a gracz ma więcej czasu na wycelowanie i minimalnie lepsze możliwości wyminięcia pocisków.


chyba jeden ze sławniejszych niememowych tekstów z gry

Maxa znam i szanuję, zresztą jak i wiele innych osób które w tę grały. Gra wzięła prosty koncept i pociągnęła go na tyle daleko, żeby akcji było dużo i żeby nie nudziła, Sam Lake odwalił kawał genialnej roboty pisząc noirowy monolog wewnętrzny protagonisty i dialogi/fabułę ogólnie, co nadało grze unikatowy klimat, który nie pozwalał o grze zapomnieć. Gra jest po prostu dobra i jest to fakt bezsprzeczny, więc wykorzystam okazję aby na Max Payne pomarudzić.

Bo jest na co.

Głównym problemem Max Payne jest zaimplementowany przez twórców system ~dynamicznej trudności~. Teoretycznie powinien on dopasowywać ilość wrogów, znajdziek, itp. do tego, jak radzi sobie gracz, ale podobnie jak każda inna implementacja tego systemu jest niezbyt doszlifowany i gra bardzo szybko idzie w ekstremum. Bardzo szybko wrogowie zaczną mieć hiper refleks, nieludzkie zmysły, koszule będą twardsze od kamizelek pancernych, a ich kule będą chyba ze zubożonego uranu. Najbardziej bezczelnym przykładem jest prosta strzelba, która w rękach gracza tylko najsłabszych wrogów i z bardzo bliska (ze względu na rozrzut) będzie w stanie zabić jednym strzałem, a przeciwnik będzie prawie za każdym razem z drugiego końca pokoju zabierał jakieś 90% zdrowia; zaraz za strzelbą na drabinie wkurzania będzie pistolet maszynowy ingram, albo "pół hp na start, a potem się zobaczy". Twórcy jeszcze złośliwie gdzieś od połowy gry wszystkich wrogów zaczynają ustawiać z gałami wlepionymi w jedyne drzwi którymi można wejść, przez co jeszcze zanim gracz zdąży cokolwiek dojrzeć, już w jego stronę leci kilka strzałów. Inaczej mówiąc - Max Payne nie jest tylko grą, która umożliwia quick save i quick load, jest grą, która wymusza quick save i quick load po każdym jednym wygranym starciu. To nie jest kwestia umiejętności, tylko zwykłego, głupiego szczęścia, jak tym razem polecą wrogie kule.


a n g e r y

Drugim koszmarnym (hehe) elementem gry są levele-koszmary. Dosłownie złe sny/majaki Maxa, które trzeba jakoś przebyć. O ile ogólnie robią one mocny klimat i są faktycznie niczym majaki, to w obu jest zaimplementowany segment, który najbardziej cierpliwego doprowadzi do białej gorączki - mówię oczywiście o ścieżkach krwi. Kto grał, ten na pewno nadal pamięta, reszcie tłumaczę, że jest to labirynt zawieszonej w pustce krwi; upadek oznacza śmierć, więc oczywiście spaść bardzo łatwo, po części na kulawą fizykę (postać czasem zwyczajnie się ześlizguje ze szlaku), po części dlatego, że trzeba bardzo dużo skakać. Pierwszy raz można choć od razu skoczyć trochę na czuja w lewo i ominąć 90% problemu, ale za drugim razem takiego skrótu nie ma, a co gorsze labirynt jest tym razem  wielopoziomowy.


aaaAAAAAAAAAAA

Po trzecie i już naprawdę czepialskie (MP to w końcu dobra gra, więc tak wiele buraków nie ma), o ile podkładający głos to profesjonaliści którzy odwalili kawał świetnej roboty i o ile writing jest, jak już pisałem, bardzo dobry, to modelami użyczającymi podobizn był sam dev team - o tym, że Max to Sam Lake chyba wiadomo ogólnie, m.in. za sprawą ultra " target="_blank">memetycznej miny z pogranicza zatwardzenia, ale reszta to jego koledzy i to widać. Widać głównie w stylizowanych na komiks przerywnikach, które są po prostu nieco zretuszowanymi fotografiami i o ile Sam/Max z grubsza jest on point, to cała reszta wygląda jak jakiś podrzędny LARP. Jedynym może wyjątkiem jest główna zła, Nicole Horne, której nie uwzględniono w liście płac, a była nią... mama Sama Lake.


rico muerte more like rick and morty

Poza tym wszystkim jednak powtórzę się, Max Payne to bardzo dobra gra, która nic się nie zestarzała i wielkich problemów nie sprawia. Rzekłem.

Oceń bloga:
4

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper