Love to hate, albo antagoniści znienawidzeni według Rankina

BLOG
445V
Love to hate, albo antagoniści znienawidzeni według Rankina
Rankin | 04.01.2017, 15:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Antagoniści w grach wideo występują w najróżniejszych gatunkach. Jedni mają złożone i przemyślane motywacje, inni siedzą całą grę w tle nie robiąc w zasadzie nic, jeszcze inni natomiast od pierwszych minut ujawnienia swojej roli ujawniają się jako na wskroś złe sukinsyny, których ubicie będzie źródłem niezmiernej satysfakcji.

Niniejszy wpis jest o tych ostatnich.

Dlaczego? Cóż, finalny boss osobiście pojawiający się w dosłownie w ostatniej minucie jest zazwyczaj mało satysfakcjonujący, nawet jeśli stawia wyzwanie. Długie, filozoficzne pojedynki z intelektualnym oponentem (oponentami) są dla odmiany niewątpliwie fascynującym zajęciem, ale jedynie w kontrolowanych dawkach... koniec końców najlepsi oponenci, najlepsze czarne charaktery to te postacie, które błyskawicznie wywołają u gracza reakcję, które skutecznie ściągną na siebie uwagę, których po prostu kochamy nienawidzić. Oto garść tego typu postaci, która mi szczególnie zapadła w pamięć.

George "The Faceless" Weissmann

[SPOILER]

Ranking nienawiści: 50 godzin widzisz gościa w cutscenkach i nie możesz mu zrobić krzywdy
Ocena walki z bossem: lejemy się 30 minut i to jeszcze nie moja ostatnia forma!

Naczelny antagonista Dragon Slayer: The Legend of Heroes: Trails In The Sky: First Chapter ujawiania się dopiero na samym końcu gry i zajmuje centrum sceny dopiero w sequelu, ale nawet sequela nie trzeba aby gościa od razu znienawidzić. Gdy ujawnia swoją prawdziwą tożsamość, w może pięciu minutach monologu wyłania się obraz sadysty, potwora, manipulatora, zepsutego do cna, który swoimi machinacjami doprowadził do niejednej tragedii. Dzieci-żołnierze? Dzieci-samobójczy zamachowcy? Destabilizacja całych krajów? To chleb powszedni tego gościa i każde działanie jakie podejmuje w Second Chapter tylko pogorszy jego obraz w oczach graczy. Dlatego też niesamowicie raduje rozbicie jego planów i ego w finale gry, a także egzekucja wykonana na jego osobie przez kogoś kompletnie nieoczekiwanego.

SHINREI YHVH


"
Chwała niech będzie mojemu imieniu!"

Ranking nienawiści: *tips fedora*, ale zrobione prawidłowo
Ocena walki z bossem: Dekaja Megidolaon Megidolaon Megidolaon Mouth of God p.s. Megidolaon

Jahwe, Jahwe, Jahwe. Bóg religii abrahamowych znany poniekąd też i w Polsce jest centralną postacią ładnych kilku odsłon zasłużonej i wielce zacnej serii Shin Megami Tensei. (f)Atlusowa interpretacja tego bóstwa jednak dość diametralnie różni się od tego, jak przedstawiany jest przez religijny kanon - ShinMegatenowy YHVH to miałki despota i dyktator, który może utworzył świat (według niego samego), a może świat utworzył jego (raczej tak), który stawia własne prawo i posłuszeństwo wobec własnej woli ponad wszystkich i wszystko. Nawet największa ofiara jest dla niego ledwie akceptowalnym pionkiem, a rebelia Lucyfera (który też nie jest pozytywny, ale ma interes w wspieraniu gracza) nawet eony doprowadza go do wściekłości. To planem YHVH jest doprowadzenie do globalnej wojny nuklearnej w Shin Megami Tensei i próby wprowadzenia despotycznego tysiącletniego królestwa, ale w tej grze jeszcze argumenty sił Prawa mają jakiś (?) sens i możliwe jest wsparcie Jahwe i zakończenie konfliktu. Dopiero w SMT II szaleństwo - bo jak inaczej to nazwać? - YHVH osiąga zenit i niezależnie od ścieżki jaką obierzemy, Prawa, Chaosu, czy Równowagi, finalnym bossem gry będzie właśnie on, gdyż niepowstrzymanie jego planów nie oznacza już rządów prawa czy jakiejś mitycznej, choć bezwolnej, idylli, a po prostu zniszczenie całego życia na Ziemi. Świstak donosi mi, że ubicie YHVH może być możliwe i w SMT IV Apocalypse, ale że dopiero zaczynam tę grę, staram się unikać wszelkich spoilerów.

Wilhelm "Deathshead" Strasse

 

Ranking nienawiści: nie mieści się w żadnej skali
Ocena walki z bossem: annoying gimmick: the fight

Od czasu Return to Castle Wolfenstein Wilhelm Strasse przewija się jako główny antagonista BJ Blazkowicza. Owszem, Fuhrer cały czas przewodzi Rzeszy, ale to Strasse, prawdziwy geniusz zła, będzie swoimi wynalazkami i pomysłami nakręcał fabuły gier. W najnowszym Wolfenstein: The New Order jednak scenarzyści przeszli samych siebie i dosłownie natychmiast jak się pojawia osobiście z łatwością wznieca żywą nienawiść graczy zmuszonych do dokonania sadystycznego wyboru i obserwowania konsekwencji tego wyboru. Maniera, moralność, cele Deathsheada są praktycznie kumulacją całego ideologicznego okropieństwa III Rzeszy i nawet postać (równie paskudnej) Frau Engel nie jest w stanie przyćmić tego potwora. Na dodatek gdy gracz myśli, że wreszcie dopadł go i będzie mógł się sowicie odpłacić, ten wyciąga bardzo osobisty dla BJa kopniak w metaforyczne jaja, a nawet umierając pokazuje BJowi (i graczowi) niesamowitego wała. Krótko mówiąc, można powtórzyć za nim samym: "In English it doesn't sound right. Say it... correctly: Toten... kopf"

Adria


...

Ranking nienawiści: osobne piekło zarezerwowane dla zdrajców i dzieciobójców
Ocena walki z bossem: katharsis

Na początku gry, gdy prawdziwa tożsamość i motywacja Adrii są jeszcze nieznane, wygląda ona tylko na arogancką wiedźmę, która mimo wszystko wspiera naszą misję pozbycia się Prime Evils. W pamiętnym finale trzeciego aktu zostaje jednak ujawniona prawda - Adria cały czas była wierną służką samego Diablo, dziecko świadomie miała z samym panem terroru (pod postacią opętanego Aidana) i do umożliwienia powrotu swojego pana nie zawahała się nawet przed poświęceniem swojej córki, którą każdy zdążył już polubić, i zniszczeniem jej duszy. Długi czas była potem nieuchwytna, dopiero dodatek Reaper of Souls umożliwił jej ubicie. Gdy tylko pojawia się nawet cień takiej możliwości, bohaterowie wszystkich klas natychmiast porzucają swoje dotychczasowe działania, aby ją dopaść i wyrównać stare rachunki. Myślę, że wszystkich grających w Diablo 3 usatysfakcjonował taki obrót spraw, nawet jeśli sama walka nie stanowiła wielkiego wyzwania.

Luca Blight


>MFW PIGS

Ranking nienawiści: szaleniec i zbrodniarz wojenny będący gigantyczną szynką
Ocena walki z bossem: katharsis i prawdziwa kulminacja Suikoden 2 (jak na złość gra ciągnie się jeszcze kilkanaście godzin)

O motywacjach i postaci dziedzica tronu Blight można by pewnie trochę napisać, ale prawda jest taka, że nikogo to nie obchodzi. Po prostu Luca Blight posiada niesamowitą prezencję, jest na wskroś zły, nie stara się tego w ogóle kryć, a każde jego wystąpienie będzie teatrem jednego aktora. Memetyczny status tego gościa scementowała akcja z zabiciem go - Blight jest tak napakowany, że zabicie go wymaga osiemnastu luda klepiących go raz za razem w porcjach po sześciu, prawdziwego deszczu (celnych!) strzał, pojedynku jeden na jeden z protagonistą, oraz kolejnego deszczu strzał, który dopiero przekonuje go do ostatecznego opuszczenia tego świata - a to wszystko w grze, gdzie wszyscy inni mogą z łatwością zginąć od zaledwie jednej strzały, a co dopiero chmary.

SHODAN


shodan x durandal otp

Ranking nienawiści: ego jak stąd do tau ceti, rzucająca graczowi kłody pod nogi do samego końca
Ocena walki z bossem: trudna i wymagająca wielu restartów (1), lol 3xICE (2)

Stara, dobra (he) SHODAN. Sztuczna inteligencja pośrednio lub bezpośrednio prowadząca fabuły obu System Shock, pozbawiona wszelkich hamulców moralnych, o bezkresnej ambicji i równie wielkim ego. Co ciekawe, w pierwotnym wydaniu System Shock SHODAN był (!) ot po prostu antagonistą z gatunku zły komputer, kolejnym potomkiem HALa 9000, krewniakiem Tycho, Durandala i AM. Dopiero jakiś czas później wyszła reedycja System Shock na CD, wraz z nią - voice acting, wraz z voice actingiem - głos SHODAN. Dzięki świetnej grze aktorskiej Terri Brosius i bardzo kreatywnej postprodukcji SHODAN z "kolejnej SI" stała się prawdziwą legendą, imitowaną chociażby przez GlaDOS, a wiadomości od niej stały się czymś więcej niż tylko kolejnymi mailami, nadając pojedynkowi haker-SHODAN bardzo osobisty wymiar (tym bardziej że protagonista 1 tylko siebie może winić za taki obrót spraw).

A wam jacy wrogowie zapadli w pamięć i zaleźli za skórę na tyle, że ubicie ich jest źródłem ogromnej satysfakcji?

Oceń bloga:
14

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper