ATARI - MOJA 25 - TKA GIER!

BLOG
2345V
Big_Gun | 28.06.2015, 18:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejny wpis z blox.pl sprzed dwóch lat. Mam nadzieję, że okaże się interesujący.
Postanowiłem ułożyć listę moich ulubionych gier z małego Atari. Jest to lista jak najbardziej subiektywna, na której zebrałem gry, w które grało mi się najlepiej i które darzę największym sentymentem.

Nie traktujcie tej listy w kategorii rankingu najlepszych gier na Atari, czy czegoś w tym rodzaju. Takich zestawień już kilka było. Poza tym myślę, że każdy fan Atarynki ma swoja prywatną listę ulubionych tytułów. Na liście celowo nie umieściłem gier polskich (z jednym, aczkolwiek ważnym wyjątkiem), powstałych w latach 90-tych. Im poświecę osobną notkę. Poniższy spis możecie jednak potraktować, jako listę rekomendacji. Coś w stylu must play dla każdego fana Atari.

Zaczynamy!

 

25. Abracadabra od TG Software (1983).

Powiecie - gra jakich wiele. I w sumie racja, ale tę pozycję traktuję z dużym sentymentem, bo o ile mnie pamięć nie myli była to pierwsza gra, w którą zagrałem na jakimkolwiek komputerze lub czy też konsoli (albo druga, o czym kilka gier dalej). Gierka była prostą labiryntówką, w której należało zebrać jak najwięcej skarbów i unikając duszków, węży i czaszek przedostać się do następnej planszy (po uprzednim zebraniu klucza). Nic specjalnego by w tym nie było, gdyby nie jeden fajny patent - ruchome ściany, które sprawiały, że za każdym razem grało się trochę inaczej (czytaj: nie było dwóch takich samych plansz).

 

24. Gyruss od Konami (1983). Konwersja na Atari - Parker Bros.

Kosmiczna strzelaninia od Konami (ukazała się najpierw na automatach).  Gierka poza bardzo wysokim współczynnikiem grywalności charakteryzowała się również wspaniałą jak na tamte czasu oprawą muzyczną wykorzystującą utwory klasyczne (Bach). Samo sterowanie było również dość oryginalne. Poruszaliśmy się bowiem po okręgu atakując "wychodzące" z jego centrum wrogie statki. Celem gry było odbicie planet układu słonecznego z rąk kosmitów (Gyrussian). Posłuchajcie i popatrzcie:

23. James Bond 007 od Parker Bros. (1983)

Pierwsza gra z agentem 007 w roli głównej i jedna z pierwszych gier, w które grałem (nie znając wcześniej filmów).  Wcielając się w rolę agenta dostawaliśmy do dyspozycji jego super wehikuł, którym trzeba było przejechać do końca etapy nawiązujące do 4 klasycznych filmów o Bondzie: Diamonds Are Forever, The Spy Who Loved Me, Moonraker oraz For Your Eyes Only. Gra była dość prosta i polegała właściwie tylko na przesuwaniu się w lewo przy jednoczesnym niszczeniu i omijaniu rożnego rodzaju przeszkód (ekran przesuwał się sam, a my tylko przyśpieszaliśmy lub zwalniali). W moim odczuciu był to jednak najlepszy Bond :-) (no może poza Agent Under Fire na PS2).

22. H.E.R.O. od Activision (1984).

 

"Latasz facecikiem ze śmigiełkiem w pupci" - głosił opis gry w katalogu jednej z krakowskich "nagrywarni" w czasach komuny (i nie chodzi tutaj o słynną giełdę w Elbudzie na Wadowickiej). W słynnej już "Biblii" atarowskich gier, wydanych gdzieś około 1987 roku "44 grach na Atari" pisano, że chodzi o ratowanie uwięzionych w jaskiniach rebeliantów (takie luźne nawiązanie do Gwiezdnych Wojen). Tak naprawdę chodzi o ratowanie uwięzionych pod ziemią górników. W sumie wszystko to nieważne bo grało się świetnie.

21. Tapper od Segi (1983). Konwersja na Atari od Bally Midway Manufacturnig Co.

Ktoś tego nie zna? Ręka w górę? Nie widzę! No właśnie - tego tytułu przedstawiać nie trzeba. Dodam tylko, że bohater gry serwuje jednak tylko piwo korzenne.

20. Henry's House od The English Software Company (1984).

Go Britannia!! Henry's House na zawsze kojarzyć mi się będzie ze tą słynną angielską pieśnią. No i ze sprzątaniem domu (włącznie z pełnymi trumien piwnicami). Piekielnie trudna gra z mnóstwem przeszkadzajek (latające tosty i jajka sadzone!!) na statycznych planszach. Do roboty! Ktoś tu musi posprzątać.

19. Ghost Chaser od Artworx Software (1984).

O tej grze pisałem już przy okazji notki o horrorze w grach. Odsyłam więc do odpowiedniego wpisu sprzed kilku dni, dodając tylko, że była to jedna z pierwszych pozycji, w które dane było mi zagrać. Do dzisiaj jest to również jedna z ulubionych gier na Atari mojego brata.

18. Keystone Kapers od Activision (1984).

Czyli zabawa w policjanta i złodzieja. Grając sympatycznym angielskim Bobby musi dorwać złodziejaszka ubranego w tradycyjny pasiak. Chłop albo nawiał właśnie z paki (na co wskazuje strój), albo opędzlował centrum handlowe (na co wskazuje miejsce akcji). Albo jedno i drugie :-). W każdym razie trzeba się nabiegać!

17. Ghostbusters od Activision (1984).

Pierwsza i moim zdaniem najlepsza gra o łowcach duchów (ok - najnowsza produkcja na PS3 i Xboxa też jest niezła), sprowadzająca się po prostu do tychże duchów łapania (aż do finałowego spotkania z piankowym marynarzykiem). A ileż radości sprawiało mi kupowanie i uzbrajanie samochodu!!

16. Karateka od Broderbund Software (1984).

Ta gra to według mnie jeden z tych tytułów, które istotnie wpłynęły na rozwój komputerowej rozrywki. Rzućcie okiem na poniższy filmik i zastanówcie się, który późniejszy, głośny tytuł przypomina Karateka (z tej samej firmy). Tak, zgadliście! Prince of Persia. Te dwa tytuły niewątpliwie mają ze sobą wiele wspólnego - animacja postaci, cut scenki, przedstawiające fabułę, motywy z ratowaniem ukochanej. Poza tym to naprawdę jedna z najlepszych gier na Atari (i bardzo dobra bijatyka).

15. Summer Games od Epyx (wydane przez U.S. Gold; 1984).

Obowiązkowa pozycja w trakcie nasiadówek 10, 11 i 12 - latków. Moim skromnym zdaniem jedyna dobra gra sportowo - olimpijska. 9 dyscyplin (na C64 było ich chyba więcej), kilka krajów do wyboru, możliwość gry nawet kilku osób (przy 2 joystickach) oraz RYWALIZACJA (ileż to razy dostawałem wpiernicz od mojego kolegi Jarka, który wygrywał prawie wszystkie dyscypliny - na szczęście zawsze "dowalałem" mu w skokach do wody!).

14. Gremlins od Atarisoft (1984).

Kolejna gra na licencji filmowej. Lekki klimacik grozy (wspomnienia z przerażającego, jak dla 10 latka, seansu filmowego) i swobodne machanie mieczykiem. Jedna z tych gier, które udało mi się skończyć (99 plansza pełna Gremlinów a potem wszystko od nowa, czytaj: od pierwszego poziomu).

13. Archon od Electronic Arts (1983).

 

Takie dziwne szachy :-) - myślałem zaczynając w to grać. Gra faktycznie trochę szachy przypomina, ale w przeciwieństwie do gry planszowej starcia między stronami rozstrzygają się na dodatkowych mapach w trakcie walki One vs One. Dowodzimy siłami światła lub ciemności, które w swoich szeregach posiadają bestie wywodzące się z różnych mitologii i podań. Dodatkowo do dyspozycji mamy głównodowodzących - czarodziejów dysponujących czarami.Część druga już mnie niestety nie wciągnęła (głównie z powodu braku zrozumienia zasad).

12. World Karate Championship / Internationa Karate od Epyx (1986).

 

Jedna gra w dwóch. Jedyna różnica między tytułami to możliwość walki w  Egipcie i Australii w World Karate Championship. Prosta bijatyka turniejowa z dość dużym jak na tamte czasy zestawem ciosów (plus rozwalanie desek głową). Dla mnie najlepsza bijatyka 2D w dobie 8 bitowców (rządziła do czasu nadejścia Street Fightera 2 na Amigę).

11. Alley Cat od Synapse Software (1983)

Przygody niesfornego dachowca na drodze do pożywnego posiłku (myszki i rybki) oraz wąsatego serca ukochanej domowej kocicy. Czysta zręcznościowa wyżywka. Jedna z trudniejszych gier w jakie dane było mi zagrać (te cholerne miotły!). Miau!

10. River Raid od Activision (1982).

Najstarsza gra w tym zestawieniu i pradziadek wszystkich strzelanin (no może jednak prababcia, bo pradziadek do Asteroids). Tytuł obowiązkowy dla każdego gracza. 87 miejsce w rankingu Flux Magazine na 100 najlepszych gier wszech czasów. Z resztą - w to grał każdy!

9. NINJA od Mastertronic (1986).

 

Pierwsza gra, którą skończyłem (w życiu!!).  Poza tym całkiem fajna chodzona bijatyka z niezłą muzą (ale to w już reguła w przypadku Atari). No i można była przeciwnika od razu skasować mieczem (albo "uśpić" shurikenami). Rodzajów przeciwników było tylko 3 (Thug, Karateka i Ninja), ale za to na ostatniej planszy czekała nas prawdziwa jatka (przy okazji zbierało się tzw. Idole, dzięki którym można było otworzyć ostatnią komnatę).

8. Zorro od Datasoft (wydanie przez U.S. Gold; 1985).

Kolejne ratowanie ukochanej, tym razem przez gościa w czarnej masce, pelerynie i kapeluszu.  Oprócz tradycyjnych pojedynków na szpady trzeba było również po drodze rozwiązać kilka zagadek. Wszystko to przy dźwiękach hiszpańskiej melodii. Z ciekawostek należy dodać, że wersja kasetowa była okrojona w stosunku do dyskowej, przy czym obie "ważyły" tyle samo!

7. Zybex od Zeppelin Games (1988)

Strzelanina typu side scrolling. Chyba najlepsza tego typu gra na Atari, powstała już u schyłku popularności tej platformy. Jak zwykle w takich przypadkach poziom trudności był podkręcony do potęgi entej. We dwóch było łatwiej, ale pamiętajcie, że 20 lat temu nie dało się save'owac co 5 minut. Poza tym - jak zwykle - super muza (grafika też niczego sobie).

6. Bruce Lee od Datasoft (1984).

Gra od tej samej firmy co Zorro. (co jest widoczne szczególnie w grafice) Darzę ją szczególnym sentymentem, ze względu na to, że znalazła się ona na pierwszej kasecie - zestawie z grami, którą dostałem (dzięki Tato! - właściwie takie było moje "zamówienie" - "Proszę o kasetę z Brucem Lee"). Spędziłem przy niej mnóstwo czasu i jest to jedna z tych pozycji od których zaczynałem przygodę z grami, i którą udało mi się skończyć. Do dzisiaj odpalał sobie czasem wersje na PC (działa pod Windowsem). Poza tym to jedna z najlepszych klasycznych platformówek w historii (miejsce 18 w rankingu Retro Gamer'a na 25 najlepszych platformówek wszech czasów).

5. World Soccer Manager od Zeppelin Games (1990).

Pierwszy manager, w którego grałem i przy którym spędziłem setki godzin (dosłownie). Można było grać w lidze angielskiej. Gra nie posiadała jednak licencji. Zmiany ustawienia i piłkarzy można było przeprowadzić tylko w czasie przerwy. Dodatkowo, gra posiadała (chyba jako pierwsza) możliwość włączenia komentarza.

4. Boulder Dash od First Star Software (1984).

Rockford rządzi. Nawet dzisiaj. Chciałbym mieć tyle diamentów w realu ile uzbierałem w tej grze :-). Fajnie byłoby zobaczyć ją w odświeżonej wersji np. na Xbox Live. O tej grze można spokojnie napisać: Boulder Dash Rocks!

3. Draconus od Cognito Label (1988).

 

Jedna z najładniejszych i najlepszych pod względem grywalności gier na Atari. Przygody księcia Draconusa, którego celem jest oswobodzenie rządzonej przez siebie krainy smoków z rąk smoczego tyrana (zobaczcie poniższy filmik). Gra należała to wymarłego już całkowicie gatunku gier platformowo - labiryntowych. Zawierała też kilka fajnych patentów, jak np. przemiana w smoka wodnego - Draconewta. Jak zwykle w przypadku gier na Atari była piekielnie trudna (ilość energii do zebrania była bardzo niewielka, co sprawiało, że trzeba było pierońsko uważać na wszelkiego rodzaju przeszkadzajki).

2. Preliminary Monty od Parker Bors. (1983).

Jeśli mnie pamięć nie myli, to właśnie ta gra była pierwsza produkcją, w którą zagrałem, stąd nie mogło jej zabraknąć na liście. Celowo wybrałem Preliminary Monty, a nie jej bardziej znaną bliźniaczą siostrę Montezuma's Revenge, gdyż w tę drugą prawie nie grałem. (Monty było wersją wstępna Montezumy). Preliminary Monty za to skończyłem co wymagało ode mnie prawie fotograficznego zapamiętania mapy labiryntu (nie zapomnę ostatniego etapu - ciemność widzę! ciemność). Sama historia powstania tych dwóch gier jest również bardzo ciekawa (słynny motyw z niemożnością skończenia Zemsty Montezumy). Chętnych do jej poznania odsyłam do książki Bartłomieja Kluski "Dawno temu w grach". Gra ta jest sztandarowym przykładem labiryntówki (można by ją umieścić w każdej growej encyklopedii).

1. Robbo od Laboratorium Komputerowego Avalon (1989).

I tak dochodzimy do końca. Końca, na którym znajduje się jedyna polska gra w zestawieniu. Każdy miłośnik Atari musi / musiał zapoznać się z tą pozycją. Moim zdaniem jest to najlepsza gra na Atari (i chociaż jak wspomniałem we wstępie lista ta to nie ranking musiałem umieścić ją na pierwszym miejscu) i jedna z najlepszych polskich gier. Tytuł ten łączy wszystko co najlepsze w labiryntówkach, grach zręcznościowych i grach logicznych. Czerpie garściami z klasyki (vide Boulder Dash) dodając wiele od siebie (szczególnie w kwestii grywalności oraz architektury poszczególnych poziomów - bombki, pistolety, teleporty itd.). O jej popularności świadczy również liczba oficjalnych i nieoficjalnych kontynuacji i modów tworzonych przez fanów (głównie dzięki wspaniałemu Robbo Constructor). Kto nie grał - musi zagrać. Ja gram prawie bez przerwy.

I to już wszystko! Zainteresowanych odsyłam do googli i zapraszam do dyskusji, Jeśli ktoś gdzieś ma jeszcze egzemplarz kultowej gazety "44 gry na Atari" to proszę o kontakt (mam ochotę poczytać sobie legendy do tych wszystkich 44 gier. Autorów czasem ponosiła fantazja).

Oceń bloga:
14

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper