Gry, które zacząłem i... nie ukończyłem

BLOG
2805V
Gry, które zacząłem i... nie ukończyłem
Sickman | 22.09.2016, 18:56
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W moim kolejnym (nietypowym tym razem) zestawieniu chciałbym zamieścić kilka gier, w które miałem okazję zacząć grać, jednak nie dane było mi ich ukończyć. Powody były różne i co prawda po paru latach udało mi się nadrobić część zaległości to i tak lista prezentuje znane i lubiane tytuły.

W wielu przypadkach powodem odstawienia i zrezygnowania z danej gry był tzw. nadmiar gier. Może gdybym nie miał co wrzucić do napędu konsoli (ah, ta era kopii zapasowych) to poniższa lista nawet by nie powstała.

Kolejność przypadkowa.

Final Fantasy Tactics (PSX)

Nawet tak wielka i wspaniała gra nie doczekała się na moim TV napisów końcowych. Od samego początku zniechęcał mnie poziom trudności tego taktycznego RPG. Po kolejnych porażkach przystępując do walk na tym samym etapie dostawało się tych samych przeciwników z wyższym poziomem doświadczenia (o ile się nie mylę), a że miałem wówczas paręnaście lat to motywacja była bardzo niska i dosyć szybko gra powędrowała na półkę.

Parasite Eve 2 (PSX)

Wszystko szło dobrze do momentu walki z pewnym bossem, na którego trzeba było wytoczyć cięższą artylerię i przygotować spory zapas amunicji. Nie dość, że dobiegłem na końcówce życia to naboi miałem tyle, że mogłem go co najwyżej drasnąć. Jeśli dobrze kojarzę to tego przeciwnika spotykało się po wejściu na jakąś platformę (?) i tam otaczały nas barierki i można było biegać dookoła. Tyle zapamiętałem. Potem załatwiłem sobie solucję przejścia gry i okazało się, że boss jest faktycznie trudny i z moimi zapasami nie było sensu nawet startować, a możliwości powrotu i uzbierania pocisków były niemożliwe (save na jednym bloku oczywiście). Gra poszła w odstawkę.

Suikoden 3 (PS2)

Od razu na wstępie zaznaczam, że byłem posiadaczem pirackiej wersji gry co mogło mieć wpływ na błąd jaki mi się przytrafił. Sytuację pamiętam jak przez mgłę ale kojarzę, że był taki moment, w którym aby pchnąć fabułę do przodu należało pogadać z gościem koło windy, którego spotkało się trochę wcześniej. Tak się złożyło, że żadnego typa w tym miejscu nie zastałem. Nie pomagało kilkukrotne wychodzenie i wchodzenie do lokacji, rozmowy z innymi npc też nie zdały rezultatu, również metoda load - reset nie naprawiła problemu. Gra na bok.

The Evil Within (X360)

Tak na serio to do tej pory nie rozumiem zachwytów nad tą grą. Niemal od początku rozgrywki miałem wrażenie, że gram na siłę, ot tak na zasadzie "a może zaraz będzie koniec". Bardzo szybko znudziły mnie schematy jakie towarzyszą nam podczas podróży. Zróżnicowanie potworów to trzecia liga, a sama eksploracja nie zachęciła mnie do dłuższego obcowania z Evil Within.

Final Fantasy XII (PS2)

Ponad 150 godzin gry, ubity Yiazmat, zdobyte wszystkie wyjątkowe bronie, ekwipunek, a także odblokowane wszystkie umiejętności na siatce dla czterech postaci. Nie spieszyłem się za bardzo z ukończeniem gry dlatego odwlekałem ubicie ostatniego bossa. Odwlekałem tak długo, że w końcu o nim zapomniałem, a że w międzyczasie pojawiły się inne gry to czasu na skończenie FFXII nigdy nie znalazłem. Dziś karty pamięci ze stanem gry oczywiście nie mam, a zaczynać od początku jakoś mi się nie chce. Może skuszę się na remaster z trofeami.

Silent Hill 4: The Room (PS2)

Choć starałem się bardzo mocno i z zaciekawieniem śledziłem kolejne wydarzenia związane z fabułą to niestety nie dałem rady wytrzymać kolejnych powtarzających się motywów i biegania niemal non stop po tych samych lokacjach. Backtracking (znacząco wydłużający rozgrywkę) w tej grze był tak wszędobylski, że potrafił skutecznie odpędzić mnie od tej gry.

Bloodborne (PS4)

Prawdą jest, że poziom trudności doprowadzał mnie czasami do niekontrolowanych wybuchów złości ale to nie to było główną przyczyną pozostawienia tej gry po około 15 godzinach. Tak się złożyło, że w danym tygodniu bardzo potrzebowałem gotówki i nic innego nie przyszło mi do głowy jak sprzedaż niedawno zakupionego Bloodborne. Oczywiście teraz trochę żałuję ale jestem przekonany, że prędzej czy później taką zaległość będę w stanie nadrobić.

Dragon Quest VIII: JotCK (PS2)

Szykując się na ostatniego bossa miałem 38 lv na każdej postaci. Powodem tego był fakt, że całą grę parłem do przodu unikając levelowania, każdy boss sprawiał mi trochę problemów i co prawda jakimś cudem udało mi się dojść do ostatniego rywala ale o zwycięstwie mogłem tylko pomarzyć. Prób ubicia jegomościa nie brakowało, cierpliwości za to - niestety zabrakło.

GTA: Vice City (PS2)

Tą część GTA pogrążył fakt, że zabrałem się za nią po skończeniu GTA 3 i San Andreas. Po wielu świetnych rozwiązaniach jakie zaserwowało SA nie byłem w stanie odnaleźć się w świecie Vice City. Wszystko wydawało się takie malutkie, nierozwinięte wręcz ubogie. Zaliczyłem może z 5 misji głównych i najzwyczajniej w świecie wyłączyłem konsolę. Vice City podziękowałem na zawsze.

Legacy Of Kain: Soul Reaver (PSX)

Tak, nawet taki klasyk został przeze mnie nieukończony. Jako młody niedoświadczony gracz kompletnie nie mogłem pojąć idei teleportów pomiędzy światem żywych i umarłych (dla mnie wtedy nowość). Nie mogłem pogodzić się z tym, że najzwyczajniej w świecie ubywa mi energii życiowej, ponadto cały czas miałem wrażenie, że błądzę w miejscu. Koniec końców znużony rozgrywką zmuszony byłem zostawić Soul Reaver.

Znalazłoby się jeszcze kilka innych tytułów ale te wydają się takie najbardziej znane :P

Oceń bloga:
51

Komentarze (116)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper