Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Czy lubisz pozycje które robią z Ciebie demona i każą wybierać pomiędzy dwiema równie nieprzyjemnymi opcjami, uświadamiając jaka to paskuda w Tobie tkwi? Warto czasem dowiedzieć się czegoś nowego o sobie i to gdzie leżą nasze granice. Produkcja HumanNature Studios nie posuwa się aż tak daleko, aczkolwiek co nieco na nasz temat nam powie.
Pierwsze wrażenie..
Po rozpoczęciu gry nietrudno zauważyć że mamy doczynienia z “kosmicznym” tytułem. Bohaterowie posługują się bardzo ciekawym językiem dźwięków, jęków oraz wyrazów zachwytu czy też niezadowolenia. Moja córka lubiła je kopiować, zaś taki sposób prowadzenia dialogów dobrze komponuje się z rysowaną otoczką gry. Naszym bohaterem jest robot QT3, który zostaje porzucony na jednej z asteroid przez pewną rodzinę. Po 40 latach czekania z na ich powrót (stoik!) z pomocą przychodzi Alien Jeff, który przynosi nie do końca dobre nowiny. Minowicie nasz robot został wycofany z produkcji, ponieważ nie był wystarczająco "ludzki". Jeff ma za zadanie sporządzenie raportu na temat tego, czy jesteśmy w stanie nauczyć się co to znaczy być człowiekiem. Jest to jedyna droga aby ocalić naszą metalową skórę przed przerobieniem na konserwy, a terapeuta “z urzędu” ma za zadanie monitorowanie naszych postępów w poznawaniu czym jest ludzkość.
Doki-Doki Universe (DDU) jawi przed nami kolorowy wszechświat w wymiarze 2-D, gdzie na każdej z 20 tematycznych planet mamy za zadanie poznać problemy zamieszkujących je istot, oraz pomóc im w ich rozwiązaniu, przy okazji ucząc się czegoś na swój temat. A może na odwrót?
Twórcom nie brakowało humoru i nazwy planet w ciekawy sposób odwzorowują istoty je zamieszkujące lub też sytuacje jaka na nich panuje. Przykładowo “Ert” to “Ziemia”, a planeta pokryta lodem to jakże obrazowo brzmiące “Brrr”. Ten humor uwidacznia się również w dialogach jakie przyjdzie nam prowadzić z mieszkańcami DDU, dając nam czasem możliwość odpowiedzenia w sposób przyjazny, neutralny, czy też do pewnego stopnia złośliwy. Każda z postaci charakteryzuje się rzeczami które lubi, nie lubi, a także ulubioną formą powitania (3 do wyboru - ukłon, machanie dłonią, całus). Myk w tym, że nie wiemy co kto lubi/nie lubi dopóki nie porozmawiamy z samym zainteresowanym lub też innymi mieszkańcami danej planety. Rozwiązując problemy napotkanych postaci sprawiamy, że lubią nas bardziej lub mniej. Czasem wystarczy porozmawiać albo przytulić daną osobę, aby pomyślnie zakończyć dany problem. Najczęściej jednak jest tak, że każdy coś chce, a my robimy za Świętego Mikołaja co spełnia zachcianki. Niektóre z próśb wydają się trochę nietypowe - "chce mieć córkę i do tego żonę" (hmm) lub też prozaiczne jak chęć posiadania zwierzaka. Problem w tym że z pustego i Salomon nie naleje. Tak więc skąd mamy brać te wszystkie prezenty? Jako że nie mamy własnych niewolników w postaci elfów musimy te prezenty sami pozbierać porozrzucane po planetach, lub też otrzymać je od innych mieszkańców Wszechświata. Nie jest to trudne zadanie i w niedługim czasie liczba fantów z którymi się tarmosimy przekracza 100, 200 i nawet 300. Prosty system organizacji naszego “worka” niejako ułatwia znalezienie odpowiedniego prezentu, ale nie zawsze się to sprawdza. Jednorazowo na ekranie możemy wyświetlić około 30 przedmiotów. Wciśnięcie “trójkąta” pozwala nam przywołać przedmioty z podobnej kategorii co podświetlony, zaś “kwadratu” kolejną grupę przedmiotów - całkiem intuicyjne rozwiązanie.

Trochę czasu spędzimy poszukując odpowiednich fantów, ponieważ niektórzy z naszych rozmówców podarują nam prezent, tylko wtedy gdy będą nas darzyć wdzięcznością i sympatią, a niektórzy wręcz przeciwnie, wtedy gdy będą chcieli abyśmy się odczepili bo mają nas dość. Wskaźnik sympatii/antypatii klarownie obrazuje emocje i uczucia jakimi darzy nas dana postać.
Oprócz fantów zdobywamy także dekoracje, którymi możemy przyozdobić naszą planetę domową. Wraz z postępami odkrywamy także dodatkowe tła do naszej planety, aby nadać naszym “4 kątom” odpowiedni klimat. Jeden woli industrialne miasto, a drugi las w wiewiórkami. Nie możemy zapomnieć o terapeucie, z którym to dzielimy planetę. Na bieżąco analizuje on raporty podsyłane przez Aliena Jeffa dotyczące naszych decyzji w rozmowach z innymi..oraz wszelkie testy którym się poddamy. Testów jest sporo i niejako stanowią one 40% samej gry i jeden z ciekawszych jej elementów. Są one jednak krótkie i podane w bardzo przystępny sposób. Polegają one na wyborze z pomiędzy kilku opcji w celu określenia naszej osobowości i preferencji. Te preferencje są następnie stopniowane w celu określenia w jakim stopniu jesteśmy np. pedantyczni.

Doki-Doki posiada jednak kilka wad o których warto wspomnieć. Po pierwsze po ukończeniu questów na kilku pierwszych planetach gra stanie się bardzo schematyczna. Nie oczekujcie twistów, czy innych zwrotów akcji. Nie ma tu również porywającej fabuły. Na pierwszym planie jest analiza naszych ludzkich emocji i problemów które rozwiązujemy. Poza tym jednym z głównych mankamentów jest zawieszanie się gry. Staje się to przeważnie gdy gra “wypluwa” zgromadzone przez nas fanty w formie bąbelkowej, lub też w czasie dogrywania Wszechświata. Jest to o tyle irytujące, że czasem zniechęca do otwierania znajdziek, co niestety nie jest możliwe bo jak już wiecie stanowi to trzon gry. Doprowadza to do tego że gra z "Doki-Doki Universe” zmienia się w "Ira-Ira Universe” ("doki-doki" to z japońskiego zwrot opisujący nasz stan podekscytowania, "ira-ira" z kolei - zdenerwowania).
Niesmak pozostaje także w związku z tym, że widzimy cały wszechświat ale dostęp mamy tylko do 20 planet i części quizzów. Pozostałe z nich zdobią kłódki które zdejmuje wizyta w Playstation Store i stosowna opłata. Nie lubię kończyć gry i widzieć że są miejsca przeze mnie nieodkryte. Zwolennikiem DLC też nie jestem. Ira-ira! :/
Co mi się podobało to fakt, że gra skłania do odrobiny refleksji na tematy takie jak zazdrość, uprzedzenia, dręczenie innych czy komunikacja międzyludzka. To oczywiście od Ciebie zależy czy poświęcisz chwile na przemyślenia, ale ja uznaje to za plus. Większość z poruszonych kwestii jest oczywista, ale sam złapałem się zastanawiając dlaczego dziewczyna, która nie otrzymała zaproszenia na ślub (wypadek losowy) nie porozmawiała z przyjaciółką tylko uznała, że została odepchnięta. Albo jakie uczucie skłania nas do tego, aby ukrywać prawdziwe uczucia i stwarzać pozory że wiemy co robimy, gdy w gruncie rzeczy nie jesteśmy do końca pewni. Nie ma tu Freudowskiej głębi, ale warto się chwilę zastanowić nad sobą. Ponadto do momentu kiedy gra stała się schematyczna, czułem że (odkrywam Amerykę!) rozmawiając z tymi dwuwymiarowymi ludźmi można się czegoś o nich dowiedzieć - to jacy są i co sprawia im przyjemność (z natury nie lubię pogaduszek, żeby zabić czas - jak mam coś do powiedzenia to mówię). Jeden lubi dzieci, a drugi widok kupy którą to dziecko zrobiło. Doki-Doki Universe tego nie neguje. Sprawdźcie sami czy Doki-Doki Universe uda się Was rozpracować i sporządzić portret psychologiczny.
Bonus:
Poniżej.. ja z moim terapeutą:) Więcej zdjęć z terapii znajdziecie poniżej.
Rikimaru.. Taki jestem!













