Top 5 gum do żucia mojego dzieciństwa

Cześć. Blogi nie tylko muszą być o grach, sprzętach, "samochodach" wszelkiej pasji, czy kontr blogi. To również różne zagadnienia z życia, młodości i tego co było kiedyś. Każdy pewnie ma jakieś swoje ulubione słodycze z młodzieńczych lat, nie to co teraz sztuczne wynalazki. No i gumy były łatwo dostępne. Ale że jak to tak, o gumach, a tak można? No oczywiście że tak, jak najbardziej, nawet trzeba, bo ile można ciągle o tych grach i branży. Zapraszam bardzo serdecznie.
Heja jeszcze raz. Chciałbym z przyjemnością, słodkością, różnymi smakami i możliwościami przedstawić Wam moje top 5 gum do żucia, które uwielbiałem za brzdąca, które były dostępne w mojej większej wiosce i które najbardziej i najprzyjemniej zapamiętałem wśród tych wszystkich skarbów, w kraju, w którym takie bajery dopiero co się pojawiły.
Opiszę po krótce troszeczkę co wyróżniało daną dobroć i czego można było się spodziewać oprócz gumy w środku. Dlaczego przeważnie twardej i białej wie ktoś może? No nic, jedziemy zatem już z tymi "cudnymi" gumami.
1. GUMA TURBO
Od lat niekwestiowany lider, który dalej istnieje (ale to już nie to co kiedyś). Pamiętam, że smak tych gum wcale nie był taki rewelacyjny, ale miał specyficzny smak, inny niż wszystkie i tym wyróżniał się od innych. Natomiast to co było najważniejsze, to obrazki różnych SAMOCHODÓW, różnych marek z różnych zakątków świata. Z opisem modelu, parametrów, roku produkcji danego auta. Miałem całe sporej wielkości pudełko, wymieniałem się z innymi chłopakami. Przy każdym otwieraniu trzymałem kciuki, aby nie był taki co już mam, a kiedy okazał się zupełnie czymś nowym, radość była nie do opisania. No i pamiętam też, kiedy obrazki nawet po dłuższym czasie kiedy leżały w tym pudełku, nadal "pachniały" gumą.
2. GUMA DONALD
Kolejna guma, którą kupowałem często i gęsto. Kiedy miałem jakieś kieszonkowe, natychmiast biegłem do lokalnego spożywczaka. W smaku bez specjalnego szału, podobna do gumy TURBO. Ale najważniejszy był mini-komiks, który zawsze był ciekawy i nie mogłem się doczekać, kiedy poznam, choć króciutką, nową historyjkę. Różni bohaterowie z bajek DISNEYA, to była absolutna bajka i cudo dla takiego - no już nie szkraba, ale młodego człowieka wtedy. Magia.
3. GUMA HE-MAN
Kolejna guma do żucia podobna do Donalda, ale tu wyjątkowo dostawaliśmy różne naklejki z postaciami z HE MAN, jak szkieletor czy sam główny bohater. I nigdy nie zapomnę obklejonej od góry do dołu całej szafy, na której z czasem zaczęło brakować miejsca na nowe naklejki, a po latach, kiedy już wszedłem w bardziej poważny wiek, trzeba było wszystko to zdrapać z tej szafy. Udało się to zrobić na mokro, bez większych bolesnych zadrapań, jednak potem biceps urósł w błyskawicznym tempie 😁
4. GUMA BOOMER
Ino guma i nic wincyj. A na poważnie guma która nie miała żadnych dodatkowych rarytasków, ALE za to jakie miała wspaniałe smaki - coli, truskawki, jabłka, czy nawet miętki. Niesamowicie soczysta, i miękka, wyjątkowa, ale też jak to zaczęło się później mówić że była - rakotwórcza. Ile w tym prawdy, nie wiem, możliwe że konkurencji nie podobała się dobra sprzedaż i na różne sposoby próbowała nabrudzić marce, co nie jest żadną nowością. Kupowało się dla tych wyjątkowych, mocnych i wyczuwalnych smaków, ale i też dla sporych i niesamowitych balonów, które mogliśmy dmuchać z ust. Nie było na rynku drugiej takiej, z której można było robić tak wielkie balony wtedy. Pamiętam małe zawody w bliskim gronie, kto zrobił największego balona, dostanie dwie gumy za darmo.
5. GUMY KULKI
Kto nie pamięta tych kultowych gum, które nie wyróżniały się niczym szczególnym, tym że były i mogliśmy je kupić praktycznie wszędzie. Największym plusem było to, że mogliśmy kupić ich tyle, ile mieliśmy pieniążków na wydanie. Cały segment kilkunastu gum, albo nawet po jednej - Pani w sklepie odcinała od puli wybraną liczbę. Nie wiem czy tak było wszędzie, i czy to było legalne, ale tak to wyglądało w moich skromnych stronach. Dobre były i o różnych smakach, a także, miały to coś te gumy, przez co nie chętnie chcieliśmy się nimi dzielić, kiedy mieliśmy ich więcej, czy częstować znajomych. Zresztą nawet i dziś jako już "stary chłop" kupię sobie czasami taki jeden cały, długi zestaw. A co! Jak szaleć to szaleć, dziś mogę sobie na to pozwolić 🙃😛😂
BONUS. GUMA BUBBALOO
Pamiętam też, że później jakoś tak był ponadprzeciętny szał na gumy bubbaloo. Szczególnie kiedy wchodziły i zaliczały się do kategorii nowość. Co je masywnie wyróżniało to bardzo smaczny dosłownie sok w środku o różnych smakach, wyglądały apetycznie i potrafiły wciągnąć. Za każdym razem było mniam, kiedy sok rozpłynął się w naszych młodych ustach. To robiło wtedy wrażenie.
BONUS 2. ALF
Słabo pamiętam te gumy, jakby za mgłą. Może nie były dostępne w moim regionie, a może po prostu nie zwracałam większej uwagi, jak na inne lepsze widocznie gumy. Na pewno próbowałem i miałem kilka naklejek. Pamiętam też, że kuzyni i kuzynki z innych miejscowości, mieli poobklejane tym dzwi i meble. Także o co chodziło do końca już nie pamiętam. Musiałbym popytać w rodzinie.
BONUS 3. GUMY Z TATUAŻEM
No i jak tu zapomnieć o tym fantastycznym produkcie. Mieli kiedyś pomysły co? Żeby można było sobie zrobić tatuaż na ręce, czy tam gdziekolwiek i to jako niepełnoletni! młody mężczyzna 😉😜, jeśli dobrze pamiętam, jedną stronę trzeba było zmoczyć, zwilżyć po przyłożeniu do ręki. I tak o to tym sposobem, mogliśmy się bujać na dzielni, szpanować i unieść wysoko głowę. Żoden nie fiknął, żoden. Czasami niektórzy łazili z tym parę dni, z rozmazanymi już - co świadczyło ewidentnie kto się mył, a kto nie mył 😂🫣 no i zmyć chyba też było łatwo. To byli czasy nieprawdaż?
W tamtym czasach pamiętam jak płaciłem jeszcze starymi pieniędzmi jakiś czas, a później dopiero nowymi. Nie pamiętam ile na stare wtedy to kosztowało, ale pamiętam że miałem trochę takich ⏬️
Ileż to razy się słyszało taki o to tekst - TYLKO NIE RÓB ZA DUŻYCH TYCH BALONÓW, BO ODLECISZ. 😅😜😋
Zapewne gum było więcej i każdy z Was ma pewnie swoje różne ulubione i które najlepiej pamięta. Jeśli macie swoje inne ulubione, koniecznie podzielcie się nazwą i krótkim opisem w komentarzu. Pozdrawiam serdecznie i życzę balooonowego weekendu. Nie żujcie za dużo i nie dmuchajcie - bo odlecicie. Do następnego, hej.