Kącik Filmowy #2 Terminator: Geneza

BLOG
634V
Kącik Filmowy #2 Terminator: Geneza
cosmos22 | 04.08.2015, 16:25
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po wielu nieudanych częściach prowadzących twórców do bankructwa, Annapurna Pictures przejęło prawa do marki "Terminator". Postanowiono nakręcić nową trylogię, tym samym resetując serię. Oto moja ocena pierwszej z części. 

 Zarys fabularny ma się następująco: W 2029 roku, gdzie świat opanowany jest przez Skynet, ludzkość dąży ku zagładzie. Rebelianci pod wodzą Johna Connora (Jason Clarke) stawiają wszystko na jedną kartę wysyłając każdy oddział do walki ze sztuczną inteligencją. Gdy wygrywają, Główny komputer uruchamia swoją ostateczną broń - portal czasu, do którego wysyła jednego z terminatorów mającego za zadanie unicestwić Sarę Connor (Emilia Clarke), matkę dowódcy rebelii. Aby uratować dziewczynę, w przeszłość udaje się również wojowniczy Kyle Reese (Jai Courtney). Razem stawiają czoła niebezpieczeństwom i starają się uratować świat z pomocą "dobrego" terminatora Popsa (Arnold Schwarzenegger).

 Historia jest bardzo prosta i nie zawiła. Protagoniści dążą z punktu A do punktu B, a los rzuca im kolejne kłody pod nogi. Idą więc po drewnianym, belkowym moście, a wokół wszystko wybucha. Wiele scen zostało bowiem nakręcone tylko by zaspokoić głód fanów eksplozji. Są pozbawione sensu, nie wnoszą nic i są nieracjonalne. Na przykład: Bohaterowie strzelają do niezniszczalnego wroga powodując przy tym często bałagan, a nawet nie spowalniają go.
 Fabuła jest więc banalna, przewidywalna i wymuszona, lecz ma kilka wzniesień, które rozwinięte mogłyby podnieść poziom filmu. Zostały jednak przez autorów prawie całkowicie pominięte na potrzeby bezsensownych pościgów.

 Zdecydowanie największym atutem dzieła są efekty specjalne. Sprawiają, że nawet słabe sceny akcji nieraz chwytają za gardło, mimo scenariuszu na zasadzie "W ostatniej chwili nas uratują". Do wszystkich nudnawych, lecz fascynujących erupcji dochodzi charakteryzacja terminatorów i związane z tym komputerowe sztuczki. Rozrywana skóra, a pod nią zimny metal. Fantastyczny jest również ich sposób walki zwłaszcza w ostatniej scenie bitewnej. To jeden z powodów, dla którego warto zainteresować się ekranizacją.

 Muzyka Hansa Zimmera do Terminatora to kolejna orkiestrowa ścieżka dźwiękowa, która niczym się nie wyróżnia, choć podkreśla filmowe doznanie. W ucho wpadały także zmodyfikowane motywy znane prawdopodobnie z twórczości Zimmera. Do tego rodzaju filmów utalentowany Hans nie pała raczej ambicją. 

To był pierwszy film z serii, który widziałem, więc nie mi oceniać go na tle marki i uniwersum. Pomimo to wiem, że scenarzyści zakpili sobie z fanów i tytułowego terminatora odsunęli na dalszy plan robiąc z niego poczciwego robota staruszka. Stał się tak zwanym comic reliefem, personą z zabawnymi kwestiami. Choć i mnie urzekła rola Schwarzeneggera, nie był to już terminator. Za pewne nie jeden fan serii wyjdzie z kina obrażony.

W skrócie. Terminator to słabe kino akcji sci-fi ze skleconą na kolanie fabułą. Można się za to rozkoszować w jego efektach specjalnych i pojedynczych scenach akcji. Znajdzie się nie jeden, któremu film się spodoba, aczkolwiek jeśli jesteście fanami Terminatora Schwarzeneggera - odradzam.

 

odcinek #1
 http://www.pssite.com/blog-9943-1327-kacik_filmowy__1_za_jakie_grzechy_dobry_boze_.html

Oceń bloga:
1

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper