Rozmyślanie, a granie.
Przymusowo muszę przesiedzieć noc w pracy i czytając "głupoty" ( :D) jakie wypisują co poniektórzy na swoich blogach ( bez urazy taki wstęp) postanowiłem o tej niecnej porze coś naskrobać by był ciąg "głupot"na stronie. Także...
Moja praca wiąże się z przykrymi obowiązkami jakimi są noce przesiadywania w firmie. Niestety zamiast w piątek porządnie się uchlać, pobzykać, rozkwasić komuś buźkę jestem zmuszony przesiedzieć całą noc za biurkiem. Do towarzystwa mam telepatrzydło, ale ileż można oglądać Blade'a i bloki reklamowe? Niby mam komputer, ale niestety z limitowanym internetem, więc seanse odpadają. Na poprawę humoru pozostaje mi pogonienie dzieciarni co przylazła z piwkiem i popisuje się przed białogłowymi. Hehe od razu mi się kojarzą scenki starych dziadoli co poganiają laską dzieciaki co im szyby w domu piłką wybiły. Hehe rozrywka na dziś wieczór. Gdy wrócę na stanowisko bojowe i pomarudzę jakie to mam gówniane życie i w jaki sposób ze sobą skończę, zaczynam rozmyślać w co następnego dnia pogram.
Czy wreszcie zacznę jakiś tytuł, może jakiś dokończę. Kurczę muszę w końcu rozwalić tego bossa, a tam mi się questy nagromadziły. Jakie trofea mogę łatwo zdobyć i co skasuję by za dwa tygodnie załadować nową grę z plusa. Rozpoczyna się cała machina logistyczna. Układam plany, szczegółowo rozpisuję co zrobię tego dnia i w jakiej grze.
Wreszcie przychodzi zmiennik, wracam do domu, biorę kąpiel i coś zjem. Wchodzę do pokoju i co, i cały misterny plan szlag trafił. Zastanawiam się chwilkę czy chce mi się odpalać konsolę. A nie bo jest za wcześnie, a nie bo jednak noc była dość ciężka i jestem zmęczony. Dam sobie 2 godzinki na sen i zabieram się za granie. Po 5 godzinach wybudzony włączam tv, niestety jakieś wiadomości, potem skoki, labo mecz no i z rodzinką pogadam, albo z kumplami na zasłużoną wódkę wyskoczę.
Wreszcie przypomniałem sobie o konsolce. Włączam, sprawdzam co nowego w sklepiku, kto jest dostępny ze znajomych i co dziś porobił. Wchodzę na listę gier przerzucam tytuły i... wyłączam konsolę. Po prostu mi się nie chce. A bo tu trzeba tego bossa pokonać, a bo tu tak dużo misji jest, a jest tak późno i nie chce mi się za to zabierać. A nie będę teraz zaczynał tej gry, a w tej nie chce mi się rozkminiać co mam zrobić. A czas ucieka i za 2 tygodnie kupka wstydu się powiększy o kolejne dwie gry.
Tak to już niestety jest. Gdy nie mam dostępu do konsoli wtedy najbardziej chce mi się grać i wymyślam co mogę tam zrobić. Gdy wreszcie mam czas na granie totalnie mi się nie chce.