Nintendo Switch z innej perspektywy

BLOG
1978V
Nintendo Switch z innej perspektywy
bieluk | 30.04.2019, 11:54
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Pragnę na samym początku zaznaczyć, iż wpis ten nie ma na celu obrażania kogokolwiek w szczególności fanów Nintendo, których darzę szacunkiem. Są to moje, luźno zebrane spostrzeżenia na temat konsoli Japończyków po około 9 miesiącach od zakupu.

W tym wpisie nie chcę oceniać samych gier na konsolę, bo to kwestia osobistych preferencji. Udało mi się ukończyć kilka dużych tytułów na konsolę w tym legendarną już Zeldę BOTW razem z DLC, Mario Odyssey (nie wbiłem wszystkich księżyców, jakby ktoś pytał), Donkey Kong Tropical Freeze czy Mario Kart o ile można tutaj mówić o jakimkolwiek ukończeniu tej gry, która nastawiona jest na kanapową lub sieciową rywalizację. O tym jaka jest jakość tych produkcji, większość już wie i nie ma co się na ten temat rozpisywać. W "Oddech Dziczy"  wsiąknąłem na bardzo długo i na koniec gry wyglądałem już tak jak na tym zrzucie ekranu, który cyknąłem na koniec.

Pragnę jednak zwrócić uwagę na to, iż po zaliczeniu tych kilku sztosów zaczniecie z pewnością poszukiwać czegoś, co zechcecie ograć w następnej kolejności i wtedy może nadejść swego rodzaju refleksja. Grami drugiego rzutu stają się wtedy remastery z WiiU wszelkiej maści, począwszy od dopakowanego Mario Kart, poprzez New Super Mario Deluxe U, kończąc na Donkey Kongu. Zresztą dwie z 4 wymienionych, ukończonych przeze mnie gier to własnie porty z WiiU, a jakby na maksa się czepiać to  Zelda też wyszła na WiiU :) Wiem, że są osoby, które tych gier nie ograły, ale to wcale nie stawia Nintendo w wyjątkowo dobrym świetle.

Odnoszę jednak wrażenie, że gracze więcej wybaczają firmie z Kioto. PlayStation była wielokrotnie nazywana indykstation lub remasterstation, ale jak podobne zjawisko dotyczy to Switcha, to wszyscy się zachwycają. Do tego polityka cenowa względem remasterów jest niezrozumiała. New Super Mario Bros U Deluxe kosztował na premierę 209 zł. Za niewiele wyższą cenę mamy wysokiej jakości, nowe gry AAA z dużych konsol technicznie wylizane i wizualnie zwalające z nóg. Czy można to jakoś racjonalnie uzasadnić? Jeśli tak to bardzo proszę, żeby ktoś to zrobił.

Jeśli nie jesteś fanem japońskich RPG na setki godzin w stylu Xeno czy Octopath, który swoją drogą stracił swój ekskluzywny status, a bijatyki w postaci Smasha to nie Twój gatunek w rzucie trzecim pozostają Ci już praktycznie indyki. Ujmę to inaczej. Nawet jeśli te gry, które wymieniłem powyżej, Cię jarają, to w końcu i tak dojdziesz do momentu, gdy je ukończysz i zadasz sobie pytanie - Co dalej? Nie musisz się martwić. Czeka Cię masa wszelkiej maści gier o których istnieniu nie wiedziałeś, do momentu odpalenia PSPrice i sprawdzenia jakie najnowsze promki Nintendo zaserwowało.

Jak już jesteśmy przy promkach, uważam, że polityka cenowa Nintendo to jest rozbój w biały dzień. Jeśli przyzwyczailiście się do świątecznych, wiosennych, wakacyjnych wyprzedaży na dużych konsolach to czeka was srogie rozczarowanie na Switchu. Zelda BOTW po dwóch latach od premiery w cyfrowej dystrybucji na przecenie kosztuje 205 zł. Ktoś powie, ale to Zelda - wybitna gra. Dobrze, ale ja uważam, że to jest ściśle skorelowane z tym, że Nintendo wie, że to jest gra pierwszego rzutu każdego, kto kupi konso e i sobie na takie coś pozwalają. W tym szaleństwie jest metoda. Masz w portfolio kilka mocarnych tytułów i tysiące indorów, a ludzie i tak kupią te najmocniejsze gry, choćby były drogie. Bloodborne na premierę kosztował 249 zł. Dokładnie po roku cena spadła do 124 zł, a po dwóch latach  od premiery (tyle ile ma Zelda) 77 zł ze zniżką dla posiadaczy PS Plus. 

Switch jest ziemią obiecaną każdego indie twórcy. Kiedy gra danego studia na przecenie XBL lub PSN kosztuje w okolicach ceny paczki papierosów plus butelki piwa, to na Switchu można daną grę kupić za 84 zł. Najbardziej chyba jaskrawym przykładem, który warto przytoczyć, jest cena starych Residentów, które wyjdą niebawem na pstryka. Za trzy części wiekowych gier przyjdzie nam zapłacić 372 zł. Totalne oderwanie od rzeczywistości.

Kolejna sprawa to abonament online. Wiem, że jest on tańszy niż u konkurencji, ale w zamian za te pieniądze nie oferuje właściwie nic. Nintendo jest tak chciwe, że nawet nie jest w stanie dać ludziom gier ze SNES-a, tylko wrzucają w większości niegrywalne już gry z NES-a. Z racji tego, że nie gram online, więcej nie jestem w stanie powiedzieć, ale brak imprezy głosowej z prawdziwego zdarzenia i fakt, że tytułów online jest nieporównywalnie mniej niż na PS4 czy Xboxa pobieranie za to opłaty jest zwyczajną bezczelnością w myśl zasady minimum zaangażowania przy maksymalizacji zysków.

Nie jest to recenzja konsoli. Nie będę też się odnosił do poszczególnych gier, bo jak ktoś wsiąkł w Xeno na 200h, to musiało mu się to podobać. Wskazuje tylko inny punkt widzenia osoby, która w ostatnich miesiącach ukończyła kilka dużych bardzo dobrych  gier na PS4 i w tym czasie Switcha odpalała dla aktualizacji. Mam kilka mniejszych gier kupionych w eshopie jak Thimbleweed Park, Hollow Knight, Oxenfree czy Guacamelee! 2. Warto jednak zwrócić uwagę, że każdą z tych gier mógłbym ograć bez potrzeby zakupu Switcha tylko, że na PS4 trudno znaleźć na to czas. Na początku jarałem się tym iż mogę w takie gry grać na kanapie rozwalony wygodnie, ale cały misterny plan szlag trafił, bo tak samo rozwalony wygodnie mogę ograć RE2 na 60 calach z bezprzewodowymi Goldami na uszach i doznania są zwyczajnie lepsze.

Warto tutaj zwrócić uwagę na często przytaczany atut Switcha, a mianowicie jego mobilność. Faktycznie dla kogoś to może mieć niebagatelne znaczenie, bo często podróżuje w różne miejsca czy to prywatnie, czy służbowo. Jeśli jednak gracie tak jak ja tylko w domu z czasem nie będzie miało to dla was znaczenia no bo ile można siedzieć na kibelku :)  Sam wolę szybciej zrobić robotę i zająć się czymś innym.

Remastery, płatny online niedający nic w zamian, słabe promocje w eshopie, wysokie ceny używek (to można w sumie ktoś, kto zbiera gry traktować też jako atut) masa indorów to są rzeczy, o których należy pamiętać. Osobiście radzę, jeśli macie okazję pożyczyć od kogoś Switcha to tak zróbcie lub spokojnie odczekajcie jeszcze swoje na kolejną rewizję sprzętu. Ogracie te kilka mocnych gier i nara albo kupcie używkę i później sprzedajcie dla kogoś innego. Znam kilka osób z PPE które postanowiły pozbyć się sprzętu i nie czekać nie wiadomo ile, na konkrety. Ja na razie nie sprzedaje konsoli, bo w gruncie rzeczy wierzę w to, że jeszcze mnie czymś dobrym zaskoczy, jak chociażby Luigi's Mansion z premierą w Halloween :)

Na razie jednak przecieram ją od czasu do czasu ściereczką i liczę, że kiedyś przyjdzie na nią czas. Z racji tego, iż nie jestem ortodoksyjnym fanem Nintendo, nie będę w tej chwili kupował indyków z Limited Run za 200 zł, albo niszowych platformówek z Play Asia za 160 zeta, która na PSN kosztowałaby 40 zł po 2 miesiącach od premiery. Wolę te pieniążki w sezonie ogórkowym przeznaczyć, chociażby na Days Gone.

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem tym wpisem w szczególności zapalonych fanów Switcha. Zapraszam do spokojnej dyskusji i życzę wszystkim udanej majóweczki!

Oceń bloga:
52

Komentarze (124)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper