Miał być polski Rockstar, a jest polska Bethesda

BLOG O GRZE
490V
Miał być polski Rockstar, a jest polska Bethesda
gramisan | 17.12.2020, 16:02
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jakaż to piękna katastrofa. Ostatnio gdzieś przeczytałem, że gdyby rok 2020 był filmem, to za scenariusz odpowiadałby Stephen King, a na stołku reżyserskim zasiadłby Quentin Tarantino. Fakap wydawniczy CD Projekt RED w postaci konsolowej wersji Cyberpunk 2077 - przynajmniej dla sporej części graczy - byłby finalnym aktem tej ekranizacji.

W epilogu autorzy oświadczają, że sorry trochę nam się zapomniało o portach na starszą generację (na nową w sumie też) i jak nie podoba się wersja beta, to możecie zwrócić do sklepów. Jednak sklepów też zapomnieli powiadomić. I wjeżdżają mniej więcej takie creditsy...

Panie, sprzedali mi nie taką grę!

Skisłem mocno jak już w dzień premiery na tworzoksiążce zaczęły się pojawiać pierwsze oferty odsprzedaży gry. Bynajmniej autorzy tychże ogłoszeń nie powoływali się na oprawę zakrawającą o 7 generację czy wszechobecne robactwo w kodzie, co to, to nie. Oni nastawili się na multi z masą szczelania i byli smutno zdziwieni, że ten cały Cyberpank to nie futurystyczne GTA. No Panie, na trailerach było mnóstwo pif paf i boom, a tu tylko gadające głowy.

Marketing. Param się tym niecnym zajęciem i muszę Wam powiedzieć jedno. To był kur$# majstersztyk. To jak wydawca trzymał pieczę nad dawkowaniem materiałów. Zero wycieków. Komunikacja z fanami. Wizerunek. Poziom Rockstar w tym wypadku został osiągnięty. Z tym, że CD Projekt RED nigdy nie miał w zamiarze stworzenia konkurencji dla złodziei samochodów, to ekipa robiąca cRPG’i. Z dużym otwartym światem i sporą ilością akcji, ale jednak sprowadzającą się ostatecznie do linijek dialogowych. I to w scenariuszu, kreacji świata i postaci, rozgałęzień fabularnych, mnogości rozwiązań problemów - w tym wszystkim tkwi siła ich gier. To dlatego zakochałem się w drugim i trzecim Wiedźminie. Nie dla machania mieczem i drewnianych fikołków.

Panie, kupił Pan kota w worku, no to ma Pan kota.

Niby jestem graczem i powinienem współczuć braci konsolowej, ale Panowie (i Panie) remember no preorders. To nie fizyka kwantowa. Do premiery nie pokazano skrawka gameplay’u ze starszych konsol. Nie dostarczono takich wersji do recenzji. Nawet pecetowa edycja miała embargo na własne zapisy rozgrywki. Jeżeli TO nie zapaliło Wam lampki ostrzegawczej, to jesteście typami, którzy jadąc na pogrzeb zabierają ze sobą pół litra, bo może jeszcze będzie fajna impreza. Jesteście naiwni.

Dwukrotnie byłem bliski złamania, ale dochodziłem do wniosku, że czy zagram dzień, miesiąc, a nawet pół roku po premierze, to niewiele zmieni. A w zasadzie zmieni, ale na lepsze. Czas gra na moją korzyść. Podobnie nie spieszyłem się do Dzikiego Gonu. Kupiłem dopiero wersję kompletną. I rany, dla mnie to gra generacji, jednak osoby grające zaraz po premierze mogą na to kręcić nosem.

To wciąż może być gra roku!

Nie przecierajcie oczu ze zdumienia. Konsolowy Cyberpunk 2077 może być dla mnie grą roku. Z tym, że nie 2020, tylko wtedy kiedy faktycznie powinien się ukazać, czyli 2021. Po załataniu wszystkich niedoróbek. Po wydaniu upgrade’u na konsole nowej generacji (sorry, ale jak czegoś nie ma w sklepach to trudno nazwać bieżącą generacją sprzętu). Po tym jak już REDzi będą mogli przysiąść do rozszerzeń fabularnych. To DLA MNIE może być wymarzony wstęp na PS5. Trzeba tylko wiedzieć, co się kupuje, a ja nie oczekuję “GTA w przyszłości”. Nie sądzę by recenzje wersji pecetowej wzięły się z powietrza. I jaram się jak bojler, bo beta jest obiecująca.

Oceń bloga:
8

Jeżeli autorzy połatają Cyberbuga dwazerosiedemsiedem - kupisz?

Tak
79%
Nie
79%
Ogrywam betę
79%
Pokaż wyniki Głosów: 79

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper