Weekendowe granie #37

BLOG
1622V
Weekendowe granie #37
kalwa | 02.10.2014, 01:35
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

A może Weekendowe konie? Niee, nie sądzę. Ich czas przeminął. Z przykrością, ale stanowczo i ostatecznie zamknąłem je w studni - tym samym opuszczając to mroczne miejsce na zawsze. Dlatego będzie teraz inny klimat, będzie bardziej przyjaźnie i słonecznie, będzie dużo uśmiechu i błękitu. A nawet żółci, która niedługo zaleje cały świat. Czas zacząć weekend!!!

Przepraszam. Miało nie być koni, a co ja robię? PISZĘ O NICH NA WSTĘPIE. Pewnie przez to wiele osób nawet nie kliknie tego odcinka. Cóż, nie kliknięcia się liczą a pasja. Myślę, że skoro już zamknąłem te konie w wilgotnej ciemności, to wypada je chociaż przyzwoicie pożegnać. Nie zapomnę ich rozdzierających wrzasków, ich kopyt na mojej twarzy, ich palców łapiących mnie za nadgarstki i koszulkę. Ich rozczochranych grzyw, w których uwięzione były (i pewnie dalej są) ślimaki - takie czarne, bez skorupy ale z czółkami. "Krzybsztuf!", krzyczały, "nie zamykej!". Byłem nieugięty, mimo iż łzy wyrywały się z moich oczu - trochę z bólu, a trochę nie z bólu, a czystej rozpaczy. Cóż... Konie były... One były, tak po prostu. Budziłem się rano i wychodziłem ze studni - one tańczyły breakdance'a na ulicy - i nieważne że kopały przy tym samochody i przechodniów, bo robiły to DLA MNIE. Tak... Schodziłem do studni, żeby ułożyć się do snu i co? Konie stały i wpatrywały się we mnie z szerokim uśmiechem, już zbyt zmęczone by tańczyć. A ja mimo ciemności byłem w stanie dostrzec biel ich oczu i wielkich zębów. Będzie mi bez nich smutno, ale życie nauczyło mnie że nie warto zadawać się z istotami, które w jakiś sposób nam szkodzą. Tak było z końmi i teraz mogę po prostu ZAMKNĄĆ (!) je i ten rozdział w tej przeklętej studni do której już nigdy nie wrócę. To samo tyczy się tańczących psów, te były splątane ze sobą gdy wrzucałem je do środka. Słyszałem gruchot ich kości gdy obijały się o ściany wpadając.

Skoro ten smutny epizod mamy już za sobą, możemy wrócić (czy raczej przyjść) do normalności. Uff, tak dawno tego nie robiłem. Odcięcie się od ludzi i mieszkanie w studni swoje robi. No więc, zaczniemy standardowo - od gier, które udało mi się ostatnio ukończyć. Na pierwszy ogień idzie oczywiście [gra]The Darkness (PS3)[/gra], którego ukończyłem w sumie dawno. Trudno mi dodać coś więcej poza tym co już napisałem wcześniej. Nieco przeszkadzał mi gangsterski kicz, który momentami trudno było mi strawić – ale to naprawdę niewielka wada i chyba dostrzegam to tylko dlatego, że Jackie był zbyt długo pokazywany w tych jego monologach w mroku. Tak czy siak, ten kicz nie do końca do mnie trafia – a może to wcale nie kicz, tylko ja mam jakiś problem. Naprawdę super klimat, możliwości jakie dają macki, brutalność, dość mocny i ciekawy scenariusz oraz miodność to najmocniejsze punkty gry. Zakończenie bardzo mi się spodobało i z miejsca zainteresowałem się dwójką, której pobrałem sobie wersję demonstracyjną. Co zauważyłem? Przede wszystkim jest przyjemniej, łatwiej – lepiej się strzela (to na plus), ale gra jest nieco zbyt zautomatyzowana. Komiksowa grafika też nie do końca mi odpowiada, bo przez nią mimo iż mamy niby więcej krwi i flaków to jakoś tego nie czuć. No i boli zmiana głosu Jackiego, jednak oryginalny był lepszy. Podsumowując, gdyby nie te mocne elementy to pierwsza część byłaby w moim odczuciu średniakiem, tak jest naprawdę super. Zabrakło lepszego modelu strzelania i ładniejszej grafiki. Moja ocena póki co to 8.5/10. Nub aproved.



[gra]Lollipop Chainsaw (PS3)[/gra] - pierwsza pełna gra od Sudy z którą samodzielnie się zapoznałem. Zawsze wyobrażałem sobie tą grę jako coś będącego hołdem dla starej szkoły - dajmy na to grafika 2D, mechanika rodem z Castlevanii i dość wysoki poziom trudności - no, ale z tą różnicą że mamy tony kiczu w postaci lizaków, kucyków Pony oraz pustej i głupiej, ale jakże seksownej cheerleaderki - więcej taki kicz mogę lizać codziennie. Ekhm. Rozwalały mnie odzywki zombie w stylu „Let me fuck your dad!” (co więcej mówił to zombie męskiego rodzaju) czy „I’m dying and so fat”. Świetna walka z tym punkowcem oraz motyw z omijaniem jego krzyku w postaci wielkich liter. Sporo absurdu (głowa chłopaka bohaterki), sporo odniesień do seksu („Zombies suck dick at driving”) i czułem się jak ryba w wodzie. Jeśli [gra]No More Heroes: Heroes' Paradise (PS3)[/gra] zaoferuje lepszy klimat to po prostu będzie jeszcze lepiej, bo mechanika [gra]Lollipop Chainsaw (PS3)[/gra] bardzo mi odpowiadała. Nieco archaiczna, ale niezwykle miodna – tym bardziej jeśli efektem naszych starań jest iście pogięta wykończeniówka. Szkoda tylko, że przygody blondynki są takie krótkie. Przejście fabuły na Normal zajęło mi jak podejrzewam 6h. Mimo to grę oceniłem wysoko, bo aż 8.5/10 – dawno tak dobrze się nie bawiłem. Platyna musi w tym być.



Co poza tym? Niewiele. Zacząłem grać w [gra]Borderlands™ (PS3)[/gra]. Niestety w pojedynkę. Może dlatego ta gra wydaje mi się tak bardzo nudna – w odmętach Internetów mówią, że właśnie to jest przyczyną. Mimo wszystko uważam, że gra w pojedynkę też powinna być dobra. Jeśli tutaj nie ma za dużo do zaoferowania to, owszem kooperacja może wiele zmienić, ale mojej opinii o grze nie zmienia. Grę określa się mianem „Diablo FPS”, ale z dziełem Blizzardu wspólną cechą jest chyba tylko niejako przynależność do gatunku RPG. Blizzard stworzył grę, w której nie potrzeba drugiego gracza by się dobrze bawić, ale z kimś jest jeszcze lepiej. Nie lubię podobnego podejścia, wymuszania na graczu zabawy z kimś. Dlatego nie potrafię po raz kolejny pojąć jak [gra]Borderlands™ (PS3)[/gra] mógł zostać okrzyknięty grą roku. Słaba konkurencja? I znów znawcy z Internetów mówią, że było to świeże podejście do tematu strzelanin pierwszoosobowych, humor, grafika. Z pierwszym się zgodzę, ale osobiście tego nie przeżyłem, pewnie podziwiałem wtedy konia w Shadow of the Colossus. Jeśli jakiś humor jest to ja go nie rozumiem albo nie dostrzegam. Uważam że jego ilość jest znikoma, bo najczęściej słyszę tylko głupie komentarze Rolanda typu „bullseye!”. Poza tym widzę biegających czubków, którzy wykrzykują jakieś bezsensowne teksty o zadawaniu bólu, wiecznie tych samych przeciwników, wiecznie te same widoki. Nie wiem, może zadanie w którym zbierałem puszki z psim mięsem miało być humorystyczne. Grafika też nie powala – no ale już dam spokój, gra ma swoje lata. Najbardziej męczy mnie monotonia tej gry – ciągle robię to samo. Biegam za przedmiotami i zabijam, zbieram loot, idę/jadę dalej. Po pierwszym odpaleniu gry zwróciłem uwagę na fajne intro – zaciekawiony sprawdziłem pierwsze 30 minut gry i nie mogłem się doczekać aż zacznę przechodzić. No i co? Dziś mam dość i w sumie dobrze, że przyszło mi [gra]Natural Doctrine (PS3)[/gra] do recenzji, bo dzięki temu najzwyczajniej w świecie sobie od gry odpocznę. Dodam jeszcze na koniec, że moje obawy i najbardziej absurdalny pomysł okazał się prawdą. W TEJ GRZE AMUNICJA UZUPEŁNIA SIĘ AUTOMATYCZNIE. Świat się kończy, nasze hobby zmierza ku ogniom nubstwa. A ja głupi myślałem że automatyczne leczenie to szczyt. Przez to w zasadzie nie chodzę do sklepu, bo amunicji ciągle mam pełno. Ja wiem, że to umiejętność mojej postaci, ale samo istnienie czegoś takiego otwiera nowe furtki i w przyszłości może to być standard. Gra ogólnie jest łatwa i przystępna, mimo iż gram sam. Szkoda, bo trochę oczekiwałem wyzwania, ale może przyjdzie później. Może mi ktoś wyjaśni fenomen tej gry?



Oprócz tego zaczynam krainę Autumn Plains w [gra]Spyro 2: Gateway to Glimmer (PS One)[/gra] z trylogii którą pobrałem sobie w PlayStation Store (znów te pierońskie cyfrówki!). Uwielbiam Spyro, ale w „dwójkę” nigdy nie grałem. Fajnie znów doznać tej magii PlayStation, takie gry po prostu się nie starzeją. Tęsknie za nimi, chciałbym żeby powstało dzisiaj coś tak bardzo miodnego, ale z nowoczesną grafiką. To naprawdę taki problem? Pseudo otwarte światy, ten sam design smoka i krain oraz przeciwników, to samo zbieranie diamentów i rozbijanie dzbanków. Ech... Ktoś by w to grał dzisiaj? W dobie „prawdziwie realistycznych” gier? Jeszcze by się okazało, że gra pojawiłaby się tylko na WiiU bo tam takich gier chcą, ale z drugiej strony fioletowy smok kojarzy się z PlayStation i kilka (?) odsłon na DS tego nie zmieni.



Poza [gra]Natural Doctrine (PS3)[/gra] dostałem do recenzji brzydkie [gra]Pier Solar HD (PS3)[/gra]. Może i brzydkie, ale pierwsze kilkanaście minut z grą bardzo mi się spodobało - fajna muzyka, grafika przywodząca na myśl hity ze Snesa. No właśnie, tylko po co ta stara grafika ciągle? Dobrze że to chociaż jRPG, to może nadrobi ciekawym systemem i fabułą. Wolałbym jednak żeby grafika była chociaż na poziomie 3DSa, no ale cóż. Jako ciekawostkę warto dodać że gra pojawi się na Dreamcasta. Zadziwiające. Nic dziwnego że nazywają ją konsolą-zombie xD. A, i nie podoba mi się design postaci. Nie moje klimaty.





MUZYKA
Filmów nie oglądam, książek na razie nie czytam, więc przejdę od razu do ostatniej części. Cóż tu napisać? Mam ogólnie ochotę na spróbowanie czegoś nowego lub bliższe zapoznanie się z tym co już liznąłem. I chyba padnie na gatunek jazz i wszelkie jego odmiany. Jakoś mi się podoba, ale nie potrafię powiedzieć dlaczego. Jeśli się z nim spotykałem to tylko w formie dodatkowego elementu w gatunkowym miszmaszu lub pojedynczymi utworami na które trafiłem przypadkiem. Oczywiście bywało jeszcze że i w grach usłyszałem: pierwsza część oraz [gra]Mafia II (PS3)[/gra] czy [gra]BioShock (PS3)[/gra] majątego pełno. No ale mało mi. Dlatego jak ktoś się orientuje w temacie i wie od czego warto zacząć to chętnie skorzystam z rady. Tymczasem polecam elektroniczne szaleństwo w postaci Pendulum.



Dałbym wersję albumową, bo takie zazwyczaj są po prostu lepsze, ale teledysk jest na tyle czarujący że nie mogłem sobie odpuścić. Poniżej kolaboracja z "ludziem" którego projekt również bardzo sobie cenię. Liam Howlett. Moc.



No i skoro już przy tym jesteśmy to jedne z moich ulubionych utworków z mniej lubianego albumu. Ma on jednak coś w sobie pociągającego.






No i to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że docenicie moj... Hę?! Co to za dźwięki?! Słyszę szczekanie na dworze. O w mordę! To psy tańczą przed oknem? Przecież je zamknąłem!! Co... CO JEST KUR....!!!

W pokoju Kalwy słychać huk. To konie wraz z Shitfacem na czele otworzyły z kopyta drzwi do jego malutkiego i ciemnego pokoju. Zastali go stojącego przy oknie z miną wyrażającą bezgraniczne przerażenie i zaskoczenie. Nie potrafił pojąć tego co widzi. Wszystkie konie i psy pozamykał w studni. To Shitface musiał je uwolnić!
  - Co jest pierożku! - wrzasnął Shitface i klepnął oszołomionego Kalwę w czoło. Ten upadł na podłogę rozlewając po drodze bliżej nieokreśloną, lepką substancję z kubka stojącego na biurku. Zawył przeciągle.
  - Przecież ty nie istniejesz naprawdę! Co jest?!
  - Jajco! Konie przejmują kontrolę! Jeszcze raz je pozamykasz, a osobiście postaram się o to byś został Szmatą Konia!
  - Dajcie mi spokój! Dziczeję od was!
  - Zdziczejesz to ty dopiero teraz. Chodź mie tu!! - krzyknął Shitface, złapał Kalwę za szmaty i zaczął przeciągać ku wyjściu. Konie spokojnie obserwowały całe zajście. Już się nie uśmiechały. Dla nich Kalwa był nikim. Zdradził je myśląc że może ot tak o nich zapomnieć. Gdy Kalwa był ciągnięty po schodach w dół klatki schodowej, usłyszał jeszcze fragment Końskiej Pieśni.
 

My jesteśmy końmi z dłońmi!
Nikt nas nigdy nie zapomni!

Kalwa zemdlał. Tymczasem w jego pokoju jeden z Koni Palczastych zasiadł do klawiatury. Był z nich wszystkich najmądrzejszy. Do tego stopnia, że nauczył się pisać. Może tego nie wiecie, ale konie potrafią mówić. Nie opanowały jednak do końca ludzkiej mowy, toteż to co mówią może brzmieć chaotycznie. A oto co napisał w dzisiejszym WG.
 

Wszem osiwiadczamy i wobec rze ten piznes w studni zamykamy z kalwom wraz. Bendzie mieszkeł w ten studni niczem studnet.Nochyba rze sie uśmiechinie los do predaktora waszego. On chyba był hory na głowie był że sobie zamknoł i wymyślieł ftej studni nas. Nadzieja jest ale! Was od zasiedzi chceta czy przepuścińć tutej. Bo jaknie to pisau WG bende ja albo co gorzej lałter. Jakoń. Bo umię. Wiedzicie jak. Dobrze siwietnie całkiem. Wyciongamy ku nimu pomocnom dłon. Czy jom przyjmie?!

Tymczasem Kalwa obudził się w ciemnej i wilgotnej studni. Pierwsze co ujrzał to zakapturzony koń o zielonej grzywie.
  - Chłopie i co? Mnie ty czekaj!
  Kalwa chciał odpowiedzieć, że chciał jedynie spokojnie żyć, ale zamiast tego z jego ust wydobyły się ślimaki. Kalwa zrozumiał swoją sytuację. Został tutaj uwięziony. WG wpadło w ręce Shitface'a i nie wiadomo czy odda go koniom czy sam będzie to pisał.

Oceń bloga:
0

Tego żeby pisau koń chcecie!

Tak.
92%
Biorąc to na koński rozum, to całkowitość sensu ma to.
92%
Zostanie niech studentem kalwa
92%
Lepij rzeby koni pisau nisz lałter
92%
Puś kalwę albo cie kopne w rzycie
92%
Pokaż wyniki Głosów: 92

Komentarze (90)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper