Resident Evil 4

BLOG RECENZJA GRY
1965V
Resident Evil 4
Kazuya86 | 11.10.2013, 23:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ewolucja gier komputerowych na przełomie paru lat pokazała nam jak bardzo można rozbudowywać, urozmaicać czy wręcz kompletnie zdeformować dane pozycje...

INFO:

Gatunek:Strzelanka TPP/Survival Horror 3D

Firma:Capcom

Rok Produkcji:2005 r. (PAL:2005 r.)

Platforma:PS2

Liczba graczy:1

Muzyka : 7/10

Grafika : 10/10

Długość gry : 10/10

Grywalność (miód) : 9/10

Klimat : 9/10

Fabuła : 8/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 8/10

Rozbudowanie : 10/10

Poziom trudności : 7/10

Ocena:9/10

GŁÓWNE POSTACIE:

Leon Kennedy, Ashley Graham, Louis Sera, Ada Wong, Saddler, Salazar

 

 

Recenzja:

 

          Ewolucja gier komputerowych na przełomie paru lat pokazała nam jak bardzo można rozbudowywać, urozmaicać czy wręcz kompletnie zdeformować dane pozycje które cieszą się powodzeniem u graczy od paru dobrych lat. Znane wszystkim tytuły zdołały wykrzesać z siebie to, czego gracze nie widzieli w danej serii jeszcze nigdy. Przebieranki w Tekkenie 5 czy gadające postacie w Finalu X ustanowiły kompletnie nowe standardy nieśmiertelnych już pozycji. Podobne standardy wyznaczył tym razem nowy Resident! Każda część serii charakteryzowała się zatem kilkoma istotnymi elementami (typu chociażby sposób przedstawienia akcji i ogólny „wygląd” gry), które były powielane z części na część. Ostatnia z nich: Code Veronica wydała się szalenie nowoczesna, jednak zachowała owe standardy. Myliłem się sądząc, iż RE będzie brnął w stare rozwiązania wraz z rozwojem gier video, gdyż nowy RE4 ukazuje nam kompletnie nowe spojrzenie na całą serię, zmieniając niemalże wszystko to, do czego byliśmy dotychczas przyzwyczajeni! O tym oczywiście dalej w recenzji. ;)

 

Fabuła! Tym razem zostajemy wyrzuceni dość daleko w przyszłość, gdyż akcja gry toczy się aż 6 lat po wydarzeniach przedstawionych w RE2! Głównym bohaterem okazuje się tu (chyba już schematycznie) Leon Kennedy. Po upadku Umbrelli wiódł on spokojny żywot do czasu, gdy zostaje on wysłany z misją uratowania porwanej córki prezydenta USA do Europy. Gdy Leon wraz z „obstawą” dojeżdżają do miejsca docelowego - tajemniczej wioski, niemal od razu zostają zaatakowani przez jej mieszkańców, którzy jak widać nie są zbyt przyjacielsko nastawieni. Gadają w jakimś niezrozumiałym języku i chcą za wszelką cenę pozbyć się intruzów co udaje się im, jeżeli chodzi o w/w „obstawę”. Leon jak zawsze zostaje z tym sam i na własną rękę musi odnaleść córkę prezydenta. A będzie to nie lada wyzwanie gdyż szybko okazuje się, iż za porwaniem Ashley stoi religijny kult „Los Illuminados” na czele którego stoi niezbyt pozytywny kapłan Saddler, posiadający zupełnie nową odmianę wirusa, który tym razem nie zamienia ludzi w zombie, lecz przejmuje nad nimi kontrolę za pomocą pasożytów wnikających w organizm żywiciela! Co zrobi Leon gdy już na początku zostanie zarażony wirusem? Co gdy odnaleziona wkrótce Ashley również okaże się zarażona? Co ma na celu tak naprawdę Saddler wraz z „Los Illuminados” i kogo spotka Leon w czasie wędrówki? Na te pytania odpowiada gra, która fabularnie przedstawia się jak zawsze fenomenalnie. Sporo tu zaskoczeń (nie jest żadną tajemnicą, iż powraca tu „niby nieżyjąca” Ada Wong!), zwrotów akcji i scen jak z prawdziwego filmu akcji!

 

 

Przejdźmy w końcu do samej gry! Jak już zdradziłem wcześniej gra wyznacza zupełnie nowe standardy serii, a są nimi przede wszystkim same przedstawienie akcji, jak i nowatorskie elementy których wcześniej nie widzieliśmy. Po włączeniu gry okazuje się, iż tym razem przedstawiona jest ona z perspektywy typowo TPP! Kompletnie żadnych nieruchomych kamer tylko jedna, zza pleców Leona! Pierwszy szok! Drugim natomiast jest wygląd kieszeni bohatera. Żadnych 6-10 slotów na przedmioty, gdyż tutejszy system przypomina już bardziej system znany z serii Diablo, czyli pole ze sporą ilością małych kratek. Tutaj każdy przedmiot zajmuje inną ilość miejsca (zgodnie z „realiami”;), a przedmioty możemy obracać jak chcemy dopasowując je odpowiednio w puste pola. Co ciekawe pola te dotyczą wyłącznie uzbrojenia oraz środków leczniczych! Przedmioty typu klucze znajdują się w innym miejscu, któremu raczej nie grozi przepełnienie (jak to najczęściej bywa w zwykłym equip). Mamy tu także standardowe akta oraz mapę, która i tym razem została rozwiązana wręcz perfekcyjnie! Ale o tym niżej. Mamy tu jeszcze miejsce na specjalne, cenne przedmioty znajdywane po drodze. Po co one?

 

I tu dochodzimy do największej chyba nowości, czyli handel! Mianowicie podczas naszej wędrówki spotykać będziemy Marchanta czyli kupca, u którego będziemy mogli kupować i sprzedawać przedmioty! Odbywać sie to będzie za pomocą pieniędzy, które Leon będzie znajdował w różnych beczkach, schowkach itp. Nasz Marchant (chodzi tu o jedną postać pojawiającą się w wielu miejscach na mapie) sprzedaje nam więc broń (nie znajdujemy jej w ogóle po drodze!) czy czasem środki lecznicze. Nie sprzedaje on niestety amunicji. ;) My natomiast mamy okazję posprzedawać mu wszelkiego rodzaju dobra znalezione w czasie wędrówki. Możemy także sprzedać mu cokolwiek chcemy z uzbrojenia, a także zwiększać co jakiś czas sloty w equip. Nasz Marchant posiada także zdolność tuningowania broni (!), co jest kolejną nowością w serii. Tym razem każdą zakupioną broń możemy sobie stuningować za odpowiednią sumkę, co daje niezłą frajdę! Zostało to rozwiązane tak, iż każda broń posiada kilka własnych „leveli doświadczenia” na które możemy awansować w odpowiednich momentach gry. Co ciekawe „levele” te zostały podzielone na kilka rodzajów: siła broni, szybkość strzału, szybkość przeładunku (jest to dość istotne, o tym niżej), i pojemność magazynka! Odlot!

 

Skoro już przy broniach jesteśmy to mamy tu całkiem spory arsenał! Klasyki jak Handgun czy Shotgun zostały tu urozmaicone o maszynówkę, czasowy Granatnik czy w końcu najlepszy bajer, czyli snajperkę z której (za pomocą lupy) możemy oddawać precyzyjne strzały z odległości! Tutaj naprawdę Resident pokazał klasę w zupełnie nowym wydaniu! Po za typowymi broniami znajdujemy często także ręczne granaty (w trzech odmianach!), którymi możemy rozgramiać przeciwników hurtowo! Zajmują natomiast dość sporo miejsca gdy się ich trochę nazbiera, więc mi one przede wszystkim przeszkadzały. Po za tym Leon posiada nóż (niewidoczny w ekwipunku), który jest wyciągany tylko pod przyciskiem L1. Wygodne rozwiązanie. Nasz bohater potrafi także przywalić kopa, gdy wróg znajdzie się zbyt blisko niego. ;)

 

Potworki! Są to tym razem po raz pierwszy „nie-zombie”, co także jest sporą innowacją. Mamy za to zamiast nich zarażonych przedstawicieli kultu „Los Illuminados” w postaci wieśniaków, mnichów i innych! Zazwyczaj są oni uzbrojeni (!) we wszelkiego rodzaju widły, toporki, kusze czy inne oręże, co bardzo urozmaica (i utrudnia!) rozgrywkę. Ich wytrzymałość na nasze strzały można porównać do wytrzymałości standardowego zombie. Nieraz główka któremuś odpadnie, co nie zawsze kończy się „zgonem”, gdyż z korpusów naszych wieśniaczków potrafią wyłazić całkiem spore pasożyty, które potrafią nieźle zaszkodzić! Po za wieśniakami mamy tu jeszcze sporą ilość typowo „nie-residentowych” dziwactw typu jakiś gigant, dziwne bio-stwory (które można rozwalić wyłącznie snajperką z wyekwipowanym rentgenem! Jeden z ciekawszych elementów gry!), gady czy inne zainfekowane obrzydlistwa. Napisałem „nie-residentowe”, gdyż niestety nie pasują one w większości do klimatu serii. Takie Ja odniosłem wrażenie. Jednak sporo tu tego, więc rozwałki nie brakuje! Warto zaznaczyć, iż i tym razem flaki leją się strumieniami więc o frajdę tu łatwo. ;) Po pokonaniu danego przeciwnika możemy pozbierać także to co „pogubił”, czyli forsę, amunicję czy niezbędne apteczki (widać tu gołym okiem rozwiązania zaczerpnięte z typowego „shootera”). 

 

 

Leonem poruszamy się na szczęście jak za starych dobrych czasów z drobnymi zmianami. Przede wszystkim strzelanie rozwiązane typowo FPP, czyli namierzając mamy możliwość celowania swobodnie gdzie tylko chcemy! Celowanie ułatwia nam czerwony laser zamieszczony do każdej broni. Nowością (a raczej utrudnieniem) okazuje się tu brak możliwości przeładowania broni w kieszeni! Możemy zatem przeładowywać wyłącznie „na zewnątrz” w każdej chwili pod „kółkiem” (dlatego więc tak bardzo liczy się prędkość przeładunku;). Tak więc celować możemy w co tylko chcemy, a nie raz trzeba uważać żeby broń nie wypaliła nam w złym momencie. I tu dochodzimy do potwornego realizmu gry, gdyż ustrzelić można także Ashley (co kończy się automatycznie Game Over’em), która towarzyszyć nam będzie przez znaczną część gry, lub Marchanta (wówczas znika on tylko z danego miejsca), zatem trzeba uważać! Leon potrafi tu także wyskakiwać z okien, zeskakiwać z drabiny, czy robić inne, niesamowite akrobacje (wszystko pod „X”).

 

Lokacje! Mamy ich potwornie dużo, gdyż wszystko odbywa się na trzech koszmarnie dużych terenach (Wioska, Zamek, Wyspa), co widać od razu włączając wygodnie mapę, którą możemy dowolnie „zoomować”. Świetnie się tu ona przedstawia i jest jak zawsze bardzo wygodna. Zaznaczone są na niej także rozmieszczenia save’ów i Merchantów. Zatem przejdźmy do grafiki, która tym razem wyciska chyba 100% z możliwości PS2! Cudoo! Postacie wyglądają przepięknie tak jak otoczenia i wszystko inne! FMV-ek nie ma już kompletnie żadnych, gdyż wszystkie scenki (których mnóstwo!) odbywają się w „czasie rzeczywistym” i dobrze, bo prezentuje się to kapitalnie! Zresztą najlepszym dowodem genialnej grafiki może być efekt kosmicznego przybliżenia lupy ze snajperki! Tego naprawdę się nie spodziewałem! OST natomiast to kompletny majstersztyk horroru, jednak zabrakło tu istotnego elementu, czyli klimatu RE. Bardzo mało tu melodyjnych i typowo „residentowych” ścieżek i bardziej to już SH przypomina. Szkoda.

 

Ostatnią nowością na którą chciałbym zwrócić uwagę jest ta najbardziej widowiskowa, czyli interaktywne elementy podczas wstawek oraz nieprzewidywalność wydarzeń! Chodzi o to, iż gra została wzbogacona o nagłe sekwencje zwane Quick Time Events, w których mamy dosłownie sekundę aby nacisnąć odpowiednią kombinację klawiszy aby przeżyć! Wygląda to tak, iż trwa np. scenka w której Leon siedzi przywiązany. Nagle do pomieszczenia wlatuje wieśniak z toporkiem, a na ekranie pojawia się „L1+R1!” Jeśli zdążymy zareagować na czas, scenka toczy się dalej z żywym Leonem, w przeciwnym wypadku Game Over. ;) Takich interaktywnych okazji do ukatrupienia nas jest w grze pełno, więc zapomnij o chwili relaksu i spokoju podczas scenki, gdyż tutaj gra zmusza nas do ciągłej czujności (walka z Krauserem na noże wymiata!;). Także w samej grze zdarzają się tego typu elementy (ucieczka przed kulą, walki z bossami), więc nie puszczaj pada choćby na sekundę! ;)

 

Przed podsumowaniem dodam jeszcze kilka szczegółów takich jak brak skrzyni do przechowywania przedmiotów (ciężko bez tego, jednak przedmioty możemy wywalać jak chcemy), brak Ink Ribbona (można zapisywać przy maszynie ile razy mamy ochotę;), dodatkowe misje Ady wyjaśniające fabułę do końca, czy inne bajery typu „mercenaries” po przejściu gry. Podczas gry mamy natomiast możliwość odwiedzić u Marchanta strzelnicę. Ciekawe rzeczy. ;) Ponadto po raz pierwszy w serii mamy możliwość oglądania scenek w typowym „theatre” po ukończeniu gry.

 

I to już wszystko co można by napisać o RE4. Jak widać Capcom postawiło tym razem na oryginalność i nowatorstwo kompletnie „paląc za sobą mosty”. Czy to dobrze oceńcie sami. Bo ja jestem tą częścią bardzo zachwycony, lecz jednocześnie nieco rozczarowany tą odmiennością i nowym spojrzeniem na RE. Łatwo idzie się domyślić, iż jest to nowy kierunek w jakim podąży seria. To psuje wg. mnie sporo ducha serii. Szkoda. Co nie zmienia faktu, że RE4 to prawdziwy majstersztyk, który da ci ponad 15h zabawy! Polecać nie trzeba.

 

 

ULUBIONE POSTACIE:

Leon - No i Leo powraca i to w całkiem niezłej formie! Ciągle ten sam „dobry glina” ;)

Ada - Jednak żyje! A może to tylko cyborg? W każdym bądź razie jest jeszcze bardziej sexi niż w 2-ce ;) A jej urocza przebiegłość nie zna granic! ;)

Ashley - Bardzo zgrabna dziewczyna, typowo dziewczęcy charakter. A jej tekst „Leon! Heeelp!” i jej nieporadność wzbudzają uśmiech na twarzy ;)

Krauser - Stary kumpel Leona i doświadczony żołnierz! Niezły z niego twardziel i nieźle wygląda ze zmutowaną ręką

Louis - Szpieg z hiszpańskimi korzeniami. Fajny ma charakterek. Typ lovelasa ;)

Saddler - Główny problem części. Sprawia wrażenie niezłej szychy

Kolo z piłą mechaniczną - Strasznie makabryczny element gry! Wystarczy chwila nieuwagi…;)

 

TOP 5 OST:

1. Save Theme

2. Serenity

3. Infiltration

4. Regenerator

5. Ganado V

 

SCREENY:

 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Powrót Leona i…kogoś jeszcze!
  • Zaje… grafika! Chyba to już szczyt możliwości PS2!
  • RE w zupełnie nowym stylu! Czy to plus? Zdania są podzielone ;)
  • Chyba najbardziej realistyczna część ze wszystkich!
  • Rozbudowania typu tuning broni, wyskakiwanie przez okno, nagłe, interaktywne elementy zręcznościowe podczas scenek czy typowe elementy TPP (lupa)
  • Nieprzewidywalność! Co chwila dzieje się coś, czego byśmy za Chiny nie przewidzieli! ;) Zajebioza!
  • Zimny, mroczny i upiorny klimat! Postarali się…Brrr…

Wady

  • Niby fajny powrót Leona ale czy RE pokaże nam kiedyś innych głównych bohaterów po za Chrisem, Jill, Claire i Leonem?
  • Brak zombie! RE bez umarlaków? No bez jaj! Po za tym niektóre potwory i tutejsze rozwiązania kompletnie nie pasują do konwencji serii
  • Typowy klimat RE siadł! Gdzie ten genialny OST co zawsze? To już nie to samo :( Po za tym to wszystko już bardziej wygląda na jakieś typowe TPP niż na Residenta. Gdzie np. nieruchome kamery?? Ortodoksyjni fani byli tu zawiedzeni
  • Znowu „nieżywy” Wesker w akcji :(
  • Brak skrzyni! Strasznie mnie to wpieniło
  • Jakoś mało tych zagadek logicznych…
Avatar Kazuya86

Marek Wieczorek

Rewolucyjna część Residenta zamurowała wszystkich graczy kompletnym odejściem od starych rozwiązań. To już kompletnie nowy Resident, ale czy zły? Nie sądzę ;) Czwóreczka skopała zady!

9,0

Komentarze (32)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper