Mroczny cień ideału.

BLOG RECENZJA GRY
1606V
Mroczny cień ideału.
ROLAND NINJ4 | 04.06.2014, 23:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mrok północy, stoję na krawędzi dachu budynku, który stworzył najgorszego ze złoczyńców, jaki kiedykolwiek stąpał po tym zepsutym ziemskim padole. Spoglądam na gnijącą dzielnicę, która niegdyś była wizytówką Gotham. Zadaję sobie pytanie, kto wpadł na tak szalony pomysł, aby oddać ten teren we władanie psychopatów z Arkham Asylum?

On! Hugo Strange, samozwańczy przywódca tej bandy wykolejeńców, człowiek który zna moją tożsamość! Pod przykrywką swoich chorych eksperymentów, zamknął całe stado drapieżników w oddzielonym od świata getcie.

 

To nie ma prawa działać. Pochylam się do przodu, zsuwam z krawędzi, łopot rozpostartych skrzydeł szumi mi w głowie, najgorszy z drapieżników właśnie rozpoczął polowanie. W dole zauważam grupę szczurów w pomarańczowych kitlach, napastujących jakiegoś nieszczęśnika. Szybka reakcja, pikuję w dół, ciśnienie wiatru chce rozerwać mi płuca, wbijam się w tą bandę jak szpikulec w lód, siła uderzenia rozrzuca ich we wszystkich kierunkach jak szmaciane lalki. Czas tu posprzątać!

 

Gdy w 2010 roku miałem okazję ograć "Batman: Arkham Asylum", pierwszy w historii tak dobry tytuł z uwielbianym na całym świecie "Gackiem-Detektywem", myślałem że to jest właśnie spełnienie moich marzeń. Gra była wybitna, ale ideał miał dopiero nadejść. Arkham City to nie tylko sławetne Bigger, Better more Badass, to zupełnie nowa jakość! Produkcja która swoim wykonaniem wyznaczyła nowe standardy i zawstydziła całą free-roamingową konkurencję. Deweloperzy z utalentowanego studia Rocksteady, biorąc sie po raz drugi za bary z licencją o człowieku-nietoperzu, wiedzieli że ich gra musi nie tylko przebić pierwowzór, ale i zapisać się w świadomości graczy, jako tytuł który zmienił oblicze gier i opowiadanych historii. Udało im się to z nawiązką, bo Arkham City to bezsprzecznie jedna z gier zasługujących na tytuł Game of the Year.

 

 

SOMETHING SMELLS FISHY?

 

Historia kontynuuje wątki porzucone przy okazji poprzednika. Nie jest konkretnie sprecyzowane ile czasu minęło od zadymy na wyspie Arkham, ale można wywnioskować że minęło dobre parę lat. W końcu ktoś kto stworzył tytułowe getto dla szaleńców i przestępców, potrzebował trochę czasu na jego wykończenie. Główny wątek kręci się wokół Batmana, który w swojej ekhem ludzkiej postaci, prowadzi kampanię która ma na celu zamknięcie Arkham City i przeniesienie wszystkich lokatorów z powrotem na Wyspę. Nie podoba się to nowemu naczelnikowi więzienia, którym jest jeden z najgorszych przeciwników Batmana w historii. Hugo Strange, mentalistyczny geniusz psychiatrii, który za pomocą metod dedukcji odkrył prawdziwe oblicze Bruce'a Wayne'a. Uprowadzając miliardera i wrzucając pomiędzy wilki, pragnie poprowadzić gierkę, która ma na celu dostarczyć mu niezbędnych danych w badaniach. Wie że Batman nie może się sprzeciwić, walczyć z nim czy opuścić murów więzienia, gdyż wtedy zdradzi jego tożsamość. Bruce musi przyjąć warunki szantażu i zacząć grać w grę profesora "Dziwnego". Kim byłby Batman bez Jokera? Oczywiście, największy psychotyczny morderca i błazen w jednej osobie, dokłada swoje trzy grosze do całego bałaganu. Po wydarzeniach w psychiatryku i przedawkowaniu substancji Tytan, zachorował na nieznaną chorobę, wyniszczającą go od środka. Oczywiście uknuł spisek w który wciągnął nietoperza, który przymuszony musi szukać lekarstwa na ową infekcję. W międzyczasie powraca też cała wesoła gromadka oszołomów z pierwowzoru oraz uwaga! Wiele znanych gęb z zamierzchłych kart komiksów. Pingwin, Two-Face, Mr. Freeze, to tylko początek listy płac, a zaręczam że jest ona długa. Batman w trakcie swojej największej batalii nie jest sam, tym razem jest wspierany przez całą rzeszę przyjaciół. W kwestii dobrej rady i myśli technicznej, może zawsze liczyć na nieodłącznego kompana Alfreda oraz ex. "Batmankę", wyszczekaną Barbarę "Wyrocznię" Gordon, za to w terenie zawsze przyda się dodatkowa para rąk, pazurów czy skrzydeł. Drozd i Kotka wspomagają "Gacława"siłą i umiejętnościami, nie ważne jak dziwnie by to nie brzmiało, to każdy fan wie o kim mowa. Pomimo całej tej kolorowej plejady złoczyńców i sojuszników, historia opowiedziana jest w dość dosadny i mroczny sposób na modłę klasyki w stylu Noir. Przez cały ten mrok oraz cuchnącą groźbę wiszącą w powietrzu, można stwierdzić że nie jest to raczej gra dla dzieci. Ten osobliwy i soczysty klimat, detektywistycznych realiów miasta Gotham, wylewa się wręcz z ekranu. Arkham City to najbardziej dojrzałe i grające na emocjach doświadczenie w uniwersum Batmana, jakie kiedykolwiek powstało.

 

 

I ALWAYS KNEW, I WAS SMARTER THEN YOU!

 

Grywalność, ach ta grywalność. Nad kwestią gameplay'u w Arkham City, można by pisać mroczne epitafy, gdyż jest to czysta przyjemność, miód i finezja w najlepszej postaci. Jest na rynku parę produkcji które tak skutecznie potrafią nam zająć czas na długie godziny, jak opisywany tutaj twór. Ale zadajcie sobie pytanie która z free-roamingowych produkcji, nie posiada jakiegoś elementu który nie pasuje do reszty, bądź jest wrzucony na siłę jako przedłużenie rozgrywki, ot takie na przykład szukanie znajdek bez celu i pokrycia, nudne jak flaczory ze zjełczałym olejem i tyle. To teraz wyobraźcie sobie że nowe przygody Batmana są tak skonstruowane i przemyślane że każdy element jest integralną częścią całości i nawet przez chwilę nic was nie znudzi. Eksploracja terenu odbywa się jak zwykle za pomocą zmyślnych gadżetów od pana Foxa. Na standardowym wyposażeniu nietoperza są oczywista, linka z hakiem i peleryna, które działają na tej samej zasadzie co poprzednio, z tą różnicą że przez wzgląd na większy teren działań, każdy jest w pełni modyfikowalny, aby można było dolecieć dalej, szybciej i sprawniej. Wraca też linka z tyrolką, pozwalająca na szybkie przemieszczanie się, pomiędzy dwoma punktami, urozmaicona o zmianę kierunku zjazdu w trakcie. Eksploracja i mobilność są jednymi z najważniejszych elementów gry, dlatego architektura miasta przypomina wielki plac zabaw dla naszego łowcy praktycznie zawsze jest się za co złapać, punkty zaczepienia haku są wszędzie, jedna z modyfikacji pozwala nawet szybki wyrzut i późniejsze szybowanie na większe odległości. Można się tak rozpędzić że nietoperz doleci z jednego końca na drugi, bez dotykania ziemi! Nowością jest też pionowe pikowanie w dół, całkiem pomocne przy rozbijaniu grup przeciwników, ale nie tylko. Gdy po skoku na bańkę wychylimy analog w tył, to gacek zupełnie jak samolot dostaje wiatru pod skrzydła i szybuje dalej. Z czasem dochodzimy do takiej wprawy że eksploracja wydaję się jednym z najprzyjemniejszych elementów gameplay'u. No bo w końcu to chyba umiejętność latania jest tym czego ludzkość zazdrości ptakom i pewnym ssakom.

 

Rodzi się w głowie pytanko. Po co tak latać bez celu prawda? Oj zaręczam że celów jest aż nadmiar. Samo podstawowe patrolowanie ulic i rozbijanie band łobuzów Dwóch Twarzy, Pingwina czy Jokera, to np. jeden z powodów. Poza oczywistymi misjami głównymi, o tym zaraz, w trakcie progressu co rusz twórcy dokładają nam nowych wyzwań, które zazwyczaj wynikają z siebie. Ot przykład: Batman w trakcie poszukiwań "Zimnego" ale żywego:-P wpada na starego znajomka o przydużych gabarytach, który po latach chce w jakiś sposób odkupić swoje winy niszcząc, rozprzestrzeniany nielegalnie związek Tytan wśród więźniów. Dodatkowy cel gotowy, wysadzić wszystkie zbiorniki z tym paskudztwem. Po drodze możemy też uratować paru więźniów politycznych, czy na przykład rozwiązać iście ciekawe misje detektywistyczne. Skanowanie terenu i poszukiwanie poszlak na porządku dziennym.

 

Jednak wisienką na torcie i prawdziwą grą w grze jest występ najinteligentniejszego i najbardziej tchórzliwego z adwersarzy Batmana. Aż się zielono robi przed oczami, dosłownie! Pan Zagadka nie był by sobą gdyby nie wpadł na kolejną imprezę w gronie przyjaciół. To co tym razem wyszykował dla nas zielony świr, nie raz zmęczy wasze szare komórki, przetestuje waszą spostrzegawczość, dedukcję czy manualne umiejętności. W sumie w całej grze jest 440 zagadek do odkrycia! Dużo nie? A co powiecie na to że żeby zaliczyć niektóre z nich trzeba pobawić się w klasyczne "znajdkowanie" i pozbierać czy rozbić po 12 dodatkowych elementów w dziesięciu różnych lokacjach, co daje nam dodatkowe 120 popierdółek! Zagadki zostały podzielone na kilka grup, są standardowe poukrywane znaki zapytania, np. za gotową do wyburzenia ścianą czy w szybie wentylacyjnym, te są najprostsze. Druga grupa to znaczki które należy zdobyć poprzez wykonanie iście akrobatycznych kombinacji, mentalnych czy fizycznych i za pomocą gadżetów niezbędnych do ich wykonania, np. rzucając batarangami w przełączniki otwieramy szyb w którym jest dodatkowy przełącznik, do którego należy dotrzeć za pomocą zdalnie sterowanej zabawki, albo inny gdy trzeba skakać po specjalnych platformach bez dotykania niczego innego. Niektóre wymagają refleksu godnego Jedi, a przy innych trzeba się ostro nagłowić, jednak każde rozwiązanie to czysta satysfakcja. Wśród zagadek nie mogło zabraknąć tych z podpowiedziami i podkreślaniem konkretnych słów przez zielonego. Głównie tyczą sie one świata całego uniwersum Batmana i postaci z nim związanych. Gratka dla fanów jak się patrzy. Trzeba się często mocno nagłówkować żeby skumać o co chodzi Edziowi. Ostatnia grupa to namalowane znaki zapytania, widoczne tylko w trybie detektywa, aby je rozwiązać trzeba na ogół spojrzeć z dziwnej perspektywy, połączyć kropę z resztą znaku, skan i viola! Działa tak samo jak w pierwowzorze. Byłoby nudno gdyby Enigma nie wplątał w swoje machlojki jakichś niewinnych osób. Tym razem posunął się do porwania więziennej grupy medyczniej. Każdego z więźniów ukrył w wypełnionych pułapkami lokacjach na modłę wyczynów Jigsawa z serii Piła. Oczywiście aby dotrzeć do zakładników, trzeba wcześniej rozwiązać konkretną liczbę wcześniejszych zagadek, gdy to się nam uda, Riddler zadaje dodatkowe pytanie, na które należy odpowiedzieć za pomocą maszynki enigmy, którą ośmielił się nam dostarczyć. Dopiero po tej całej procedurze, dowiadujemy się o położeniu kolejnego nieszczęśnika. Cała ta gra w zgadywanie to naoczny przykład tego jak można wydłużyć rozgrywkę i nie znudzić przy tym gracza. Nie wspomniałem jeszcze tylko o tym że poprzez rozwiązywanie i szukanie zagadkowych elementów, otrzymujemy w nagrodę artworki oraz trójwymiarowe modele postaci, które można dokładnie oblukać. Przy takiej Ivy czy pierdykniętej w czachę Harley Quinn, jest na co popatrzeć;-) Jak więc widzicie drodzy czytelnicy, zabawy jest przy tym tyle że można by obdzielić całe przedszkole Jokerów, Pingwinów i innych juniorów.

 

 

BECAUSE I'M BATMAN!

 

Rozpływam się tutaj nad tym jakimi geniuszami zła są Riddler i spółka, a prawie zapomniałem że bohaterem ponownie jest nasz ulubiony The Bat! Nie wiem jakiej diety używa Bruce, albo jaki stosuje styl życia gdy nie śmiga po mieście jako latający Zorro, ale na pewno mu to służy. Seria Arkham jest usytuowana parę lat po kanonicznych wydarzeniach z komiksowego uniwersum. Mamy tutaj do czynienia z podobną sytuacją do naszego rodzimego Wiedźmina i jego growych przygód. Co za tym idzie? No to że sporo czasu minęło, od czasu kiedy "Gacol" wskoczył w czarną zbroję i na głowę założył maskę ze spiczastymi uszami. Parę wiosen na karku już ma, pewnie pod tym hełmem znalazł by się nawet sypnięty siwy włos, a skurczybyk jest coraz to sprawniejszy, szybszy i silniejszy! Jak on to robi? Nie wiem nie wnikam, ale w grze Batman jest wprost maszyną do zabi... oj się zapędziłem:-P Do ogłuszania chciałem powiedzieć, bo on tak nie działa prawda? Już w Arkham Asylum mieliśmy do czynienia z autorskim systemem walki, który polegał na kontrach, unikach i szybkim przeskakiwaniu od przeciwnika do przeciwnika. Ten zabójczy balet w połączeniu z wplecionymi w międzyczasie gadżetami, wrzucał instant bananosa na japę. Teraz podkręćcie tempo x2, dodajcie wykorzystanie wszystkich możliwych gadżetów, cztery nowe chwyty, oraz mocarne criticale, a macie obraz ponad 50-ciosowego combo! Miazga totalna! Z resztą wrażenia da się przekazać tylko w jeden sposób.

 

Skok z dachu, pionowy lot w dół na bombę, zderzenie z ziemią wyzwala falą uderzeniową, dwudziestu Jokers'ów fruwa jak szmacianki. Kilku pozostało na nogach szybki doskok do najbliższego, jedna piącha, druga piącha, trzecia, licznik combo x4, od tyłu zachodzi nas dwóch typków, rozbłysk nad ich głowami, szybka kontra, obaj stykają się dyńkami i leżą na glebie. Przeskok nad delikwentem z tarczą, lądowanie przed kolesiem wymachujących maczetą, raz, dwa, trzy uniki, kontra! Maczeta na glebie, koleś kwiczy bo właśnie ktoś połamał mu rękę, kolejna kontra, zonk w jajca:-P Wskaźnik combo x8! Błyska na żółto, czyli chwyt specjalny, za nogę i na glebę niczym zawodnik MMA, wyskok w powietrze i dobicie delikwenta z jajecznicą w portach, kolejna kontra, combo x12, kolejny rozbłysk, doskok do typka z tarczą, plomba przez szybkę, tarcza idzie w drzazgi i żuchwa właściciela też! Kontra! Trzy piąchy, kontra, uskok, trzy piąchy, kontra, wskaźnik x20, wyskok w powietrze dwa batarangi w dłoni, rzut i dwóch delikwentów pada w objęcia morfeusza! Lądowanie, kontra, oślepienie peleryną, Rozwałka! Jokers jest młócony piąchami, niczym Neo przez agenta Smitha w Matrixie! Licznik zasuwa, x30, x35, w międzyczasie kontra, kontunujemy, x50! Chwyt, jęk bólu, dźwięk łamanych kości, kolejny ubity. Szybki strzał z wyrzutni haków, przyciągnięcie, strzał w pysk i wbicie w glebę, ostatnich trzech stojących okrąża nas, wyskok w powietrze i nawet nie zorientowali się że pod ich nogami rozsmarowałem wybuchowy żel. Jebut! Wszyscy leżą, a ja skacze od jednego do drugiego i dobijam jak oszołomione packą muchy, lutując szybkimi criticalami! Ufff pisząc to sam się zmachałem:-P Chyba tak bardzo obrazowy opis mówi sam za siebie z jakim genialnym systemem walki mamy do czynienia, w tym aspekcie nie mam nic dodania.

 

Licznik combo zatrzymał się na x69:-P Wpadło parę exp, więc mamy możliwość upgrade'u czy to wyposażenia, czy to wzmocnienia zbroi, a nawet dopakowania umiejętności Batsa. I tak przez większą część gry, gdy tylko paru śmiałków odważy się podnieść kij, rurę czy skrzynkę po piwie na skrzydlatego jegomościa. Jednak jak każdy wie, Batman to futurystyczny Ninja, wyszkolony przez Ligę Zabójców (Cieni) więc potrafi, a wręcz jest to jego specjalnością, eliminować przeciwników cichaczem, na wiele różnorodnych sposobów. Teraz zabawimy się w skradanie, czyli to co tygrysy i "Nindżasy" lubią najbardziej, w tym niżej podpisany;-) W dalszym ciągu mamy do czynienia z miejscówkami, w których nasz bohater, na prawdę może się poczuć jak łowca. Zwisanie z gargulców i wieszanie typków za nogi, już chyba każdy zna, klasyczne podkradanie się, czy knockout'owanie za węgła też, a co powiecie na przebicie się przez sufit czy szybę likwidując przy tym przeciwnika, albo wyskok przez kratę z szybu wentylacyjnego I wbicie kolegi w kafle? Do tego jeszcze dochodzi, rozmazanie wybuchowego żelu na kruchych ścianach i ogłuszanie nieuważnych, wyskoki i dobicia z podłogowych duktów, czy skok z gargulca na łeb kolejnego nieszczęśnika. Wiedźcie jednak że tym razem polowania są znacznie trudniejsze, gdyż przeciwnicy potrafią dysponować goglami termalnymi wykrywającymi przyczajonego łowcę oraz zakłucaczami przez które tryb detektywistyczny nie działa tak jak powinien i ciężko jest określić pozycję wrogów. Owy aspekt łowiecki jest bardzo rajcujący, szczególnie jak uda nam się wyeliminować całą bandę w zabójczym tempie, przemieszczając się z jednego punktu do drugiego, nie będąc zauważonym i eliminując każdego w inny sposób. Asortyment ruchów Batmana, jest tak szeroki że mógłby on nim zawstydzić nie jedną postać z wykręconych fighterów 2D. Co za tym idzie, masterowanie każdego z elementów to czysty, napędzający do działania Fun!

 

 

HEY KITTY KITTY!

 

Jak wspomniałem powyżej, Batman tym razem nie jest sam przeciwko całej zgrai popaprańców. Epizodyczna rola Robina to jedno ale co powiedzie na przejęcie kontroli nad Kotką? Panna Selina Kyle przyłącza się do krucjaty pana Wayne'a i to w całkowicie aktywny sposób. Jak zwykle niepokorna i zadziorna, jak zwykle balansująca pomiędzy dobrem, a złem oraz seksowna jak nigdy! Kocica posiada swój zestaw czterech głównych misji, które wcale nie kolidują z pomocą gackowi, a nawet narzucają niekiedy moralne wybory, czy pomóc swojemu druhowi czy zostawić go na pastwę świra w pełnym makijażu? Jej prywatna historia jest bardzo sprytnie wklecona w główny wątek fabularny, przerywając historię Batmana w odpowiednich momentach. Po wcieleniu się w rolę kotki, cały teren Arkham City stoi przed nią otworem bez jakichkolwiek ograniczeń, a nawet dodając strefy do których może dotrzeć tylko nasza dama w czarnym lateksie, gdyż dysponuje całkowicie inny zestawem ruchów. No właśnie! Te kocie ruchy! Patrzenie na to jak kocica wygląda w ruchu, to czysta przyjemność dla oka, hmmm męskiego oczywista:-P To jak chodzi bujając biodrami, to jak śmiga na czworaka po suficie czy podłożu, jak sobie przysiaduje niczym prawdziwa kocica, wypinając dumnie bujną pierś, sprawia że tętno nam przyspiesza i nie da się racjonalnie myśleć:-P Jednak to wszystko może zwieść bo Selina potrafi ostro przyłożyć, w końcu nie po to poświęciła lata treningów w miejskiej dżungli, aby łasić się do samców, no przynajmniej nie tylko po to. Jej postać posiada ten sam zestaw kombinacji w walce co Nietoperz z oczywistą różnicą w wachlarzu ruchów i zestawie gadżetów. Głównym narzędziem walki jest oczywiście nieodłączny bicz, służący do szybkiej eksploracji jak i do owijania i sprawiania lania nachalnym łobuzom. Dodatkowo kotka dysponuje kolcami rzucanymi pod nogi niczym Ninja, ogłuszającymi kulkami na lince oraz zasłoną dymną. Wszystko to w płynnej kombinacji wzorem tych wyczynianych przez gacka, daje nam najbardziej widowiskowy i seksowny popis zabójczych kocich ruchów. Oj czego to ja bym nie oddał żeby mnie Selinka tak zmłóciła, a potem przygniotła obcasem hehe:-D W obcisłych lateksach spędzamy z 20% gry, gdyż kocica dorobiła się też własnej puli 40 zagadek Riddlera i paru pomniejszych zadań pobocznych. Po ukończeniu gry można się nawet swobodnie przełączać pomiędzy postaciami w specjalnych, rozmieszczonych strategicznie punktach na mapie, w postaci stadka słodkich kociaków na dachach budynków. Wcielenie się w postać Catwoman to czysty powiew świeżości i kolejna gra w grze.

 

Warto nadmienić że nasza wywrotowa parka w trakcie swojej najdłuższej nocy w życiu (Serio 20 parę godzin to noc trwa chyba tylko na biegunach hehe, ale to tak na marginesie;-) musi zmierzyć się z tą całą wykolejoną bandą mieszkańców Arkham, a mianowicie to głównych boss'ów rozdających karty w wojnach gangów. Kocicy przypisano Two-Face'a jako tego głównego złego który zmył jej głowę i nastąpił na ogon, także Selina mierzy się tylko z tym jednym przeciwnikiem. Batman oczywista musi obić resztę barwnej kompanii. Już jedynka na polu walk z Bossami pokazała innym developerom jak to powinno wyglądać w kwestii strategii, różnorodności i metod walk z indywidualnymi przypadkami. W AC każda walka z boss'em to całkowicie inne doznanie i inna strategia działania. Skończyły się czasy bezmyślnego klepania maski i uskoków przed gargantuicznymi przygłupami, w AC w większości przypadków trzeba wysilić szare komórki, nieźle się napocić czy wykorzystać spryt i refleks. Przy każdym kolejnym pojedynku trzeba zapomnieć o poprzednim, na tym właśnie polega wspomniana różnorodność. Raz trzeba klasycznie obić komuś pysk, wcześniej zmiękczając go stosownymi technikami. Raz trzeba użyć otoczenia do szybkiego przemieszczania i sprawnej, cichej eliminacji celu, za to innym razem bawimy się w kotka i myszkę podgryzając szefa i po trochu spuszczając mu krwi. Gwarantuje że niektóre pojedynki zapamiętacie na całe życie, szczególnie starcie z "lodówą" i pewnym nieśmiertelnym do spóły z karłowatym, wrednym ptaszyskiem;-) W mojej skromnej ocenie oba starcia to istny masterpiece!

 

 

LET'S PUT A SMILE ON THAT FACE'A!

 

Rozprawiam o walce, eksploracji, pierdółkach i popierdółeczkach, ale czas chyba na wisienkę na torcie którą bez wątpienia jest oprawa A/V. Nie wiem jak to możliwe, że na tak wiekowym już silniku jakim jest Unreal Engine 3, udało się uzyskać tak kosmiczne wyniki! Gra wygląda wręcz obłędnie! Już poprzednia część zawiesiła dość wysoko poprzeczkę w tym temacie, no ale to było 3 lata temu, technologie poszły do przodu więc gra nie mogła wyglądać tak samo. Wielkim wyzwanie dla developera było okiełznanie UE3 na otwartych przestrzeniach, bo jak już wiecie Arkham City to wcale nie mały kawałek Gotham. Free roam'y muszą zazwyczaj kierować się pewnymi ograniczeniami, uproszczeniami czy wręcz graficznymi oszustwami, tylko po to żeby zachować płynność wielkiego świata, nie w tym wypadku. Rocksteady pojechali po całości narzucając sobie jeden bardzo wysoki poziom oprawy. Całe miasto tonie w kolorach i kontrastach, naznaczonych świetną grą świateł i cieni, rozbłysków i refleksów na metalowych, czy mokrych powierzchniach, pierwsze spojrzenie na oświetlony znany budynek Ace Chemicals i już widać czym raczą nas twórcy. Geometria tego soczystego świata oraz tekstury jakim go obłożono to najwyższa półka. Praktycznie każdy element oklejony jest polygonami w wysokiej rozdziałce, zero uproszczeń! Chyba tylko woda w zatoce wygląda jakoś tak nijako. Reszta to klasa sama w sobie. Za tym oczywiście idzie design który można tylko nazwać masterpiece! Twórców już przy okazji Arkham Asylum, poniosły pomysłowe wodze fantazji w kreowaniu elektronicznej wersji świata nietoperza. Znakiem rozpoznawczym było nadanie realizmu, a jednocześnie zachowanie komiksowego sznytu, udało się i tym razem nie jest inaczej. Design ogółu mieści się gdzieś między realistyczną wizją, filmowej trylogii Christophera Nolana, a komiksowymi realiami z przełomu lat 90-2000. Z jednej strony napotykamy neogotyckie ponure budowle ozdobione strasznymi tak bardzo charakterystycznymi dla komiksu gobelinami, z drugiej jednak strony, widać metal szkło i smukłe wieże. Starcie obu artystycznych wizji wyszło nad wyraz imponująco i obserwując miasto można się wręcz zachłysnąć jego przepychem. Jednak to nie design miasta ukazuje artystyczny talent grafików. To przedstawienie kultowych postaci, znów wynosi grę na wyżyny. Nawet pomimo lekkiej karykaturalnej aparycji niektórych osobników, można stwierdzić że modele charakterów zaserwowane nam przez Rocksteady mogłyby istnieć w prawdziwym świecie. Skończyły się czasy przepakowanych i przerysowanych boss'ów w śmiesznych galotach i fikuśnych kubrakach. W Arkham City każdy bohater to postać z krwi i kości, pieczołowicie przeniesiona na poletko gry. Nad graficznym majstersztykiem w większości można się rozpływać jak czekolada w upalny dzień. Mój ulubieniec Mr. Freeze to najlepszy przykład. Ten cyber-technologiczny design zbroi, mieniący się srebrzysto-niebieskimi refleksami, błyskami coolant'u przemieszczającego się plastikowymi rurkami czy fachowym wykonaniem szklanego, zaparowanego hełmu kontrastującego ze złowrogo mieniącymi się karminem goglami, to dzieło samo w sobie. Jest garbaty pingwin w swoim charakterystycznym fraku i goglu ze zbitej butelki wbitym w czachę, jest wypakowany, błyskający jadowitą zielenią Bane, jest i poturbowany życiem Joker z brakami w uzębieniu. Za tą wesołą ferajną stoją wszystkie babeczki tego dramatu, takie jak seksowna reporterka Vicky Vale, w podartych rajstopach-kabaretkach, obrośnięta roślinną bielizną, krągła jak obwarzanek Poison Ivy, czy obita skórą i ćwiekami, obscenicznie uwydatniająca swoje wdzięki Harley Quinn oraz Catwoman w swoim skurzanym i trzeszczącym kostiumie. Wszystko to składa się na festiwal różnorodnych indiwiduów których nie spotkacie nigdzie indziej. Grafika to najwyższa półka na tej generacji.

Udźwiękowienie też nie odbiega zbytnio od poziomu ogółu, muzyka i wszystkie dźwięki spełniają swoje zadanie celująco, a niektóre kawałki potrafią wrzucić przyjemne ciary na kark, szczególnie w konkretnych epickich momentach fabuły, szkoda tylko że podczas eksploracji nie zaimplementowano jakiejś konkretnej nuty.

 

 

TOSS OF A COIN WILL DECIDE ABOUT YOUR FATE

 

Za pomocą tej gry, jak nic wyrósł nam przed oczami obraz gry prawie że idealnej. Jedyne minusy jakie zaobserwowano to dziwne problemy z dźwiękiem, które objawiają się zazwyczaj opóźnieniem w stosunku do wydarzeń na ekranie. Nie wiem czy to błąd spowodowany moją kopią gry, odczytem konsoli czy faktycznym bug'iem w kodzie. Druga sprawa to szalona kamera, która zamiast izometrycznie ukazywać pole walki z wieloma przeciwnikami, potrafi pokazać nam kwadratową gębę Bruce'a czy jego kozackie buty, co zazwyczaj skutkuje solidnym łomotem od oprychów. I to by było tyle, więcej baboli nie zaobserwowano. Wyrok może być tylko jeden. Batman: Arkham City to niepodważalnie najlepsza gra z nietoperzem w roli głównej, wszystko co do tej pory powstało może schować łeb w piach bo mistrzowskiej hegemonii tego tytułu nie powstrzyma nikt i nic! Tytuł gry roku już w kieszeni i nie pozostaje nam nic innego jak czekać na kontynuację, bo chyba oczywistym jest żę takowa powstaje. 

 

 

Głosowanie na recenzję tygodnia odbywa się na blogu użytkownika Montana. Najnowsze typy znajdziecie tutaj.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Scenariusz godny Oscara
  • Najbardziej dojrzały twór w uniwersum Batmana
  • Design świata i postaci
  • Wachlarz ruchów i arsenał nietoperza
  • Piękna i sugestywna oprawa A/V
  • Mroczny klimat Gotham
  • Walki z Boss'ami
  • Czas gry na pułapie 20h+

Wady

  • Kłopoty z dźwiękiem
  • Szalona kamera
Avatar ROLAND NINJ4

ROLAND NINJ4

Gra którą można polecić każdemu bez wyjątku. Nie ważne czy jesteś wieloletnim fanem nietoperza czy po prostu fanem gier i tak będziesz się dobrze bawił, przez wiele długich godzin.

9,5

Komentarze (29)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper