Kupowanie Wiedźmina – robisz to źle! Czyli Z życia gracza 2#

BLOG O GRZE
758V
brama84 | 06.07.2014, 14:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W pierwszym odcinku Z życia gracza wspomniałem o problemach z zakupem Wiedźmina 2. A dokładniej nie z samym zakupem tylko z koniecznością reklamowania tego zakupu. Dziś dokończę ten niedopowiedziany wówczas wątek, równocześnie mając nadzieję, że do tego tematu już powrotu nie będzie.

 

Tekst pochodzi z mojego nowo założonego bloga, blog nosi nazwę ograny i gorąco na niego zapraszam. Chętnie zobaczę też kilka nowych twarzy na jego facebokowym profilu. A teraz nie przedłużając dalsza część tekstu:

 
 
Dla zachowania chronologicznej ciągłości cofniemy się jednak najpierw do 2007 roku, do dnia premiery pierwszej gry z serii Wiedźmin. Zdaje się, że czwartek. Skoro świt zerwałem się na równe nogi i popędziłem do znanego poznańskiego centrum handlowego, w którym mieścił się sklep znanej sieci, takiej z kulturą i multimediami. Pośpiech okazał się niepotrzebny – sklep otwierali o 10:00. Do zakupu akurat tutaj skłoniła mnie reklama, według której ileś tam pierwszych osób miało otrzymać Torbę Wiedźmińską a ja nie chciałem przegapić takiej atrakcji. Tłumy towarzyszące premierze najważniejszej polskiej gry dekady… jakoś zapomniały przyjść. Szczerze mówiąc nikt nie przyszedł, byłem w sklepie sam. Spokojnie podszedłem do lady, powiedziałem: „Wiedźmina poproszę” i odszedłem, płacąc uprzednio, zanim do sklepu wszedł ktokolwiek inny. Ową Wiedźmińską Torbą, którą moja wyobraźnia wykreowała na misternie wykonany gadżet, saszetkę na eliksiry wiedźmińskie czy coś podobnego, okazała się zwykła szara siatka ekologiczna na zakupy, taka jakie są dzisiaj modne. Tyle, że z wydrukowanym logo gry na boku… Pewnie bym ją teraz nosił, gdybym jej gdzieś nie zgubił.
 
 
Wiedźmin Edycja Kolekcjonerska - akurat tej nie mamPomijając bolesny fakt zagubienia wiedźmińskiej torby na zakupy to zakup pierwszego Wiedźmina był całkowicie bezproblemowy. Gorzej z zagraniem weń. Nie dysponowałem bowiem w owym czasie komputerem zdolnym uciągnąć tak potężną grę. Mój Athlon 2000+ w tandemie z Radeonem 9600 i z 768 pamięci RAM to było zdecydowanie za mało i zdawałem sobie z tego sprawę. Zakup nowego kompa był w planach dopiero za kilka miesięcy a jak widać mój strach, że grę wykupią okazał się ciut przesadzony. Co ciekawe Wiedźmin uruchomił się na tej mizernej konfiguracji (fakt, że po tylu latach tak dobrze pamiętam jaką miałem wtedy konfigurację sprawia, że muszę zastanowić się nad swoim życiem ;-) ), ale wyglądał tak tragicznie, że zęby bolały od grania. Nie chodzi nawet o klatkowanie – to występowało, ale było znośne – karta grafiki nie obsługiwała niektórych efektów graficznych przez co twarze postaci wyglądały paskudnie. Tzn. twarz Geralta i tak wygląda paskudnie, ale tu wyglądała paskudnie w niezamierzony sposób. Mimo to do dziś jestem w szoku, że ta gra działała na sprzęcie na którym teoretycznie nie miała prawa nawet się uruchomić.
 
 

Kłopoty Wiedźmina

 
 
Z perspektywy czasu żałuję, że nie zdecydowałem się wtedy na Edycję Kolekcjonerską, ale była ponad dwukrotnie droższa, a ja bakcyla na wersje kolekcjonerskie złapałem dopiero kilka lat później. Błąd ten postanowiłem naprawić przy okazji drugiej części. Gdy tylko dotarła do mnie wiadomość o możliwości zamawiania złożyłem swój pierwszy w życiu preorder. Na wersję kolekcjonerską właśnie, mimo, że ta cieszyła się powodzeniem to nie było problemów z zakupem, kto chciał mógł się zaopatrzyć. Kilka wypełnionych oczekiwaniem miesięcy później, kiedy upragniony kurier z wyczekiwaną przesyłką (albo na odwrót) zjawił się w moim progu, radości… szybko stał się koniec kiedy okazało się, że figurka jest uszkodzona, artbook ma porysowaną okładkę a wyściółka całego pudełka jest w kawałkach. Winowajcą była sama figurka – gipsowe popiersie Geralta było zbyt ciężkie jak na cienką plastikową wytłoczkę, w transporcie podczas wstrząsów wpierw musiało się z niej wyswobodzić a następnie uszkodzić pozostałe elementy. Mój przypadek, jak się później okazało, nie był odosobniony – CD Projekt zaliczył wtedy niezłą wtopę.
 
 
Wiedźmin 2 Edycja KolekcjonerskaDrugą, przy okazji tej samej gry, zaliczył kiedy okazało się, że Edycja Kolekcjonerska, która miała się dać uruchomić na 24 godziny przed oficjalną premierą, uruchomić się nie chce. Zawiniły DRMy, czy coś. Błąd udało się naprawić dopiero dziesięć godzin później a wściekli gracze musieli się zadowolić niecałymi czternastoma godzinami przewagi nad resztą świata. Ja nawet nie zauważyłem problemu – kiedy inni z pianą wściekłości na ustach próbowali uruchomić niechciejącą się uruchomić grę ja smacznie spałem. Różne są stanowiska, ale ja uważam, że po 12 w nocy to grać się kończy a nie zaczyna. Co nie przeszkodziło mi przyjąć, oferowanej przez CD Projekt, w ramach przeprosin, koszulki z wiedźmińskim motywem. Do dziś zakładam ją na specjalne okazje.
 
 
Wracając do mojej uszkodzonej kolekcjonerki. Złapałem za aparat, wykonałem sto pięćdziesiąt kilka tysięcy fotek, co zapewniło mi wpis do Księgi Rekordów Guinnessa za najlepiej udokumentowaną reklamację wszechczasów i wysmażyłem list pełen pogróżek i wyzwisk nadziei na szybkie rozwiązanie problemu. W odpowiedzi otrzymałem zapewnienie, że oczywiście już ściągają z chin drugą partię figurek, ale to musi potrwać, więc należy czekać. Podziękowali też za dokładne udokumentowanie szkody i stwierdzili, że niektóre ujęcia były naprawdę odkrywcze, a reszta nadal im się ściąga. Po miesiącu czekania czekanie mi się znudziło. Napisałem zatem kolejny mail, w który zapewniłem, że ciągle czekam na moja figurkę, artbook i wyściółkę. Odpisali mi, że przepraszają za zwłokę, ale musieli zwrócić całą drugą partię bo Chińczycy przez pomyłkę na popiersiu zamiast Gwynbleidd wyryli pismem runicznym Harry Potter, jednak już mają właściwe figurki i teraz będą je wysyłać.* (* Ok, tutaj trochę się wygłupiam, napisali Zawisza Czarny.)
 

 

Trzeba zebrać ekwipunek

 
 
Tym razem czekanie znudziło mi się już po trzech tygodniach, więc ponownie upomniałem się o moją figurkę, artbook i wyściółkę. Odpisali, że to musi być jakieś przeoczenie i że już, teraz, zaraz, natychmiast wysyłają. W ciągu kilku dni miało być u mnie. Po tygodniu ponownie upomniałem się o moją figurkę, artbook i wyściółkę. Ponownie dowiedziałem się, że już, teraz, zaraz, natychmiast wysyłają i że dwa - trzy dni trzeba zaczekać. Po tygodniu ponownie upomniałem się o moją figurkę, artbook i wyściółkę. Ponownie dowiedziałem się, że już, teraz, natychmiast wysyłają i że dwa trzy dni trzeba zaczekać. Po tygodniu zadzwonił telefon – kurier, swoją drogą mój znajomy, dzwoni, że ma do mnie przesyłkę i czy jestem. Ja, że jestem i już dwa miesiące czekam, urlop się powoli kończy więc niech przyjeżdża. Dostałem w końcu upragnioną paczkę z moją figurką, artbookiem i wyściółką. A po tygodniu następną.
 
 
Trzeciej już się niestety nie doczekałem, ale i tak ostatecznie miałem trzy popiersia, w tym to które reklamowałem - nieco obtłuczone. Trzy artbooki, w tym jeden nieco porysowany na tylnej okładce. I trzy wyściółki, z dwóch całych wybrałem ładniejszą, pozostałe dwie wyrzuciłem. Miałem też trzy wiedźmińskie medaliony – dwa dostałem w jednej i drugiej paczce jako prezent od CD Projektu za „nieprzyjemności” a trzeci w międzyczasie sam kupiłem, bo w sklepie nie dla idiotów dodawali go w bonusie do zwykłej edycji Wiedźmina 2 (w kolekcjonerce go nie było a bardzo mi się podobał). Nie muszę chyba pisać gdzie powędrowały nadmiarowe elementy? Zostawiłem sobie jeden nieuszkodzony zestaw plus obtłuczoną figurkę a za resztę dostałem tyle, że zakup Edycji Kolekcjonerskiej zwrócił mi się z nawiązką. Trzeba CDP przyznać, że wie jak zadowolić klienta :-) Nie, serio – może i wtopili, zawalili z premierą i źle zapakowali figurkę, ale potrafili przyznać się do błędu i wyjść graczom naprzeciw. Każdy poszkodowany dostał dwa fajne gadżety – koszulkę i wiedźmiński medalion, ciężko się w takiej sytuacji obrażać. A to, że ja czekałem ciut dłużej niż inni? No to dostałem dwa medaliony :-P
 

New Game +

 
 
To jednak nie koniec moich przygód z drugą częścią Wiedźmina. Tak jak poprzednio pisałem miałem spore trudności z ukończeniem gry, co wynikało nie tyle z jej trudności co trudności ze znalezieniem na nią czasu. W końcu jednak impuls do ukończenia się znalazł, jednak pomyślałem sobie, że na konsoli będzie mi się grało przyjemniej. Zamówiłem więc Edycję Rozszerzoną z oficjalnego sklepu Microsoft na Allegro, który jak się okazało obsługiwał znany sklep internetowy a nie M$. Trochę przepłaciłem, ale to wydanie miało zawierać grę, instrukcję, muzykę z gry, mapę świata i poradnik (miałem już te elementy z wersji PC, ale raz - poradnik się zmienił i obejmował nowe questy, dwa - bardzo przypadła mi do gustu mapa i chciałem mieć drugą). Na innych aukcjach te dodatki nie były wymienione. Gra przyszła szybko. I od razu było widać, że w coś podejrzanie chudym opakowaniu. Przyjąłem paczkę, rozpakowałem i już było jasne, że w zwykłym DVD-boxie nie ma co liczyć na trzy ostatnie elementy zawartości. Wykręciłem więc numer do sklepu i opisuję sytuację. Przezornie pozostawiłem grę zafoliowaną, ale od pana w słuchawce słyszę, że mam ją rozfoliować i sprawdzić, czy tych dodatków w środku nie ma. Tłumaczę, że na pewno nie ma, bo widziałem kiedyś to wydanie w którym były i to, które mi przysłali nim nie jest. Mam rozpakować mimo to, a gdyby faktycznie nie było to skorzystać z formularza reklamacyjnego na stronie i odesłać grę to dostanę zwrot kosztów.
 
 
Więc aparat i telefon w dłonie i jedziemy. Równocześnie kręciłem film i robiłem zdjęcia podczas „unboxingu” żeby mi nie zarzucili, że sobie wyjąłem dodatki a teraz reklamuję. Wysłałem to formularzem reklamacyjnym. W wiadomości zwrotnej dostałem informację jak zamówić kuriera na ich koszt i już następnego dnia gra była w drodze powrotnej do sklepu. Ale to nie był koniec procedury reklamacyjnej, która przeciągała się w nieskończoność, a przecież według rozmowy ze sklepem miałem tylko wysłać grę i dostać kasę z powrotem. Okazało się, że muszę czekać na rozpatrzenie reklamacji. Co tu rozpatrywać? Wysłali nie to co zamówiłem, grę odesłałem, poproszę moje pieniądze. Podobno problemem było to, że rozpakowałem grę, odparowałem, że sami mi to zalecili i niech sobie sprawdzą taśmy skoro "wszystkie rozmowy z konsultantami są nagrywane". Na  pytanie dlaczego wprowadzają klientów w błąd odpowiedzieli, że zawinił dystrybutor, który przysłał zły zestaw. Nie prawda. Te dodatki były jedynie w edycji premierowej, później nie były dostępne, ale skoro to był Microsoft (ale jednak nie był) to myślałem, że im coś zostało z premierowego nakładu. Co ciekawe ten sklep nie zmienił opisu do dzisiaj. Procedura i wymiana maili stawała się coraz bardziej absurdalna, ale ostatecznie zgodzili się łaskawie oddać mi moje pieniądze. Podałem numer konta i zapytałem ile to potrwa, odpowiedź – długo. Bo to musi z działu do działu przejść, bo tylko raz w tygodniu to robią i to było akurat wczoraj itp.
 
 
Wiedźmin 2 Mroczna EdycjaA ja nadal nie miałem gry. Równolegle do opisywanych działań wysupłałem dodatkową kasę i zamówiłem jeszcze jedną. W innym sklepie, jeszcze bardziej przedrożyłem, ale… w zamian dostałem Mroczną Edycję – xboxowy odpowiednik edycji kolekcjonerskiej. Zawierała wszystko co Rozszerzona plus artbook, making of, wiedźmiński medalion i naklejki. A to wszystko zamknięte jest w stylowym pudle z „holograficzną” imitacją głowy wilka. To nic, że dziewczyna mnie zabije za kolejne wielkie pudło, którego nie ma gdzie schować, ale ta głowa jest super! Tylko, że pudło przyszło uszkodzone…
 
 
Ponownie zawinił ciężar – tym razem artbooka, uszkodzenia nie było widać z zewnątrz, gdy rozpakowywałem paczkę przy kurierze. Artbook i gra były w takiej wysuwanej szufladce i to ona była porwana. Solidny facepalm i dzwonię do sklepu – tym razem to mniejszy, bardziej lokalny sklep, nie to co ten poprzedni: duży, o uznanej marce, renomowany (jak się okazuje niesłusznie), więc nastawiam się na problemy. Jeden telefon, ustalamy, że wyślę mailem opis uszkodzonych elementów a sprzedawca wyśle mi je na mój adres. Tak robię i po trzech dniach mam nowe pudełko. Starego nie muszę odsyłać (i fajnie bo tę głowę wilka sobie wyjąłem i powiesiłem na szafie :-) ). Załatwione od ręki, po jednej rozmowie. A po kilku tygodniach spotkała mnie miła niespodzianka. Zaglądam na konto, a tam nie dość, że nie ubyło to jeszcze wzrosło. Okazuje się, że to ten pierwszy sklep w końcu sobie przypomniał, że ma moje pieniądze. To ja zdążyłem zamówić drugą grę, odebrać, reklamować, mieć pozytywnie załatwioną reklamację i już zapomnieć o sprawie kiedy oni jeszcze wciąż się zastanawiali co zrobić z moją sprawą, a w końcu zwracają mi kasę po takim czasie, że zdążyłem o tym zapomnieć i się zdziwić, że coś mi przyszło. Wychodzi jednak, że oni też dbają o zadowolenie klienta. Tak na swój sposób.
 

 

Ciąg dalszy nastąpi?

 
 
Geralt walczy z gryfemMam nadzieję, że jednak nie. Choć szanse są. A to z okazji premiery trzeciej części Wiedźmina. CDP ponownie otwarł zamówienia przedpremierowe na wersję kolekcjonerską. Tym razem na trzy platformy, w bardzo limitowanym nakładzie – 9 tysięcy sztuk na całą Polskę. Zawartość - na wypasie - spora figurka, tym razem nie gipsowa, przedstawiająca Geralta walczącego z gryfem, steelbook, artbook (artbooki są moim ulubionym dodatkiem do kolekcjonerek), jakieś naklejki, mapa, soundtrack oraz wyjątkowy i unikalny wiedźmiński medalion! Taaa... to bedzie już mój trzeci ;-) Wszystko rzecz jasna w gigantycznym, numerowanym pudle. Ja swoją kopię zdążyłem zamówić, wybrałem wersję na PlayStation 4, choć jeszcze nie mam konsoli to do lutowej premiery gry zdążę ją kupić. Dobrze zrobiłem, że się nie wahałem – zarówno wersja na PC jak i PS4 zeszły na pniu, w mniej niż 24 godziny. Jedynie wersja na Xboxa One, którego oficjalnie w Polsce nawet jeszcze nie ma, wytrzymała ciut dłużej.
 
O tym, że mamy do czynienia z gorącym towarem niech świadczy fakt, że, jak podaje CD Projekt, w każdym kraju, w którym oferowali edycję kolekcjonerską sytuacja była podobna. Na przykładzie tych trzech premier widać jak polska marka zyskuje na znaczeniu – od umiarkowanego sukcesu części pierwszej przez bardzo dobrą sprzedaż dwójki po praktycznie wyrywanie sobie egzemplarzy z (wirtualnych) rąk w przypadku trójki. Ta gra na pewno nie zawiedzie. I tylko proszę – niech tym razem wszystko będzie w porządku…
Oceń bloga:
5

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper