Zdrowe życie gracza
Taki mam już chyba nawyk, że wracając z pracy wstępuję do sklepu, uzupełnić zapach fajek, kupić jakieś pieczywo na rano i ewentualnie coś do picia plus kilka jogurtów. Na gotowanie zazwyczaj brak mi czasu.
Komu zresztą chciałoby się gotować gdy wraca do domu koło 19'stej. Owszem, czasem gotuję ale zazwyczaj w weekendy ale i to nie zawsze. Niestety psa od małego gotować nie uczyłem więc ciepły obiadek nigdy na mnie nie czeka za to futrzak czekający na spacer i owszem. Do tego, aby coś ugotować potrzeba minimum godziny, a to przecież godzina w plecy, którą można by było spożytkować w inny sposób niż sterczenie nad garami, choćby aby pomęczyć jakąś grę na czarnulce. Tak więc i dziś po wtarganiu na 2'gie piętro dziesięciopaka mleka, 12kg wora karmy dla psów i innych pierdół ważących nie mniej niż cała reszta, próbując złapać oddech chwyciłem za ulotkę pobliskiego chińskiego baru, ubrałem psa i poszliśmy na spacer. Nerwowo przeglądając ulotkę i przełykając ślinę wybrałem 3 pozycje i złożyłem zamówienie przez telefon. Jakie to wszystko proste. Tylko zdążyliśmy wrócić do domu, gdy już ściągałem buty przepyszny obiadek czekał już u mnie pod drzwiami. Pewnie będziecie się śmiali i dziwili jak ja byłem w stanie to wszystko zjeść sam ale tak to już u mnie jest, że pierwszy posiłek jem zazwyczaj właśnie o tej porze i jestem wtedy niesamowicie głodny. Zamówiłem cielęcinkę w sosie curry, 2 sajgonki i pierożki Won Ton a żeby narobić Wam smaka podzielę się z wami 3 fotkami.
Wszystko rzecz jasna bardzo sycące lecz nie koniecznie zdrowe ale co w dzisiejszych czasach jest zdrowe? Chemiczne pomidory? W każdym bądź razie ukradłem środzie godzinkę lub dwie, które z chęcią poświęcę na ciąg dalszy męczenie Assassin's Creeda. Z chęcią męczyłbym już nowego Tomb Ridera jednak pieniędzy nie urodzę i jeszcze kilka dni muszę na niego poczekać. Miłego i smacznego wieczoru przy ulubionej grze rzecz jasna :)
