Ból fantomowy, czyli czym zaskoczy nas Kojima-san? #1 [Aktualizacja]

BLOG
1687V
kaszana16 | 04.06.2014, 21:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ostatnio temat Metal Gear Solid V: The Phantom Pain nie schodzi z pierwszych stron serwisów branżowych. Zanim jednak nastąpi ujawnienie nowych rewelacji, chciałbym wysnuć parę teorii spiskowych dotyczących kolejnej gry Kojimy na podstawie tego, co wiemy już teraz. Przygotujcie się na ostrą jazdę, bo to nie będzie nic, o czym moglibyście poczytać na głównej. To będzie niemedialny bełkot naszpikowany spoilerami. Czytacie na własną odpowiedzialność.

  Zanim zacznę swój wywód, przez który zapewne zostanę zbesztany w komentarzach za sianie herezji i głoszenie niepopularnych tez, wypadałoby się przedstawić. Nie robię tego w oddzielnej notce, gdyż nie jestem dobry ani w powitaniach, ani pożegnaniach. A zatem krótko - dzień dobry, jestem Kaszana. Część z Was, drodzy koledzy, może kojarzyć mnie przede wszystkim ze świętej pamięci wortalem PSP-Team, gdzie przez jakiś czas mieliście możliwość czytania moich recenzji gier na PSP oraz PS Vita, relacji z największych targów, przeintelektualizowanych komentarzy oraz - nieco wcześniej i nie w zatrważającej ilości - newsów. Was w większości jeszcze nie znam. No, może poza Lau'em (aka Laughter), którego internetową tożsamość i zgryźliwe uwagi poznałem jeszcze na wspomnianym PSP-Team. Do dziś zresztą lubię podebatować z nim na gadu i to właśnie jego osoba (oraz odmieniona wersja strony) ostatecznie zachęciła mnie do zarejestrowania się tutaj. Z mojej strony możecie spodziewać się trochę publicystyki, czasem recenzji, udzielania się w komentarzach i z rzadka fotorelacji z pierwszej ręki z różnych branżowych wydarzeń (bo i na takie zdarza mi się jeździć, choć w tym roku akurat niczego nie planuję). I to na tyle. Możemy zaczynać część właściwą tego wątpliwej jakości eseju.

  Jako osoba, która stale i z wypiekami na twarzy śledzi losy serii Metal Gear Solid, nigdy nie mogę przejść obojętnie obok wskazówek i easter eggów serwowanych nam przez twórcę tej niekończącej się sagi - Hideo Kojimę. Za każdym razem, ogrywając każdą kolejną część, jestem więc wyczulony na takie niemal niezauważalne przekazy. Przy okazji mam też skłonność do nadinterpretowania pewnych faktów, więc raz jeszcze zaznaczam, że tezy, które za chwilę będę głosił prawdopodobnie będzie można wyrzucić do śmietnika.

  Kiedy ukończyłem niedawno wydane Ground Zeroes - nie ukrywam - byłem mocno rozczarowany. Nie długością rozgrywki czy obszarem działań, bo na to byłem przygotowany. Rozczarowałem się przede wszystkim fabułą, która na pierwszy rzut oka nie wniosła nic, bo większości rzeczy weń przedstawionych mogliśmy się już domyśleć z publikowanych wcześniej zwiastunów. Jednak w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że ten swoisty prolog do Phantom Pain może być po prostu niezłą bazą pod wyszukiwanie wskazówek dotyczących dalszej fabuły. Wróciłem więc do gry, a swoje przemyślenia dokumentuję poniżej. I mogę to robić cyklicznie - codziennie. W zależności od tego, czy Wam się spodoba. Dziś na pierwszy ogień idzie osoba Skullface'a.

 

1) Skullface to w rzeczywistości Ocelot

  Pomyślicie pewnie teraz, że kompletnie zwariowałem. Ale zastanówmy się, co wiemy o człowieku tytułującym się Skullface. Przede wszystkim widzimy, że na twarzy ma oparzenia, a w taśmach dodatkowo wyjawia nam ich genezę. Jak twierdzi, pochodzą one z ataku bombowego przeprowadzonego na fabrykę, w której jego kraj rzekomo produkował nielegalnie broń. Ponadto w pewnym momencie Skullface wydaje polecenia w języku węgierskim, co wskazywałoby na to, że jest on z pochodzenia Węgrem. Lub przynajmniej chce stworzyć przed Chico wrażenie bycia kimś z pochodzenia bardzo obcym. Jednak w pewien sposób zaprzecza tym samemu sobie, gdyż wcześniej wyjawił Paz, że jego rodzimy język jest martwy i nawet on go nie pamięta. Co prawda Skullface może mówić prawdę - mógł przecież nauczyć się węgierskiego, a swojego natywnego języka już nie pamiętać. Ale warto wspomnieć tutaj, że naloty takie jak ten, w którym ucierpiał nasz jegomość były częścią kampanii rafineryjnej podczas II wojny światowej, w której najbardziej ucierpiały Rumunia, Węgry czy Jugosławia. To w pewien sposób zadaje kłam słowom Skullface'a - wszak każdy z używanych tam języków żyje i ma się dobrze.

  Co więcej, uważam, że cała postać Skullface'a jest kłamliwa, jak diabli i bardzo dobrze oddaje w ten sposób naturę Ocelota. Wszak, mamy dowody na to, że kilkakrotnie okłamał Chico. Raz mówił mu, że Paz go zdradziła i odeszła, by później mówić, że zabił ją (ale nie cierpiała długo). Jednakże jak się później okazuje, żadne z tych słów nie są prawdą. To właśnie w lubowaniu się w kłamstwach i gierkach znajduję pierwszy argument świadczący o tym, że Skullface jest Ocelotem.

  Kolejnym może być następny sławetny nawyk, który Ocelot dzieli ze Skullfacem. Czyli zamiłowanie do tortur. W Ground Zeroes możemy usłyszeć, jak brutalnie bici są Chico i Paz. Możemy usłyszeć, jak zmusza ich także do seksu. Możemy wreszcie przekonać się na własne oczy, z jakim sadyzmem Skullface umieścił bomby w ciele Paz. Ocelot także bardzo lubił takie zachowania, a sądząc po zwiastunie z Phantom Pain, gdzie torturuje on Huey'a Emmericha, na pewno się ich nie wyzbył.

  Pewne wskazówki odnajdziemy także oglądając trailer z zeszłorocznego E3. Tam przedstawiono Ocelota jako "A Rival living a Lie". To dobitnie pokazuje, że Ocelot także i w Phantom Pain będzie miał jakąś skrywaną tajemnicę. Oczywiście odnosić się to może ogólnie do jego charakteru, ale słowo "Lie" pisane z wielkiej litery sugeruje mi raczej coś wielkiego. W tym samym zwiastunie przedstawiony jest także i Skullface jako "A Ghost without Past". Słowo duch sugeruje mi tutaj kogoś niematerialnego, osobę, która tak naprawdę nie istnieje i także dlatego nie ma przeszłości. Bo gdyby Skullface i jego historie były prawdziwe, to dlaczego opowiadałby je podczas przesłuchań, a następnie Kojima mówił o nim jako o kimś bez przeszłości? Wszak jego przeszłość poznajemy. Chyba że jest ona jednym wielkim kłamstwem.

  Okej, skoro oparłem się teraz na trailerze z E3, to przewałkujmy go mocniej. Jeśli spojrzymy na fragment ze Skullfacem raz jeszcze, dostrzeżemy, że zanim wychodzi on zza swoich żołnierzy, wykonuje on gest podobny do rewolwerowca. Tłumaczyć chyba nie muszę. Co więcej, także styl ubierania się, buty czy kapelusz sugerują westernowy styl Ocelota.

  I na tym bym skończył, gdyby jeszcze nie dwa ostateczne dowody na poparcie tej tezy, znalezione w sieci, kiedy sprawdzałem, czy zwolenników tej teorii jest więcej. Przyznaję, że gdyby nie GameEmpire.it umknęłyby mi one (swoją drogą zachęcam do sprawdzenia tej teorii u nich, dodali parę argumentów, z którymi się nie zgadzam, ale są ciekawe). Pierwszym z nich jest rozmowa, którą słyszymy na samym końcu Ground Zeroes. Skullface stara się wówczas wydobyć z Paz informację o miejscu przebywania Zero. Jak sam zaznacza - nikt poza nią nie ma pojęcia o lokalizacji Ciphera. A jednak, jak słyszymy pod koniec trailera z E3, Ocelot mówi (prawdopodobnie Big Bossowi), że Zero jest najpewniej w Afryce, gdzie pracuje nad bronią, która ma przebić Metal Geara. Wydaje się zatem, że Ocelot jako Skullface koniec końców wydobył pożądaną informację od Paz (dlatego zresztą nie była mu już potrzebna) i stąd wie, co jest grane.

  Drugi to natomiast fakt, że podczas jednej z rozmów z Chico, Skullface mówi mu, że on i "szef" Chico mają wspólną przeszłość. Co pasuje jak ulał do wydarzeń z operacji "Snake Eater".

  Zastanówmy się teraz co się nie zgadza. Poparzenia na twarzy Skullface'a. Tu moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, by była to maska. Skoro wcześniej Big Boss mógł używać maski, aby upodobnić się do Raikova w MGS3, to tym bardziej 10 lat później Ocelot mógłby zrobić to samo. Jedynym kontrargumentem, który wydaje się najmocniej zaprzeczać mojej teorii jest to, że Skullface chciał dopaść Big Bossa. Jest to o tyle dziwne, że przecież Ocelot podziwał Węża i w życiu nie posunąłby się do tego kroku. No chyba, że ta "miłość" przyszła dopiero później lub po prostu był to tylko jakiś rodzaj śmiercionośnej gry, którą Ocelot stworzył. A może po prostu chciał zniszczyć i odbudować organizację Outer Heaven, już ze swoim udziałem.

  Jaka jest prawda, dowiemy się dopiero, gdy wyjdzie Phantom Pain. Natomiast mam jeszcze parę teorii spiskowych w zanadrzu, więc dajcie znać, czy chcecie więcej. Jestem ciekaw dyskusji w komentarzach.

  Aktualizacja: Oprócz prezentowanych wyżej przykładów na poparcie przedstawionej hipotezy oraz rozmów strażników, o których wspominam w komentarzach, udało mi się znaleźć w internecie jeszcze jedną ciekawostkę. Podczas jednej z cut-scenek widzimy Skullface'a  przechodzącego obok klatek z psami. O ile były one wcześniej spokojne, mimo obecności innych żołnierzy, to w momencie, gdy pojawia się pan w kapeluszu, zaczynają one szczekać i skakać na siatkę. Być może to głupie, ale Ocelot jest kotem, a w MGS3 wielokrotnie widzieliśmy go miauczącego. Może psy ujadają właśnie dlatego, że potrafią rozpoznać prawdziwą naturę Skullface'a, którą jest Ocelot.

Oceń bloga:
0

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper