Let's Contribute: Imprisonment of Love for 1,000,000 years

BLOG RECENZJA GRY
414V
Let's Contribute: Imprisonment of Love for 1,000,000 years
emas | 12.06.2018, 11:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wiele było już wizji post-apokaliptycznego świata w grach i nie tylko, ale na pewno nie zostało w tym temacie wszystko wymyślone. Freedom Wars dorzuca swoją cegiełkę w postaci dość interesującej koncepcji. Oczywiście jako, że jest to japońska produkcja to nie mogło zabraknąć w niej wielkich robotów.

Jest rok 102014. Powierzchnia Ziemi leży w ruinach i nie nadaję się już do życia, a zasoby naturalne są na wyczerpaniu. Resztki ludzkości w ostatecznej próbie na przetrwanie wybudowała ogromne budowle zwane Panopticonami. Są to swoiste miasta-państwa, które zapewniają schronienie i bezpieczeństwo, ale w tym świecie nic nie jest za darmo. W czasach gdzie pieniądze praktycznie już nie istnieją jedyną wartością jest to jak dany osobnik potrafi przysłużyć się wzrostowi i funkcjonowaniu Panopticonu. Przesłanie nadawane cały czas i wtłaczane do umysłów jego mieszkańców przez propagandę, której wirtualną maskotką jest przypominający słodkiego misiaczka Percy Poppa. Jeśli masz wyższe wykształcenie, jesteś uczonym, naukowcem albo inżynierem to masz szczęście. Wtedy to dostajesz status „mieszkańca” (Citizen) i wiedziesz normalne życie oraz jesteś uważany przez władze Panopticonu za cenny surowiec. Oczywiście jeśli cały czas przyczyniasz się do wzrostu gospodarczego miasta. Sprawa ma się całkiem inaczej z ludźmi, którzy nie posiadają wyżej wymienionych kwalifikacji. Nieproduktywni członkowie społeczności traktowani są jak pasożyty żerujące na dobrobycie i kurczących się zasobach. Nie tylko stają się oni przedstawicielami najniższego szczebla drabiny społecznej, ale także trafiają do najniższych poziomów Panopticonu, a twoim domem staje się mała cela z jednym łóżkiem.  Stajesz się wtedy Grzesznikiem (Sinner) - osobnikiem bez żadnych praw z wyrokiem 1 000 000 lat. Każdy twój ruch jest bacznie obserwowany i jesteś inwigilowany 24/7. Każdy, kto został aresztowany za jakiekolwiek przestępstwo, jest winny niezależnie od tego, czy je popełnił czy też nie. Najgorsze jest to, że dotyczy to także każdego nowo narodzonego dziecka gdyż według powyższych zasad marnują zasoby.

 

Na szczęście władze są szczodre i dają ci szansę na zmniejszenie wyroku, a nawet całkowite jego anulowanie. Nagrodą jest oczywiście status Mieszkańca i wygodne życie. Jednie co musisz zrobić to „zgłaszać się na ochotnika” do trudnych misji mających miejsce na powierzchni poza murami miasta. Należy do nich zbieranie zasobów, neutralizowanie zagrożenia, stanie w pierwszej linii obrony oraz walka z innymi Panopticonami.

W grze wcielamy się w postać Grzesznika, który podczas misji w skutek urazu stracił pamięć, co jest jednym z najgorszych przewinień. Cały czas spędzony na trenowaniu twojej osoby, wszystkie zdolności, umiejętności bojowe oraz cała wiedza przepada co skutkuje spadkiem naszej przydatności,  degradacją do najniższej rangi a także przydziałem 1 000 000 lat kary. Każde najmniejsze przewinienie będzie nas kosztować dodatkowe lata odsiadki.  Naszą postać możemy stworzyć w dość rozbudowanym kreatorze. Zaczynając od płci, wyglądu twarzy, koloru/ wielkości oczu, fryzury, różnych proporcjach ciała (mamy nawet możliwość wyboru długości szyi) i kończąc na głosie. Jeśli chodzi o ubiór to mamy do dyspozycji tylko jedno wdzianko, ale za to w kilku różnych stylach.  Ustalamy nasze imię i nazwisko (w późniejszych etapach gry dostajemy także możliwość dodania ksywki) oraz wybieramy z puli 50 miast do jakiego Panopticonu chcemy należeć. Niestety nie ma ani jednego miasta z Polski. Szkoda. Przydzielone zostaje nam też Akcesorium (Accescory), którego wygląd także możemy ustalić w kreatorze postaci. Jest to cyborg/android, który monitoruje nasze monitoruje nasze działania i pomaga nam w misjach. Można go wyposażyć w jeden rodzaj broni i wydawać mu rozkazy podczas walki. Akcesorium potrafi wskrzesić nasz jeśli polegniemy oraz przekazuje nam różne informacje podczas batalii z przeciwnikami od takich oczywistych jak nasz niski stan zdrowia czy mała ilość amunicji. Na szczęście „nie nawija” co kilka sekund jak Pionki w Dragon’s Dogma.

 

 

Napisałem we wstępie, że FW ma ciekawy pomysł na świat post-apo. Wyżej opisana historia to potwierdza, ale nie tylko ona stanowi o unikalności tego tytułu. Mam na myśli pewną mechanikę gry, która niestety wielu graczy może znacząco zniechęcić już na samym początku gry. Otóż jako, że jesteśmy zdegradowani do najniższej rangi zostajemy pozbawieni wszelakich praw. Na samym początku nie możemy np. wykonać więcej niż 5 kroków w celi czy biegać więcej niż 5 sekund co jest bardzo irytujące, bo trzeba czasami przejść kilka poziomów Panopticonu co potrafi zająć nawet kilka minut. A to dopiero początek. Nie możemy odpoczywać w pozycji leżącej na łóżku, nie możemy rozmawiać z innymi Grzesznikami czy Mieszkańcami, nie możemy podejść bliżej niż 1 metr do osoby przeciwnej płci, nie możemy oddalać się od naszego Akcesorium i zabronione jest także stanie nieruchomo powyżej 2 min… Jak widać ograniczeń jest sporo i niektóre brzmią naprawdę niedorzecznie, ale na szczęście nie są one długotrwałe. Po wykonaniu misji oprócz zmniejszenia wyroku otrzymujemy także punkty EP (Entitlement Points), które także otrzymujemy jeszcze za nasze „podarunki” dla Panopticonu w postaci surowców i broni. Za te punkty wykupujemy tzw. Prawa (Entitlements), które anulują wyżej wymienione ograniczenia, a także dają nam szereg innych przywilejów. Każda nasza kolejna ranga odblokowuje więcej Praw. Pierwsze z brzegu to opcja Szybkiej Podróży. Mamy także  możliwość zatrzymania rzadszych przedmiotów, zakup lepszego ekwipunku dla poszczególnych członków naszej drużyny, poruszanie się bez nadzoru naszego Akcesorium, kończąc na rzeczach kosmetycznych jak kupowanie nowych odzień czy akcesoriów (okulary, czapki, wisiorki).

 

 

Freedom Wars jest grą akcji wliczaną do tzw. gatunku Hunting RPG, do którego należą takie tytuły jak Monster Hunter, God Eater czy Soul Sacrifice. Całość rozgrywki opiera się na przechodzeniu kolejnych misji, a naszym celem jest oczywiście zmniejszenie wyroku. Nie jest to jednak jedyny motyw napędzający historię. Otóż od czasu naszego feralnego wypadku „nawiedza” nas tajemnicza dziewczyna o imieniu Ares. M . Informuje ona nas, że za kulisami dzieje się znacznie więcej i to ona mówi nam o kolejnych działaniach jakie musimy podjąć (takie jak np. odnalezienie pewnej dziewczyny), które mają przyczynić się do Wielkiej Transformacji (Great Transformation) – wydarzenia, które ma zakończyć wszystkie konflikty. Praktycznie to ona w pewnych momentach pcha tą część historii do przodu, która przez większość czasu jest bardziej w tle i tylko w kilku momentach oraz na samym końcu gry wchodzi na pierwszy plan. I w tym miejscu pojawia się jeden z większych minusów tej produkcji, albowiem fabuła nagle urywa się w połowie. Przypomina to strasznie cliffhangera na koniec pierwszego lepszego anime. Kiedy wreszcie zostają odkryte nowe karty, nasi bohaterowie wyruszają w nowe miejsce walki, a całość zaczęła nabierać tępa i konkretnie się rozkręcać – pojawiają się napisy końcowe. Można było to inaczej rozegrać i sprawić by zakończenie nie sprawiało tak nagle urwanego. Najgorsze jest to, że nieprędko zobaczymy kontynuację. Jeden z producentów gry odszedł od zespołu, a sequel zależy teraz od głosów fanów. Póki co nie ma ani strzępka informacji o powstawaniu „dwójki”.

[ciekawostka]

Wracając do recenzji. Kampania to nic innego jak zbiór kolejno następujących po sobie misji, luźno ze sobą powiązanych i przeplatanych cut-scenkami. Szczerze nie lubię takiego zabiegu. Cały czas mam wrażenie, że przechodzę bardziej side-questy. Jest podzielona coś na wzór 8 rozdziałów. W grze nazywane są Rangami. Po uszczupleniu odpowiedniej ilości lat dostajemy możliwość przystąpienia do egzaminu. Pomyślne jego ukończenie zwiększa naszą rangę co oznacza transfer do lepszej celi i dodatkowe misje. Jeśli chodzi o różnorodność operacji  to FW nie błyszczy. Są polegające na przejmowaniu i utrzymaniu punktów kontrolnych (jest ich tylko 2), zbieraniu surowców (tylko jedna misja, którą da się ukończyć w kilkanaście sekund), inwigilację (przejście z punktu A do B) oraz niesamowicie źle zrobionych misji skradankowych. Nie pamiętam czy kiedykolwiek w jakimkolwiek tytule widziałem coś zrobionego aż tak małym wysiłkiem. Przeciwnicy poruszają się w kółko tą samą trasą, są dość krótkowidzący i niby są momenty kiedy mamy większą lokację z większą ilością strażników, ale to nie zwiększa poziomu trudności w żaden sposób. Wystarczy spojrzeć na mapę, gdyż są na niej zaznaczeni.  Jednakże wszystkie wyżej wymienione typy są tylko dodatkami, bo rdzeniem rozgrywki FW są tylko dwa rodzaje zadań  – eliminacja i odbijanie zakładników  – które stanowią 90% gry. Pierwszy to nic innego jak walka z kolejnymi falami wrogów. W tym drugim albo musimy dotrzeć do mieszkańca przed wrogiem albo odbić go z rąk Porywacza i bezpiecznie dostarczyć go do kapsuły ratunkowej (czyli po prostu Capture the Flag tyle tylko, że zamiast flag są ludzie). Przed każdą misją mamy swoistą odprawę, gdzie możemy przygotować się zmieniając ekwipunek czy wybierając członków naszej drużyny.

 

 

Prawdziwą wisienką na torcie są walki z Porywaczami. Wielkimi maszynami bojowymi, które potrafią posłać nas na drugą stronę za pomocą jednego/dwóch ciosów. Nie tylko charakteryzują się potężną siłą bojową, ale jak sama nazwa wskazuje to one zajmują się porywaniem Mieszkańców. Możne je podsumować jako swoiste uzbrojone po zęby, poruszające się więzienia. Pojedynek z tylko jednym przy użyciu 8 – osobowej drużyny potrafi trwać nawet kilkanaście minut.. Jest kilka klas Porywaczy: szybki Ramosa o wyglądzie tygrysa z wielkimi skrzydłami, latający Dionaea przypominający ogromnego smoka, opancerzony pająk Paradoxa kończąc na Biped/Quaduped – poruszające się na dwóch/czterech kończynach humanoidalne kolosy posiadające w ekwipunku karabiny, lasery i wyrzutnie rakiet.

 

 

Do walki potrzebne są oczywiście odpowiednie „narzędzia”. FW przypomina mi tutaj serię Borderlands, gdyż podobnie jak tam broń jest tutaj praktycznie drugim głównym bohaterem.  Arsenał jest podzielony na 6 klas (3 dla broni palnej i 3 dla broni białej). Broń Szturmowa, jak sama nazwa wskazuje, to wszelakie karabiny i snajperki. Przenośna Artyleria to wyrzutnie rakiet oraz granatniki. Miotacze ognia, lasery, działka obrotowe i wyrzutnie sieci należą do klasy Działek Automatycznych. Broń biała natomiast dzieli się na lekką, ciężką i drzewcową. Ta pierwsza wyróżnia tym, że kiedy przyczepimy się do Porywacza za pomocą Bicza możemy szybciej oderwać poszczególne elementy pancerza, a nawet całe kończyny. Każde oręż posiada dwa przyciski ataku: szybki – słaby oraz wolny – silniejszy. Ten drugi można przytrzymać i naładować, co skutkuje innym silniejszym atakiem. Standard. Spluwy mają się w tej grze bardzo dobrze. Niektóre po odpowiednim ulepszeniu dają niesamowitego kopa (tak mocnego, że można samodzielnie posyłać do piachu Porywacze w kilka minut). Broń biała jest niesamowicie toporna w używaniu. Jestem fanem slasherów i strasznie mnie razi jak fatalnie te elementy są tutaj zrobione. Brak jest możliwości przerwania ataku w dowolnym momencie. Musimy grzecznie czekać, aż animacja dobiegnie końca. Nie ma także płynnej, dowolnej zmiany kierunku ataku (wychylenie gałki + atak).  Jest na szczęście możliwość łączenia silnego i słabego ataku w combo, ale jest tylko jedno/dwa combo dla każdej broni. Walka z innymi Grzesznikami bronią białą nie ma większego sensu, gdyż poruszają się oni szybko oraz cały czas robią uniki co sprawia, że trafienie ich graniczy z cudem. Dodatkowo wspomnę tylko, że do dyspozycji mamy także granaty odłamkowe, ogłuszające, przyczepne, miny, a nawet mini działka stacjonarne.

Oczywiście nie można zapomnieć o najważniejszym narzędziu, które jest właściwie ikoną FW. Mowa jest oczywiście o Cierniu (Thorn) przez właśnie, którego wiele osób porównuje tą grę do Attack on Titan.  Wyglądem przypomina lasso bądź linę pokrytą kolcami. Daje on dodatkowe możliwości podczas poruszania się w terenie. Pozwala na przyczepianie się do ścian, wspinaczkę do ciężko dostępnych miejsc czy też pochwycenie przedmiotów (amunicji, leków) z większych odległości. Jednak największą przydatność zyskuje podczas walki. Dzięki niemu możemy ocucać poległych kompanów, zmniejszać dystans do przeciwników, a co najważniejsze powalać Porywaczy. Są trzy rodzaje cierni i każdy z nich posiada trzy unikalne właściwości. Pierwszym to czerwony Wiążący Cierń (Binding Thorn), którym możemy tworzyć pułapki na innych Grzeszników a także po maksymalnym naładowaniu krępować Porywaczy na kilka sekund. Dodatkowo łącząc go z Cierniami innych graczy zwiększa szybkość powalenia przeciwnika. Drugi to zielony Leczniczy Cierń (Healing Thorne). Przyczepienie go do członka naszej drużyny oferuje powolną regenerację jego zdrowia. Pierwszy poziom naładowania całkowicie uzupełnia pasek życia jednej osobie. Drugi natomiast tworzy „lecznicze drzewo”, który leczy całą drużynę. Ostatnim typem Ciernia jest Tarcza (Shielding Thorne ) dzięki, której zwiększamy obronę naszej drużyny, a także stawiamy ścianę blokującą ogień wroga. 

 

 

Możliwości upgrade’owania naszego arsenału i bohatera to najważniejszy element FW. Dodatkowo ten element gry jest jej największym atutem gdyż oferuje naprawdę dużo możliwości i pełną swobodę w personalizacji postaci i broni. Nasz Grzesznik nie leveluje tak jak w normalnym RPG. Jaką postacią zaczynamy taką gramy, aż do napisów końcowych. Możemy tylko wyposażyć go w tzw. Powiększacze (Augmentation), które zwiększają nasze atrybuty. Maksymalnie możemy posiadać 5 aktywowanych perków, ale ich wartość łącznie nie może przekraczać 10. Jest ich zatrważająca ilość i mają ogrom zastosowań. Dłuższy pasek życia, zwiększona obrona/atak (ogólnie, a także na konkretny typ przeciwnika), zwiększenie długości i zmniejszenie czasu odnowy Ciernia, szybsza regeneracja zdrowia czy też perki negujące statusy. Tak, więc naszego Grzesznika możemy przygotować na każdy rodzaj misji. Natomiast, jeśli chodzi o ulepszanie arsenału, to twórcy trochę zaszaleli, bo na dopieszczaniu tylko jednej zabawki można spędzić kilkanaście długich godzin. Każdą broń, zarówno białą jaki i palną, ulepszamy na dwa sposoby. Pierwszy to standardowe zwiększanie do 10 maksymalnego poziomu. Kiedy jednak dojdziemy do 5 levelu dostajemy dwie możliwość: dalszy „normalny” upgrade albo zmianę na zaawansowany model. Jeśli zdecydujemy się na to drugie zaczynamy levelowanie od początku, ale za to nasza broń zyskuje dodatkowe właściwości. Możemy zdecydować się na zadawanie dodatkowych obrażeń żywiołami (ogień, lód, elektryczność), zwiększyć czystą siłę uderzeń (Impact) czy też wywołać eksplozję w danej części ciała porywacza (energia Will’O). Drugim sposobem jest modyfikacja polegająca na dodawaniu modułów, które podobnie jak Powiększacze zwiększają dane parametry  (siła ataku, pojemność magazynka, szybkostrzelność, siłę headshot’ów, szybkość poruszania się czy też wpływają na efektywność ataku na poszczególne części Porywacza). Są też obecne moduły negatywne, które zmniejszają efektywność. Każdy z tych modułów (dobrych i złych) posiada 4 klasy: S, M, L , XL. Łatwo się domyśleć co one oznaczają. Ilość modułów zależy od Rzadkości (Rarity) danej broni. Ta dzieli się na 8 klas, gdzie klasa 1 pozwala na zamontowanie tylko dwóch modułów, natomiast w klasie 8 możemy zamontować, aż 12. Sam proces dodawania modułów przypomina trochę fuzje z serii Persona. Wybieramy broń, do której chcemy dodać moduł. Następnie wybieramy broń, którą chcemy „poświęcić” – w sensie zdobyć moduł. Możemy także dodatkowo dorzucić do „mieszaki” surowiec, który wpłynie na końcowy efekt. Niestety nie mamy większego wpływu na to co nasza broń „odziedziczy”, gdyż cały proces jest bardzo losowy. Tak bardzo, że potrafią pojawić się modułu z powietrza i te nawet negatywne. Są tylko dwa sposoby, które zwiększają nasze szanse na zdobycie tych ulepszeń, które chcemy. Pierwszym z nich są wyżej wymienione surowce. Mogą one dodać całkiem nowy moduł, a także zwiększyć prawdopodobieństwo dziedziczenia innych. Są też takie, które pozwalają zachować 3-5 perków w broni ulepszanej i vice versa (pozwalają zdobyć 3-5 perków z drugiej). Drugi sposób polega na usunięciu zbędnych i niewygodnych modułów. Niestety jest on dostępny dopiero w połowie gry i jest dość kosztowny – 5000 GPP za usunięcie jednego modułu. Niemniej jednak ulepszanie broni stanowi w tej grze priorytet. Tak jak wspomniałem wcześniej gracz jest w stanie stworzyć tak potężną broń, że można załatwić Porywacza samemu w kilka chwil.  Jest jednak druga mniej przyjemna strona medalu. Wszystko opiera się niestety na wielogodzinnym grindzie w poszukiwaniu surowców. Wyższe levele oraz zaawansowane modele potrzebują bardzo rzadkich materiałów. Niektóre z nich można zdobyć tylko w jednej misji, a ich pojawienie się jest bardzo losowe. Zdarzyły mi się sytuacje, w których potrzebowałem jednego bądź elementów, które były dostępne tylko dużo trudniejszych misjach. Z moim słabym ekwipunkiem mogłem tylko marzyć. Na szczęście w takich momentach życie ratuje nam multiplayer.  Nie ma się co oszukiwać ta gra została stworzona z myślą o grze wieloosobowej. O ile sztuczna inteligencja naszej drużyny stoi na dużym poziomie to jednak gra z innymi graczami sprawia najwięcej frajdy. Mamy tutaj dwa rodzaje rozgrywki – kooperacja oraz tryb versus . Tego drugiego niestety nie miałem okazji wypróbować, gdyż ani razu nie mogłem znaleźć ludzi do gry. Pierwszy z nich pozwala na wspólną grę z 3 innymi graczami. Mamy dostęp do wszystkich operacji jakie już odblokowaliśmy. Natomiast jeśli innych gracz wybrał misję, którą jeszcze nie przeszliśmy w kampanii, to po zakończeniu wspólnej rozgrywki dostajemy certyfikat, który pozwala na późniejsze pominięcie jej. Gra wieloosobowa niesie ze sobą jeszcze inne korzyści. W grze tworzymy tzw. Kartoteki (Rap Sheet), którymi wymieniamy się z innymi graczami. Są to karty z informacjami takimi jak nasze imię, czas gry i krótkim 3 zdaniowym tekstem. Ich akceptacja oznacza nic innego jak przyjęcie zaproszenia do znajomych, co z kolei oznacza możliwość korzystania z ich Akcesoriów. Nasz android podczas misji może zostać uprowadzony. Wtedy pojawia się specjalna misja, w której mamy szansę go odzyskać i w tym momencie otrzymujemy jednostkę zastępczą. Możemy wtedy z niej skorzystać albo właśnie skorzystać z usług androida naszego kumpla.

 

 

FW oferuje także możliwość wybudowania fabryk, które będą wytwarzać dla nas przedmioty bojowe, leki i Powiększacze. I to w nich właśnie tworzymy i ulepszamy naszą broń. Najciekawsze jest to, że podczas produkcji możemy skorzystać z pomocy Mieszkańców, których uratowaliśmy w operacjach. Ci mają różne rangi i zawody co wpływa na proces produkcji. Niektórzy z nich potrafią skrócić czas oczekiwania, zwiększyć ilość wytwarzanej broni czy też zwiększyć szanse na otrzymanie większej ilości konkretnych przedmiotów. Im więcej produkujemy tym bardziej nasze fabryki się rozwijają, co daje nam w rezultacie możliwość wytwarzania lepszych leków, granatów czy też rzadkich broni.

Freedom Wars pomimo, że jest „małą” grą na przenośną konsolę Sony, to jednak pomysłem i rozgrywką potrafi do siebie przyciągnąć. Jednakże w ogólnym rozrachunku oferuje naprawdę mało. Poza misjami (których notabene jest tylko 2 rodzaje jak już wcześniej opisałem), multiplayerem i godzinami spędzonymi na ulepszaniu ekwipunku nie ma w tym tytule więcej do roboty. Piętra Panopticonu to wielkie i puste hale. Niby są wypełnione NPC'ami, ale możemy zamienić z nimi dosłownie dwa zdania. Niektórzy z nich oferują wymianę przedmiotów, ale nigdy nie wiemy na co się wymieniamy. Jest jeszcze HUB gdzie znajduje się sklep, ale to co oferuje nie jest warte złamanego grosza. Jest też i bar, w którym spotykamy członków naszej drużyny, ale i tam poza wymianą zdań nic innego nie zrobimy.  Jest jeszcze jedna bardzo rażąca sprawa. Otóż FW cierpi na nagły wzrost poziomu trudności. Ma to miejsce dokładnie w egzaminie 7 rangi i w dalszych misjach od tego momentu. O ile przechodzenie operacji do samej rangi 7 nie sprawiało większego problemu tak od tego momentu gra jest praktycznie nie do przejścia bez naprawdę dobrze stuningowanych broni. Końcowy boss to już jest apogeum. Notorycznie zdarzały się takie momenty, że mogłem normalnie tylko odłożyć konsolkę i patrzeć jak ginę. Każdy atak wystrzelił mnie w powietrze i nie mogłem w ogóle kierować postacią. Przyczepić się też do małej ilości map i wielkości niektórych z nich. Dużo jest pustych i otwartych aren. Gra nie wiedzieć czemu posiada aż 3 różne typy menu. Menu pauzy pozwala wybrać operacje, dostosować i sprawdzać ekwipunek czy też wybrać zapasowe Akcesorium. Z jego właśnie poziomu mamy dostęp do fabryk. Drugie menu znajdujące się na ekranie w naszej celi. Tutaj zakupimy Prawa, złożymy "daninę", a także możemy zmienić wygląd naszego Grzesznika. Ostatnie menu uruchomimy rozmawiając w celi z naszym Akcesorium. U niej/niego zapiszemy stan gry, obejrzymy filmiki przerywnikowe z gry oraz odpalimy multi. Trochę dziwi taki zabieg, ale z drugiej strony opcji jest bardzo dużo i wszystko w jednym miejscu byłby ciężkie w ogarnięciu.  Złego słowa nie mogę powiedzieć na temat ścieżki dźwiękowej stworzonej przez pana Kemmei Adachi. Plus dla twórców za możliwość wybrania kawałka, który będzie przygrywał podczas walk. Cieszy bardzo także mały detal w sposobie w jaki akceptujemy misje. Możemy zrobić to normalnie wciskając X albo dotknąć w rogu ekranu ikonki co pozostawia odcisk palca.

 

 

Krótko podsumowując: Freedom Wars jest na pewno jedną z najładniejszych gier na Vitę. Ma wiele wad, ale pomimo tego z grą spędziłem wiele fajnych chwili. W rozgrywce wieloosobowej gra najlepiej. Szczególnie z drużyną, która wie co robi. Minusy mogą zniechęcić, ale jednak warto dać tej grze szansę. To ostatni tak duży tytuł na przenośną konsolkę Sony.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • pomysł na świat i rozgrywkę
  • walka z Porywaczami
  • Cierń
  • muzyka
  • grafika
  • multiplayer
  • duża ilość broni i możliwości ich ulepszenia

Wady

  • wielogodzinny grinding
  • "ograniczenia" na początku mogą wielu zniechęcić
  • fabuła urwana w połowie
  • kampania dla pojedynczego gracza to zbiór misji...
  • których praktycznie jest tylko dwa rodzaje
  • walka bronią białą
  • mała różnorodność map
  • nagły skok poziomu trudności od końcówki 7 rozdziału
emas

emas

Mała wielka gra na PSVita. Jedna z ostatnich gier wydanych na tą konsolkę, którą warto posiadać.

7,5

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper