Krótka recenzja To The Moon.

BLOG
685V
cthulhu2012 | 30.09.2014, 11:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Zrecenzowanie gry, która zebrała wiele pozytywnych opinii i zaskarbiła sobie dzięki temu wielki rozgłos jest dla mnie dosyć niewdzięczne ponieważ nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia.

          Grę na polskim rynku wydał swego czasu Techland i właśnie tą edycję recenzuję, co może mieć większe znaczenie niż się wydaje, o czym nieco później. To The Moon to gra stworzona przez Freebird Games, która swoją premierę miała w roku 2011. Recenzowany tytuł należy do specyficznego mariażu gatunków gier przygodowych i rpg. Łamigłówek w grze jest raptem kilka, a z gatunku rpg zaczerpnięto odgrywanie roli, czego bynajmniej nie uważam za wadę. Główny nacisk został położony na fabułę.

 

          Historia rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Kierujemy losami dwóch pracowników korporacji Sigmund Corp. zajmującej się tworzeniem sztucznych wspomnień dla swoich klientów.  Modyfikacja wspomnień obarczona jest wielkim ryzykiem zatem procesowi  temu mogą zostać poddane jedynie osoby bliskie śmierci. Jako Eva Rosalene i Neil Watts stajemy przed zadaniem zaszczepienia w pamięci umierającego Johna Wylesa wspomnień o podróży na księżyc. W tym celu za pomocą zaawansowanej technologii przemierzamy zakamarki umysłu Johna. Zaczynając od ostatnich wydarzeń z jego życia wracamy małymi krokami do najmłodszych lat. Podobnie jak w „Memento” Nolana, poznajemy zakończenie historii i cofamy się by odkryć jak do tego doszło. Aby odbyć tę podróż musimy za każdym razem odnaleźć przedmiot zakotwiczony jednocześnie w obecnym jak i starszym wspomnieniu. Dzięki temu poznajemy wydarzenia, które ukształtowały charakter naszego klienta, co kończy pierwszy akt gry. Nieliczne łamigłówki, na które się natkniemy są jedynie wymówką do pchnięcia historii dalej. W drugim i ostatnim akcie, naszym zadaniem jest takie zmodyfikowanie wspomnień Johna by ostatnie swoje chwile spędził przekonany o odbyciu wymarzonej podróży.

 

          Niestety gra jest do bólu liniowa. Scenariusz zarówno pierwszego jak i drugiego aktu nie daje nam nawet poczucia wpływania na przebieg wydarzeń. Gra nie stawia przed nami wyborów, które dawałyby nam choćby iluzję wolności. Sytuację ratuje oryginalna i niebanalna historia. Każda z napotkanych postaci ma wyraźnie zarysowany charakter. Większość informacji o świecie i wydarzeniach otrzymujemy z dialogów. A te napisane są lekko oraz przystępnie i dobrze się je czyta, choć miejscami wieje od nich zbyt wielką infantylnością. I gdyby nie poziom dialogów momentami przypominający bezpłciowe rozmowy postaci w Final Fantasy 3 z 1990 roku to nie byłoby się do czego przyczepić. Postacie tracą wiele ze swej wielopoziomowej natury, a winą za to obarczam przekład z angielskiego. Widać jak na dłoni, że niektóre teksty przetłumaczono dosłownie przez co gubią swój głęboki wydźwięk, a czasami nawet sens wypowiedzi, zupełnie jakby tłumacz z braku czasu wrzucił całe zdania do google translate. Chociaż nie wykluczam, że i oryginał może posiadać słabe dialogi, jednak nie dane mi było się z nim zapoznać więc nie podejmę się jego oceny. Cieszy natomiast wyłapywanie ponadczasowych nawiązań do filmów, książek i innych gier. Na brak humoru w dialogach również nie mamy co narzekać.

 

          Oprawa graficzna przypomina dokonania ery 16-bitowych konsol wzbudzając przy tym mały sentyment. Grafika nie zachwyca jednak spełnia swoją rolę tła w opowiadanej historii. Dzięki takiemu zabiegowi grę uruchomimy nawet na tosterze. Natomiast muzyka została skomponowana rewelacyjnie. Wygrywane na pianinie nastrojowe utwory dobrze współgrają z wydarzeniami na ekranie.

 

          W grze znalazły się sekcje zręcznościowe gdzie liczy się głównie refleks. Co prawda nie da się zginąć jednak zaimplementowane rozwiązania kontrastują ze spokojnie prowadzoną historią i nie przypadły mi do gustu. Zaś nieliczne puzzle sprawiają wrażenie dodanych na siłę.

 

         

          Podsumowując mamy do czynienia z grą dobrą, z unikatową, niebanalną i dojrzałą fabułą obarczoną kilkoma potknięciami. Ponadto dobrze wyważono stosunek długości gry do treści jakie ma do przekazania wątek główny. Przejście gry zajęło mi 5 godzin. Mimo wad polecam, choć nie każdemu może się podobać znikoma interaktywność recenzowanego tytułu. To The Moon jest dostępne jedynie na PC z Windowsem, Linuxem oraz na OS Xa.

Oceń bloga:
5

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper