O Watch Dogs, które przegrało kampanią marketingową

BLOG RECENZJA GRY
719V
O Watch Dogs, które przegrało kampanią marketingową
cthulhu2012 | 25.11.2015, 16:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzięki nabrzmiałej do granic możliwości kampanii reklamowej, Watch Dogs nie miało łatwego startu. Na widok downgrade-u jaki się dokonał jeszcze przed premierą wybuchł lament i zawodzenie spragnionych nowej jakości graczy. Ostatecznie oprawa ma sporo do nadrobienia w porównaniu z pierwszymi zajawkami. Gros graczy łyknęło przynętę i teraz jednym głosem powtarzają jaki to kaszalot wyszedł Ubisoftowi.

Ja tymczasem stawiam garść fistaszków przeciwko lentilkom twierdząc, że Watch Dogs to jednak całkiem dobra piaskownica z ciekawym światem, kilkoma świeżymi pomysłami na rozgrywkę i nomen omen niezłą oprawą A/V.Może dzięki negatywnemu nastawieniu jakiego się dorobiłem w Internecie, jestem w stanie dobrze się bawić bo Watch Dogs mogło mnie zaskoczyć już tylko pozytywnie.

Zacznę od grafiki, która była w centrum gównoburzy jaka się rozpętała tuż po premierze. Owszem downgrade graficzny jaki tu zaszedł jest spory. Twórcy zapowiadali prawdziwy przeskok generacyjny, a otrzymaliśmy jedynie ewolucję tego co znane nam było za czasów świetności PS3 i X360. Niemniej jednak gra nadal wygląda ładnie. Tekstury trzymają poziom, szczególnie na postaciach związanych z głównym wątkiem fabularnym. Chociaż nie da się ukryć, że za dnia miasto jest nieco sterylne i zyskuje dopiero nocą. Za to efekty pogodowe są rewelacyjne. Chicago skąpane w deszczu, oświecone jedynie latarniami mokre ulice i chodniki oraz drzewa uginające się pod naporem wiatru tworzą piękna scenerię. Atmosfery wszystkiemu nadanie ruch. Żyjące miasto. A będąc przy ruchu - płaszcz głównego bohatera jest animowany rewelacyjnie. Kapitalna praca jest zresztą schedą po serii Assassin's Creed.

 

 

Na szczęście na tym przygoda z Watch Dogs się nie kończy. Ubisoft postanowił wrzucić do tego otwartego świata głównego bohatera - Aidena Pearce'a. Akcję osadzono wokół motywu zemsty za tragiczną śmierć siostrzeńca naszego protagonisty. Fabuła ze wszech miar oklepana, to może jednak interesujący bohater pociągnie ten wagon zwany immersją? Nic z tego. Ciężko utożsamić się z tak nijaką postacią. Aiden to osoba równie bezpłciowa i pozbawiona charyzmy jak fiskus z 30 letnim stażem. Nadrabia za to kilka postaci pobocznych i z chęcią wolałbym wcielić się w kogoś z nich zamiast obecnego protagonisty-ameby.

Szczęśliwym zrządzeniem losu Watch Dogs oferuje całkiem przyjemną rozgrywkę. Gwóźdź program – czyli wszechmocny telefon dodaje smaczku w przemierzaniu otwartego świata. Dzięki niemu zarówno unikniemy policyjnego pościgu w odpowiednim momencie podnosząc most zwodzony jak i włamiemy się na profil społecznościowy dowolnego przechodnia w grze. I o ile ta ostatnia opcja nie ma większego znaczenia to udanie symuluje istnienie żywej, wirtualnej metropolii. Co ciekawe to przez kilkanaście godzin gry nie spotkałem dwóch takich samych przechodniów. Oczywiście nasz uber telefon ma również kilka bardziej przydatnych cech, wśród których wymienić należy choćby wznoszenie blokad ulicznych, uruchamianie świateł na skrzyżowaniu, zagłuszanie komunikacji radiowo telefonicznej w okolicy czy wyłączenie zasilania w całej dzielnicy. Zwłaszcza nocą widok szybko gasnących świateł w biurowcach mimowolnie wrzuci uśmiech na nasze twarze. I satysfakcji nie przyćmi nawet fakt, że dokonamy tego wciskając jedynie kwadrat na padzie.

 

 

Co mnie cieszy i pozytywnie zaskakuje to położono spory nacisk na elementy skradankowe. W niemal dowolnej chwili możemy przylgnąć do wszelkich osłon – od murków po stojące na ulicy samochody. By przykleić się do kolejnej zasłony wystarczy ją wskazać i Aiden w kilka chwil przemknie do niej niezauważony. Sprawdza się to dobrze, a w przypadku niepowodzenia możemy sięgnąć po arsenał z nieskończonych, niczym damskie torebki, kieszeni płaszcza. Na zbrojownię, jaką ze sobą taszczymy, składają się różnego rodzaju pistolety, karabiny automatyczne i snajperskie, strzelby, czy wyrzutnie granatów. W grze strzela się przyjemnie, a każda z broni ma wyraźny odrzut po wystrzale i różni się od innych modeli.

Ponieważ wirtualne Chicago do najmniejszych nie należy możemy się po nim poruszać jednym z kilkudziesięciu pojazdów. Począwszy od motocykli przez supersamochody po ciężarówki i łodzie motorowe kończąc. Zaserwowano nam arcade-owy model jazdy, który da się opanować w kilka chwil – na dłuższą metę ani nie nudzi ani niestety specjalnie nie bawi. Do tego bohater odziedziczył kilka podstawowych parkourowych sztuczek po Assassin’s Creedzie, a co za tym idzie potrafi wspinać się na wyższe przeszkody i sprawnie pokonywać pomniejsze blokady.

 

 

Ogólny schemat gry został wchłonięty z innych pozycji Ubisoftu ze wspomnianym wcześniej Assassin’s Creed na czele. Mamy tu zdobywanie/hakowanie wież dzięki czemu odkrywamy zadania poboczne z kolejnych fragmentów mapy. Te niestety są powtarzalne i na dłuższą metę robią się nudne. Mamy tu przejazdy z punktu A do punktu B w wyznaczonym czasie, likwidowanie gangów itp. Z ciekawszych wymienię unieszkodliwianie konwojów gdzie możemy dowolnie zaplanować zasadzkę na przejeżdżających zbirów. Ponadto niczym w Raporcie Mniejszości możemy zapobiec przestępstwom, które jeszcze się nie wydarzyły. Bawi z początku jednak jak poprzednie rozwiązania, z czasem nuży.

Podsumowując w Watch Dogs grało mi się mimo wszystko z niemałą przyjemnością. Duża to zasługa Zróżnicowanych umiejętności jakie dostarcza telefon, a także dopracowanego strzelania i elementów skradankowych. Jest to gra o tyle dobra, że daje swobodę I pozwala na sporą dowolność w przechodzeniu misji. Osoby, które cenią wyżej wymienione wyróżniki w  sandboksach odkryją w grze spore pokłady grywalności.

 

 

Watch Dogs to idealny przykład gry, która traci na rozdmuchanej kampanii reklamowej. Hype jaki powstał, zanim jeszcze płyty z grą opuściły tłocznie, wywindował oczekiwania graczy do niebotycznego poziomu. A szkoda bo przez zawód jaki ci gracze doświadczyli Watch Dogs zostało według mnie niesłusznie nisko ocenione. A to przecież całkiem przyzwoita piaskownica, która stara się sobie znaleźć swoją własną niszę w tym, zdominowanym przez serię GTA, poletku gier z otwartym światem. I według mnie często udanie ją wypełnia.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • możliwości telefonu
  • swoboda w wykonywaniu misji
  • element skradankowe i przyjemny model strzelania
  • miasto nocą

Wady

  • miałka fabuła i główny bohater
  • miasto za dnia
  • schematyczne i nużące niektóre misje poboczne
cthulhu2012

Piotr B.

Przyzwoita piaskownica, która stara się sobie znaleźć swoją własną niszę w tym, zdominowanym przez serię GTA, poletku gier z otwartym światem. I według mnie często udanie ją wypełnia.

6,5

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper