Recenzja przygodówki: Valiant Hearts: The Great War

BLOG RECENZJA GRY
1027V
Recenzja przygodówki: Valiant Hearts: The Great War
cthulhu2012 | 04.01.2015, 15:58
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jako fan ostatnich dwóch części Rayman-a byłem niezwykle podekscytowany gdy dowiedziałem się, że studio Ubisoft Montpellier wzieło na tapetę temat słabo wyeksploatowanej w grach I Wojny Światowej korzystając przy tym z dobrodziejstw silnika UbiArt.

Złożenie tych kilku zmiennych razem prorokowało, że stworzone dzieło będzie charakteryzowało się ze wszech miar dość unikatowym podejściem do przedstawionej tematyki. W rzeczy samej tak też się stało - twórcy stanęli na wysokości zadania i nie zawiedli, nie tylko moich, oczekiwań.

 

 

Valiant Hearts: The Great War, wbrew temu co się utarło w grach wojennych, nie jest strzelaniną, w której dzierżąc karabin, z szaleńczym okrzykiem wybijamy setki jeśli nie tysiące adwersarzy wrażej nacji. Zamiast tego otrzymujemy tytuł nierzadko zmuszający do myślenia w celu rozwikłania licznych zagadek logicznych. Taki, który pomimo swojej kreskówkowej, nieco umownej oprawy graficznej potrafi nie raz wzruszyć i karze zastanowić się nad bezsensem wszelkich konfliktów zbrojnych. Nie brak tu jednak scen, które nas rozbawią i sprawią radość pokazując, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy ludźmi chcącymi dla siebie i najbliższy jak najlepiej.

 

W sporym uproszczeniu mamy tu do czynienia z przygodową grą 2D, w której, nie licząc psa, kierujemy poczynaniami czworga bohaterów, wbrew własnej woli, stojących po dwóch stronach wojennej barykady. Jednak to co pierwsze rzuca się w oczy to rewelacyjna oprawa graficzna i animacja postaci. Prześliczne tła niczym wyjęte z kart komiksu co rusz zachwycają swym artyzmem i zachęcają do zwiedzania. Pastelowe, nieco przytłumione, kolory bardzo dobrze współgrają z opowiadaną historią. Mimo, że czuć powagę sytuacji to jednak barwy nadają grze odrobinę lżejszej atmosfery - zrealizowano to z wyczuciem bo choć łatwo rozpoznać, że na naszych oczach rozgrywa się dramat wojenny to gdzieś podczas całej tej zawieruchy przebija nuta optymizmu towarzysząca głównym postaciom.

 

 

 

Za wyjątkiem narratora, którego usłyszymy w scenkach przerywnikowych, przeważnie nie usłyszymy głosu bohaterów – ci zazwyczaj nie porozumiewają się między sobą żadnym konkretnym językiem, od czasu do czasu rzucają jedynie pojedyncze słowa przypominające francuski, niemiecki czy angielski. Wszelkie wymiany zdań ograniczają się do gestów bądź ilustracji w komiksowych dymkach nad głowami. Co akurat przypadło mi do gustu, ponieważ dzięki temu historia staje się bardziej uniwersalna w odbiorze. Podobnie jak w animacji Wall-e od Pixara pomysł rodem z filmów niemych wykorzystano bezbłędnie i nie mamy problemu w odczytaniu intencji czy emocji szargających postaciami. A jest to o tyle ważne, że gra kładzie zaskakująco duży nacisk na opowiadaną historię. Na dodatek wszelkie konflikty, w których bierzemy udział, wydarzyły się naprawdę i zostały wplecionr bardzo umiejętnie w główny wątek.

 

Zagadki, które spotkamy na swej drodze nie są zbyt wymagające – odpowiedzi są logiczne i rozwiązanie przychodzi nam naturalnie. Przy trudniejszych sekcjach gra potrafi zasugerować na co powinniśmy zwrócić uwagę w pierwszej kolejności, jednak jest to na tyle subtelne i nienachalnie, że nie mamy uczucia jakbyśmy byli prowadzeni za rączkę. Na dodatek, gdy przez dłuższy czas zatrzymamy się w jednym miejscu gra pozwala skorzystać nam z opcjonalnego menu pomocy. Choć momentami brakowało mi większego wyzwania to łamigłówki były przyjemne i satysfakcjonujące. Niemniej jednak po pewnym czasie widać było, że twórcom skończyły się pomysły i gdzieś od połowy gra wałkujemy praktycznie te same koncepcje. Nie brak również etapów zręcznościowych gdzie bardziej liczy się refleks. Nie raz będziemy uciekać przed spadającymi bombami przeciwnika. Zasiądziemy też za sterami czołgu, a nawet kilkukrotnie dane nam będzie wsiąść za kierownicę samochodu by w rytm muzyki klasycznej omijać przeszkody czy uciekać przed żołnierzami. Pościgi przypominają poziomy muzyczne z Rayman Legends i niestety nie ma ich zbyt wiele, a potrafią rewelacyjnie urozmaicić rozgrywkę. Znalazło się również miejsce dla etapów skradankowych, gdzie niczym Sam Fisher będziemy zakradać się do wrogów czy przemykać niezauważenie podczas ucieczki z jenieckiego obozu. Chceckpointy rozsiano gęsto - w razie porażki cofani jesteśmy do nieodległego w czasie punktu zapisu i niemal od razu możemy ponownie spróbować swoich sił w wyzwaniu, któremu ostatnio polegliśmy. Czasami gra zmusza nas do szybkiego wklepywania wyświetlanych na ekranie sekwencji przycisków – wielka szkoda, że developer nie zdecydował się na jakieś inne rozwiązanie bo choć quick time eventy występują stosunkowo rzadko to sprawiają wrażenie zapychacza wydłużającego sztucznie czas przygody.

 

 

 

Na pochwałę zasługuje rewelacyjna ścieżka dźwiękowa dzięki, której przez większość czasu będzie nam towarzyszyć muzyka symfoniczna wzbudzająca wspomnienia o początkach serii Medal Of Honor. Kapitalne aranżacje sprawdzają się bardzo dobrze w budowaniu wojennego klimatu.

 

Na każdym poziomie natkniemy się na rozrzucone tu i ówdzie znajdźki w postaci przedmiotów codziennego użytku. Znalezienie dowolnego owocuje dodaniem krótkiej notatki do dziennika, z którego dowiemy się wielu ciekawostek z okresu wojennego.

 

Całość przygody jesteśmy w stanie zamknąć w sześciu godzinach i o ile jest to dość przeciętny wynik to tutaj długość rozgrywki jest wystarczająca do satysfakcjonującego zamknięcia opowiadanych wątków. Czas ten możemy sobie nieco wydłużyć czytając liczne informacje o tych trudnych czasach, które dołączono do znajdowanych przedmiotów.

 

Valiant Hearts: The Great War to piękna, dość dobra, choć łatwa i nieskomplikowana gra przygodowa, która opowiada historię grupy przyjaciół wplątanych w okrutny konflikt. Jednocześnie udowadnia, że zdolny zespół potrafi stworzyć tytuł ubrany w komiksową oprawę, który opowie wzruszającą i uniwersalną historię. Łatwo uwierzyć, że mogła wydarzyć się naprawdę. Tytuł pokazuje okrucieństwo i bezsens wojny klasę lepiej niż niejedna siląca się na realizm wysokobudżetowa gra, książka czy film.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • świetnie przedstawiona fabuła
  • rewelacyjna oprawa graficzna i ścieżka dźwiękowa
  • etapy "muzyczne"
  • znajdźki jako ciekawostki wojenne

Wady

  • quick time events
  • brak bardziej wymagających i zróżnicowanych zagadek
cthulhu2012

Piotr B.

Valiant Hearts: The Great War choć cierpi na trywialne momentami zagadki to potrafi wciągnąć opowiadaną historią i klimatem. Krótko: polecam.

7,5

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper