Siedem cnót i grzechów głównych trofeów i achievementów

BLOG
1055V
Siedem cnót i grzechów głównych trofeów i achievementów
PAN_LOBO | 23.03.2014, 13:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Były jedną z najbardziej charakterystycznych nowinek wprowadzonych na minionej genracji konsol. Przez jednych uwielbiane, innym obojętne, przez innych celowo ignorowane, ale przez każdego z Nas, chcąc nie chcąc, kolekcjonowane. Nagrody gracza - achievementy i trofea.
Uczestnicząc w społeczności graczy nie da się nie dostrzec skrajnych opinii dotyczących trofeów oraz achievementów. Sam mam na ten temat prywatne przemyślenia, które chciałbym Wam przedstawić poniżej.
 
 
 
 
Nic nie jest czarno-białe, dlatego staram się spojrzeć na temat "osiągnięć" wielopłaszczyznowo. Dałem sobie kilka dni na przemyślenie sprawy zanim zabrałem się za pisanie notki na blogu. Osobiście bardzo lubię dźwięk wpadającego pucharku i kryjącą się za nim nagrodę - szczególnie w kolorze złotym i platynowym, dlatego trochę ciężko było mi być obiektywnym w tej sprawie, jednak postarałem się użyć swojej wyobraźni i kilku szarych komórek dla trzeźwego spojrzenia na ten nieoczekiwany fenomen, w skrajnych przypadkach uosabiający sens grania, jakim są "osiągnięcia". Wielu z nas, w tym pewnie mnie, brakuje w pełni obiektywnego spojrzenia na trofea, co prowadzi do złej krwi i skrajnych opinii (np. "trophy whores" - o graczach kolekcjonujących osiągnięcia dla samych osiągnięć). W związku z tym podjąłem rękawicę i postanowiłem zmierzyć się z tym zagadnieniem osobiście. Pogrupowałem "osiągnięcia osiągnięć" wrzucając do jednego worka co dobrego wniosły, nazywając to cnotami, a do drugiego czym zawiniły, określając to mianem grzechów. Określeń trofea, achievementy, nagrody, pucharki itp będę używać zamiennie. Startujemy.
 
 
 
 
SIEDEM CNÓT GŁÓWNYCH TROFEÓW I ACHIEVEMENTÓW
 
 
1. JASNOŚĆ - pucharki są naszą "mapą gry". Łatwo dzięki nim można się zorientować co jest do zrobienia w grze, jak bogata jest jej zawartość, co twórcy przewidzieli dla nas i co musimy zrobić, żeby mieć poczucie, że zaliczyliśmy grę kompletnie. Gdyby nie trofea nie wiedzielibyśmy co jeszcze czai się w danej produkcji i czeka na odkrycie albo ukończenie. Lubię na początku przygody z danym tytułem rzucić okiem na to, co w grze jest do zrobienia i jeśli później jest ku temu okazja - zaliczyć dane osiągnięcie.
 
 
2. NAUKA - pucharki są naszą lekcją, dzięki której stajemy się lepszymi graczami. Chcąc zdobywać kolejne osiągnięcia musimy ćwiczyć, próbować i starać się do skutku, czasem w wydawałoby się beznadziejnej walce o "to ostatnie trofeum". A na końcu - jak wielką mamy satysfakcję, gdy kolekcjonujemy trofea za ubicie kolejnych bossów w Demon's Souls? Nie do opisania. Nasz skill rośnie, gdy chcemy zdobyć trofea, bo poprzez to ćwiczymy i opanowujemy daną produkcję do perfekcji.
 
 
 
 
 
3. MOTYWACJA - trofki są naszą motywacją, do parcia do przodu, do próby poprawiania swoich wyników, do chęci ukończenia gry na 100%. Zawsze wiemy ile nam jeszcze brakuje i jeśli wiemy, że jeszcze trochę wysiłku w to włożymy, to zostaniemy nagrodzeni. Kolega ma platynę w God of War III? No nie odpuszczę! Co? Ma "Heroic survivor" w Killzone 2? Jezu, jak on to.... Dobra, cisnę!!
 
 
 
 
4. NAGRODA - achievementy są naszą nagrodą. Jak wpada trofeum to wiemy, że zrobiliśmy coś dobrze. Zwłaszcza w przypadku złotych pucharków wiemy, że nie byle jaki z nas grajek, bo złota byle kto i byle jak nie zdobywa. Za tak ciężką pracę jaką jest wymasterowanie np takiego Wipeout'a HD (przyznać się - kto zdobył trofkę "Beat Zico"?;)), albo Vanquisha nagroda należy się każdemu. Twórcy raczej nie prześlą nam w nagrodę czeku, albo złotego medalu, więc dobre są choćby te wirtualne pucharki.
 
 
 
 
5. DUMA - osiągnięcia są naszą dumą. Są "wielkie gęby", które do perfekcji opanowały sztukę opiewania swoich umiejętności gracza i swoich wyników. Trofea dają nam możliwość zweryfikowania tej jednostronnej i szalenie "obiektywnej" opinii w prosty sposób - jednym rzutem oka na listę pucharków tego jegomościa. Jak bardzo możemy się wtedy napawać pustym śmiechem, który wywołuje u nas spostrzeżenie, że ta głośna krowa, tak mało mleka dała, a tak głośno muczała. Ponadto my nie musimy niczego się wstydzić i jeśli faktycznie jesteśmy graczami z krwi i kości, to mamy pucharki czy chcemy czy nie, przez co mamy legitymację do wymądrzania się w tak profesjonalnych miejscach jak goszczący nas portal ppe.
 
 
6. PAMIĘĆ - osiągnięcia są naszą pamięcią. Po latach, gdy już zapomnimy o tym, w co graliśmy pięć lat temu i co tam nawywijaliśmy, możemy z łatwością rozwinąc listę naszych "nagród" i odświeżyć sobie pamięć. Od razu widzimy jakie gry ukończyliśmy i kiedy, pozwala nam to mieć naszą przygodę z grami uporządkowaną i zebraną w jedną "encyklopedię" naszego grania pod postacią listy osiągnięć. A kiedy już będziemy dziadkami i siądziemy przy kominku - o czym opowiemy wnukowi, jak nie o splatynowaniu Ninja Gaiden Sigma 2 ;)
 
 
 
 
 
7. FAJNOŚĆ - trofki są po prostu fajne. Są super dodatkiem, fajnie jak wpadają, miło je później poprzeglądać i po prostu mieć. Zawsze uśmiecham się na myśl o jednym z trofeów w Red Dead Redemption - Dastardly ("Place a hogtied woman on the train tracks, and witness her death by train.") - no po prostu mistrz, k...a mistrz ;) 
 
 
 
 
SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH TROFEÓW I ACHIEVEMENTÓW
 
 
1. PODSTĘP - twórcy wykorzystują trofea do sztucznego wydłużania gry. Wprowadzanie obowiązkowego ukończenia trzy, cztery bądź pięć razy tej samej gry, w której kampania trwa pięć godziny uważam za bezczelne i obrażające graczy. Skoro twórcy nie fatygują się, żeby dostarczyć nam produkt na wiele godzin zabawy, to ja nie mam zamiaru bawić się w ich grę polegającą na przechodzeniu w kółko tego samego na kolejnych poziomach trudności odblokowujących się po ograniu wcześniejszego. Podobnie, choć nie zawsze, sprawa ma się ze znajdźkami, których zebrania czasami zajmuje nam więcej czasu, niż właściwa gra. Ale oczywiście achievement za to musi być, a bez niego nie będzie platyny. Nie lubię tego i nie po to gram. Jeśli znajdźki mają sens i można je w miarę przyjemnie i naturalnie zbierać po drodze (jak w choćby wszystkich Bioshockach, albo osiągnięcie Braaaaaaaaaaaaaains!" za zebranie 250 mózgów w dodatku do Borderlands - Zombie Island of Dr. Ned), to super i chętnie w to się bawię, ale jeśli mam jak wariat latać po mapie i w beznadziejnej walce wyszukiwać ostatniego "piórka" albo innego gołębia, to ja dziękuję za tak sztuczne wydłużanie gry.
 
 
 
 
2. SZTUCZNOŚĆ - trofea zabijają feeling gry. Grając w kolejny tytuł nie myślimy tylko o fabule i nie cieszymy się wyłącznie z gry, tylko ciągle kalkulujemy co, gdzie i jak mamy zrobić, żeby wpadł puchar. Często nie robimy tego na co mamy ochotę, nie idziemy dalej, płynnie kontynuując grę, tylko powtarzamy często w nieskończoność jedne i te same fragmenty (bo później już nie będzie okazji) albo te same idiotyczne czynności, żeby tylko wpadł puchar. W między czasie zapominamy co się wydarzyło w fabule i tracimy immersję ze światem gry. Potem znowu musimy się "wkręcać", aż do kolejnego trofeum...
 
 
3. FAŁSZYWOŚĆ - trofea mówią nam jak grać. Nie gramy tak jak my chcemy, tylko tak jak chcą osiągnięcia. Nie mam ochoty tego robić, ale zrobię, bo za to jest "ding!". Mam ochotę załatwić tego bossa shotgunem, ale muszę nożem, bo inaczej nie zaliczę trofki. Takie sytuacje nie są dobre, bo przez to można czasem utracić własną tożsamość gracza sprzedając się za nagrody przewidziane przez twórców.
 
 
4. WYPACZENIE - achievementy stają się ważniejsze od samej gry. Nie gramy po to, żeby poznać fabułę, czy cieszyć się gameplayem, tylko po to, żeby zebrać kolejny worek z pucharkami. Może to prowadzić do skrajnych sytuacji, kiedy po prostu odpuszczamy jakąś świetną grę tylko dlatego, że nie ma w niej zaimplementowanych trofeów. Taka sytuacja jest np z Heavenly Sword na PS3. Wybitna gra, w którą wielu nie grało tylko dlatego, że nie ma w niej trofeów. Wiele nas może ominąć, jeśli trofea będą ważniejsze od gry.
 
 
 
 
5. PYCHA - pucharki nas psują, bo uważamy że tylko one są wyznacznikiem tego, czy "jestem hardkorem". Robimy to na poklask i żeby się popisać, a nie dla samego siebie i przyjemności z uprawiania naszego hobby. Takie zepsucie jest raczej rzadkie, ale może się zdarzać.
 
 
6. GŁUPOTA - pucharki są głupie. Niestety w większości, poza garstką wyjątków, trofea są kretyńskie. Zabij 100 wrogów tym , zabij 300 tamtym, ukończ tutorial, włącz grę. Trofea powinny stanowić wyzwanie i podnosić nasze umiejętności i nagradzać za coś wyjatkowego. Wtedy mają sens, a nie wtedy gdy ogłupiają. Dlatego tak sycące są trofea w sadze "Souls" - zabicie każdego bossa to niezła szkoła i aż chciałoby się mieć fizycznie te pucharki za ich posłanie do piachu, żeby móc postawić je na półce i pokazać wszystkim jaki jestem kozak.
 
 
 
 
7. FRUSTRACJA - achievementy potrafią bardzo ale to bardzo nas boleć, gdy...nie możemy ich zdobyć. Może ucierpieć wtedy nasza psychika, jak i sprzęt latający po pokoju gracza w przypływie agresji jaką wzbudza w nas kolejne nieudana próba zdobycia jakiegoś, pewnie głupiego, osiągnięcia. Potrafimy też się "spalić" i skutecznie zniechęcić się do jakiejś produkcji. Niebezpieczne. 
 
 
Tak więc dotarliśmy do końca mojego lekko "uduchowionego" wpisu. Takie są moje przemyślenia, takie zalety i takie wady dostrzegam. Jasne, czasami to co jest zaletą, zarazem może być wadą. Jak np. to, że trofea pokazują nam to co jest do zdobycia w grze prowadząc nas za rękę w trakcie przygody z grą, ale jednocześnie przez to odzierają produkcję z aury tajemniczości i pozbawiają nas wyobraźni. Ale to tak jak w życiu, gdy skupiamy się tylko na jednym aspekcie sprawy. Poza tym wiadomo - we wszystkim trzeba mieć umiar.
 
 
Dlatego, mając na uwadze powyższe, wyrażę swoje zdanie na temat "osiągnięć" w następujący sposób - są fajnym i miłym dodatkiem, które warto zdobywać, gdy mają jakiś sens i nie są głupie. Gdy gram, staram się zdobywać trofea, ale jeśli uznaję coś za idiotyczne wymaganie, to to odpuszczam, nawet kosztem platyny. Ale jeśli widzę, że mogę coś zdobyć, to zwykle to robię. Zawsze skupiam się na ukończeniu gry i poznaniu fabuły. W drugiej kolejności chętnie pozbieram trofki, które są rzeczywistą nagrodą, a nie wydmuszką sztucznie wykreowaną przez twórców tylko po to, żeby mnie ogłupić i przysłonić mi pustość ich produkcji.
 
 
Balans między "samym graniem", a trofeami receptą na cieszenie się wszystkim, co nam oferuje nasze hobby.
 
Oceń bloga:
24

A jaki jest twój stosunek do trofeów i achievementów?

gram, żeby ukończyć grę i mam gdziś osiągnięcia
103%
gram, żeby ukończyć grę i chętnie zbieram trofki, które mają sens
103%
gram, żeby ukończyć grę i ją wymasterować dla platyny
103%
gram dla trofeów
103%
Pokaż wyniki Głosów: 103

Komentarze (46)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper