TOP 5 starych piłeczek kopanych

BLOG
1390V
TOP 5 starych piłeczek kopanych
Jana84 | 23.06.2018, 09:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam wszystkich, korzystając z tego że trwa piłkarskie szaleństwo postanowiłem przypomnieć ludziom topke retro piłeczek z dawnych lat, które namiętnie ogrywałem na przeróżnych sprzętach, a za miesiąc spodziewajcie się wpisu na temat starych części Winning Eleven/ISS PRO, do którego zaangażowałem kumpli z starej dzielnicy i już po pierwszych nadesłanych tekstach gwarantuje że będzie ogień.

1. PRO EVOLUTION SOCCER / ISS PRO (SERIA) – PS1 / PS2

ISS PRO/PES – tutaj nie wiedziałem jaka część wrzucić do topki, dlatego wszystkie gry z serii poszły do jednego wora, a pierwszą grą, która jest godna odnotowania to ISS PRO 97. Gra, która pozamiatała i zostawiła inne piłki nożne daleko w tyle – to był przełom i zupełnie nowy poziom piłek kopanych w formie elektronicznej i do czasu edycji 98 nie było nic lepszego. Niektórzy wielbili Fife World Cup 98 to ja jednak z ojcem wiedzieliśmy że królem jest piłeczka od Konami, a reszta to marne podróby. Pamiętam że to był istny szał, to był Tekken wśród piłek, gdzie nawet przed szkołą potrafiłem szybko rozegrać jeden mecz, a jak wracałem na chatę głodny grania, często miałem zonka bo ojciec, akurat po raz setny przechodził mistrzostwa i trzeba było cierpliwie czekać. Kulminacją całego szaleństwa na poczciwym szaraku było Winning Eleven 4, czyli japońska wersja, która była szybsza niż palowska, a komentator dawał nieźle czadu! Oczywiście wszystko było w krzaczkach, ale miałem kolegę, zapalonego kibica, który sam edytował wszystkie nazwiska i zapisywał to na karcie pamięci. To od tej części zaczęły się u mnie na chacie liczne turnieje, gdzie w małym pokoju siedziało czasem po dziesięć osób, a tabelki z datami i wynikami trzymam do dziś. Później nastała era PS2 i intensywność grania nieco opadła, ale każdy z nas trzymał przyzwoity poziom i kiedy wybraliśmy się dzielnicą na pewien turniej do Empiku to zajęliśmy pierwsze sześć miejsc! Taki stan utrzymywał się do PES’a 2008, później moim zdaniem było coraz gorzej i dałem sobie z tą serią spokój i ogólnie z piłkami. Czasem w robocie zdarza mi się popykać w PES’a 2014 na PSP, ale to już nie to samo. Trochę japońskiego komentarza, który przeszedł do historii mojej dzielnicy: karaśuto- strzał, akrobatik śuto- strzał z przewrotki, skorpion śuto- strzał ze szczupaka, tutu karai – akcja/kontra. Dobre, no nie?!

 

2. WORLD CUP ITALIA ’90 – SMD

Na Mega Drive było trochę dobrych piłek w tym Sensible Soccer, o którym nie miałem niestety pojęcia, dlatego moim numerem jeden na konsole Segi była piłka nożna World Cup Italia 90. W porównaniu do poprzednich gier z tego gatunku, które ogrywałem tu mieliśmy poważny futbol bez żadnej fikcji tylko czysta gra i przyznam że jak na swoje czasy rozgrywka była konkretnie zrealizowana i kiedyś robiło to spore wrażenie. Italia 90 jest też pierwszą grą traktującą o piłce nożnej, w którą z ojcem graliśmy na poważnie, gdyż poprzednie gry były traktowane z przymrużeniem oka i nikt tego nie brał na serio… Tutaj złapaliśmy już totalnego bakcyla i ogrywaliśmy ten tytuł praktycznie do końca posiadania SMD i to właśnie w tym świetnym tytule były organizowane pierwsze domowe turnieje, gdzie z ojcem jechaliśmy moich kumpli, piękne czasy.

 

3. NINTENDO WORLD CUP / GOAL –  NES 

Gra dodawana do konsoli wraz z pierwszym Marianem i Tetrisem i mój pierwszy kontakt z piłka nożną w świecie gier. Sama gra oprócz tego że strzelało się do bramki z piłką nożną za wiele wspólnego nie miała bo zasady praktycznie nie istniały, a faule były na porządku dziennym, a po kilku takich zagraniach zawodnicy leżeli sobie na trawce i nie wstawali do końca meczu… Pamiętam że często bardziej skupiałem się na eliminacji zawodników niż na wygranej, taki był ze mnie sadysta! Fajnym patentem były też hiper strzały po których bramkarz mógł odmówić tylko zdrowaśkę bo szanse na obronę były praktycznie zerowe. Najlepsze w tym wszystkim było posiadanie przez każdą drużynę własnej animacji takiego super strzału, co mobilizowało do sprawdzenia wszystkich zespołów. Gra na NES’a w przeciwieństwie do Pegazus’a korzystała z multitapa i często z ojcem grając w jednym teamie ogrywaliśmy moich kumpli. Kilka lat później grywałem u kolegów w Goal 3, który wiele rzeczy usprawnił jednak ja już wtedy miałem SMD, więc gra mnie jakoś nie porwała.

 

4. CAPTAIN TSUBASA / TECMO CUP SOCCER GAME – NES

Każdy kto dorastał w latach 90-tych i miał kanał Polonia 1 na pewno oglądał Yattamanów, Tygrysią Maskę i Kapitana Jastrzębia, anime traktujące o piłce nożnej gdzie zawodnicy biegli przez boisko przez pół odcinka, a podczas strzałów z przewrotek mieli czas żeby pomyśleć o swojej rodzinie i swoich bliskich. Pamiętam jak dziś, kiedy z kumplem, który posiadał Pegaza wybraliśmy się na ruski rynek wymienić parę gier, mieliśmy ochotę na jakaś piłeczkę więc wybraliśmy Tecmo Cup Soccer. Wracamy na chatę, odpalamy a tu Kapitan Tsubasa, mordy nam się cieszą, odpalamy mecz, a tu zonk, zamiast klasycznej piłki mamy jakąś grę rpg, w dodatku wszystko po japońsku. Po jakimś czasie, metodą prób i błędów ogarnęliśmy o co w tej grze chodzi i jasna cholera – nie mogliśmy oderwać się od konsoli! Nawet dziś lubię wracać do tej gry, a tłumaczenie i legendę do wszystkich zagrywek posiadam w swoim starym zeszycie do gier.

 

5. LIBEROGRANDE – PS1

Na poczciwego szaraka było dużo dobrych piłek, że wymienię tutaj takie tytuły jak Adidas Power Soccer, Puma Street Soccer, Actua Soccer czy wspomniana wcześniej Fifa World Cup 98. Jednak żadna nie miała szans na przebicie piłki od Konami, myślę że doskonale wiedziało o tym Namco, dlatego zdecydowali się ukazać futbol z całkiem innej perspektywy. Tak, tak – LiberoGrande podchodzi do tematu całkiem inaczej niż konkurencja i gra daje nam możliwość pokierowania tylko jednym zawodnikiem co moim zdaniem było bardzo dobrym pomysłem. Mój pierwszy kontakt z grą to demówka z magazynu o Plejstejszyn, pomyślałem więc – co mi szkodzi zagrać? Zresztą wtedy człowiek potrafił grać dłużej w dema niż dzisiaj w calaki i po kilku rozegranych meczach oraz zrozumieniu całego systemu, od razu pobiegłem po pełną grę do sklepu (czytaj pirata) i męczyłem ją tak długo, aż wszystko przeszedłem. Dziś LiberoGrande jak i jej nieco gorsza kontynuacja mogą działać odpychająco bo jednak trochę latek upłynęło, ale kiedyś to była bardzo grywalna piłeczka w dodatku całkiem inna niż wszystkie! Dzięki czemu zdobyła uznanie moje jak i wielu graczy na świecie.

 

Tekst oryginalnie został opublikowany na stronie Retro na Gazie i stanowił część większego wpisu.

 

Oceń bloga:
23

Komentarze (65)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper