Ostatnia Rodzina - recenzja + podcast

BLOG
959V
Ostatnia Rodzina - recenzja + podcast
Darek | 18.10.2016, 19:17
Nazywam się Piotr Kamiński. Jestem anglistą, graczem, dziennikarzem-amatorem, nauczycielem. Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją filmu "Ostatnia Rodzina". - Zakładam, że Zdzisław Beksiński powiedział by właśnie coś takiego, gdyby był na moim miejscu. Specyficzny człowiek. Specyficzna rodzina. Specyficzny film. Zapraszam.

Debiut wielkoekranowy Janka Matuszyńskiego to film niezwykle ciekawy. Tyle na pewno. Ostatnia Rodzina jest zasadniczo kroniką blisko czterdziestu lat życia rodziny państwa Beksińskich. Całość zaczyna się w 1977 kiedy Tomek Beksiński wprowadza się do mieszkania w bloku obok swoich rodziców na warszawskim Ursynowie, a kończy brutalnym morderstwem na Zdzisławie Beksińskim w jego własnym domu w 2005. Ciężko w zasadzie wystawić mu jakąś notę. Gdyby porównać go do klasycznego kona o strukturze trzech aktów, to mogłoby się okazać, że jest dosyć nudny, a reżyseria minimalistyczna. Co sprawia, że Ostatnia Rodzina staje się obrazem interesującym to jej części składowe, grające ze sobą niczym dobry zespół, np. Closterkeller, jedyna dobra kapela w Polsce, jak uważa jeden z bohaterów filmu.

Święta trójca państwa Beksińskich to Andrzej Seweryn jako głowa rodziny, Aleksandra Konieczna jako jego żona i Dawid Ogrodnik w roli ich syna. Cała trójka gra świetnie i nie można powiedzieć o nich złego słowa. ostatnia-rodzina-pierwszy-zwiastun-jan-p-matuszynski-aurum-film-2016-06-24-001-—-kopia.jpgProblemem jest tu scenariusz. Nie znałem co prawda prawdziwych Beksińskich, ale po seansie naoglądałem się trochę o nich i mam wrażenie, że w filmie zostali mocno przerysowani. Zdzisław jest człowiekiem tak niesłychanie pragmatycznym, że nie robi na nim najmniejszego wrażenia ani śmierć matki, ani żony, ani nawet syna. Nie da się mieć aż tak rzeczowego podejścia do życia. Po prostu się nie da. Z drugiej strony stoi Tomek Beksiński. Człowiek bardzo inteligentny, ładnie się wysławiający radiowiec, tłumacz, dziennikarz. W filmie doczepili mu Aspergera. Porównując sceny z filmu z ich oryginałami znalezionymi w internecie dochodzi się do prostego wniosku - to nie jest Tomek. Nie wiem czy autorom chodziło o uwypuklenie postaci, czy jest w tych nagraniach coś, czego ja nie widzę, ale moim zdaniem robienie z niego dosłownie chorego człowieka było niepotrzebne. Pomiędzy tymi dwoma silnymi osobowościami znajduje się nić, która je spaja - Zosia Beksińska. Myślę, że tylko dzięki niej ta rodzina wciąż jest rodziną.  Ona im ugotuje, posprząta, doradzi. Widać to zwłaszcza po jej śmierci, kiedy panowie ledwo już ze sobą rozmawiają, a zamiast normalnego, domowego obiadu jedzą chińczyka z plastiku. Ciężko mówić o Zosi jako postaci, ponieważ dwie tak silne osobowości wokół niej nie pozwalają jej stać się postacią. Ona tam jest, żeby oni mogli tam być. I tak jak jest to bardzo istotne poświęcenie z jej strony, tak nie wiem czym moi koledzy i koleżanki się w jej przypadku zachwycają.

Duże brawa dla pana Matuszyńskiego za reżyserię. Kamera co prawda rzadko kiedy się rusza, a ujęcia często się powtarzają, ale co to są za ujęcia. Niemalże zawsze, kiedy rodzina spędza ze sobą czas, czy to rozmawiając, kłócąc się, czy robiąc coś innego, my, jako widzowie, znajdujemy się gdzie indziej. Oni są w pokoju, my na przedpokoju. Oni są w samochodzie, my przed nim. Witają gościa w przedpokoju, my obserwujemy wszystko siedząc w jednym z pokoi. Ostatnia-Rodzina-Foto-Hubert-Komerski-3.jpgZupełnie jak gdybyśmy faktycznie tam byli i obserwowali ważne wydarzenia z ich życia. Ale to nie my jesteśmy tu ważni, więc siedzimy gdzieś z boku. Dostajemy możliwość poparzenia na ich życie, ale nie wolno nam przeszkadzać. Co jakiś czas oglądamy też świat okiem samego Zdzisława, który, jako fan nowinek technologicznych zawsze musiał mieć najnowszy sprzęt, a możliwość nagrywania wszystkiego co tylko zechce, tak przypadła mu do gustu, że zaczął robić dokładnie to - nagrywać wszystko i wszystkich. Ujęcia te kręcone były prawdziwym sprzętem z epoki, więc są odpowiednio niewyraźne, amatorskie, a i nawet obraz w kinie wyświetlany jest w aspekcie 4:3. Za pierwszym razem musiałem się przyglądać, czy nadal oglądam Seweryna, czy może prawdziwego Beksińskiego. Muzycznie to bodajże najlepszy film w historii polskiej kinematografii, a wszystko to dzięki entuzjaście muzyki dobrej, Tomkowi Beksińskiemu. Nic tylko zamknąć oczy i, jak Tomek, bujać się neurotycznie w rytm muzyki.

Ostatnia Rodzina to nie jest typowe popcornowe kino. Ogląda się ją niemalże jak dokument, więc jeśli nie zainteresują cię niuanse życia jednej z najbardziej intrygujących polskich rodzin, to wynudzisz się jak się masz. Ale nimi ciężko jest się nie zainteresować. Film jest dołujący, lekko przerysowany, a końcówka irytuje niepotrzebnym niedopowiedzeniem, ale jako całość staje się, trochę jak obrazy Zdzisława, dziełem sztuki, od którego ciężko oderwać wzrok. Jeśli tak wygląda debiut pana Janka, to aż boję się pomyśleć, co jeszcze nam pokaże.

P. S. A jeśli nie lubisz, lub z jakiegoś innego powodu nie interesują cię Beksińscy, a mimo to pójdziesz na film i będziesz miał pretensje, że ci się nie podobało, to sam Zdzisław ma dla ciebie najlepszą ripostę. Cytując: "Tu leżą Beksińscy, pocałujcie nas wszyscy w dupę".

 

P.S.2. Zapraszam również do posłuchaniu przepełnionego spoilerami podcastu na temat filmu, polubienia filmu, subskrybowania kanału i polubienia fanpage'a Co Z Tym na facebooku :)

Oceń bloga:
5

Komentarze (21)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper