Mokry sen fanów serialu

BLOG RECENZJA GRY
1994V
Darek | 22.03.2014, 01:53

Czterech kolegów, z których jednego nie da się zabić (co nie znaczy, że nikt nie próbuje). Szatan, który jest gejem i kochankiem Saddama Husaina. Nauczyciel w przedszkolu, który jest gejem, później zmienia płeć i zostaje lesbijką, aby w końcu przeszczepić sobie penisa wyhodowanego na myszy i znowu być gejem. Matka jednego z głównych bohaterów, która w wolnym czasie pali crack i puszcza się na lewo i prawo. Gruby chłopiec, który udaje geja, żeby

tylko jedyny czarnoskóry chłopiec w szkole spiknął się z jedyną czarnoskórą dziewczynką. Identycznie wyglądający Kanadyjczycy, których głównym towarem eksportowym są piardy i cała masa innego hardcore'u, który sprawi, że albo posikasz się ze śmiechu, albo skrzywisz z obrzydzenia. Jeśli powyższe przykłady tego, co można znaleźć w South Park wywołały u Ciebie ten mniej pożądany efekt, to możesz już przestać czytać, to nie jest gra dla Ciebie.

 

 

 

Już? Zostali sami fani serialu? No to doskonale, ponieważ to właśnie do Was kierowana jest ta gra. Bez dwóch zdań każdy fan serialu Matta Stone'a i Trey'a Parkera poczuje się w Kijku Prawdy jak w domu. Gra oferuje ten sam mocno obrazoburczy humor, absurdalną historię, większość znanych z serialu postaci (choć kilku klasyków niestety brakuje), no i to miasto! Ah to miasto! Po raz pierwszy w historii my, fani, otrzymujemy dokładną mapę całego miasteczka South Park! Wreszcie można zobaczyć gdzie mieszkają poszczególni bohaterowie, gdzie znajduje się szkoła, a gdzie Chirurgia Plastyczna Toma. Możemy zwiedzić mieszkania chłopaków, odkryć siedzibę Profesora Chaosa, pospacerować po szkolnych korytarzach, zjeść "sziti bif" u pana Wonga, a nawet zapolować na Człowieko-Niedźwiedzio-Świnię. Tak to się mówi w naszym języku? Nie jestem, szczerze mówiąc, pewien, ponieważ, jako wieloletni fan serialu, łykający wszystkie odcinki na soutparkstudios po kilka razy w ich oryginalnym języku, nie byłem w stanie patrzeć z poważną miną na tłumaczenia niektórych imion i nazw przedmiotów. Pan Niewolnik nie ma dla mnie tego uroku, co Mr. Slave, toteż szybka zmiana języka w menu konsoli (zmiany języka z poziomu gry nie przewidziano) i od razu bawiłem się lepiej.

 

Na pewno wszyscy zainteresowani tematem dawno już widzieli wszystkie możliwe trailery i gameplay'e dostępne online, ale tak czy siak, o grafice wspomnieć trzeba. Mówiąc krótko, jeszcze nigdy nie widziałem gry, bazującej na jakimś medium audio-wizualnym, która prezentowała by graficznie poziom tak bardzo zbliżony do oryginału. Zrzut ekranu z rozgrywki można odróżnić od serialu tylko i wyłącznie dzięki niezmieniającej się perspektywie, cały czas ukazującej akcję "z boku". Natomiast wszelkie przerywniki, to już kadry żywcem wyciągnięte z serialu. Zrzut ekranu przedstawiający scenkę, od zrzutu prezentującego serial odróżnią tylko mega-hardcore'owi fani serialu, którzy po prostu stwierdzą, że takiej sceny w serialu nie było. Jedynym mankamentem w całej oprawie graficznej jest chrupiąca animacja. Przechodzenie między kolejnymi obszarami skutkuje krótkim loadingiem, po którym przez pierwszych kilka sekund gra zalicza dropa do dosłownie kilku klatek na sekundę. Co wrażliwszych estetów może to doprowadzić do szału, ja jednak przymykałem na to oko, ponieważ biorąc pod uwagę ilość frajdy płynącą z rozgrywki, taka drobnostka przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

 

 

 

Wszyscy fani serialu na pewno ucieszą się, że przy produkcji gry czynny udział brali ojcowie serialu Trey Parker i Matt Stone. Scenariusz Kijka Prawdy wyszedł właśnie spod ich ręki (co czuć od samego początku), większość postaci, również zgodnie z duchem serialu, przemawia właśnie ich głosami, a w radiu usłyszeć możemy znane z różnych odcinków piosenki. Sama historia to typowy South Parkowy absurd - jesteś nowym dzieciakiem w mieście. Twoi rodzice cieszą się, że najwyraźniej nie pamiętasz swojej mrocznej przeszłości i chcą, żebyś był normalnym dzieckiem, bawił się i kolegował z innymi (to nie prośba, to rozkaz!). Szybko zapoznajesz się z kilkoma znanymi i lubianymi chłopakami z osiedla i dołączasz do ich gry - zakrojonego na szeroką skalę RPG, w którym elfy i ludzie walczą między sobą o legendarny, pozwalający władać wszechświatem, Kijek Prawdy. Niestety kijek szybko zostaje skradziony i to właśnie Tobie przypada zadanie odnalezienia go. Dalej historia wpada w spiralę co raz to większych absurdów. Przyjdzie Ci odwiedzić kilka niezwykłych (serio, niezwykłych) lokacji, a także odkryć prawdę o swojej mrocznej przeszłości. Brzmi poważnie? Nie martw się, nie jest.

 

Sama rozgrywka to raczej prosty  RPG robiony na modłę szkoły japońskiej. Na początku tworzysz swojego "nowego dzieciaka". Niestety nie da się stworzyć postaci kobiecej, niemniej jednak podyktowane jest to specyfiką opowiadanej historii. Sam proces tworzenia postaci wygląda dokładnie jak tworzenie "south parkowego siebie" na przeróżnych stronach internetowych. Wybierasz kolor skóry, włosy, ubranie, szczegóły twarzy, jak podwójny podbródek, czy wory pod oczami i... już, gotowe! Po kilku minutach rozgrywki przyjdzie Ci wybrać klasę postaci, w końcu gramy w RPG. Do wyboru mamy wojownika, maga, złodzieja i... żyda. Biję brawo każdemu, kto nie zacznie zabawy od gry żydem. Ja nie zastanawiałem się nawet pół sekundy i od razu wybrałem właśnie tę klasę, co Cartman skwitował krótkim "czyli nigdy tak na prawdę nie będziemy przyjaciółmi". Pięknie. Następnie kupujemy sobie pierwszą broń i idziemy w świat. Poza sklepami ekwipunek można oczywiście znajdować w różnego rodzaju skrzyniach i przeszukując ubitych wrogów. Poza bronią podstawową w ekwipunku znajduje się również miejsce na łuk, hełm, zbroję i rękawice. Szału nie ma, ale można sobie trochę pokombinować, jako, że większość ekwipunku da się ulepszać specjalnymi dodatkami. Lekkim zawodem są same klasy postaci. Tak na prawdę wybór klasy zmienia jedynie zestaw umiejętności specjalnych (sztuk pięć), które posiądzie postać. Cały ekwipunek można założyć na dowolnego bohatera i nic nie stoi na przeszkodzie, aby mag kosił mieczem jak szalony, a złodziej kasował wrogów czarami. No właśnie, czary! Tych w grze znajdziecie jedynie cztery, ale wszystkie przydadzą się zarówno w trakcie walk, jak i w eksploracji terenu. Wszystkie cztery czary opierają się na... pierdzeniu. No tak, a czego innego się spodziewaliście? Pierdzimy na wrogów, aby zadać im obrażenia i przerwać ładowanie mocniejszych technik, a w trakcie zwiedzania lokacji pierdzimy na ogień, aby doprowadzić do eksplozji, albo np. stopić lód, pod którym kryje się jakaś znajdźka.

 

 Walki odbywają się w systemie turowym, nie znajdziemy tu jednak irytujących starć w stylu starszych odsłon Final Fantasy, kiedy to przeciwnicy atakowali nas co dwa kroki, wyskakując dosłownie z nikąd. Każdy przeciwnik widoczny jest od razu na ekranie, a więc możemy spróbować przed nim uciec, albo ogłuszyć go strzałem z łuku, a następnie zaatakować pierwsi, aby zapewnić sobie odpowiednią przewagę. W każdej kolejce można użyć jednego przedmiotu i wykonać jeden atak, czy to mieczem, łukiem, czy przy pomocy umiejętności bohatera. Wrogowie potrafią ustawiać się w różnych formacjach, dlatego np. maga stojącego w drugim rzędzie sięgniemy tylko z łuku, lub przy pomocy odpowiedniej umiejętności. Dodaje to grze element strategii, jednakże pod koniec zabawy jesteśmy już tak przepakowani, że taktyka przestaje mieć większe znaczenie. Oczywiście, jak to w grach RPG bywa, zarówno my jak i przeciwnicy możemy zakładać sobie przeróżne statusy ułatwiające, jak i utrudniające rozgrywkę. Wroga można uśpić, oszołomić, obniżyć jego zdolność ataku i obrony, takie tam. Sobie natomiast można zaaplikować zwiększoną odporność, czy mocniejsze szlagi. Jest w czym wybierać, a statusy takie jak obrzydzenie, przez które nie można używać przedmiotów leczniczych, potrafią napsuć krwi. Na osłodę życia autorzy Kijka Prawdy dorzucili nam jeden ze znaków rozpoznawczych serii Final Fantasy - summony i, jak można było się spodziewać, jest grubo. Możemy przywołać na pomoc np. Mr. Slave'a, który załatwi wroga tak samo, jak w jednym z odcinków poradził sobie z Paris Hilton, czy Mr. Hankey the Christmas Poo (przyznaj, zaśpiewałeś to. Nie? Co z Ciebie za fan?!). Prócz Douchebaga (jakby nie nazwać postaci, Cartman i tak dla jaj mówi, że wpisaliśmy Douchebag, dzięki czemu mówią tak na nas wszystkie dzieciaki. Słodko.), w walce brać udział może również jeden pomocnik. Mogą to być Butters, Kenny, Stan, Jimmy, Kyle, albo Cartman. Ich ekwipunek i umiejętności ustalone są z góry i nie możemy tu nic pozmieniać. Pozostaje cieszyć się na widok co zabawniejszych umiejętności.

 

 

 

Trzeba przyznać, że developer, Obsidian Entertainment, przygotował dla fanów serialu kawał porządnego kodu. Praktycznie non stop bombardowani jesteśmy smaczkami odwołującymi się do niemalże wszystkich odcinków serialu. Szafy chłopaków wypełnione są ciuchami i przedmiotami takimi jak przebranie Mysteriona, maska Coona, czy Awesomo (polecam zajrzeć do szafy Stana). Istnieje cała wielka grupa przedmiotów określonych krótko, jako "junk", które nie służą absolutnie niczemu, można je najwyżej sprzedać, ale niemalże każdy jeden z tych przedmiotów jest odniesieniem do jakiegoś klasycznego odcinka serialu - seks lalka Antonio Banderasa, Shake-weight, Alabama Man, płyta Faith + 1, są tego całe setki. jakby tego było mało, w grze mamy również zbieractwo. prócz ekwipunku kolekcjonujemy Chinpokomony i znajomych na Facebooku, także jest co robić!

 

Lokacje i przeciwnicy również zostały wykonane z należytym jajem! Są klasyczni dla RPG wrogowie, jak elfy, ale są też kosmici, rudzielce, czy zombie naziści w różnych odmianach. Lokacje wyglądają dokładnie tak, jak w serialu, ale jest jedna, która się wyróżnia - to co developer zrobił z Kanadą to mistrzostwo samo w sobie. Wiem, że piszę raczej ogólnie, ale to dlatego, że nie chcę Wam psuć frajdy z możliwości samodzielnego odkrycia wszystkich tych ciekawostek.

 

Jakby nie patrzeć jest to South Park, więc nie mogło zabraknąć masy odniesień do innych tworów popkultury. Mamy np. stojące na stole pojemniczki z imionami dzieci i jakąś dziwną mazią w środku. Kiedy podejdziesz do jednego z nich i użyjesz odpowiedniego przedmiotu, maź wystrzeli w Twoim kierunku, inicjując walkę. Brzmi znajomo? Bo to przecież nic innego jak "Coś" Carpentera! Znajdzie się też między innymi starszy facet z przepaską na oku, który okrutnie długo gada na jakiś nudny temat. Coś tam o rządzie, coś tam o wolności, nudy. Ironicznie, jest to jedyna scenka w grze, której nie da się przewinąć, mimo, że bohaterowie gry sami Cię o to proszą! Sons of Liberty? Jak najbardziej. Terrance i Phillip uczą Cię nowego czaru w Matrixie. Jest tego oczywiście dużo więcej i jeśli chcielibyście podzielić się znalezionymi przez siebie odwołaniami do popkultury, to sekcja komentarzy jest dla Was!

 

Nie będę ukrywał, bawiłem się z Kijkiem Prawdy świetnie, jednakże ciężko nie zgodzić się z opinią, że jest to tytuł skierowany do fanów. Ogołocona z uroku serialu, gra stałaby się raczej nudnawa, a i nie za wysoki poziom trudności i niezbyt rozbudowany system walki raczej sytuacji nie ratują. Prócz tego w grze znajduje się wbudowany tutorial, który jednak omija wiele przydatnych kwestii i sami musimy się domyślić ich istnienia. Np. przeciwnika na ekranie można przed rozpoczęciem walki potraktować z łuku, co sprawi, że przez pierwszą kolejkę walki będzie oszołomiony, co w praktyce daje Ci dwa pierwsze ruchy. Nigdzie nie ma o tym ani słowa! W europejskiej wersji gry występuje również cenzura. Głośno o tym było, więc pewnie każdy doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Powiem Wam, że moim zdaniem ten wyskakujący ekranik z krótkimi przeprosinami i muzyczka w stylu "proszę czekać" rozbawiły mnie bardziej, niż pewnie dałaby radę zrobić to gra. Tytuł nie jest zbyt długi, za pierwszym razem łyknąłem go w ciągu tygodnia, grając tylko po kilka godzin wieczorami. Jeżeli lubisz przeszukiwać wszystkie lokacje w poszukiwaniu przedmiotów, to gra za pierwszym razem pęknie w niecałe dwadzieścia godzin, w innym wypadku nawet mniej. Poza tym, prócz całkiem fajnie pomyślanych osiągnięć, nie ma tu za bardzo niczego, co zachęciłoby Cię do przechodzenia gry ponownie. Ja ukończyłem ją dwa razy, bo chciałem wykręcić platynę zanim zabiorę się za ten tekst. Wspominałem już o tym kilkakrotnie, ale powtórzę jeszcze raz. Jako wieloletni fan serialu, ja bawiłem się z South Park Kijek Prawdy wyśmienicie i jako fan uważam, że gra jest rewelacyjna, ale niestety tylko dla fanów. Ocena końcowa jest mocno subiektywna i jeśli nie lubisz wesołej twórczości Matta i Trey'a, to nie masz tu raczej czego szukać.

 

" width="560">

 

Jak tylko uda mi się ją nagrać i pomontować, to wrzucę tu też swoją wideo recenzję, bo, jak to ładnie powiedział HIV w pierwszym Zagraniu, mam ostatnio parcie na szkło. ;)

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - doskonałe przeniesienie świata z serialu na interaktywne medium
  • - znane głosy
  • - masa rzeczy do znalezienia
  • - wszechobecne smaczki
  • - humor

Wady

  • - chrupiąca animacja przy wchodzeniu do lokacji
  • - krótka jak na RPG
  • - małe zróżnicowanie postaci
Piotrek Kamiński

Piotrek Kamiński

Kijek Prawdy jest tym, na co czekali wszyscy fani South Park. Dla nich będzie to tytuł niemal idealny, jednak dla całej reszty to tylko średniej klasy RPG, taki maksymalnie na 6-7.

9,0

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper