Gra czy coś więcej?

BLOG RECENZJA GRY
962V
dr Wujo | 17.10.2013, 12:35
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jako wielbiciel grozy pod każdą postacią, czekałem na ten tytuł z wypiekami na twarzy, śledząc każde doniesienia. Studio Quantic Dream stworzyło grę, która stała się legendą jeszcze przed premierą. Obsypana zachwytami i pochlebstwami czekała na sądny dzień premiery.

Heavy Rain to historia czwórki bohaterów. Mamy takie osobliwości jak: architekt Ethan Mars, prywatny detektyw Scott Shelby, młoda dziennikarka Madison Paige oraz agent FBI Norman Jayden. Jednak to Ethan Mars wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Sam wstęp gry już na to wskazuje. Wtedy to rozpoczynamy naszą przygodę z innowacyjnym sterowaniem, bo inaczej tego nie nazwę. Samouczek doskonale przygotuje nas do dalszych wojaży w uniwersum gry. Kierując Ethanem, zwiedzamy jego apartament, a zarazem wykonujemy poranne czynności (prysznic, toaleta, ubiór itd.). Krzątamy się po mieszkaniu do czasu, gdy pod dom podjeżdża żona Ethana wraz z dwójką synów. Grzecznie pomagamy wnieść zakupy (lub jak przystało na prawdziwego mężczyznę, ignorujemy kobietę:)), po czym rozpoczyna się prawdziwa rodzinna sielanka. Po kilku minutach akcja przenosi nas na zatłoczoną ulicę. Szczęśliwa familia zmierza do centrum handlowego. Tutaj małżonkowie rozdzielają się. Żona Ethana zabiera jednego z synów i udaje się do butiku z obuwiem. W tym momencie rozpoczyna się dramat, którego konsekwencją będą przerażające wydarzenia i wybory z nimi związane. Ethan traci z oczu syna Jasona. Bierzemy udział w rozpaczliwych poszukiwaniach w obrębie gmachu centrum handlowego. Odczuwalny jest klimat paniki i piętrzącego się zdenerwowania. Kiedy myślimy, że cała sytuacja zakończy się happy endem, nagle dostajemy w twarz z otwartej ręki. Dochodzi do tragedii...

 

 

Quantic Dream stworzyło grę nietuzinkową, podobnie jak w 2005 roku w przypadku produkcji „Fahrenheit”. Oba tytuły łączy wiele, a szczególnie filmowe przedstawienie historii w iście hollywoodzkim stylu. Skupmy się jednak na Heavy Rain... To, co bije po oczach, to grafika, nie sposób oderwać wzroku. Dopiero dłuższe obcowanie z grą przyzwyczaja do olśniewającej oprawy. Co ciekawe, bohaterowie gry mają swych odpowiedników w rzeczywistości i to na nich się wzorowano, to oni podkładali oryginalne głosy. Już tutaj powoli zaciera się granica pomiędzy wirtualnym światem, a rzeczywistością. Według mojej skromnej oceny oprawa wizualna stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie. Nie obyło się bez drobnych potknięć, ale błędy te toną gdzieś w całokształcie produkcji. Nie zwracałem na nie uwagi. Drugą mocną stroną dzieła Quantic Dream jest ścieżka dźwiękowa. Normand Corbeil stworzył utwory idealnie współgrające z obrazem. Znajdziemy tu spokojniejsze, a zarazem budujące napięcie nuty. Wszystko harmonijnie dopięte i przemyślane, co odczuwamy w każdej minucie gry. Podobnie jest z fabułą, choć nie do końca, bo ta zawiera kilka błędów i nielogiczności. Ot, taki mały zgrzyt dla wnikliwych i czepialskich.

 

 

Historia zawarta w Heavy Rain z powodzeniem mogłaby zostać sfilmowana. Mamy tutaj do czynienia z rasowym thrillerem przez duże „T”. Chwile spędzone z grą to doskonały seans ociekający wciągającą fabułą i całą plejadą przeróżnych postaci. Grę chłonie się jednym tchem, niczym wciągającą lekturę. Brniemy w historię z wypiekami na twarzy, a ta co rusz płata nam figle, poezja. I tutaj stajemy przed wyborem: grać do upadłego i poznać całą historię czy może smakować kawałek po kawałeczku, z dnia na dzień. Ja wybrałem tę drugą opcję. Poświęciłem kilka wieczorów, nie chcąc odkrywać wszystkiego w jeden dzień. A jeśli mówimy już o wyborach, to Heavy Rain w dużej mierze na nich właśnie bazuje. Wielokrotnie przyjdzie nam wybrać jedną z kilku opcji, co będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Nie jest to może system aż tak rozwinięty jak reklamowali twórcy, ale to miła odskocznia od innych produkcji, gdzie cały czas idziemy „jak po sznurku”. Wstawki QTE, polegające na szybkim wciskaniu sekwencji klawiszy, również są ciekawym elementem, często wymagającym niezłego refleksu. Wszystko to pozwala nam czynnie uczestniczyć w wydarzeniach zawartych w grze. Nie oderwiecie wzroku od telewizora, a i sama historia wciągnie Was jak bagno. Sama końcówka i poznanie „tego złego” niejednego z Was zaskoczy. Znajdziemy co prawda kilka nielogicznych rozwiązań i niedopowiedzeń, jednak nie stawia to całości w złym świetle. Małe potknięcie, które można twórcom wybaczyć. David Cage z Quantic Dream powiedział kiedyś, że jego marzeniem jest, aby każdy przeszedł tę grę tylko jeden raz, tak jak w życiu. Chyba jego marzenie nie jest trudne do zrealizowania. Heavy Rain, mimo możliwości ukończenia na kilka sposobów, jest grą na jeden raz. Taki jest przykry fakt. Na pocieszenie mogę napisać, że ten jeden raz wystarczy, aby fabuła i zakończenie pozostały Wam w pamięci na bardzo długo.

 

 

Słówko o polskiej lokalizacji Heavy Rain. Wielki szacunek dla Sony za to, że wiele gier spod ich skrzydeł pojawia się u nas w polskiej wersji językowej. Tak też było i w tym przypadku. Możemy wybrać polski dubbing i/lub polskie napisy. Co do jakości tego pierwszego hmmm.... powiem tak, Magdalena Różdżka ciekawie i z polotem podołała roli, gorzej z resztą podkładających. Ale tę kwestię pozostawiam Waszej indywidualnej ocenie.

 

Na sam koniec zostawiłem największy chyba minus. Jeszcze przed premierą zapowiedziano kilka dodatków, które będzie można zakupić w PlayStation Store. DLC miały tworzyć cykl zatytułowany „Kroniki Heavy Rain”. W czym tkwi problem? Ano w tym, że ukazała się tylko jedna część, a mianowicie „Taxidermist”. Po pewnym czasie David Cage oznajmił wszem i wobec, że pozostałe nie ukażą się. Pozwólcie, że nie będę tego komentował. Powiem tylko, że traktowanie graczy po macoszemu nie jest fair.

 

Reasumując, opisywany exclusive PS3 to pozycja obowiązkowa dla miłośników ekranowej i wirtualnej grozy. Rzadko zdarza się nam uczestniczyć w obserwowanych wydarzeniach w tak czynny sposób. To my kierujemy losami bohaterów, my wytyczamy im ścieżki i decydujemy za nich. Jesteśmy świadkami, a zarazem sami pociągamy za sznurki. Oby więcej takich gier, bo ten układ odpowiada mi w zupełności.

 

 

Moi drodzy, jak widzicie Heavy Rain nie jest tworem bez wad. Uwierzcie mi jednak, że mimo wszystko Quantic Dream stanęło na wysokości zadania i stworzyło grę wyjątkową, aczkolwiek nie doskonałą. Wizualny majstersztyk o wciągającej fabule i ciekawej ścieżce dźwiękowej. Małe potknięcia nie umniejszają wartości tej gry. Warto poświęcić jej kilka godzin i zanurzyć się w mrocznej historii, w której przeplatają się: miłość, nienawiść, poświęcenie i determinacja. Heavy Rain dostarczy Wam niezapomnianych emocji. Niejednokrotnie serce Wam mocniej zabije, a może nawet łza spłynie po policzku. Rzadko która gra potrafi wyzwolić we mnie takie emocje, Heavy Rain tego dokonało. Szczerze polecam.

 

Źródła screenów:

http://2.bp.blogspot.com/-K1PuVL_tWbI/TWZ07WH1oFI/AAAAAAAABhE/iawT2gQseec/s1600/heavy-rain-wallpaper.jpg

http://www.kotakgame.com/images/gambar/wallpaper/47/14/2744/24174/24174xl.jpg

http://www.wired.com/images_blogs/gamelife/2010/02/1.jpg

http://playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/08/heavy-rain-playstation-3-ps3-135.jpg

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - Oprawa audiowizualna
  • - Trzymająca w napięciu historia
  • - Zapada w pamięć

Wady

  • - Polonizacja nie do końca zjadliwa
  • - Niedokończona seria DLC:/
  • - W sumie to gra na jeden raz...
dr Wujo

dr Wujo

Ciekawe doświadczenie... Zadajemy sobie pytanie, czy to gra, czy film? Granice zdają się zacierać. Uczestniczymy w tym dramacie, stajemy się jego częścią. Rasowy thriller!

9,0

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper