Wstyd mi za to że jestem graczem
...a może raczej powinienem napisać że wstyd mi za graczy?
To czego chcieli gracze w latach dziewięćdziesiątych wreszcie stało się faktem. Gry przestały być czymś dziwnym i weszły w szerokorozumianą popkulturę. Ludzie lubiący pograć nie muszą się już wstydzić swojego hobby i udawać że to co leży obok telewizora tak naprawdę należy do ich syna czy młodszego brata. W swojej pracy mam na codzień do czynienia z zupełnie obcymi mi ludźmi a zawarcie dobrej umowy jest uzależnione od wzajemnych relacji i atmosfery panującej podczas rozmowy a wiadomo że najlepiej jest rozluźnić spięte pośladki rozmową kompletnie nie na temat. Nie dalej jak kilka miesięcy temu byłem szczerze zaskoczony gdy młody prezes jednej z warszawskich firm wypalił przy mnie że na nic nie ma już tak ochoty po tygodniu pracy jak skoczyć do domu i odpalić Forze. Rozmowa od razu potoczyła się swobodnie bo zamieniliśmy kilka zdań na temat gier. Innym razem mój mechanik samochodowy chodził wkurzony bo padł mu telewizor a on właśnie sobie kupił na premierę The Last of Us czego także się po nim nie spodziewałem. Morał z tego taki że gra każdy (czyt. sporo ludzi) nie tylko lansujące się gwiazdki w telewizji czy przeciwnie, komputerowe mole. Gra Kryśka ze spożywczaka i Gienek z KWK Rydułtowy i wiece co? Podoba mi się to.
Podoba mi się to że gry stały się czymś normalnym. Podoba mi się to że gadając o dupie Maryny będąc u fryzjera czy jadąc taxówką słysząc pytanie jakie mam plany na wieczór mogę swobodnie odpowiedzieć że wieczorem otwieram czteropak Pilsnera i mam zamiar przynajmniej do pierwszej, drugiej pograć w coś (coś bo tytuły są nadal obce ludziom) na konsoli bez obawy że ten fryzjer czy złotówa nie zabije mnie wzrokiem i nie odezwie się już do końca wykonywanej usługi. Bo niby o czym miałby gadać z takim typem? A dzięki temu że gry stały się powszechnie akceptowalne nie jestem już tym typem tylko normalnym człowiekiem. Normalnym!!! Działa to także w drugą stronę. Podoba mi się to że ludzie sięgają po gry, że kupują konsole i spędzają przy niej swój wolny czas i naprawdę gówno mnie obchodzi czy grają tylko w FIFE, WiiSports czy NFSy. Dla mnie nie są casualami tylko tak jak ja w tym czasie są graczami. Nie czuje z powodu ukończenia tysiąca gier przynależności do jakiejś subkultury czy potrzeby wywyższenia się ponad tych co o grach wiedzą mniej. Bo niby z jakiej racji? Czy tylko piłkarz ma prawo kopać piłkę? Czy w ogóle istnieje takie pojecie jak gracz zawodowy czy profesjonalny? Co z tego że ukończyłem tysiąc tytułów skoro nie jestem w stanie ich oponować w stopniu jakim ma je opanowane człowiek który gra w jedną, dwie gry za to w uj czasu?
Zbiegiem czasu i tego jak gry stawały się popularne muszę stwierdzić że dziś nie wstydzę się graczy którzy są nazywani przez samozwańczych hardcorów casualami. Oni traktują gry na równi z innymi rozrywkami. Spacer kino a może zagramy? Przecież wolny czas trzeba jakoś zagospodarować. Takie podejście wydaje mi się jak najbardziej zdrowe. Przecież to że mam w domu odtwarzacz DVD nie oznacza że muszę oglądać każdy film. Dlaczego więc części graczy boli to że ludzie kupują sobie konsole aby od czasu do czasu a nie nałogowo pograć?
Jest wiele powodów przez które zaczynam się wstydzić za graczy (choć oczywiście chodzi tu o część z nas). Jednym z nich jest wymieniona w akapicie wyżej zaborczość. Takie święte przekonanie że Ja jestem "większym" graczem od ciebie bo gram w Metal Gear Solid a ty w Kinect Sports w związku z czym tylko moje zdanie ma znaczenie bo tyś grać nie godzien a co dopiero o nich pisać. Niestety tak się dzieje ze wszystkim co staje się popularne. Starzy wyjadacze chcą się wyróżnić na tle tych co dopiero dany świat poznają. Chcą zaznaczyć swoją pozycję. Pozycję której nigdy nie mieli ale chcą pokazać że byli tu wcześniej, że są ważniejsi a to nie prawda. Gry są dla wszystkich i nie ma to najmniejszego znaczenia kto w ile gier i jak długo gra.
Kolejnym strasznie drażniącą mnie w graczach rzeczą jest te gloryfikowanie psudodorłości czyli chce kraść fury, bić po mordach i strzelać do ludzi bo tylko tak będę dorosły. Serio? To jest dorosłe? Ile z tych rzeczy robicie w swoim "dorosłym" życiu? Na PPE często czytam pod niusami że dana gra jest zbyt słodka abym mógł ją odpalić w domu bo co by żona powiedziała. Czytam i sam w to nie wierze. Czy debilem jest ten kto to napisał czy jego żona to idiotka a może wcale tak nie jest i ona jest zupełnie normalna, BA on też tylko wstydzi się jej reakcji bo myśli że jej wizerunek mężczyzny jest taki sam jak w jego głowie? Ludzie życie to nie film akcji. Może czas rozdzielić fikcje od prawdy a gry zaliczają się do tej pierwszej choćby nie wiem jak były realne. Dziś wchodzę w nius o Sunset Overdrive i czytam że będzie to gra dla gimnazjalistów. To ile jeszcze wprowadzimy tych podziałów? Mamy już gry dla dzieci, dla pedałów, dla prawdziwych hardcorów oraz casuali. Do tego doszły dziś gry dla gimnazjalistów. To wszystko zaczyna być chore. Powtarzam gry są dla wszystkich a jeżeli grając w Mario czujesz się jak pedał to może zwyczajnie nim jesteś tylko to ukrywasz a ta gra wydobywa to na światło dzienne. Bo ja będąc hetero grając w Mario czuje się zupełnie normalnie.
Następnym powodem przez który wstydzę się być graczem to wszechobecny fanboizm i głupie między platformowe wojenki. Zaślepienie i wywyższanie swojego sprzętu w sumie nawet nie wiadomo w jakim celu. Czy urośnie komuś ekutas z tego powodu że jego konsole polubi (bo to modne) kupi więcej osób? Czy dostaje wzwodu dlatego że na ps4 dana gra ma 1080p a na X0 720P? Jeżeli tak to dlaczego ta pała nie mięknie gdy się okaże że dany tytuł na PCcie wygląda jeszcze lepiej niż na Playstation? Oczywiście moim zdaniem można śmiało narzekać na sprzęt który się chce kupić a coś nie zagrało ale po co psuć innym nerwy pisząc o konsoli której się nawet nie miało w planach? To samo tyczy się bezsensownych wojenek między PCami a konsolami choć każdy normalny wie że w dzisiejszych czasach te sprzęty się praktycznie niczym nie różnią ale w temat fanboizmu nie chcę za głęboko wkraczać bo już wiele na ten temat było powiedziane i napisane.
Do kogo i po co to piszę? Cóż jeżeli coś Cię zabolało czytając ten wpis i poczułeś że jest to o Tobie to na pewno tak jest. Choć wpis nie jest o nikim konkretnym to pewnie sporo osób znajdzie tu odrobinę siebie. A po co to napisałem? Bo miałem na to ochotę a na to że coś się zmieni nawet nie liczę. Środowisko graczy zaczyna mnie drażnić zwłaszcza na przełomie siódmej i ósmej generacji a samo PPE zamiast dawać mi radość powoduje nie potrzebne nerwy. Sam widzę na to radę i nie jest nią odejście z portalu. Musze całkowicie zrezygnować ze strony głównej gdyż to właśnie wpisy pod niusami obrzydzają mi całą tą "społeczność" za to z blogów czy szouta nie zamierzam rezygnować. Przynajmniej do czasu aż pewne jednostki z głównej się tu nie przeniosą.
Dziękuje za uwagę i pozdrawiam wszystkich którzy dotrwali do końca.