GieeRTe #34 - GTA IV i DLC na PS3 po latach (Edited)

BLOG O GRZE
539V
GieeRTe #34 - GTA IV i DLC na PS3 po latach (Edited)
TyskiPL | 11.08.2021, 18:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ostatnimi czasy wzięła mnie chęć na odświeżenie sobie historii Niko Bellica, a następnie by w końcu nadrobić dodatki do "Grand Theft Auto IV" (2008 r.) zawarte w wydaniu "GTA: Episodes from Liberty City" (2009-2010 r.). Jak wypadają te tytuły po 11-13 latach i dlaczego uważam, że pomoc techniczna Rockstara nie zasługuje na mój szacunek? Zapraszam do lektury. 

Uprzedzam przed spoilerami.

Nadal pamiętam czasy, gdy zbliżała się premiera "Grand Theft Auto IV" i emocje jakie mi towarzyszyły w oczekiwaniu na tę grę. Przy odpakowywaniu gry z mojej ulubionej serii, którą zakupiłem co prawda nie przy premierze (ogrywałem wówczas "Assassin's Creed" z 2007 r., które wpadło przy okazji kupowania konsoli na rynku wtórnym). Pamiętam również odczucia związane z ogrywania gry - trudno nie zapomnieć tej edycji GTA, która wyróżniała się poważnym tonem. Co więcej, gra wprowadzała wiele ciekawostek, jak komputery policyjne w radiowozach z dostępem do policyjnej bazy danych; kafejki internetowe z możliwością odpisywania na maile; taksówki, które można zatrzymać i pojechać do dowolnego punktu w mieście, czy chociażby... telefony, które nie służyły już tylko do odbierania przychodzących połączeń, ale również do wykonania połączenia. Czy to by sprawdzić jak się ma druga postać, zaprosić ją na wypad na miasto, czy... zadzwonić do kumpla, by przyjechał ze swoim obwoźnym sklepem bronią, w którym miało się zniżki. 

W tym momencie pewnie niejednemu przypomniał się Roman z natarczywymi telefonami z pytaniem, czy wyskoczy się na kręgle. Cóż, u mnie tym irytującym przyjacielem był Brucie. 

Jednakże "GTA IV" zapamiętałem też jako grę nudną i schematyczną, pełną misji typu "jedź z punktu A do B, zabij C, wróć do punktu D", a jedyna misja, która wówczas bardziej zapadła mi w pamięci, był skok na bank. Stąd też długo nie ciągnęło do ponownego ogrania. Skłoniło mnie do tego dołączenie do grupy facebookowej fanów serii GTA, gdzie widziałem masę zachwytów nad tą grą. Nie umiejąc tego zrozumieć, postanowiłem ponownie przejść grę i upewnić się, czy aby napewno dobrze ją zapamiętałem. I tak się wciągnąłem w Liberty City, że niedługo potem w końcu załatwiłem sobie kompilację "GTA: Episodes from Liberty City" zawierającej 2 dodatki fabularne do ww. gry - "GTA: The Lost and Damned" oraz "GTA: The Ballad of Gay Tony".

Tu na wstępie powiem, że naprawdę warto ograć cały powyższy zestaw - jako gracz otrzymujemy wówczas pełną perspektywę na wydarzenia dziejące się w Liberty City. O ile mamy tutaj prezentowane historie trzech odmiennych od siebie postaci - byłego żołnierza Niko Bellica, motocyklisty Johny'ego Kibbutza oraz Luisa Lopeza asystującemu Tony'emu Prince'owi - właścicielowi dwóch dyskotek - tak całe to doświadczenie pokazuje, jak drogi ludzi sobie nieznanych potrafią się krzyżować w nietypowych okolicznościach plus pokazują, że nie wszystko jest takie proste jakby się to mogło wydawać. Choć bywa, że te postacie wchodzą sobie w paradę, widzimy jak to się dzieje i jakie motywy ma każda z tych postaci. Do tego powyższych bohaterów łączą też wspólni znajomi, których postacie poznają z różnych stron, co nadaje potem danej postaci innego brzmienia. Nie powiem kto, ale była postać, której w podstawie nie polubiłem w ogóle i miałem swoją teorię o tym jaka ta postać jest i dlaczego. Jeden z dodatków pokazał mi tę postać z całkiem innej strony, przez co musiałem zweryfikować swoje przemyślenia. 

 

 

Amerykański sen Niko Bellica

To, co mnie uderzyło po uruchomieniu tej gry po latach był niski performance. Gra regularnie traciła klatki, nie chodziła cały czas w płynnych 30 FPSach, nie mówiąc już o 60. Do tego uderzała mnie duża pikseloza, szczególnie, gdy patrzyło się w dalsze części miasta majaczące się na horyzoncie. Można było odnieść wrażenie, że gra się straszne zestarzała przez te lata. Nie były to też jednak aż takie spadki częstotliwości, by nie dało się grać, więc pociągnąłem grę dalej.  

Szybko zdałem sobie sprawę, że ja słabo sobie grę zapamiętałem, bowiem ma ona swoje też i nietypowe akcje. Czy to napad na bank, czy jeżdżenie śmieciarką po mieście by odebrać diamenty.

To jednak, co mi chyba najbardziej zapadło w pamięci, to misje z wykorzystaniem internetu.
Ciekawym pomysłem było wykorzystanie internetu, by skontaktować się z córką bossa jednej z włoskich rodzin, by umówić się na spotkanie w sprawie kupna samochodu. Podczas tego spotkania porywamy dziewczynę, a ta nie siedzi grzecznie w aucie, tylko co rusz próbuje się nam wyrwać albo przeszkodzić.
W innym przypadku, jesteśmy poproszeni o umówienie się na rozmowę o pracę w korporacji prawniczej. Wysyłamy więc CV poprzez konkretną stronę, czekamy na umówienie rozmowy, po czym idziemy do biura wykonać resztę pracy. 

W końcu, w grze też trafiają się nam wybory do podejmowania. Co prawda jest ich zaledwie kilka, ich skutki odczuwamy w sumie słabo i przez krótki czas, a do tego wszystko zmierza do praktycznie tego samego zakończenia, ale wciąż uważam, że to fajne i ciekawe, że Rockstar w ogóle z tym postanowił poeksperymentować. 

Inna sprawa, że ok. 12 lat przerwy od grania, stanowi istotną różnicę. Inaczej przyjmuje się fabułę gry, gdy ma się 17 lat, a inaczej, gdy ma się lat 29. Przyznam się szczerze, że poprzednim razem, nie brało mnie za bardzo na przemyślenia. Po prostu ogrywało się fabułę i patrzyło się przez pryzmat najważniejszych wydarzeń. Tym razem? Z zainteresowaniem obserwowało się niejedną rozmowę Niko z innymi postaciami i obserwowało się jego drogę ku rozprawieniu się z trudną, wojenną przeszłością oraz z rosyjską mafią. 

Mając z tyłu głowy doświadczenia z ogrywania "GTA V", muszę jednak przyznać, że to, co zawodzi w "GTA IV" to przede wszystkim system wyboru broni. Tutaj naprawdę chwała za to, że w kolejnej grze wprowadzono kółko wyboru broni. Tutaj częstym problemem jest, gdy w trakcie strzelaniny wysiadamy z pojazdu i trzeba się przeklikać do broni, której potrzebujemy. Strach pomyśleć co by było, gdyby zrealizowano oryginalny pomysł, by Niko woził broń w bagażniku auta i wybierał ją stamtąd - tu trzeba z kolei docenić fakt, że Niko, Johny i Luis mogą w każdej chwili zadzwonić do kogoś i umówić się na szybki handel bronią na promocji. A w przypadku Johny'ego - nie tylko, ale o tym później. 

 

Rockstar Games i ich reagowanie na problemy techniczne...

"GTA IV" wprowadzało też inną nowość - tryb multiplayer. Generalnie całkiem udany. Sam uwielbiałem zagrywać się tam kiedyś w tryb deathmatch, ścigać się, ale moim ulubionym trybem gry było "Bomb da Base II" - tryb fabularny, gdzie z ekipą należało wykonać misję.  Niestety, ten tryb miał bardzo irytujący błąd - w trakcie przelotu helikopterem w pewnym momencie Gracz tracił widok na stan posiadanej gotówki, a następnie po paru chwilach gra przechodziła w ekran ładowania i z nie wiadomo jakiej przyczyny, przenosiła go z powrotem do trybu singleplayer. W moim przypadku bywało tak, że na kilka prób, tylko raz udawało się ukończyć zabawę. Nie było mowy o utracie połączenia, czy o otrzymaniu bana, bowiem w takich wypadkach Gracz otrzymywał najpierw stosowny komunikat, dopiero potem go przenosiło do gry singleplayer. Plus u mnie nie było nigdy powodu do wlepienia bana. 

W końcu nagrałem film by ująć ten błąd i wysłałem do pomocy technicznej Rockstar Games z prośbą o pomoc.

Film zamieszczam poniżej i od razu przepraszam za jego karygodną jakość - film był nagrywany 12 lat temu, z wykorzystaniem taniej karty telewizyjnej zamontowanej do komputera. Spytacie się dlaczego? Otóż w domu był tylko 1 telewizor i rodzice nie godzili się na to, by konsola była w salonie i bym tam grywał, więc wykorzystałem komputer, by móc grać na komputerowym monitorze. Rozwiązanie nieco bezsensu, ale nie miałem wtedy kasy na nowy monitor, czy telewizor i jak się okazało - plusem tego rozwiązania było to, że mogłem uwiecznić błąd Rockstara.

 

Jak zareagował Rockstar wówczas? Otrzymałem w odpowiedzi maila o agresywnym wydźwięku sugerującym, że jestem rozgoryczonym dzieciakiem nie umiejącym pogodzić się z otrzymaniem bana. Szkoda, że nie zachowałem sobie tego maila, bym przedstawił screena. Wówczas stwierdziłem, że już nigdy więcej nie będę grał na multiplayerze gier tego Wydawcy. 

W zeszłym tygodniu niefortunnie okazało się, że "GTA: The Lost and Damned" ma błąd do dziś nie naprawiony przez twórców. I nie ma co się łudzić - raczej już nigdy nie zostanie naprawiony. Mianowicie próbując pierwszy raz odpalić grę, ta zatrzymywała mi się wiecznie na ekranie ładowania, a każde wyłączanie gry powodowało automatyczny restart konsoli. Gdy szperałem po internecie to odkryłem, że problem jest znany jeszcze z czasów podstawy gry, która również mierzyła się z tym problemem i niejeden gracz zgłaszał taki freezing nie tylko w podstawie gry i w pierwszym dodatku, ale również po ukończeniu jednej z misji w drugim dodatku.

Już w 2008 r. po internecie krążyły rady Take-Two na temat tego jak radzić sobie z tym problemem, mianowicie należało:

  • Usunąć grę, 
  • Usunąć wszystkie save'y,
  • Wyłączyć dostęp do internetu w konsoli i wszelkie opcje, które do działania potrzebowały połączenia, 
  • Zrestartować konsolę, 
  • Zainstalować grę ponownie, 
  • Odpalić grę i wyłączyć kilka opcji, w tym auto-save, 
  • Pograć trochę i zapisać grę, 
  • Dopiero wówczas odpalić połączenie internetowe i zainstalować dostępny patch. 

Próbowałem różnych wariacji tego scenariusza, ale nic nie pomagało. W końcu postanowiłem napisać do supportu. Zgodnie z informacją, na odpowiedź oczekiwać powinienem max. 60 godzin (ok. 2,5 dni). I wiecie co? Od zgłoszenia ticketu minęło prawie 5 dni i dalej brak odpowiedzi. Jeśli odejmiemy weekend i zaczniemy liczyć od poniedziałku, to wychodzi na to, że limit czasowy również został przekroczony. 

Jeśli Rockstar olewa zgłoszenia problemów technicznych w starych grach, to po co w ogóle na stronie Rockstar Support daje możliwość zgłaszania błędów w nich? 

W końcu jednak grę udało mi się uruchomić. Ograłem najpierw "GTA: The Ballad of Gay Tony", z którym nie miałem żadnych problemów - poza okazjonalnymi, drobnymi spadkami FPSów, ale generalnie gra chodziła dużo lepiej niż podstawa gry i w wielu momentach chodziło idealnie płynnie. Potem postanowiłem dać jeszcze jedną, n-tą szansę na zainstalowanie poprzedniego DLC i... jakimś cudem zadziałało. Nie wiem co się stalo. Miejcie więc świadomość, że "GTA IV" i DLC bywają kapryśne. Darowałem sobie jednak instalowanie patcha, bojąc się, że znów natrafię na problem z wiecznym ekranem ładowania. 

 

 

GTA: Episodes from Liberty City 

Jak pisałem wyżej, przygodę z tą kompilacją przyszło mi zacząć od drugiego w kolejności - ballady o geju Tonym. Tytułowy Tony jest właścicielem dwóch dyskotek w Liberty City - jednej ogólnej i drugiej dedykowanej konkretnie gejom. My zaś wcielamy się w Luisa, który wierzy, że jest współwłaścicielem tych biznesów, ale w praktyce jest tak naprawdę asystentem Tony'ego, który momentami wydaje się go nie szanować.

Luis jest akurat heteroseksualny - w ramach dodatkowych aktywności mamy tutaj możliwość tańczenia na parkiecie i w przypadku dobrze wykonanego tańca, partnerka zabiera Luisa do toalety. Nie muszę chyba dopowiadać w jakim celu. Dodatkowo możemy od czasu do czasu pobawić się w bycie menedżerem klubu - wówczas pilnujemy, czy wszystko na imprezie jest w porządku, reagujemy w razie potrzeby. Wtedy też może się zdarzyć, że pracownica klubu wezwie nas na zaplecze stwierdzając, że menedżer też potrzebuje od czasu do czasu chwili relaksu. 

Okazuje się, że Tony i Rocco wpakowali nas wszystkich w długi, więc trzeba będzie porobić parę zadań. W międzyczasie Luis musi też wspierać swoją matkę, która nie akceptuje jego wyboru życiowego jakim jest nie pójście na studia i praca po ciemnej stronie miasta. 

 

 

W przypadku z kolei pierwszego dodatku, fabuła rysuje się tak, że z więzienia wychodzi na wolność Billy - formalny lider gangu motocyklowego "Lost", w którym Johny - kontrolowana przez nas postać - jest viceprezydentem. Szybko jednak odkrywamy, że między liderami gangu jest istotna różnica w temacie sposobu zarządzania gangiem, kierunku jego rozwoju i ws. dalszych ruchów.  Sytuacji nie ubarwia fakt, że była dziewczyna - Ashley - jest uzależniona od narkotyków, przez co regularnie musimy ratować ją z opresji. 

Co łączy ze sobą oba dodatki? 

Po pierwsze obaj bohaterowie mają obok siebie kogoś uzależnionego od dragów. 

Po drugie - obaj zostaną wmieszani w sytuację związaną z pewnymi diamentami. 

Nie chcę zdradzać zbyt dużo, ale od razu Wam powiem, że oba dodatki pod kątem różnorodności misji bardzo różnią się od podstawy. O ile misje w podstawie gry można określić jako poważne i oparte głównie na pojechaniu do celu misji, strzelaninie i powrocie. W przypadku dodatku o geju Tonym, misje są bardziej szalone, często oparte na wykorzystywaniu łodzi lub helikopterów, szczególnie, gdy mówimy o misjach dla Yusufa. Myślę, że tu można spokojnie powiedzieć, że ten dodatek stoi pośrodku, między "GTA IV", a "GTA: San Andreas" jeśli chodzi o absurdalność, czy nierealność misji. Pośrodku, ponieważ gra zawiera dużo zabawnych scen i misji powodujących opad szczęki, ale z drugiej strony fabuła tutaj jest bardziej realna i nie ma aż tylu dziur, co historia Carla Johnsona. 

W przypadku "The Lost and Damned", pod kątem powagi i klimatu, misje są bliżej podstawowej grze niż balladzie o geju Tonym. Niemniej i ta gra wykorzystuje czasem potencjał, jaki twórcom daje Liberty City i aż szkoda, że nie wykorzystywano go w podstawie gry - tu mam na myśli konkretnie akcję w punkcie poboru opłat na autostradzie na Channel Island. 

Tylko o ile ballada dodaje do gry kilka ciekawych broni, z których strzelanie autentycznie sprawia frajdę, tak historia Johny'ego dostarcza nam parę ciekawych mechanik mających symbolizować bonusy z bycia członkiem gangu, w którym wszyscy są wobec siebie niczym bracia. Tak więc jeśli na misje jedziemy w grupie i utrzymamy pozycję w szyku - zregeneruje się stan naszego zdrowia i motoru oraz załaduje się pasek kamizelki odblaskowej. Jeśli przyciśnie nas akcja - zawsze możemy zadzwonić do Terry'ego lub Claya, by przyjechali nam z odsieczą. Brakuje nam broni? Żaden problem - albo jeden ziomek podjedzie ze swoim obwoźnym sklepem albo możesz poprosić drugiego ziomka o skołowanie Ci - za darmo - pistoletu, uzi lub shotguna. Do tego zawsze masz pod ręką numer telefonu do jeszcze innego kumpla, który skołuje Ci każdy motocykl jaki zechcesz i przyjedzie z nim do Ciebie w kilka chwil. 

Muszę przyznać, że epizody z Liberty City robią niemałe wrażenie i tworzą klimat, w którym idzie się chętnie zanurzyć. Duża zasługa w tym też temu, że w dodatkach wymieniono playlisty stacji radiowych. Jako Johny, świetnie się słucha radia Liberty City Hardrock, jako Luis lubiłem nową edycję Vladivostok FM oraz K109 The Studio. Do tego gra dorzuca kilka nowych stacji, z których ja osobiście polecam Vice City FM z muzyką lat 80., gdzie DJem jest Fernando Martinez - fikcyjna postać znana z "GTA: Vice City" i "GTA: Vice City Stories", gdzie prowadziła radio Emotion 98,3. 

Są jednak i elementy zawodzące.

Po pierwsze - fajnie, że jako Luis możemy uczestniczyć w wojnach gangów. Jest nawet trofeum za wykonanie wszystkich 25 misji z tej kategorii. Szkoda tylko, że o ile zadania jeszcze nieco się różnią, tak... zasób dialogów między postaciami jest strasznie ubogi. Już po kilku misjach miałem wrażenie, że w kółko między Luisem, a jego kumplami słyszę te same teksty. To zrobiło się w końcu tak irytujące, że gdzieś między 10., a 15. zadaniem uznałem, że dłużej nie dam rady i, że jedno brązowe trofeum nie jest tego wart. 

Po drugie - fabuła "The Lost and Damned" jest zaskakująco krótka, chociaż po ograniu drugiego dodatku, podstawy i zrozumienia założeń fabuły tutejszego, wydawałoby się, że ten dodatek spokojnie miał potencjał na dużo dłuższą kampanię. Brak funduszy, czy może Rockstarowi się nie chciało... ? Szkoda, bo ewidentnie widać, że twórcy mieli pomysł na GTA w klimatach rocka.

 

 

Zbliżając się do końca tego bloga i do stwierdzenia, czy polecam powrót do "GTA IV" i jego dodatków, muszę sprostować jedną informację. Wspominałem wcześniej, że w podstawie gry męczyła mnie pikseloza, spadek klatek i miałem wrażenie, że gra się mocno zestarzała. 

Co jest jednak zastanawiające, nie uświadczyłem tego w dodatkach. Grafika prezentowała się na dobrym poziomie, a częstotliwość o ile w "GTA: TLaD" rzadziej spadała, tak w "GTA: TBoGT" spadała okazjonalnie. Pytanie więc, czy to ja trafiłem na wadliwy egzemplarz podstawy, czy może to Rockstar Games z czasem coraz lepiej ogarniało tworzenie gier na PlayStation 3? Muszę jednak zaznaczyć, że raz w trakcie robienia misji Johnym, pędząc po mieście, zdarzyło się, że konsola nie nadążała z generowaniem kolejnych obszarów Algonquin. 

Generalnie polecam ponowne ogranie podstawy i dodatków. Jeśli ktoś nie grał w dodatki - polecam, ale sięgając właśnie po cały zestaw, by móc w pełni zrozumieć wszystko co się dzieje. Gra się postarzała, ale myślę, że jeszcze nie do tragicznego poziomu. 

 

EDIT: Po oszałamiającym czasie... aż 2 tygodni, otrzymałem w końcu odpowiedź od pomocy technicznej Rockstar Games ws. gry "GTA: TLaD". Generalnie jest to inna wariacja tego samego rozwiązania, o którym pisałem wyżej. Pomijam już fakt, że odpowiedź to bezmyślna kopiuj-wklejka z pomocy dla "GTA V", której pracownik Rockstara nawet nie pomyślał, by dostosować do zapytania. Poniżej dosłowny cytat. Mnie to już nie pomoże, ale może komuś, kiedyś? 

 

"Steps:

  1. Power down the PS3 then power it back up
  2. While on the XMB navigate to the Game Section
  3. Scroll to and select Game Data Utility
  4. Scroll through the Game Data until you find Grand Theft Auto V, highlight it and press the Triangle Button
  5. An options menu will appear, select Delete and press X to confirm
  6. Hold L1 + R1 while booting up the game"

 

I luźne tłumaczenie:

 

"Kroki:

  1. Wyłącz PS3 i uruchom ponownie. 
  2. Będąc na głównym widoku menu (XMB), przejdź do Sekcji Gier.
  3. Zjedź na dół i wybierz opcję "Game Data Utility" ("Narzędzie Danych Gry").
  4. Przescroluj przez dane gier, aż znajdziesz "Grand Theft Auto V" (sic!), podświetl i wciśnij Trójkąt.
  5. Pojawi się Menu Opcji. Wybierz "Usuń" i wciśnij X by potwierdzić.
  6. Przytrzymaj L1 i R1 podczas uruchamiania gry.

 

W skrócie - grę należy przeinstalować i w trakcie uruchamiania spróbować uniknąć problem wciskając jednocześnie L1 i R1. 

Oceń bloga:
7

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper