Recenzja PPE 2.1, czyli pomarańczowa rewolucja w polskich internetach
Kiedy w 1983 roku rozpoczęły się prace nad pierwszą wersją portalu PPE nikt nie spodziewał się, że zaledwie po 30 latach doczeka się on należnego mu uznania wśród graczy.
To był kwiecień 2013 roku, na ulicach leżała gruba warstwa śniegu i już wtedy zgredy miały czym się chwalić, a branżowe portale w kraju nad Wisłą zatrzęsły się w posadach. Po około 8 miesiącach Roger i spółka wypuścili w świat DLC, za które nie tylko nikomu nie kazali płacić, ale które było dobre!
Jeżeli ktoś jakimś cudem nie spotkał się z tym portalem (pozdro dla kumatych) to na początek kilka oczywistości. Charakterystyczna pomarańczowa szata graficzna, bogate zaplecze w postaci rozwijającej się cały czas bazy gier i codzienna garść newsów. Tym teoretycznie jest PPE, a praktycznie to społecznościowa platforma, bez której wielu graczy nie wyobraża sobie dnia. To, co w największym stopniu odróżnia PPE od innych portali dla graczy w Polsce (pomijam jej brata bliźniaka) to system achivementów, czyli po prostu osiągnięć w postaci odznak, które otrzymujemy za wykonanie określonej czynności. Redaktorzy wzięli pomyśleli i przenieśli na grunt strony internetowej jeden z najciekawszych elementów siódmej generacji konsol. Z początku osiągnięcia wpadają na nasze konto jak oszalałe jeden po drugim, a z czasem odblokowanie kolejnych staje się rzadkie jak zdobycie białego kruka do swojej biblioteczki. Ich njabardziej charakterystyczna cecha to fakt, że wciągają jak diabli. Dasz plusa innej osobie wpada aczik, wchodzisz na jego profil kolejny, lukasz jakie poczynił blogi, czytasz je, podoba ci się, więc je komentujesz i zaś na twoim koncie ląduje nowe osiągnięcie itd. Dalej już na zasadzie kliknę tu – może coś będzie. Rzecz jasna stare wygi, które są na portalu od kwietnia kiwają w tym momencie głową w geście politowania i powtarzają przy okazji w myślach: „Co ty chciałeś dzieciaku?”. Obecnie większość regularnie się udzielających wie co, wie kiedy i za co ma wpaść. Potrafią nawet kłócić się z ich pomysłodawcą, że tu powinien być aczik, a go nie ma. Tak, jak w oryginale – wszystkie da się wyłapać, jeżeli ma się trochę cierpliwości i czasem szczęścia. Wypada w tym miejscu pochwalić ekipę również za kreatywność zarówno w nazwach/tytułach osiągnięć jak i ich wyglądzie. Ich design bazuje nie tylko na grach, ale i Internetach zgrabnie to wszystko łącząc. I mimo, że znajdą się osoby, które niezbyt pochwalają tego typu inicjatywy nazywając wprost osoby za nimi goniące mianem „trophy whores” to jednak w głębi duszy ich serce przepełnia niczym nieskalana dziecięca radość, kiedy w trakcie buszowania usłyszą charakterystyczne dzyń i zamulenie komputera oraz pralki obok świadczące o właśnie zdobytym osiągnięciu. Wraz z PPE 2.1 doszło kolejnych kilkanaście aczików, które na nowo rozbudziły w nałogowcach radochę związaną z ich rozgryzaniem i kolekcjonowaniem („jaaaa, ty masz Natalię Siwiec, zazdroszczę ci jej…”).
Największe kontrowersje budzi do teraz „zabawa” Levelomania, czyli rodzaj cyklicznej gry, która wynagradza w odstępie tygodnia i miesiąca po 1 osobie, która wykazała się największą produktywną aktywnością na PPE cytując klasyka. Hurraoptymizm niektórych użytkowników został szybko wyparty przez zdroworozsądkowe podejście, że jak coś jest za darmo to ludzie będą walić drzwiami i oknami, żeby to zdobyć. W pewnym momencie dochodziło do absurdalnych sytuacji, kiedy to ludzie specjalnie zakładali nowe konta jako, że o wiele łatwiej było na nich wygrać wymarzoną nagrodę. Roger, Perez i kto tam jeszcze siedzi w ekipie (pewnie HIV „8- dla Metal Gear Solid 2”) po pewnym czasie w końcu zareagowali i przemyślane zmiany skutecznie wyeliminowały botów spamerów zostawiając tylko spamerów hłe hłe. Obecnie przynajmniej 3 na 4 miejsca w miesiącu są obstawione i ci sami użytkownicy wypracowali sobie system, który pozwala im na pewniaka zgarniać regularnie grę co te 3-4 tygodnie. Czekamy zatem na kolejne zmiany, które pozwolą również innym wcisnąć się do walki i które poszerzą krąg potencjalnych zwycięzców.
Włodarze PPE od początku nie ukrywali, iż ich ambicją jest stworzenie największego w Polszy portalu o grach (coś na wzór filmowej potęgi, czyli Filmwebu). I mimo, że początkowo sporo osób wypominało to redakcji wprost zarzucając im, że w encyklopedii brakuje całych grup klasyków czy opisów do nich, to dzisiaj takie głosy są już na wymarciu. Nie dlatego, że krytykanci zostali zbanowani za obrazę jedynego słusznego zdania o portalu, ale dlatego, że nadgoniono z regularnością dodawania kolejnych gier. Wprawdzie nieugięta załoga nie zdecydowała się na to, żeby gracze sami je dodawali, ale wyszło to im na dobre i ostatecznie obronili swoją postawę. Zdaje się, że część osób mimo to przystała na inne warunki i ręcznie podsyła ekipie opisy czy gry, które potem są publikowane. Przyznam, że nie wiem jak to w tej chwili dokładnie wygląda i może ta recenzja to dobra okazja, żeby takie osoby choćby w komentarzach pod nią się ujawniły, bo pozostają niejako w cieniu, choć ich praca jest dla portalu nieoceniona.
Każdą z gier na jedną z 19 platform można ocenić, każdą skomentować czy pokusić się o napisanie jej recenzji. Co prawda część osób zgłasza problemy z wystawieniem ocen, ale to raczej mała wisienka na torcie. To, co bym od zaraz widział w encyklopedii to jakiś poważny przesiew, a najchętniej to huragan, który oddzieliłby ziarno od plew. Limit znaków w zakładanych tematach myślę, że znacznie ukróciłby spamerskie ciągoty co poniektórych. Bardzo nieprzyjemnie patrzy się na kolejne nowozakładane tematy o grze typu: „Grałem jak byłem mały, ale nie ukończyłem.”, „Fajna gra, polecam Zbigniew Wodecki”, „Grało się fajnie. Gra fajna szau pipy”. Nie wiem, co kieruje osobami o tak słabo rozwiniętym zmyśle formułowania swojego zdania. Dla mnie to byłby wstyd wypowiadać się w tak nierzeczowy sposób. Podkreślałem to wiele razy i będę powtarzał do obrzydzenia, że gracz, który przesiedział od kilku do kilkuset godzin przy grze chyba jest w stanie wydusić z siebie kilka naprawdę merytorycznych zdań o niej, a nie sypać banialukami, które o samej grze nic nie mówią i gdyby nie tytuł na pasku adresu to nikt nie zgadłby, o jaki tytuł chodzi. Nie oczekuję opasłych elaboratów, ale tych 5 zdań z konkretną argumentacją, a nie wyliczankami w stylu „trójka jest najlepsza, bo jest najlepsza”, - „a mi nie, wolę dwójkę”, -„ja grałem w dwójkę i szóstkę, ale trójka też fajna, choć jedynka rządzi”.
Przy ocenie gry możemy dorzucić czas, w jakim ją ukończyliśmy i to fajny bajer dla liczbowych onanistów, choć nie tak fajny jakby mogło się wydawać. Czas trzeba podać z zaokrągleniem do pełnej godziny, a redaktorzy bliżej nie sprecyzowali czy chodzi o czas ukończenia gry w sensie kampanii/singla czy może ile go przy tytule ogółem spędziliśmy czy jeszcze o coś innego. Możliwości jest multum i przydałby się mały lifting tej opcji. Z tego względu średni czas, który widnieje przy grze jest po prostu niemiarodajny i nikomu do niczego niepotrzebny. Niedawno doszła nowa opcja „chcę zagrać”, którą myślę wszyscy przyjęli z otwartymi rękoma.
Na szanującym się portalu o grach nie mogło zabraknąć blogów, wpisów, gdzie każdy może napisać swoje przemyślenia na określony temat (tu zdania są podzielone). W przeszłości gracze (to jeszcze byli gracze?!) różnie te przemyślenia interpretowali zamieniając portal w np. muzycznego jutjuba. W miarę upływającego czasu spora grupka graczy wykształciła swój odmienny styl, w jakim pisuje. Dla jednego są to filozoficzne rozważania na temat życia, ktoś inny organizuje cykliczne wybory miss gier, a jeszcze inny kosmos kosmos gwiazdy. Blogi były także częstym narzędziem w Levelomanii. Od kilku tygodni sytuacja w tym rewirze zmieniła się o 180 stopni. Gracze zaczęli nagle pisać o grach czy wręcz zabijać się o to, kto wybije się z ciekawym tematem. I to wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki, za sprawą jednego ruchu. Redaktorzy oznajmili, że najciekawsze wpisy będą publikowane na stronie głównej, która jak wiemy trafia już nie do 10, ale do miljarda osób. Rozpoczęła się trwająca do dziś pogoń za najbardziej merytorycznym i rzetelnym tekstem. Jeżeli ktoś powiedziałby wam pół roku temu, że jedynym waszym zmartwieniem w kwestii blogów na portalu będzie brak czasu na przeczytanie tych wszystkich interesujących tekstów pisanych przez zwykłych graczy, pewnie byście go wyśmiali. Roger (i HIV) mieli po raz kolejny łeb na karku, bo zupełnie za darmo załatwili sobie wypełnienie na ogórkowy sezon, jakie przypada w weekendy. A dla gracza, którego tekst pojawi się na głównej to oczywiście prestiż, splendor, 11 Oscarów i najdroższe banany z Biedronki. Każdy z tych blogów można ocenić, co było gwoździem do trumny dla gagatków-spamerów, bo nikt nie lubi być minusowany (chyba). Mimo wszystko ja cały czas czekam na pierwsze obiecane recenzje na głównej. Ponad 250 tekstów to ilość, z której na pewno jest w czym wybierać.
Od początku wersji 2.0 portalu każdy komentarz czy to pod newsem czy w dyskusji o grach można było ocenić znanym z jujuba systemem łapek. Jeżeli komuś się coś w wypowiedzi nie podobało (lub nie podobał się autor) to dawał minusa i nara. Od małej wielkiej aktualizacji także ten element został gruntownie wspomożony. Można dalej rozdawać oceny, ale od teraz każdy widzi kto, kogo i jak ocenił. Szybko pojawiły się głosy, że jawne oceny pociągną za sobą masę odwetów i krwawych wojenek, ale okazało się, że paradoksalnie wszyscy stali się sobie braćmi i połączyli się w jedną wielką rodzinę! Widzę to nawet po sobie, że teraz jakoś rzadziej sypię minusami, a zdecydowanie bardziej wolę plusować. Co prawda nieco wyolbrzymiam, bo gracze nie zamieszkali nagle w Edenie i nie latają po cudownym ogrodzie bez majtek, ale widać wyraźną tendencję dającą jasny przekaz, że przed tą zmianą całe strony PPE ściekały krwią, a dzisiaj wszyscy pałają do siebie zielenią.
Wreszcie pojawiły się powiadomienia i nie trzeba już po 50 razy dziennie sprawdzać czy ktoś nam w danym temacie czy newsie odpisał. Możemy obserwować daną dyskusję czy materiał, ale przyznam bez bicia, że po początkowym entuzjazmie uważam to raczej za kombinowany pomysł, nieco na okrętkę. Przykładowo, jeżeli masz ochotę śledzić czy ktoś odpisał ci w newsie musisz obserwować wszystko, co się pod nim pojawia. Chyba nie muszą tłumaczyć co się może wydarzyć z twoim komputerem przy newsach, gdzie nierzadko pojawia się 100 czy 150 komentarzy. Znany z Facebooka czy wspomnianego Filmwebu system lekkich powiadomień, które wyskakują także w momencie, kiedy ktoś konkretnie zwróci się do ciebie spełniłby zapewne nie tylko moje oczekiwania.
Żeby udowodnić, że tekst nie jest sponsorowany oraz żeby żyć ze sobą w zgodzie śpiąc w nocy jak niemowlak muszę napomknąć o dosyć poważnym mankamencie, który często się przewija w rozmowach na temat portalu. Chodzi mianowicie o poziom merytoryczny niektórych newsów. Część z nich pisana jest wyraźnie na szybko, część opiera się na niezbyt wiarygodnych źródłach, a jeszcze część pojawia się czasami z kilkudniowym opóźnieniem. Nie jest to nagminna sytuacja, ale niemniej jednak tego typu newsy pojawiają się na portalu co jakiś czas i przydałoby się to wyeliminować. Cieszy postęp w tym temacie, bo jeszcze kilka miesięcy temu roiły się one od literówek nawet w tytułach! Pomijam już absurdalne zarzuty mówiące o tym, że Sony płaci Rogerowi jeny za to, żeby newsy o PS3, a teraz PS4 i Vicie pojawiały się częściej i żeby omijać delikatne tematy lub ukazywać je w wyłącznie dobrym świetle. Akurat w innych spodniach zostawiłem wskaźnik obiektywności i ja osobiście nie widzę (pewnie fanboy) jakiejś drastycznej dawki sonyboizmu. Recenzja Xbox One’a, która zwlekła z łóżek o 7 rano miliony użytkowników tylko po to, żeby przedłużyć ich niepewność o 2 godziny, jest chyba najlepszym tego przykładem. Nie sposób nie docenić także jasnej strony mocy. Regularne recenzje na wysokim poziomie nie tylko produkcji AAA, ale i tytułów w zamierzeniu skierowanych do mniejszej grupki graczy, okazyjnie wideo recenzje czy wreszcie cotygodniowe podsumowanie w postaci Gościa Niedzielnego, pod którego cała rzesza osób układa sobie niedzielę. Ponadto materiały prosto od redakcji, dzięki którym wielu graczom załamał się światopogląd jako, że żyli do tej pory w nieświadomości i nareszcie dowiedzieli się, że HIV nie tylko wygląda i pisze, ale i mówi (skandal!). Gdzieś tam na końcu w ciemnym kącie siedzą jeszcze Nintendowcy, którzy złaknieni nowych informacji o konsolach i grach wielkiego Ninny często muszą brać sprawy w swoje ręce i dzielą się nowinkami na blogach. Taki już ich los, co poniekąd jest spowodowane sytuacją firmy na rynku, a jak to wygląda w naszym kraju chyba nie muszę objaśniać. Więcej nie mówię, bo nie chcę tu wywoływać jakiś bezsensownych pogadanek na temat, która konsola to największy badziew i czy RAMy w Xbox One są gorsze od tych zaimplementowanych w PS4, bo mam już tego w nadmiarze pod newsami.
Jak już przy tym jesteśmy to warto pokrótce obgadać kwestię wojenek, kłótni czy po prostu naruszeń Regulaminu. Przy tak wielkiej społeczności nie da się wyplenić i dojrzeć każdego ancymona, który porównuje twoją ukochaną konsolę do twojej ulubionej części ciała. Przez spory okres jedyną formą walki z zachowaniami poniżej normy były minusy słane w nieprzyzwoite wypowiedzi, ale które niczego praktycznie nie załatwiały. Kilka tygodni temu każdy zarejestrowany użytkownik został wyposażony w potężną broń, to jest przycisk „zgłoś”. Każdy niecenzuralny czy szampańsko głupi post można zgłosić do moderatorów, którzy zadecydują czy jest on godzien, żeby w dalszym ciągu wisieć na stronie. Niestety nie można opcjonalnie wpisywać powodu zgłoszenia, bo mimo, że w większości przypadków nie jest to konieczne to w przypadku dubli moderator widząc zgłoszony całkiem zdrowy post może nas wziąć za wariata. W każdym razie to taki mały niuansik, bo opcja na pewno walnie przyczyniła się do utrzymania czystości na portalu. Większość głupkowatych postów godzących w imię ludzkości zostaje na zawsze strącona w nicość. Fajnie by było gdyby szła za tym utrata punktów za napisany post czy temat, co wydaje się dosyć logiczne, ale może być trudne do wykonania z przyczyn technicznych. Moderatorzy, a przynajmniej jeden, bo drugi albo jest mistrzem kamuflażu albo się po prostu opitala, odwalają kawał dobrej roboty. Każdy hultaj dostanie prędzej czy później to, na co zasłużył. Jedyny mój zarzut (ta część zapewne cudownym sposobem wyparuje pomiędzy wysłaniem tekstu do publikacji, a jego właściwą publikacją; dobrze, że skopiowałem go 10-krotnie i wysłałem po 2,5 raza w każdą stronę świata) to może zbytnia pobłażliwość, bo ja to bym lał tych ananasów po dupach aż miło! Solą w oku pozostają komentarze osób niezalogowanych, którzy to czują się zupełnie bezkarni bardzo często rozwalając dyskusje pod newsami swoimi prowokatorskimi wymysłami.
Kończąc ten przydługawy tekst wspomnę jeszcze o kilku mniejszych niesnaskach jak choćby mobilna wersja portalu, która podobnie jak serwis Xbox One’a leży i kwiczy (ale mi się dostanie). Głosowanie po kilka razy w tej samej ankiecie zapewne jest sporym ułatwieniem dla osób bawiących się w Levelomanii, ale praktycznie wyklucza branie na poważnie tego elementu. Cały czas mam na uwadze małą niekonsekwencję, czyli po kliknięciu na kategorię blogi strona przenosi nas do wszystkich blogów, a na recenzje wyłącznie do tekstów napisanych przez redaktorów. Ktoś powie pierdoła, ale każda okazja, żeby promować recenzje graczy jest dobra i każdemu z piszących zależy na tym, żeby dotrzeć do jak największego grona. Być może podobnie jak blogi i recenzje doczekają się swoich 5 minut.
PPE w wersji 2.1 wprowadziło szereg pożytecznych zmian i ze świecą szukać osoby, która kręciłaby na nie nosem. Zgredzi przystawili ucho tam, gdzie powinni dzięki czemu dostaliśmy zmiany, które są skierowane do graczy. Nikt nie spodziewał się zapewne aż tylu znaczących zmian, które dały jeszcze świeżemu portalowi nową młodość. PPE uzależnia i przykuwa na długie godziny każdego, kto zdecyduje się na pierwsze zalogowanie.
EDIT z 5 kwietnia 2014 roku:
Czuję się zobligowany do kilku zdań wyjaśnienia. PPE cały czas się zmienia i to oczywiście dobra rzecz, więc tekst szybko się zdezaktualizował. Z najważniejszych zmian zniknęła Levelomania, a w zasadzie nagrody, które można było w niej wygrać. Kto by pomyślał, że odbierając ludziom gry wszyscy będą jednym chórem krzyczeć: "brawo!". Sprawa jest dosyć świeża i być może nikt nie ma na tyle odwagi, żeby wyjść przed szereg i powiedzieć, że mu się to nie podoba. W każdym razie punkty zostają, więc co poniektórzy mogą w dalszym ciągu zaspokajać swoją żądzę ich zbierania. Oprócz blogów, których kilka najważniejszych trafia na główną w ogórkowy sezon weekendów, również 1 recenzja tygodniowo napisana przez użytkownika jest wynagradzana publikacją na stronie głównej. Tym bardziej mi miło, że to po części moja zasługa, a jedyne, czego można żałować to, że tylko 1 tekst w tygodniu doczekuje się tego zaszczytu. Wrócił przegląd blogów, który na pewno ma swoją niewielką garstkę fanów i który przybliża całej społeczności blogi, które mogły im umknąć w czasie pracowitego tygodnia. Jak widać nikt na PPE nie zostaje pominięty i takie prospołecznościowe czy po prostu ludzkie podejście redakcji zasługuje na wielkiego plusa.
Sporym defektem na PPE-owej mapie graczy byli też niezalogowani, którzy potrafili momentami zrobić dużo za dużo szumu wokół swoich komentarzy. Tutaj redaktorzy zdecydowali się na półśrodek. Komentarze osób, które nie mają konta na portalu nie znikły, ale każdy jeden musi najpierw przejść przez gęste sito moderatorów, którzy z tego, co zdążyłem zauważyć odwalają kawał świetnej roboty. Przy okazji pochwaliłem sam siebie, bo też przykładam do tego jakąś tam cegiełkę i czy to prowokacyjne czy wulgarne komentarze nie mają prawa bytu na PPE. Jak już przy prowokacjach jesteśmy to ostatnio głośno było o niemal rewolucyjnym pomyśle wprowadzenia na stronę pralek pecetów. To również sprawa dalej rozwojowa. Po burzliwej debacie stanęło na tym, że pojawiać się będzie dosłownie kilka newsów dotyczących PC na PPE i dodanych zostanie kilka gier w Encyklopedii na tę platformę. Znaczek PC przy newsach to już żelazny temat do żartów. Czarna lista pozwoli nam zabronić określonym osobom na komentowanie naszych materiałów (blogi, recenzje itd.), a każda wypowiedź osoby ignorowanej będzie ukrywana. Wydaje się, że to dobry gadżet dla tych, którzy mają dość pewnych person.
Czy zatem czegoś obecnie PPE brakuje? Wciąż czekamy na mobilną wersję portalu (a słyszałem też i o aplikacji, co byłoby strzałem w dziesiątkę). Przydałyby się także te powiadomienia odnośnie tego, że ktoś konkretnie do nas się zwraca czy to w newsie czy to na blogu i nam odpowiada. Trudno, żebyśmy śledzili wszystkie komentarze pod newsami. Newsom również brakuje nieco bardziej profesjonalnego charakteru. Literówki, błędne tłumaczenia czy po prostu nowinki, które nie powinny się tu pojawić, ale jako, że PPE chce rosnąć w siłę i dotrzeć do każdego konsolowego gracza w Polsce to chyba czas się do tego przyzwyczaić. Oceny nie zmieniam, bo byłoby to głupotą, a i mam nadzieję, że o niczym ważnym nie zapomniałem. Portal cały czas się zbroi i dopakowuje, a jego największą zaletą jest fakt, że władza na czele z Rogerem, Perezem i całą resztą (z góry przepraszam za wrzucenie reszty do jednego worka) co jakiś czas wyciąga rękę do ludu i nas, zwykłych szaraczków pyta: "Czegóż wam jeszcze trzeba moi mili?". I jak ich tu nie kochać? Boże, ale pedalsko to zabrzmiało.