Gry a życie...

BLOG
1383V
Gry, a życie...
Iron | 04.05.2014, 11:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W związku z tym, że od dawna nic ciekawego nie napisałem, postanowiłem ruszyć dupę (głowę?) i napisać nowego bloga. Mam już kilka pomysłów na obszerne blogi tematyczne, ale czasami po prostu wolę pisać dla samego pisania.

Nie wiedzieć czemu najbardziej na pisanie zbiera mnie w nocy. Przed chwilą skończyłem grać w Tekkena Revolution i poczułem, że żołądek z głodu przykleił mi się prawie do kręgosłupa. Wiec jak to przystało na porządnego obywatela RP, skoczyłem do kuchni gotować zaległy obiad, dokładnie o 2.30 w nocy. Myślę sobie, schabowe taa nie ma to jak walić mięso w nocy hehe

Tak się składa, że odkąd mój starszy jest na emeryturze to mieszkam prawie sam w domu, a w sumie to jest jeszcze kot i siostra, ale nie ma ich co liczyć, kot jak mnie denerwuje to dostaje kopa w tyłek, a siostra hmm wraca jak do hotelu na spanie i śniadanie. O dziwo zawsze jest wielce obrażona jak nie zrobię obiadu lub nie posprzątam w mieszkaniu... eh te kobiety przyzwyczają się do czegoś, a później nie idzie za cholerę oduczyć, z starszą sis miałem podobnie, raz jej kompa naprawiłem, to teraz robię 24h za informatyka i potrafi dzwonić nawet jak śpię, bo jej dzieciak coś zrobił z kompem i coś nie działa. Tłumaczenie, że zaspany przez telefon nie jestem w stanie stwierdzić o co chodzi nigdy jej nie satysfakcjonuje. Tosz to jakaś paranoja. Ktoś ost nawet na ppe napisał mi, że mam za dobre serce... Polemizowałbym, bo czasami potrafię być naprawdę wredny i uparty, no ale staram się obalać mit o wychodzeniu z rodziną dobrze tylko na zdjęciu. Rodzina na całe życie, wiec lepiej mieć z nią dobry kontakt, choć z rodzicami czasami nadal ciężko mi się dogadać... życie.

No właśnie chyba pora zacząć rozwodzić się nad tematem tego wpisu.

Od dziecka czytając super śmieszno-mięsne teksty zgredów myślałem, że te chopy to mają dobrze. Grają dniami i nocami w gry, piszą jakieś głupoty i się z tego utrzymują, też bym tak chciał... Motyw niespełnionego gracza redaktora w pełni. Sam nie wiem dlaczego, ale kiedyś wszystko odbierałem jako wyzwanie, nawet głupią reckę w PE. Myślałem sobie, że ja zrobiłbym to o wiele lepiej, albo że mogę swobodnie wypowiadać się na temat tej, czy innej gry, bo osiągnąłem w niej 101% Nie ma to jak mieć ego wywalone w kosmos już w podstawówce. Z roku na rok grałem coraz więcej ogrywałem gry na wszystkich platformach, jednocześnie zaniedbując szkołę rodzinę i przyjaciół. Tych ostatnich już nawet nie warto wspominać, bo albo większość zniknęła, albo nie żyją.

Aż przypomina mi się definicja szaleństwa. Ze mną było podobnie robiłem w kółko to samo, ale nie liczyłem, że coś się zmieni. Byłem święcie przekonany, że mając 30 lat na karku nadal będę grał tyle co kiedyś i będę chodził na piwo z tymi samymi znajomymi. Z przykrością stwierdzam, że zostałem pominięty w życiu jako wartościowa jednostka, wszystko poszło do przodu i nie miałem na to zbyt dużego wpływu. Głupotą jest zakładanie, że twoje uczucia do innych ludzi i ich uczucia do Ciebie nigdy się nie zmienią. Ludzie oddalają się od siebie jak galaktyki pędząc na spotkanie z swoim przeznaczeniem... mi się nigdy nie śpieszyło, damn... pewnie na własny pogrzeb się spóźnię. Już teraz widzę jaka powstała przepaść pomiędzy mną, a moimi ongiś znajomymi. Gadałem ost z jednym delikwentem z którym razem chodziłem do technikum. Non stop praca, przygotowania do wesela, kredyt na mieszkanie, chodzi w mokasynach i wozi się lizingowaną toyotą, zamieniliśmy raptem parę zdań, bo nic nas już nie łączy. Roześmiałem się w myślach, gdy chciałem mu powiedzieć jak rozwaliłem jednego bossa w Dark Souls 2, bo dla niego to totalny kosmos, inny system wartości i ogólnie jest już taki dorosły, że myśli o rodzinie, a gry to będzie już pociechom kupował, a nie sobie. Nachodzi wtedy taka głupia myśl, że przegrałem swoje życie, w naszym społeczeństwie to on jest człowiekiem sukcesu, a ja jestem marginesem. Nawet jeśli nie żałuję przegranych lat tak to właśnie wygląda, dlatego gry nadal są dyskredytowane i uważane za rozrywkę młodzików.

Poświeciłem się grom i zmarnowałem na to strasznie dużo czasu, mogłem to o wiele lepiej wykorzystać i mieć już nawet swoją firmę. Zawsze trzeba pamiętać o tym jak szybko leci nasze życie. Jak wiele czasu marnujemy na gry. Od zawsze wiedziałem, że jedyne co mogę kolekcjonować w życiu to doświadczenia. Do grobu nie zabiorę samochodu, czy firmy. Łączę koniec z końcem, by dalej się bawić życiem i czerpać radość z grania. Dorosłem na tyle, by rozgraniczyć sobie czas na granie i na całą resztę tych zbędnych pierdoł hehe Nie ważne czy jestem bezrobotny, czy mam rodzinę bo tego kim jestem nie mogę ot tak zmienić, a gry są zakorzenione w moim życiu, ukształtowały mnie tak samo jak teksty zgredów. HIV jest w moich oczach przykładem człowieka któremu się udało wyjść na swoje grając w gry. Oczywiście ja nie jestem Hivem, mam zgoła inne podejście do życia, ale jest w tym coś kojącego, że są ludzie starsi od Ciebie, którzy tak samo jak ty kochają gry. Jedni powiedzą społeczność no life'ów inni pasjonaci z zamiłowaniem. Tylko od nas zależy jaką rozpowszechniamy opinię na temat naszego hobby. Dlatego nie zamierzam latać z burgerami w macu, czy lizać tyłek szefa za 1200zł na miesiąc, Polskie realia? w takim razie ja podziękuje. Będę dalej grał w gry i gdy przyjdzie pora to ruszę niebo i ziemię, by zarobić na swojej wiedzy i doświadczeniu gracza. Nie zakładam, że będę się utrzymywał z grania, jednak będę dalej walczył o to, by robić to co lubię. Jeśli nawet zmarnuje na to całe życie to i tak umrę jako szczęśliwy przegrany.

 

 

Wierze w to, że da się być lekkoduchem i odnieść sukces, bo prawda jest taka, że nawet jeśli wierzę w ciężką pracę to samą pracą niczego nie osiągnę. Czasami lepiej jest zatrzymać się na kilka lat i pomyśleć o tym co chcesz osiągnąć, co chcesz robić i jak możesz zmienić swoje życie. Jak najlepiej wykorzystać swoje umiejętności. Każdy żyje i szuka własnych odpowiedzi. Gdzie jednak w tym wszystkim jest granie?

Gry mogą uzależniać, ale mogą i rozwijać. Tylko od nas zależy ile wyciągamy z przeżytych historii i przygód w wirtualnym świecie i jak to się odbija na nas i naszej rzeczywistości. Można być spełnionym człowiekiem i graczem jednocześnie, nie zawsze trzeba z wszystkiego rezygnować, ale zawsze trzeba się rozwijać i wykorzystywać nabyte umiejętności i nawet małpi refleks w życiu codziennym. Każdy gracz ograniczający się tylko do pakowania poziomu w wirtualnym świecie robi sobie krzywdę, bo marnuje swój potencjał. Prędzej czy później każdy musi stanąć na własnych nogach, dlatego lepiej od wczesnych lat szukać gliczy w życiu i kodów na nieśmiertelność. Brzmi to głupio, ale można wykorzystać swoje doświadczenie z grania w codziennym życiu. Trzeba tylko zaryzykować i uwierzyć w siebie. Czy grając w gry stajemy się lepszymi ludźmi?

Powinniśmy, ale tylko od nas zależy jak wiele się nauczymy i jak wiele z tego wykorzystamy.

Są ludzie grający tylko dla przyjemności, są ludzie dla których granie to sposób na spędzenie wolnego czasu, są też tacy dla których gry i cała branża to przyszłości i widzą w niej możliwości dla siebie. Nie ma znaczenia dlaczego lubimy grać, ważne jest by szanować swoje opinie i przegrane lata. Dlatego społeczność graczy będzie się rozwijać, ale i będzie się rozwarstwiać. Dla mnie gry zawsze powinny mieć jakiś przekaz, gra w której biegam i strzelam do ludzików na multi dla zwykłej frajdy to po prostu słabizna. Ludzie lubią takie bezmyślne pochłaniacze czasu i nikomu nie zabraniam grać w Cody czy inne FPSy, ale jest duża ilość graczy, która ciągle liczy na artyzm w grach, na niecodzienną oprawę i zawiłą fabułę, na realistycznych bohaterów i ciekawą przygodę. Wszystko po to, by po zakończonej grze stwierdzić, że nie żałujemy wydanych pieniędzy, ale co najważniejsze, by poczuć, że gry nadal potrafią nas bawić i zaskakiwać, że dzięki tej grze staliśmy się lepszymi ludzi. Nie ma nic gorszego od źle zainwestowanych pieniędzy i zmarnowanego czasu.

Smutne jest to, że masówki decydują o trendach, a sama branża zmienia się w hipermarket. Dlaczego tak wiele osób narzeka, że grom czegoś brakuje? Bo dzisiejszym grom (nie wszystkim) brakuje duszy i grając w perełki od Quantic Dream czy Naughty Dog jesteśmy wstanie uronić łzę nad tym jak hobby zmieniło się w lukratywny biznes, a gry jako sposób artystycznej ekspresji zostały sprowadzone do masowej rozrywki i ogłupiacza na miarę telewizji.

Każdy póki co może wybierać w co chce grać, ale kto wie czy za kilka lat będzie jeszcze wybór? Bo jeśli wszyscy będą liczyć tylko na zarobki, kto będzie robił te niecodzienne gry dla nielicznego odbiorcy?

Oby indyki rosły w siłę, a gracze świadomie selekcjonowali w to co grają. Gry tasiemce nadal będą wychodzić, ale trzeba wspierać oryginalne pomysły i projekty, jeśli nam - graczom, nie będzie na tym zależało to któregoś dnia gry będą tylko masową rozrywką, bezmyślną i ogłupiającą...

Tak wiec wraz z "rozwojem" branży, coraz częściej wybieram życie, ponad gry i tylko dlatego, że nie mogę się odnaleźć w czasach pecetowych next genów i pogoni za masowym odbiorcą. Przystosuj się albo giń, tylko takie mamy wyjście, jednak trzeba pamiętać, że jako świadomi gracze możemy kształtować rynek, możemy wpływać na innych graczy i kształtować młode pokolenia. Bo czy to w grach, czy w życiu jeśli masz coś ciekawego do powiedzenia to zawsze znajdzie się ktoś kto Cie wysłucha, to czy będziesz chciał się sprzedać jak reszta, czy będziesz robił coś na przekór wszystkim zależy tylko od Ciebie.

Ja nadal pozostaje sobą i jestem pewien, że do sukcesu nie prowadzi wydeptana ścieżka, bo jeśli będziemy postępować tak jak wszyscy wokół to czy nasze przekonania, myśli i decyzje są tak naprawdę nasze?

 

 

Na koniec bonus w postaci kilku fajnych muzycznych kawałków. Enjoy :)

 

Oceń bloga:
38

Komentarze (47)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper