Co robiliście w ten weekend? #11

BLOG
312V
Co robiliście w ten weekend? #11
Tomaszek88 | 28.03.2017, 00:22
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam was serdecznie w 11 już odcinku serri blogów „Co robiliście w ten weekend”. Ten weekend po raz kolejny udało mi się spędzić dość intensywnie i ciekawie. Jak wyglądał weekend u mnie oraz mojego gościa? Zapraszam do lektury!

Piątek zaczął się spokojnie. Męczyłem standardowo Drivecluba Bikes. Udało się skończyć podstawkę wraz z wszystkimi gwiazdkami. Wreszcie po kilkudziesięciu próbach, udało mi się nauczyć jeździć tymi cholernymi motorami! Wcześniej zrobienie czasówki która była po prostu słaba, graniczyło z cudem, teraz po ograniu całości nie ma już takiej czasówki którą zafunduje mi gra której bym nie zrobił. W multi to inna bajka, tam śmigają jakieś cyborgi :) Tak, że w piątek dobiłem gwiazdki i zabrałem się za calakowanie 12 motorów do 15 lvlu. Niby nic trudnego ale wymaga cholernie dużo czasu jak na taki prosty trofik. W poradniku mówili coś o ok 11h ale udało mi się dziabnąć to w niecałe 7h więc jestem zadwolony. Wystarczyły 2 nocki i wpadło. W niedziele z rana w ustawce zmęczylismy z ludźmi trofika online który polegał na zapisaniu wyścigu jadąc w 6 osób i kończąc wyścig na podium. Niby do tego ustawka nie była potrzebna ale zerkając na wyścigi multi i widząc max 3 osoby w lobby trofik ten stawał się cholernie niewdzięczny... Na szczęście w niedziele rano udało się go wbić i wszyscy byli zadowoleni. Tak oto wbiłem 3 platynę w tym roku. Do kolekcji doszła jeszcze platyna w Sherlock Holmes devil's daughter. 2 platyny w 2 dni. Dawno takiej sytuacji nie miałem. Tak, że miesiąc ten kończę z 4 platynami w tym roku na koncie. Zapas 1 zawsze się przyda do postanowienia :)

Kolejnym tytułem jaki namiętnie męczyłem w ten weekend to Chronicles of Riddick Escape from Butcher Bay na PC. Generalnie mało gram na PC. Głównie w strategie takie jak Civilization, settlers, simcity czy seria heroes of might and magic ale znajdując tą grę w starociach, postanowiłem dać jej szansę ponieważ nie udało mi się jej skończyć kiedy miałem jeszcze pierwszego xboxa. Szczerze mówiąc, wiele straciłem. Gra ma jakieś 13 lat, a niszczy pod każdym względem współczesne tytuły. Fabularnie jest naprawdę dobrze, gameplay człowieka rozwala, a poziom trudności jest dość wyśrubowany. Wiadomo, zdarzają się czasami jakieś wpadki, sam na jedną poważną trafiłem ale nic poza tym. Ucieczka z Butcher Bay może będzie możliwa w tym tygodniu więc wrażenia na 100% opiszę w kolejnym odcinku tej serii.

Kontynuowałem również oglądanie pokemonów sezon 6. Jestem już pod koniec i szczerze mówiąc, serial ma kilka wpadek ale i kilka ciekawych rozwiązań przez co nie ma nudy. Ogólnie patrząc na liczbę sezonów i odcinków mam wrażenie, że skończę oglądać całość chyba do końca roku :P

W niedziele również miałem kolejny mecz ligowy. Miało być przyjemnie, szybko i co najważniejsze, skończyć się wygraną. Poprzednie wyniki motywowały. Dwie wygrane 3:0 i 7:0 napawały nas optymizmem. Niestety to co działo się na boisku pokazało, że czasami nie warto być zbyt pewnym siebie. Co prawda jeden błąd sędziego sprawił, że mecz zremisowaliśmy ale to co sędzia zrobił po straconej bramce przyprawia mnie o chory śmiech. Generalnie, sytuacja wyglądała tak, że piłka opuściła linie bramkową o dobre 2 metry. Nasz obrońca zwolnił bo doszedł do wniosku że skoro piłka opuściła boisko sędzie gwizdnie i rozpoczniemy z 5 metra, zawodnik drużyny przeciwnej podbiegł do piłki, zgarnął ją w boisko, dośrodkował i padła bramka. Sam na siebie jestem zły ale niestety będąc już wychylonym w prawą stronę, nie byłem w stanie przenieść ciężaru ciała na lewą i niestety piłka wpadła przy krótki słupku. Oczywiście cała drużyna wyskoczyła z pretensjami do sędziego po czym ten podbiegł do linii i zaczął się jej przyglądać nic nie mówiąc. Nie mam zielonego pojęcia co on chciał zrobić. Może myślał że linia mu powie czy piłka wyszła czy nie? Zrezygnowany tym, że linia się nie odezwała, wpadł na pomysł, że zapyta kibiców gospodarzy czy piłka wyszła. Odpowiedź była oczywiście jedna. Nie :)

Tamta starsza Pani która zabawiła się w liniowego powinna dostać część pieniędzy od sędziego za profesjonalne sędziowanie ;) Mecz skończył się wynikiem 2:2 co sprawiło, że zamiast cieszyć się z wygranej, traktowaliśmy ten remis jak poważna porażka. Za tydzień mecz z drużyną z 6 miejsca. Jeszcze nie udało nam się z nimi wygrać ale gramy u siebie więc jest szansa. Nasze boisko jest dla nas łaskawe i praktycznie nie przegrywamy na nim!

 

A teraz na pytanie zawarte w blogu odpowie nam jaśnie szanowany user tego forum. Panie i Panowie, przed wami...

 

krzychu007

 

Cześć. Kolega Tomaszek poprosił mnie o napisanie kilku słów do najnowszego odcinka „Co robiliście w ten weekend”. Jako że jestem raczej uprzejmą osobą, zaproszenia nie miałem zamiaru odrzucać. Tekst do długich należeć nie będzie, ale mam nadzieję, że kogoś on zainteresuje.

Jeśli chodzi o gry, to w zeszły weekend grałem w następujące produkcje: Wolfenstein 3D (PS3)Tekken Tag 2 (PS3)Final Fantasy XIII-2 (PS3) oraz Resident Evil: Revelations 2 (PS4).

Zacznijmy od „Ojca FPS’ów” – udało mi się ukończyć drugi etap na poziomie trudności „Bring them on!”. Wyzwanie do prostych nie należało, ponieważ na mojej drodze spotykałem Mutanty, które zaledwie 2-3 strzałami potrafiły mnie zabić. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że sprytnie się chowały bądź atakowały w grupach. Po kilku zgonach tą część gry mam już na szczęście za sobą, i mogę chwilę odetchnąć w etapie trzecim, który właśnie zacząłem. Wydaje się być nieco prostszy od poprzedniego, ale wolę mieć oczy szeroko otwarte (bądź co bądź Hard to nie to samo co Normal, na którym mogliśmy sobie spokojnie biegać i strzelać na otwartym polu).

Tekken Tag 2 to w sumie jeden z moich stałych bywalców na poczciwym chlebaku. Ostatnio udało mi się wbić ostatnią rangę offline (True Tekken God) osiemnastym (na trzydzieści – gdybym grał codziennie, to pewnie bym już to dawno skończył) duetem, czyli Jaszczurem Alexem i Kangurem Rogerem. Przyznam szczerze, że jest to pierwsza para, którą się trochę męczyłem podczas osiągania tegoż celu. Powodem takiego, a nie innego obrotu sprawy nie jest wygląd niniejszej pary (w Tekkenie bardziej mnie drażnią te głupie dodatki do strojów typu skrzydełka motyla czy tort na głowę niż te „specyficzne postacie”), tylko fakt, że przeciwnicy w Ghost Battle (tryb, w którym zdobywa się te całe Tekken Gody) od rangi Fujin (24th Dan) zaczęli blokować wszystkie moje najlepsze zagrywki. Albo rzeczywiście konsola lubi czasem sobie oszukiwać, albo po prostu miałem zły timing ciosów... Bądź co bądź zwierzaczki otrzymały długo wyczekiwany przez nich tytuł, a do akcji wchodzi szalony cyborg Bryan Fury i legendarny ninja Yoshimitsu. Oczywiście podczas tego wszystkiego znajduję czas na trening moją faworytką (Asuką Kazamą), której nie mam prawa zaniedbywać.

Finalu XIII-2 powiem coś takiego – nadal męczyłem to głupie kasyno, by wbić pucharek za wygranie 10 000 żetonów (podczas jednego posiedzenia), oraz zdobyć Fragment, do którego wymagane jest 7 777 żetonów (ogólna liczba wygranych monet, której nigdzie nie można sprawdzić). Większego progresu niestety nie zauważyłem, więc postanowiłem zrobić od tego małą przerwę, i spróbowałem swoich sił w walce z Long Gui. Ku mojemu zdziwieniu, stwór padł przy pierwszym podejściu (był znacznie łatwiejszy od jego odpowiednika z pierwszej „trzynastki”)... W nagrodę otrzymałem kolejny Fragment oraz srebrny pucharek za pokonanie czterech najpotężniejszych przeciwników w lokacji Archylte Steppe.

Na koniec zostawiłem Resident Evil: Revelations 2, którego rozpocząłem w sobotę wieczorem. Po godzinie spędzonej z grą mogę na razie stwierdzić, że tytuł podoba mi się znacznie bardziej niż poprzednie Revelations. Starzy znajomi (Claire, Barry), klimatyczne miejsce akcji (tajemnicza wyspa) oraz dobrze mi znany system gry (upgrade’owanie broni, roślinki lecznicze, itp.) potrafiły umilić mi ten czas. Z początku trochę mnie zmartwiło wulgarne słownictwo Moiry (córki Barry’ego i towarzyszki panny Redfield), ale po pewnym czasie do tego przywykłem (mam słabość do ładnych dziewcząt o krótkich włosach, więc nie potrafię być na nią zły)... Czy moja wstępna, pozytywna opinia utrzyma się do końca tejże historii? Przekonam się o tym w niedalekiej przyszłości.

 

Jak to bywa w życiu, człowiek nie żyje tylko grami. W ten weekend napisałem kilka zdań do mojej pracy magisterskiej, poczytałem trochę mangi, zastanawiałem się nad lekturą kolejnej książki (wybór pewnie padnie na ostatnią część trylogii „Pana Mercedesa” S. Kinga), czyściłem rower (robi się coraz cieplej, więc niebawem będzie kilka okazji na jakieś małe wycieczki) oraz oglądnąłem film i po jednym odcinku z następujących seriali/anime: Chirurdzy (mocny finał szóstego sezonu), Sanada Maru (historyczny serial japoński), Trigun (jeden z lepszych klasyków anime), Shion no Ou (wciągające anime o shogi z elementami kryminału).

Kilku z was pewnie się zastanawia jaki to film obejrzałem w poprzedni weekend. Otóż wybór padł na trzecią część Niezniszczalnych, którego niedawno nabyłem w krakowskim Saturnie w rozsądnej cenie (ok. 20 zł – wydanie DVD). Dwa poprzednie epizody bardzo mi się spodobały (Sylvester Stallone i inne gwiazdy filmów akcji z lat osiemdziesiątych w jednej serii – jak można przejść obok czegoś takiego obojętnie?), więc nadrobienie „trójeczki” było tak jakby obowiązkiem.

Ogólnie Niezniszczalni 3 wypadli nieźle, czyli mamy dużo akcji oraz mocnych dowcipów, zawierających pewne smaczki z poprzednich filmów dobrze nam znanych aktorów. Bardzo mi się spodobała scena, gdzie młoda kadra bohaterów (przyznam szczerze, że z tych „młodziaków” to ja nikogo nie kojarzyłem) kłóciła się z weteranami serii (szczegółów nie mam zamiaru zdradzać – lepiej to obejrzeć samemu). Na uwagę zasługują też trzy postacie, czyli Galgo (Antonio Banderas), potrafiący rozluźnić nieco atmosferę; Max Drummer (Harrison Ford), będący silnym sojusznikiem protagonistów; oraz Conrad Stonebanks (Mel Gibson), który jest zarazem głównym przeciwnikiem, jak i dość ważną osobą dla oddziału Niezniszczalnych.

Jeśli jesteś fanem filmów akcji z lat osiemdziesiątych, a jeszcze nie obejrzałeś ani jednej części Niezniszczalnych, to koniecznie nadrób te zaległości. Opus Magnum może to nie jest, ale naprawdę się to super ogląda! Dodatkowo cieszy fakt (przynajmniej mnie), że w drodze jest czwarta część tej właśnie serii.

 

Ech, miało być krótko, a wyszło prawie jak zwykle... Mimo wszystko dziękuję raz jeszcze Tomaszkowi za zaproszenie do jego cyklu blogów, oraz wam czytelnicy za to, że przeczytaliście powyższy tekst (mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem na śmierć). To tyle ode mnie, życzę wszystkim miłego tygodnia przy grach i nie tylko.

                                                                                                                                                                                    

I to by było na tyle w tym tygodniu. A wy co robiliście w ten weekend?

 

Oceń bloga:
19

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper