To gry się starzeją, czy my?

BLOG O GRZE
452V
biedRoN | 01.06.2013, 15:12
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

"Może ukończę jakąś starszą grę, kiedyś była trudna, teraz powinno być łatwiej" - mieliście kiedyś taką myśl? Kto z Was po dobraniu się do starszej pozycji dostał cegłą w twarz i zrezygnował z tego pomysłu? W ciemno strzelam: większość - a ja nie jestem wyjątkiem.

Wstęp traktuje troszeczkę obok tematu który chcę poruszyć. Ale myśl jest wyjściowa.

 

Lubię grać, nawet bardzo. Po kilku konsolach które miałem szczęście posiadać, moja przygoda z grami bardzo się ukróciła gdzieś w momencie premiery Playstation 2. Był to moment w którym nie było mnie stać ani na konsolę, ani tym bardziej na gry. Temat odpuściłem na bardzo długo. Właściwie to przegapiłem generację "dwójeczki" i sporą część obecnej, racząc się jedynie pojedyńczymi portami na PC.

 

Dwa lata temu w prezencie dostałem Playstation 2. Wstyd przyznać, ale służył jedynie na imprezowe potyczki w Tekken 5 i nieco w Tekken Tag Tournament. Była też drobna przygoda z Resident Evil Outbreak. Nieco wcześniej też zaliczyłem mały romans z PSP, gdzie ograłem te najważniejsze tytuły, i tyle.

 

Jakoś ponad rok temu zakupiłem Playstation 3 i zacząłem intensywnie nadrabiać, także pozycje z "dwójeczki" w HD.

 

Nie żebym jakoś dużo tytułów ograł, ot: Splinter Cell: Chaos Theory, dwa pierwsze God Of War. Muszę przyznać, że z ogrania tych tytułów miałem niebywałą frajdę. Był jeszcze "Tony Hawk's Pro Skater HD", ale w tym miejscu proponuję minutę ciszy.

 

"..."

 

Po kilkunastu pozycjach znów postawiłem na tytuł z poprzedniej generacji. Produkcję która wg. zapewnień właściwie większości graczy jest pozycją obowiązkową.

 

Metal Gear Solid 3 HD. Pierwsza część serii jest dla mnie wzorem niedoścignionym. Drugą część ukończyłem właściwie na każdy możliwy sposób na PC, tak mnie to wciągnęło jak żaden inny tytuł na tej maszynie. Pomyślałem sobie, że zanim sięgnę po część czwartą, powinienem nadrobić trzecią.

 

Wiele się naczytałem o tym tytule. Wśród wszelkich możliwych pochwał znajdowały się jakieś drobno majaczone narzekania odnośnie kamery, ale po 1 i 2 stwierdziłem, że nie przeszkadza mi to absolutnie. Mało tego, swego czasu miałem okazję kilkukrotnie luźno pogadać Marcinem "Koso" Kosmanem, który podczas jednej z rozmów przekonywał mnie, że dla tego tytułu warto kupić konsolę.

 

Czasy obecne: Tytuł zakupiłem, ściągnąłem z PSS, włączam. Pierwsze podejście, sprawdzam opcje, w tym też ustawienia kamery, testowo uruchamiam "ręczny" widok, kilka kroków, myślę sobie "będzie za łatwo", wracam do pierwotnych ustawień kamery. Gram dalej, po może pół godzinie, stwierdzam że standardowa kamera jest faktycznie sporym utrudnieniem - tytuł staje się dla mnie średnio grywalny. Wracam do opcji "ręcznej". Po jakimś czasie stwierdzam, że ta gra jest zwyczajnie dla mnie za trudna. Gra się łatwiej z takim widokiem, ale nadal jest trudno. Nie zrażam się, w końcu jest to tytuł, który poza gameplay'em oferuje ponadczasową opowieść. Po około 30 godzinach przeżywam kolejny zawód... tytuł ukończony. Miał być wyciskacz łez, miał mnie poruszyć, miał mieć w sobie coś, czego do tej pory żaden inny tytuł nie posiadał. Fabularnie mnie nie pochłonęło w ogólę. Mam wrażenie że historia jest pozbawiona jakiejś większej głębi.

 

W tym miejscu zaczynam się zastanawiać "co jest nie tak". Tytuł mocno zachwalany przyniósł mi zawód, często irytację, i absolutny brak radochy z grania. Idąc tropem "tak wielu nie może się mylić" stawiam, że to ze mną jest coś nie tak.

 

Zastanawiam się, czy to mój wiek przyniósł taką zmianę w odbiorze, czy może trendy w grach dzisiejszych. Żadna to prawda objawiona, że dzisiejsze tytuły są prostsze, może to o to właśnie chodzi. Sięgnąłem po tytuł, z którego miałbym radochę będąc jeszcze mocno zaprawiony w boju, kiedy więcej grałem. A teraz jestem w miejscu w którym pocinanie w obecne gry nie stanowi jakieś mordęgi.

 

Starając się nieco przeanalizować temat dochodzę do wniosku, że przechodzimy nieustanny regres gameplay'owy. Ma być łatwo, gracz ma się cieszyć z tytułu, a nie rzucać padem o ścianę. Z drugiej strony, stajemy się coraz starsi, refleks już nie ten i cierpliwość gdzieś się ulatnia.

 

Zatem odpowiadając na pytanie, które postawiłem w temacie: wydaje mi się, że radocha z grania jest uzależniona nie tylko od typu gry który preferujemy, od tego kiedy gra powstała, ale w dużej mierze od naszego wieku, a co za tym idzie - od podejścia.

 

Do MGS3 jeszcze kiedyś wrócę. Wiem, że kryje się tam jeszcze sporo bajerów, których nie miałem szans poznać po jednokrotnym przejściu, ale wiem, że zabiorę się za to w momencie, kiedy będę miał ochotę na jakieś większe wyzwanie.

 

Bonusowo dopiszę: Terminy takie jak "Gracz Hardkorowy" czy "Casualowy", kurczę, czy naprawdę mają sens? Niech każdy gra w co chce, w co lubi. Nie nazwę nikogo Hardkorem, tylko dlatego że lubi w coś grać i robi to ze sporą częstotliwością. A tym, którzy z tego powodu chwalą się i nazywają siebie "Hardkorowy", polecam puknąć się cegłą ze wstępniaka i wyjść na dwór, bo z maniakalnego zagrywania przed TV super fajnych wspomnień nie ma.

 

Pozdrawiam

Oceń bloga:
0

Czy pójdziesz teraz po cegłę?

TAK
65%
NIE
65%
Mamo kiedy obiad?
65%
Pokaż wyniki Głosów: 65

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper