Burnout Paradise - "ścigałka" w piaskownicy!

BLOG O GRZE
366V
jumi7 | 19.07.2013, 12:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Najwięcej czasu przed X-em spędziłem z BURNOUT PARADISE, bo ponad 400 godzin. 

Najpierw rajcowny singiel, który pozwolił mi zdobyć wszystkie furki, poznać miasto (jak się później okazało bardzo pobieżnie), pobawić się mechaniką. Ale prawdziwy szok to odpalenie multi, które w żadnych innych grach nie rajcowało mnie tak bardzo.

To przez Burnouta wydałem kupę kasy na kody 48h LIVE kupując je na allegro. Aż moja żonka się zmiłowała i na urodziny dostałem GOLD'a. Uwielbiałem robić Challenge - koniec końców udało mi się zrobić wszystkie 500!! YEAH! Ten, kto pamięta "barellrolki" przez obręcz na lotnisku wie, o czym mówię ;)

Ale największą frajdę dawały mi wyścigi w rankingu światowym...

To uczucie niepewności, gdy host zakłada własny wyścig przez sobie tylko znane checkpointy, a ty masz tylko 5 sekund przed wyścigiem, żeby zapoznać się ze schematem trasy na mapie, a potem rozkmina:

tu mogę ściąć, tu polecę linią kolejową, tu wbije się przez park

mój ulubiony shortcuts przez TAMĘ! (były to dwa skoki wzdłuż tamy na pełnym gazie zakończone lądowaniem na drifcie!) YEAH po raz drugi!!

Oczywiście wszyscy PRO jeździli "podróbką" bolidu F1. Niesamowita prędkość, genialna przyczepność i niemal natychmiastowa reakcja na wychylenie "grzyba na padzie". Bezcenne było uczucie towarzyszące driftowi w zakręcie pod prąd i w ostatniej sekundzie uniknięcie karambolu spowodowanego przez oponentów, co pozwalało wyjść na prowadzenie!! YEAH po raz trzeci!!!

Chwila na własny PR: był taki czas, że byłem w TOP 30 świata. Ahh...rozmażyłem się... :)

To były piękne czasy, które udało mi się poniekąd powtórzyć przy pomocy NFS: Most Wanted (350h nabitych), ale nadal czekam na prawdziwy sequel BP.

 

 

Oceń bloga:
0

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper