Recenzja: Table Top Racing: World Tour (PS4)

Recenzja: Table Top Racing: World Tour (PS4)

Jaszczomb | 08.05.2016, 11:57

Co powiedzie na coś pomiędzy Micro Machines i ? Jeśli szukaliście wyścigów w tym stylu na PlayStation 4 i średnie niekoniecznie przypadło Wam do gustu, mamy mocną pozycję majowej oferty PlayStation Plus.

Kilka samochodzików, kilka tras, kilka broni i power-upów do podniesienia – nie ma co kombinować ze sprawdzoną formułą. W Table Top Racing: World Tour nie znajdziemy nic, czego jeszcze byśmy nie widzieli w grach tego typu… chociaż nie miałem wcześniej okazji ścigać się kamperem z Breaking Bad, nazywającym się tutaj „Braking’s Bad”. Dobra, deweloper ma plusa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Modele samochodów przypominają bardziej zabawki niż prawdziwe auta, toteż skorzystano z pomysłu Micro Machines i jeździmy w otoczeniu ogromnych przedmiotów codziennego użytku. Mamy trasy umiejscowione m. in. w kuchni, garażu i na jachcie pełnym jedzenia – łącznie pięć miejscówek, każda z kilkoma odmiennymi trasami. W sumie niewiele, ale gra nadrabia to bogactwem trybów.

Wyścig, eliminacja, czasówka, najszybsze okrążenie, drift, okrążenia bez power-upów, wyzwania dla poszczególnych samochodów, jest nawet zbieranie trudno dostępnych znajdziek – a wszystko to w rozbudowanych mistrzostwach dla jednego gracza lub po Sieci z siódemką innych graczy. Lokalnego multi niestety nie przewidziano. Niby w kwestii trybów nic oryginalnego, ale różnorodność i stałe żonglowanie nimi w singlu wystarczają, żeby nie znudzić się formułą nawet po paru godzinach.

Autka podzielono na trzy klasy, a za zdobywaną gotówkę ulepszamy ich osiągi, zmieniamy malowanie i kupujemy specjalne opony pozwalające np. zwiększyć ilość zbieranej gotówki czy raz na jakiś czas obronić się przed nadlatującym pociskiem wroga. Co ciekawe, przy zakupie wszystkie dwanaście modeli opisano wyłącznie tym, jak bardzo przystosowane jest do driftowania, a trzeba wspomnieć, że tutejsza mechanika jest bardzo specyficzna. W wyzwaniach driftowych licznik nabija punkty prawie za wszystko, co nie jest jazdą prosto przed siebie i nie wiedząc za bardzo, co robię, jakoś te wyzwania zaliczałem, z kolei znajomy nie był w stanie tego znieść i zrezygnował. Nie wygląda na to, żeby gra trzymała się jakichkolwiek sensownych zasad zaliczania driftu, ale na szczęście w pozostałych trybach nie ma to najmniejszego znaczenia.

Obecność gry w ofercie PlayStation Plus ma jeden duży… plus. Wielu graczy wypróbowało Table Top Racera i dzięki temu w Sieci jest z kim grać. Opcji ustawiania wyścigów jest sporo, a można dołączać od razu do gry nawet podczas trwającego wyścigu, czekając na następny. Zerwanego połączenia nie doznałem ani razu, chętnych znaleźć łatwo – multi wypada bezproblemowo, co nie jest niestety normą w grach tak niedużego kalibru. W połączeniu z kolorową oprawą i naprawdę przyjemną funkową ścieżką dźwiękową, dostajemy solidnego racera, który niczym nie zaskakuje, ale jest wystarczająco dopracowany, by przegrać te kilka godzin raz na jakiś czas, a i wyzwania dla łowców platynowych pucharków się znajdą. Gdyby tylko te driftowanie było jakkolwiek sensowe…

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Table Top Racing: World Tour

Atuty

  • Sprawdzona, wciągająca rozgrywka
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Braking’s Bad

Wady

  • Driftowanie
  • Brak lokalnego multi
  • Nie wnosi niczego nowego

Przyjemny racer, w którym zabrakło lokalnego multi, ale w Sieci łatwo znaleźć chętnych za sprawą obecności gry w majowej ofercie PS Plus. I standardowe „skoro jest w Plusie, żal nie sprawdzić”.

Jaszczomb Strona autora
cropper