Recenzja: Hitman (PS4) - Epizod 2: Sapienza

Recenzja: Hitman (PS4) - Epizod 2: Sapienza

Jaszczomb | 28.04.2016, 18:07

Kontrowersyjny w odcinkach powraca z nową planszą w słonecznej Italii. Nie ma co ukrywać – Sapienza to spełnienie marzeń fana skradanek… co nie znaczy, że obyło się bez wad.

Ależ się porobiło z tym Hitmanem. Podzielona na odcinki gra dostała w mojej recenzji z ubiegłego miesiąca mocne 8/10, lecz im dalej od premiery, tym wychodziły na jaw gorsze zagrania ze strony dewelopera. I nie, nie zmieniłbym tej ósemki, bo oceniałem grę na tamtą chwilę – bez problemów z serwerami (utrata połączenia automatycznie kończy misję), bez znikających DLC z preorderów i z obietnicą, że na dniach pojawią się ograniczone czasowo misje Nieuchwytny Cel (nie ma ich do dzisiaj). Wtedy nie wyglądało to jeszcze tak źle, chociaż czasy wczytywania poziomów pozostawiały wiele do życzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Minęło półtora miesiąca i otrzymaliśmy kolejny odcinek, czyli dużą mapę z jedną misją fabularną i jedną scenką przerywnikową. Oczywiście plansza ta daje dostęp do misji pobocznych i kontraktów tworzonych przez graczy, więc skład tego odcinka tylko z pozoru wygląda ubogo. Zanim jednak przejdę do włoskiej Sapienzy (tak, wiem, to uniwersytet w Rzymie, ale tutaj nazwano tak fikcyjne miasto), skupię się na obecnym stanie samej gry.

Jeśli myśleliście, że odcinkowa forma gry pozwoli na bieżąco ulepszać rozgrywkę, to mam złą wiadomość. Problemów z Siecią nie odczułem, lecz przenikanie się postaci czy telepiące się podczas przenoszenia zwłoki to błędy wciąż występujące dość często. Na doszlifowanie SI też raczej nie ma co liczyć – sprawuję się dobrze, ale z immersji wytrącają nieprzyjemne szczegóły, jak postacie nie widzące odbicia Agenta 47 w lustrze czy ochroniarze kierujący się filozofią „póki nie widziałem zabójstwa, wszystko gra”. Jeśli jedynym zadaniem kolesia jest ochrona pewnej kobiety, a ja zabijam ją i chowam ciało, gdy ten na chwilę się odwrócił, to jakim cudem nie jest zaalarmowany jej nieobecnością?! I jeszcze mnie pozdrawia, jak gdyby nigdy nic… Ale skupmy się na daniu głównym.

Sapienza. Od pierwszej chwili uderzyły mnie ciepłe kolory i sielankowy klimat z niedawnego , również ze stajni Square Enix. Jest to przepiękne, malownicze miasteczko, gdzie znajdziemy zatrzęsienie małych sklepików, pokrętne i ciasne uliczki, ruiny starego zamku, wielką posiadłość oraz… podziemne laboratorium, gdzie trwają prace nad bronią doskonałą - wirusem atakującym kod genetyczny. Do tego kościół, dom pogrzebowy, znalazło się nawet miejsce na plażę! A ile tu możliwości na zabójstwa, ścieżek, kryjówek… Nawet po rewelacyjnej planszy w Paryżu, nie spodziewałem się tak solidnie zaprojektowanej miejscówki.

Po szybkich trzech godzinkach badania każdego zakątka, zacząłem sprawdzać najciekawsze metody na zabójstwo dwóch celów misji fabularnej. Tu oczywiście duża dowolność – strzał w głowę czy uduszenie garotą zawsze jest jedną z opcji, ale co, jeśli Wam powiem, że w ruinach zamku leży armata, z której możemy zrobić użytek? I to nawiązanie do ostatniej misji z … bajka! Raz jeszcze wszystkie te odmienne okazje uzyskania dostępu do danych miejsc czy zabójstw są wymienione w menusach, ale nie bawiłem się w podpowiedzi i spróbowałem odkryć jak najwięcej samemu. Jest satysfakcja z dochodzeniu samemu do tych efektownych i pomysłowych metod – polecam podejść do sprawy w ten sposób.

Dochodzimy do momentu, kiedy raz jeszcze muszę wystawić ocenę wycinkowi całości Hitmana i znowu nie jest to łatwe zadanie. Z jednej strony dostajemy znakomicie zaprojektowaną mapę, na której z przyjemnością zaliczać będę wyzwania i dodatkowe zlecenia, ale z drugiej twórcy nie naprawili istniejących już błędów, dalej nie ma misji typu Nieuchwytny Cel, loadingi są koszmarnie długie, a przechodzeniu do mapy czy innych opcji w menu nie jest płynnym zabiegiem. Fabularnie znów dostajemy jako-tako powiązaną krótką cutscenkę, która daje wgląd w większą intrygę, ale ciężko utrzymać zainteresowanie widza, wypuszczając co miesiąc parominutowe scenki – ale potencjał jest! Ostatecznie zdecydowałem się więc ocenić samą planszę, a ta zasługuje na wysoką notę. Miejcie jednak na uwadze, że problemy natury technicznej wciąż są obecne i pamiętajcie, że nie jest to ocena całości produkcji.

Na koniec muszę odnieść się do dodatkowych misji w wersji na PlayStation 4 – „Sarajevo Six”. Każdy odcinek Hitmana oddaje nam możliwość zabójstwa jednego z członków tej grupy, ale w praktyce działa to jak zwykły kontrakt od innego gracza – mamy inny cel na tej samej mapie i musimy go zabić. Żadnego wstępu, żadnej cutscenki, jedynie krótki opis postaci na początku misji. Taka zawartość na wyłączność to żart, który tylko niepotrzebnie rozwściecza graczy z innych platform, bo oni tego nie dostali.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Hitman (2016)

Atuty

  • Piękna i ogromna Sapienza
  • Przemyślanie zaprojektowane miejscówki
  • Pomysłowe opcje zabójstw

Wady

  • Wciąż długie loadingi i przenikanie się postaci
  • Wciąż brak misji typu Nieuchwytny Cel
  • Fabuła ma potencjał, ale porcjowana jest w zbyt małych dawkach
  • Nijakie Sarajevo Six

Jeśli przeżyjecie długie loadingi, wymóg stałego połączenia z Siecią i drobne wpadki sztucznej inteligencji, włoska mapa będzie spełnieniem Waszych skradankowych marzeń. Poprzeczka dla kolejnych odcinków zawieszona jest wysoko.

Jaszczomb Strona autora
cropper