Recenzja: Tales of Zestiria (PS4)

Recenzja: Tales of Zestiria (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 25.10.2015, 11:00

Seria Tales znalazła się na rozdrożu. Po eksperymencie z dylogią Tales of Xillia, gracze podzielili się na dwie grupy. Jedna chciała pójścia za ciosem i dalszej ewolucji cyklu w stronę technomistycznych klimatów, druga zażądała powrotu do sprawdzonych koncepcji i rozwiązań sprzed lat. Niestety włodarze Bandai-Namco niechętnie odnieśli się do pomysłu kolejnego „futurystycznego” Talesa.

Tales of Zestiria wraca do korzeni, fundując nam tak jak dawniej mieszankę fantasy i średniowiecza. Jednych to ucieszy, innych rozczaruje, ja mam zaś mieszane odczucia. Wadą opowieści jest niemiłosiernie nudny początek, a dalsza akcja również potrzebuje nieco czasu, by się rozkręcić. Kiedy już jednak scenariusz nabierze rozpędu, całkiem interesująco się go śledzi, aczkolwiek nie wywołuje on nadmiernego bicia serca. Tym razem zafundowano nam tradycyjną legendę, rozgrywającą się w świecie nawiedzanym przez złe moce. Ludzie, zgnębieni nieustannymi katastrofami, wojnami, plagami i hordami potworów, zwracają się ku duchowym istotom nazywanymi Serafinami (Seraph, Seraphim) o przysłanie Pasterza, który przywróci świetlane czasy. Kimś takim jest właśnie Sorey, młodzieniec wychowywany przez Serafiny. Wraz z przyjacielem Mikleo pewnego dnia spotyka w tajemniczych ruinach zagubioną księżniczkę. To z pozoru banalne wydarzenie wciąga głównego bohatera w walkę dobra ze złem, a on sam, jako Pasterz, wyruszy wraz z towarzyszami w epicką podróż. Sorey dopiero w jej trakcie odkryje, jakie brzemię wziął na swoje barki. Poza tym walcząc ze złem trudno samemu nim nie nasiąknąć.

Dalsza część tekstu pod wideo

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/84/85/72/848572122.jpg

Powaga fabuły miesza się z humorystycznymi scenkami, tzw. skitami. Pojawia się też lekka nutka fanserwisu m.in. pod postacią skąpo odzianej lolitki Edny. Inna sprawa, że obcy serii wabik tego typu tutaj wywołuje raczej konsternację. Ogólnie kreacje postaci oparto o wielokrotnie przerabiane już klisze, aczkolwiek można je polubić, jak choćby wspomnianą sarkastyczną Ednę czy opiekuńczą Lailah. Niestety Sorey oraz Mikleo są nudni jak flaki z olejem, chociaż wraz z postępami w grze i oni nabierają kolorytu. W sumie, pomimo pewnych zgrzytów, scenarzyści poprawnie wykonali swoją pracę, ale nic ponadto. Poza głównym wątkiem możemy np. angażować się w zadania poboczne związane z pokazującymi przyszłość klejnotami Earthen Historia, odwiedzać areny bitewne, werbować Norminy (dają bonusy w wybranych regionach kontynentu) czy szukać „aniołów stróżów” dla poszczególnych miast.

Pod względem technicznym, wersja gry przeznaczona dla PlayStation 4 jest lekko poprawionym portem z PS3. Kosmetyczne zmiany ograniczają się praktycznie tylko do zastosowania rozdzielczości 1080p, brak tu nawet 60 klatek. Jak na warunki najnowszego dziecka Sony, jakość oprawy graficznej Zestirii jest raczej średnia, jej styl dziwnie przypomina ten znany z . Plusem takiego zapożyczenia są sporych rozmiarów lokacje z minimalną liczbą ekranów ładowania. Najlepiej pod tym względem wypadają wprawdzie ogromne plenery, lecz także wioski i miasta znacznie urosły, będąc bogatsze w mieszkańców. Cieszy spore pole widzenia, lecz cały efekt psuje stale widoczna mgła w oddali. W zamian utrzymano płynność animacji. Swobodnie wędrujące potwory rozmieszczono racjonalnie, więc nie musimy już wyrąbywać sobie drogi poprzez wrogie hordy.

http://livedoor.blogimg.jp/tokkurin/imgs/5/2/52ae640a.jpg

Wielka szkoda, że za dużym światem poszła mała szczegółowość otoczenia. O ile poszczególne mieściny czy krajobrazy posiadają pewną różnorodność, to w przypadku ruin często miałem odczucie deja vu. Wnętrza budynków bywają pustawe, zaprojektowane jakoś bez polotu. Dobrze, iż przynajmniej modelom postaci nie poskąpiono szczegółów oraz tekstur, także w rozdzielczości HD przyciągają nawet oko. Sporadyczne problemy sprawia jednak kamera blokująca się w ciasnych zaułkach. Z nierównymi wizualiami kontrastuje znakomita ścieżka dźwiękowa, za którą częściowo nadal odpowiada sam Motoi Sakuraba. Klimatyczne i instrumentalne, nieco rustykalne, ale również poważniejsze, mocne brzmienia pasują idealnie do akcji na ekranie telewizora. Dubbing do wyboru zarówno angielski, jak i japoński. Część aktorów podkładających głosy była obecna w poprzednich częściach i tutaj też dobrze sobie radzą.

Jeśli chodzi o potyczki, z szumnie zapowiadanych zmian niewiele pozostało. Owszem, zniknęły osobne ekrany walk, lecz kamraci atakowanego adwersarza i tak potrzebują chwili, by się pojawić. Mimo szybszych starć, jest to raczej rozwiązanie z gatunku tych estetycznych. Zasadniczo bój toczymy w znanym systemie, aczkolwiek można za specjalnie punkty wykupić sobie ułatwiacze, nadające rozgrywce jeszcze bardziej zręcznościowy charakter. Wyrzucono jedynie zwykłe ataki, ale pozostawiono specjalne i magiczne, wciąż wyprowadzane wychyleniami gałki analogowej oraz jednym z dwóch przycisków. W walce biorą udział nasze dwie główne postacie i każdej towarzyszy Serafin. Zamiast atakować całą czwórką, można łatwo przeprowadzić fuzję bohaterów z Serafinami, dzięki czemu powstają istoty o półboskich mocach. Przyjemnie popatrzyć, jak wyrzynają w pień wrogą hordę, lecz zauważyłem, iż są mało skuteczni przeciwko większości bossów. Z potężnymi przeciwnikami lepiej walczyć w rozproszeniu. W każdym razie siekanie diabelskich pomiotów wciąż sprawia frajdę, lecz Bamco wreszcie winno pomyśleć o konkretnej rewolucji w przyszłości. Irytuje mozolne zdobywanie poziomów doświadczenia, ale regularne wzmacnianie ekwipunku oraz mądre dobieranie jego właściwości daje potężnego kopa do statystyk bohaterów. Pozwala to masakrować przeciwników znacznie potężniejszych od nas.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/11/86/44/1186449960.jpg

Z dużej chmury mały deszcz. ToZ tylko w niewielkiej części spełniło pokładane w nim nadzieje. To wciąż dobry tytuł jRPG i całkiem miło można spędzić z nim czas, o ile nie macie zbyt wysokich oczekiwań. Wielbiciele cyklu bez obaw mogą inwestować w grę, lecz z uwagi na wygórowaną cenę polecałbym tańszą opcję w postaci wersji na PS3.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Tales of Zestiria

Atuty

  • Tales w staroszkolnych klimatach
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Rozległe lokacje
  • Darmowe Alishia Story DLC
  • Bardziej dynamiczne starcia niż w poprzednich odsłonach
  • Elementy przygodówkowe i ciekawe zadania poboczne
  • Garść drobnych usprawnień i kombinowanie z ekwipunkiem

Wady

  • Nudny początek fabularny
  • Graficznie zaledwie średniawo jak na warunki PS4
  • Sporadyczne problemy z pracą kamery
  • Niezbyt przekonujący główny bohater
  • Pomimo szumnych zapowiedzi, system walki zasadniczo nie uległ zmianie
  • Elementy fanserwisu wciśnięte na siłę
  • Zbyt wysoka cena w stosunku do jakości

To, co prezentuje się świetnie na poprzedniej generacji konsol, niekoniecznie robi wrażenie również na obecnej. Wersja na PS4 raczej nie przyciągnie nowych graczy do serii, ale fani powinni być zadowoleni.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper