Recenzja: Toybox Turbos (PS3)

Recenzja: Toybox Turbos (PS3)

kalwa | 25.11.2014, 12:53

Fani Micro Machines i podobnych gier nie są rozpieszczani. Ostatnia odsłona serii pojawiła się w 2006 roku na PlayStation 2 i od tamtego czasu było raczej niewiele podobnych  gier – z ostatnich jedynie chyba Table Top Racing. Teraz nadeszła pora na Toybox Turbos. Czy poza odnowieniem zasłużonej marki robi coś jeszcze?

Niestety niewiele. Wszystko polega na tych samych zasadach, co 23 lata temu. Ścigamy się zabawkowymi samochodzikami po stole kuchennym, na szkolnej ławce, czy stole bilardowym. Zróżnicowanie cieszy, ale ostatecznie podczas końcowych wyścigów jeździmy po trasach z początku gry, więc mogło być ich więcej

Dalsza część tekstu pod wideo

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/46/35/9/463509851.jpg

W wyścigu może wziąć udział maksymalnie czterech zawodników, z czego każdy będzie miał możliwość złapania „prezentu” z power-upem, który albo pomoże jemu, albo utrudni życie przeciwnikom. Do wyboru są przyspieszające dopalacze, miny, karabiny czy młotek. Liczba przyzwoita, ale niestety o ile na początku wszystkie wydawały się umiarkowanie przydatne, tak pod koniec gry byłem zdenerwowany za każdym razem, gdy dostałem coś innego niż młotek, który jako jedyny rozwala przeciwnika jednym uderzeniem. Nic nie jest tak przydatne jak on, szczególnie podczas walki z bossem, bo w stosunku do innych dopalaczy jest najzwyczajniej przesadzony.

Fajnie, że jest dość pokaźny wybór samochodów. Ich rodzaje różnią się w zależności od mistrzostw, w jakich obecnie bierzemy udział. Zaczynamy od jazdy taksówkami czy autobusami, by potem przejść na maszyny budowlane, a skończyć na wyścigowych. Wszystkimi jeździ się inaczej, ale niestety są przesadnie rozbujane. To pewnie nieodłączny element mechaniki, ale część z nich powinna być bardziej stabilna. Cieszy fakt, że zabawki możemy przemalowywać. Każda z nich dzieli się na trzy części, którym dobieramy kolory z kilku dostępnych. Jakiej kombinacji bym nie użył, zawsze byłem zadowolony z efektu. Mała rzecz, a jednak cieszy.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/66/55/63/665563908.jpg

Pochwalę fakt, że poziom trudności gry odpowiednio wzrasta wraz z postępem. Trudniejsze są zarówno trasy jak i same wyścigi, w których przeciwnicy radzą sobie coraz lepiej. Dlatego miałem tutaj „syndrom jeszcze jednego razu” i jak już skończyłem wyścig z najlepszym wynikiem, satysfakcja była całkiem spora. Również działanie trzech ustawień kamery sprawdza się nienagannie i nie przysparza niepotrzebnych trudności. Zacząłem grać z ustawieniem domyślnym – kamera dostosowująca się do trasy - i przyzwyczaiłem się do niej szybko i na tyle, że po zmianie na klasyczną, która podąża za pojazdem pokazując go z góry, nie umiałem jeździć. Fajnie, że jest wybór, tym bardziej dla tych, co znają oryginał.

Szkoda tylko, że oprócz tego gra jest niesamowicie frustrująca. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, tym bardziej że przechodziłem jeden wyścig za drugim (nie to, że lubię łatwe i przyjemne gry). Zmieniło się to później, kiedy każdy kolejny samochodzik jaki zdobyłem okazywał się przesadnie rozbujany, a trasy coraz bardziej wymyślne. Ileż razy denerwowałem się, gdy ciężko walczyłem o pozycję, a nagle po wyskoku trafiałem na karton mleka, który mnie zablokował i nie pozwolił jechać dalej. Dlatego nie spodobała mi się konstrukcja niektórych tras – dają nam wybijające gracza wzniesienia, ale jednocześnie zabraniają z tego wzniesienia należycie skorzystać, bo trzeba przed nim zwolnić, by za dużo nie ryzykować. Być może to moja wina, może tak po prostu powinno to funkcjonować – mimo wszystko jestem niezadowolony.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/41/38/41/41384131.jpg

Najbardziej drażniło mnie niedopracowanie gry. Często zdarzało się, że mój samochodzik blokował się na jakimś wcale niewystającym elemencie lub przez niedopracowaną fizykę lądował w jakiś dziwaczny sposób i się przewracał, przez co traciłem cenne sekundy. Na początku mi to nie przeszkadzało, grało się bardzo przyjemnie, ale to dlatego, że trasy były proste i nadrabiałem bezproblemowo. W ostatnich turniejach wyrywałem sobie włosy z głowy, gdy traciłem ciężko zapracowaną pozycję nie przez moją grę, a błędy gry. Dodajmy do tego ogólną niesprawiedliwość, kiedy na starcie zawsze byłem ustawiany na końcu i po wystartowaniu przeciwnicy zgarniali wszystkie paczki zasypując mnie minami czy jakimiś paralizatorami. Taka sytuacja już na początku wyścigu denerwuje niesamowicie. Musiałem więc resetować i czekać na jakieś szczęście. Nie wiem, czy twórcy kiedykolwiek nauczą się, że chcemy trudnych gier wymagających umiejętności, a nie szczęścia. Dajmy jeszcze do tego powtarzany w kółko fragment tego samego utworu podczas wyścigu i mamy mieszankę wybuchową. Mojemu telewizorowi groziło gwałtowne i maksymalnie bliskie zbliżenie z kontrolerem. Dlatego tytuł trzeba sobie odpowiednio dawkować, w przeciwnym wypadku zepsuty nastrój gwarantowany.

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, to ta prezentuje się średnio. Design jest przyjemny, odpowiednio kolorowy, nierozpraszający nadmiarem szczegółów, ale jednocześnie wystarczająco szczegółowy. Można powiedzieć, że idealnie dobrany do tego rodzaju gry. Średnia jest jakość grafiki. Wiele tekstur jest rozmazanych i brzydkich, ale nie przeszkadza to jakoś szczególnie. W końcu to mały projekt – z drugiej jednak strony to gra od Codemasters i czegoś się od nich oczekuje. Muzyka jest taka, jaka powinna być. Pasuje do ogólnego charakteru gry, ale wiadomo - nie będą to utwory, które sobie odpalimy po skończeniu gry. Zdarzało mi się jednak nucić podczas grania bardziej wpadające w ucho momenty. Szkoda tylko, że trochę jej mało. Dodatkowo mogłaby się zmieniać z każdym zresetowaniem wyścigu. To powinien być dzisiaj standard.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/18/68/57/1868570251.jpg

W grze mało jest samej "gry". W trybie dla pojedynczego gracza mamy kilka opcji rozgrywki: między innymi klasyczny wyścig z trzema przeciwnikami, ucieczkę przed ścigającą nas falą, mieszczenie się w danym czasie czy walkę z bossem. Przy intensywnym graniu całość starcza na jakieś dwa, trzy dni – kolejny powód, dla którego warto ją sobie dawkować. Trochę szkoda, tym bardziej że w grze wieloosobowej, czy to sieciowej, czy to lokalnej, mamy jedynie tryb eliminacji, który dość szybko się nudzi właśnie przez to, że jest osamotniony. Gdyby tryb multiplayer miał więcej rodzajów wyścigów, żywotność gry byłaby o wiele dłuższa. Tymczasem starsza na dość krótko.

Mamy tutaj syndrom jeszcze jednego razu. Gra bardzo wciąga, ale przy frustracji, jaką funduje, lepiej pograć sobie maksymalnie półtora godzinki. Czy jest to tytuł warty zainteresowania? Jak najbardziej, o ile cena nie przekroczy jakichś 25 złotych. W odpowiednich dawkach może dać całkiem sporo frajdy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Toybox Turbos

Atuty

  • Wciągająca rozgrywka
  • Dająca satysfakcję
  • Odpowiednio wzrastający poziom trudności
  • Przyjemny design

Wady

  • Średnia oprawa audiowizualna
  • Bardzo frustrująca
  • Niedopracowana fizyka
  • Niewielka zawartość, szczególnie w trybie dla wielu graczy

Toybox Turbox to gra nierówna. Z jednej strony mamy staroszkolne podejście do rozgrywki, ale z drugiej dostajemy drażniące elementy i brakuje odpowiedniego dopieszczenia. Dlatego po tę grę trzeba sięgać rzadko.

cropper