Recenzja: Disgaea 4: A Promise Revisited (PS Vita)

Recenzja: Disgaea 4: A Promise Revisited (PS Vita)

Paweł Musiolik | 29.08.2014, 17:04

Przenośne konsole od zawsze były idealnym domem dla taktycznych RPG-ów. Seria Disgaea za to słynęła z niesamowicie rozbudowanego systemu rozgrywki, który uzupełniany był dodatkową zawartością i nowościami w handheldowych konwersjach. Czwarta odsłona śmiało może być nazywana najlepszą jaka wyszła do tej pory na wszystkie konsole. To wersja kompletna i ostateczna.

Przez długi czas niszowa seria miała problem ze zdobyciem nowych fanów, w czym bez wątpienia nie pomagał skomplikowany system gry oraz gigantyczna zawartość każdej z produkcji, która wręcz przytłaczała i wymagała poświęcenia kilkuset godzin na poznanie wszystkiego. Kolejne odsłony stopniowo otwierały się na nowych w gatunku taktycznych RPG-ów, a Disgaea 4 była wręcz kamieniem milowym jeśli chodzi o przyjemność płynącą z rozgrywki. Przenośną wersję postanowiono dopakować wszystkimi wydanymi do tej pory dodatkami z wersji stacjonarnej, które składają się z 4 nowych epizodów, 23 dodatkowych postaci, 6 klas i części do naszego pirackiego statku. Znalazły się tutaj także elementy wprowadzone w innych odsłonach, chociażby Disgaea D2.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poza nowymi umiejętnościami dla każdej z klas czy czarami na poziomie peta, najbardziej spodobał mi się dodatek nazwany (nie wiedzieć dlaczego) Cheat Shop, w którym za pomocą suwaków ustawiamy sobie procentowy podział otrzymywanej kasy, doświadczenia i many. Oczywiście nie od razu jest to możliwe i musimy wpierw ukończyć kolejne rozdziały w trybie fabularnym. Ten bajer wraz z możliwością opłacania senatorów, by głosowali za naszym pomysłem, są jednymi z najlepszych w grze. Jako że w tym tytule kasa leci gęsto, to nie potrzebujemy jej aż tyle - zamiast tego lepiej przeznaczyć ją na doświadczenie lub manę, co ułatwia grindowanie. Wymagało ono wcześniej dziesiątek godzin, teraz wystarczy zmniejszyć ilość otrzymywanego złota, zwiększyć doświadczenie i od razu robi się przyjemniej.

Disgaea 4: A Promise Revisited #32

Same podstawy nadal pozostają takie same i mogą kogoś przytłoczyć jeśli... zignoruje samouczki pojawiające się przy każdej nowej rzeczy. Wchodzisz pierwszy raz do Item World? Gra wszystko objaśni. Napotkasz jakieś wydarzenie i nie wiesz o co chodzi? Spokojnie – wystarczy przeczytać komunikaty wyjaśniające nowinki jak najprościej się da. Włącznie z przykładami. Oczywiście nadal osoby szukające prostej i przyjemnej gry nie mają tutaj czego szukać. Nie to, że gra jest wyjątkowo trudna, bo można zrestartować misję lub, co ważne, wrócić bez ekranu Game Over do bazy, ale tutaj trzeba poznać znaczenie każdej statystyki, wgryźć się w system reinkarnacji postaci, klubów w rządzie, głosowania nad ustawami, biegania po item/chara world w celu ulepszenia przedmiotów i podnoszenia statystyk bohaterom. Mało? Dołóżcie do tego specjalne istoty zwane „Innocents”, których pokonanie pozwala dołożyć przyrost danej statystyki. No i jeszcze piraci atakujący nas oraz my jako piraci atakujący innych. A to i tak tylko wierzchołek góry lodowej.

Zaskakujący dla wielu może być fakt, że ukończenie głównego wątku zajmuje około 25 godzin, a to tylko wstęp do całości. Śmiało możemy to traktować jako jeden, niesamowicie długi samouczek, który pozwala poznać fabułę czwartej części, ale jednocześnie przygotowuje pod trudniejsze wyzwania dostępne po kontynuowaniu rozgrywki. Alternatywne wersje znanych lokacji, specjalne miejsce do trenowania Land of Carnage oraz, co ważne w tej wersji, cztery, zupełnie nowe wątki fabularne, przybliżające nam wydarzenia, o których główna gra napomina i nie kontynuuje opowieści. Tutaj głównie dotyczy to historii związanych z Fuką i Desco. Jeśli interesuje Was sama fabuła czy podstawy rozgrywki, to więcej w mojej recenzji wersji na PS3.

Disgaea 4: A Promise Revisited #30

A jak sprawuje się gra na konsoli przenośnej? Idealnie. Nippon Ichi nawet nie siliło się na wykorzystanie wszystkich bajerów Vity. Mamy możliwość wybierania dotykiem pewnych opcji w naszym rządzie, ale to wszystko. Najważniejsza jest natywna funkcja Vity – usypianie i wybudzanie w dowolnym momencie, dzięki czemu na spokojnie możemy wziąć sobie 100 plansz w Item World i nie przejmować się, że braknie nam czasu i będziemy musieli z niego wyjść. Właśnie dlatego Disgaea 4 to idealna produkcja na Vitę, gdzie nawet wykorzystywanie sprite'ów nikogo nie razi, bo wszystko wygląda ładnie. A dołożyć do tego trzeba fakt, że to gra nie na kilkadziesiąt, a minimum kilkaset godzin. O ile nie ponad 1000, bo i takich ludzi spotykałem. Stosunek ceny do zawartości – ocena celująca.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Disgaea 4: A Promise Unforgotten

Atuty

  • Gigantyczna zawartość podstawowa
  • Mnóstwo dodatków z DLC do wersji stacjonarnej i innych gier
  • Zmiany w systemie ułatwiające grę, ale nie czyniącą z niej czegoś prostackiego
  • Dodatkowe epizody fabularne są bardzo ciekawe
  • Humor

Wady

  • Gra czasami zwalnia przy niektórych atakach

Jeśli zastanawiacie się jaką grę kupić na Vitę tak by ta zapewniła Wam jak najwięcej czasu spędzonego z konsolą - to właśnie ją znaleźliście. Disgaea 4: A Promise Revisited to handheldowa gra idealna.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper