Recenzja: Watch_Dogs (PS4)

Recenzja: Watch_Dogs (PS4)

Jaszczomb | 15.06.2014, 08:00

Kiedy zepsuła mi się wysłużona nokia i wybierałem nowy telefon w abonamencie, pani z sieci komórkowej próbowała mi wcisnąć smartfona. „Proszę pani” powiedziałem „telefon ma być do dzwonienia, nie potrzebuję ultraszybkiej reakcji w topowych aplikacjach na Androida”. "Ależ teraz to same smartfony” usłyszałem odpowiedź „każdy już ma dotykowy telefon.”

No, chyba że zdecydujecie się na komórkę dla emeryta z ogromnymi przyciskami. Potrafi dzwonić, wysyłać SMS-y i ma budzik. Dlatego też tylko emeryci przetrwają katastrofalną wizję przyszłości, jaką ekipa z Ubisoft Montreal przedstawiła w . Bo człowiek stary to się nie bawi we wszystkie społecznościowe udogodnienia, z których każdy zainteresowany może dowiedzieć się o nas wszystkiego. A gdy zainteresowanym jest organizacja kontrolująca nieświadomych obywateli całego Chicago, nic nie jest prywatne i bezpiecznie czują się jedynie nieświadomi.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fresco, Richard
Często wyszukuje w internecie: „Gwałt”
Wiek: 53
Zawód: Szef kuchni
Dochody: $89,900

Wszędobylskie kamery, kontrolowana aktywność w internecie czy podsłuchy każdej sekundy uzupełniają dane o obywatelach ctOS, czyli systemu kontrolującego całe miasto. Jeden, by rządzić nimi wszystkimi - daje to Wielkiemu Bratu niemal nieograniczone możliwości inwigilacji. I opcję przewidywania przyszłych przestępstw. Gwałt, zabójstwo czy kanibalizm (Chicago pełne jest najdziwniejszych hobbystów) to jednak drobnostka i nie ma co zapobiegać – lepiej wykorzystać tę wiedzę na później. Aiden Pearce jest na tyle dobrym hakerem, by uzyskać dostęp do tych danych i walczy z bezprawiem niczym Batman. Tyle że nie ma wymyślnego sprzętu ani szalonych superwrogów.

Największym problemem głównego bohatera jest chęć uczynienia go „everymanem”. Potrafi nieźle strzelać i z łatwością eliminuje wrogów za pomocą pałki teleskopowej, a jego smartfon potrafi zmienić sygnalizację czy spowodować wybuch instalacji elektrycznej, ale to zwykły człowiek, który prawdziwą tożsamość skrywa pod daszkiem czapki. Motywy jego superbohaterstwa są jednak błahe, moralność jest generowana losowo dla każdej misji, a on sam wygląda nijak i wkurza dziwaczną chrypką. Stąd, mające być emocjonalnymi chwytami, cutscenki zamieniają się w niezręczne dłużyzny.

Co innego reszta postaci. Szalony cyngiel Jordi, bezlitosny dziadzia Lucky, sympatyczny grubasek z gangu Bedbug – są to na tyle ciekawie przedstawione postacie, że zacząłem się zastanawiać. Być może Aiden celowo jest bezbarwny, żeby się wtopić w otoczenie, hakować anonimowo i nie rzucać się w oczy? Marne to wyjaśnienie, a dochodzi do tego fabuła, która może i ma kilka zapadających w pamięć momentów (obrona włości T-Bone’a!), lecz finał historii okazuje się dość lichy i miałem wrażenie, że zapowiedziana kontynuacja podczas napisów końcowych będzie dopiero daniem głównym.

Otwarte miasto spisuje się świetnie. Zawsze jest coś do roboty: powstrzymanie przestępstwa, zniszczenie konwoju, wyścig do celu, podglądanie cudzych mieszkań, wyczyszczenie kryjówki gangu i podobne atrakcje dla samozwańczego stróża prawa. Pewnie, z czasem wkrada się monotonia, ale wykonywanie ich odblokowuje dostęp do broni, umiejętności i samochodów, a też często robimy je w przelocie, więc nie irytują. W ogóle za wszystko jesteśmy czymś nagradzani, warto więc wykonać kilka zagadek szachowych (choć obrzydliwie prostych), zagrać w pokera (z mierzeniem stresu przeciwników i oglądaniem ich kart poprzez kamerkę) czy skorzystać z usług dilera cyfrowych odlotów. Te ostatnie to zestaw wesołych minigierek wirtualnej rzeczywistości, ze skakaniem kwiatka na kwiatek przez miasto czy sianiu rozwałki na mechanicznym pająku. Czuć tu inspirację Saints Row, ale to żadna wada.

Podstawą tego rodzaju sandboksa jest strzelanie i model jazdy. To pierwsze wypada bardzo dobrze, z systemem osłon i przechodzeniem między nimi rodem z ostatniego oraz wystarczającym zróżnicowaniem broni. Mamy też kilka odmian granatów, a telefon pozwala odciągnąć uwagę, zdetonować instalację czy stworzyć osłonę. Nie postrzelamy podczas jazdy, ale to nic złego, w końcu w pościgach powinniśmy korzystać ze słabych punktów infrastruktury – choćby wysadzać studzienki czy aktywować kolczatki.

Jak wypada sama jazda? Auta zachowują się bardzo sztywno, a kolizje to loteria (można staranować kilka aut i wyjść bez najmniejszego otarcia), tak samo jak kwestia spadania z motocykla. Z czasem idzie się przyzwyczaić i znalazłem nawet kilka modeli pojazdów, którymi jeździło się dość przyjemnie, jednak szału to nie robi. No, chyba że mówimy o pierwszoosobowej kamerze za kółkiem i wymijaniu przeszkód. I te powiewające poły na motocyklu (wybaczcie, pierwsze podejście do SHAREfactory!*):

A jak sztuczna inteligencja odnajduje się w tym wszystkim? Tutaj bywa różnie. Na drodze są niezmordowani, próbują nas taranować i zajeżdżać nam drogę, ale ucieknijcie do wody, a zaniechają dalszych poszukiwań. Pościg można zgubić zamykając za sobą bramy czy wywołując zamieszanie na skrzyżowaniu i gra pomaga nam realizować ustawione kraksy. Problem w tym, że na krzyżówce nie zawsze stoją gotowi się rozbić kierowcy, a wtedy, po zhakowaniu sygnalizacji, przeciwnik nagle skręca w płot czy mur.

Podczas wymiany ognia zachowują się przytomniej, lecz zdarza się, że zamyśleni przeciwnicy nie zważają zupełnie na zabijanie swoich kolegów. Czasem nawet wjeżdżałem z rozpędu na teren strzeżony, a ci zapomnieli przełączyć się na agresywny tryb „najpierw strzelaj, potem strzelaj”. Mamy też okazje na cichego podejścia do tematu, czemu pomagają wabiki czy hakowanie otoczenia w celu odwrócenia uwagi. Przeciwnicy są głusi, a natężenie światła nie robi dla nich różnicy, więc wystarczy obezwładniać odwróconych oprychów jeden za drugim – skradanka to to nie jest, ale miło, że pomyślano o czymś więcej niż samej rozwałce. Tym bardziej, że można czyścić budynki nie wchodząc do nich – przejmujemy kamerę i temu zdalnie odbezpieczymy granat, tamten ulegnie wybuchowi przewodów, et voila, sprawa załatwiona.

Pisałem już o masie zadań pobocznych, a oprócz misji fabularnych, czas zajmie Wam świetny tryb online. Ten broni się głównie nowymi pomysłami, podczas gdy takie wyścigi tracą poprzez lichy model jazdy i doczytujące się w trakcie ciężarówki na drogach. A to hakujemy innego gracza, będąc nieopodal, lecz nie dając się wykryć, a to bawimy się w przejmowanie danych i ucieczkę od reszty graczy, ale również pobawimy się z tabletowcami – my jedziemy przez kolejne checkpointy, a ci robią wszystko, by uprzykrzyć nam życie, z nasyłaniem snajperów w helikopterach i wytrzymałych SUV-ów na czele.

to cholernie przyjemna gra, która jest ofiarą budowanego hype’u. Jasne, nie wygląda jak na pokazie rozgrywki na E3 dwa lata temu, zachowanie świateł pozostawia wiele do życzenia,  a mając do czynienia z otwartym światem w pięknym czy nawet GTA V na PS3 – można ponarzekać. Najważniejsze, że tytuł broni się oryginalnym podejściem, animacje wypadają rewelacyjnie (parkour czy takie szczegóły jak chodzenie z wyciągniętym pistoletem za plecami) i zawsze jest coś do roboty. Pomysł na prowadzenie sojuszników przez kamery, każąc im przemieszczać się między kolejnymi osłonami gdy strażnik nie patrzy, wypadł świetnie. Przechodnie, będąc świadkami przestępstwa, dzwonią na policję, co czynią rzadziej, jeśli nie zabijamy postronnych i pomagamy ofiarom. Aktywowane spowolnienie czasu wydało mi się zupełnie zbędne, a radio ogranicza się do playlisty jakiegoś hipstera z ekipy deweloperskiej, ale znalazło się parę hitów i wyszło w miarę przyjemnie. Nawet zrobiono prosty crafting, żeby nie trzeba było latać co chwilę do sklepu po granaty i inne ładunki wybuchowe. Próba w terenie zaliczona, teraz czekamy na bliższy doskonałości sequel.

Przepraszamy za późną publikację recenzji, były pewne problemy, więcej w recenzji wersji na PS3 o 12:00.

* Pewnie, przejścia nie są idealne, końcowy efekt różni się od tego w edytorze, ale przecież nie będziemy lecieć na łatwiznę i robić tego na pececie, nie?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Watch Dogs

Atuty

  • Hakowanie wszystkiego wokół
  • Masa rzeczy do roboty
  • Świetnie zaprojektowane postacie (z wyjątkiem głównego bohatera)
  • Korzystanie z infrastruktury podczas pościgów
  • Strzelanie
  • Tryby sieciowe

Wady

  • Nijaki Aiden
  • Model jazdy
  • Sporadyczne problemy z SI
  • Gra świateł

Watch_Dogs nie do końca takie, jak zapowiadano, ale co z tego, gdy sandbox ze smartfonem w ręku bogaty jest w świeże pomysły i dostarcza masę frajdy. W to trzeba zagrać.

Jaszczomb Strona autora
cropper