Recenzja: Dustforce (PS3)

Recenzja: Dustforce (PS3)

Bartek Wiak | 24.02.2014, 15:43

Po prawie dwóch latach platformówka znana z PCtowego środowiska wylądowała w końcu na konsolach PlayStation. Czy warto się nią w ogóle zainteresować? Moim zdaniem tak - nie jest to co prawda gra najwyższych lotów, ale bardzo przyjemnie zapełnia nadmiar naszego wolnego czasu.

Dustforce przenosi nas do zabrudzonego, dwuwymiarowego świata, który zdecydowanie wypadałoby posprzątać. Sprzątanie nie brzmi zbyt ciekawie, ale jeśli dodamy do tego mroczne siły, a w roli bohaterów wystąpią woźni o umiejętnościach ninja to całość nabiera zupełnie innego wydźwięku. Jeśli kojarzycie mniej więcej czym jest Super Meat Boy to jesteście już w stanie wyobrazić sobie zasady zabawy w Dustforce. Woźni biegają, skaczą i czyszczą kolejne brudne etapy, pokonując po drodze napotkanych wrogów. Jak zwykle w tego typu grach naszym celem jest przejście od startu do mety.

Dalsza część tekstu pod wideo

Brzmi prosto, ale zdecydowanie takim nie jest. Dustforce to bardzo wymagająca gra, która już od niemal samego początku da Wam mocnego kopa w tyłek. Każdy poziom jest oceniany w dwóch kategoriach, w skali od D (daleka droga przed Tobą) do S (super fajnie!). Jedną ocenę dostajemy za stopień wyczyszczenia etapu, a drugą za stale rosnący pasek “combo”. Pasek ten ładujemy czyszcząc podłogi, ściany, sufity etc. i atakując napotkanych wrogów. W praktyce system ocen wygląda mniej więcej tak: S w pierwszej kategori dostaniemy za wyczyszczenie mapy w 100%, a S za combo dostaniemy gdy przejdziemy etap bez otrzymania obrażeń.

Czas na kilka słów poświęconych samym planszom. Do naszej dyspozycji oddano ponad 50 map, podzielonych na światy i różniących się od siebie poziomem trudności. Warto też dodać, że etapy z poszczególnych światów mają różne “brudy”. W lesie będziemy zamiatać liście, w zamku - kurz, a w laboratorium jakieś dziwne zielone coś. Już sam dostęp do map sugeruje, że czeka nas niełatwa przeprawa. Zaczynamy w Nexusie, świecie służącym za swoisty przedpokój, z którego możemy następnie wybrać się na wycieczkę do innych światów. Przed wejściem na dany teren na postumencie leży księga, która pozwoli nam w łatwy i przejrzysty sposób zobaczyć ile pokonaliśmy etapów, z jaką oceną oraz ile ich nam jeszcze zostało. W istocie każdy świat jest nowym korytarzem o zróżnicowanym stopniu trudności. Problem polega nie tylko na pokonaniu wyzwań, które odnajdziemy na danym etapie, ale również w odnalezieniu wejścia na daną lokację. Co, szczerze mówiąc, może trochę irytować. 

Nawet jeżeli we wczesnej fazie grania uda nam się odkryć wejście na jakiś trudniejszy etap to gra zablokuje nam do niego dostęp. Żeby tam wejść będzie nam potrzebny srebrny lub złoty klucz, a otrzymujemy je za uzyskane przez nas oceny na innych etapach. W ten sposób twórcy chronią słabszych graczy przed prawdziwie trudnymi wyzwaniami, którym mogą nie podołać i wywołać w nich zniechęcenie. 

Już od samego początku mamy dostęp do czterech postaci. Każda z nich ma inne plusy. Najbardziej neutralnym bohaterem jest domyślnie wybierany niebieski woźny wyposażony w mopa. Poza nim znajdziemy też dziadka z odkurzaczem, szaloną woźną z miotłą oraz uzbrojoną w dwie szmaty, fioletową sprzątaczkę. Różnice nie są znaczne i w efekcie postać wybiera się głównie ze względu na walory estetyczne. Jak już zdążyłem wspomnieć, bohaterowie tej gry nie są zwykłymi sprzątaczami. Z ich umiejętnościami z powodzeniem mogliby trafić do kolejnej części Prince of Persia. Nie dość, że biegają po ścianach i sufitach, to jeszcze potrafią korzystać z “dasha”. Jeśli odpowiednio połączymy ataki i skoki to możemy uzyskać specjalne kombinacje, które pozwolą nam się dostać w bardziej niedostępne miejsca. Tworzenie takich kombinacji to jedna z podstawowych umiejętności, którą trzeba opanować grając w Dustforce.

Na szczególną pochwałę zasługuje warstwa audio. Delikatna i wpadająca w ucho muzyka towarzyszy nam nawet w najbardziej zabrudzonych zakątkach mapy. Ma ona działanie uspokajające, co przy tego typu rozgrywce ma bardzo duże znaczenie. 

Dustforce to bardzo przyjemna gra, która świetnie służy jako odskocznia od codziennych problemów. Jest to też produkcja, do której możemy wejść na kilka minut, zaliczyć kilka poziomów, z którymi wcześniej sobie nie poradziliśmy, a następnie wrócić do swoich zajęć. Do gustu przypadła mi koncepcja całego świata - wrogowie to zabrudzeni mieszkańcy danego terenu. Przejechanie im mopem po twarzy uwolni ich od zła. Smaczku całej produkcji dodają rankingi. Przyzwoita gra, w przyzwoitej cenie, polecam.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dustforce

Atuty

  • Warstwa audio
  • Interesujący pomysł na świat
  • Zachęcający do gry poziom trudności
  • Wyjątkowa grafika

Wady

  • Problemy z graniem po sieci
  • Brak kreatora poziomów dostępnego w wersji na PC

Dustforce pokaże wam kto tu sprząta. Wymagające, szybkie poziomy i sprzątający woźni-ninja wyruszający na wojnę ze złym brudem. Gra zdecydowanie warta naszej uwagi.

Bartek Wiak Strona autora
cropper