Recenzja: Sunflowers (PSV)

Recenzja: Sunflowers (PSV)

Paweł Musiolik | 18.09.2012, 14:31

W moment po wydaniu 10 złotych na Sunflowers, zadałem sobie pytanie - na cholerę to kupiłem, skoro ciężko to nazwać konkretną grą.  Sunflowers bliżej do wszystkich smartfonowych popierdółek, które przecież są teraz w ofensywie. I chyba właśnie dlatego postanowiłem zrezygnować z dwóch piw i sprawdzić jak ma się segment rynku, który zagrozić ma normalnym grom...

Trzeba przyznać, że chyba każdy z nas raz w życiu obcował z jakimś casualowym tytułem, czy to na Facebooku, czy na telefonie, czy nawet na PS Vita, gdzie sam czasami zagrywam się w Treasure of Montezuma Blitz w trakcie szybkich posiedzeń w różnych miejscach. Sunflowers jest właśnie idealną grą na szybkie posiedzenia w autobusie, tramwaju, metrze lub gdy czekamy na kogoś. Stworzenie takiego tytułu by pasował idealnie do konsoli przenośnej to cel, który przyświecał The Game Atelier - studiu odpowiedzialnemu za ten tytuł. I to im się udało, możemy rozegrać 5 lub 10 minut rozgrywki i spokojnie uśpić konsolę, a po jakimś czasie kontynuować tam, gdzie skończyliśmy. Umożliwia to styl gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Cała rozgrywka w Sunflowers polega na "pacnięciu" w słońce, które wysyła swoje promienie na ziemię. Musimy trafić w chmury, by stworzyć tym sposobem krople deszczu, które podleją i umożliwią rośnięcia kwiatka. Im więcej chmur przez które przejdzie promyk, tym większa kropla i szybciej nawodni ziarno.  Oczywiście są przeszkadzajki w postaci burzowych chmur, które zamiast wody wysyłają grzmoty palące nasze roślinki. Spalić je możemy również wtedy, gdy promyk trafi bezpośrednio w roślinę. Wtedy mamy szansę ją podlać i uratować, podobnie gdy przez jakiś czas którąś nie podlejemy i zacznie usychać. Rzędów mamy sześć i do wyboru trzy poziomy trudności, które zostały podzielone na odpowiednie punkty kontrolne by nie musieliśmy zaczynać od początku. A jeśli znudzi się nam podstawowy wygląd, możemy wypróbować wersji wakacyjnej, gdzie oddano nam kolejne paręset kwiatków do zdobycia.

Niech jednak nie zwiodą was ogromne liczby, bo jednej sesji z grą, która trwała godzinę, miałem już 55% wszystkich kwiatków zebranych, włącznie z jednym, legendarnym.  Dlatego też śmiało można stwierdzić, że zrobienie 100% trofeów będzie łatwe i mało czasochłonne. Nie ma co ukrywać, to nie jest tytuł, przy którym nawet średnio rozgarnięty gracz się spoci, Sunflowers kierowane jest głównie ku tym, którzy grają okazyjnie. Dlatego też otrzymujemy taką, a nie inną cenę, gdyż nie wiem czy za więcej niż 10 złotych byłoby warto się skusić na ten tytuł. Plusem gry jest ładna grafika, ręcznie rysowane tła i elementy gry, różnorodność kwiatów i ich animacja. Muzyka nie jest zła, przygrywa sobie w tle i ani razu nie powoduje jakichkolwiek reakcji, czyli raczej się sprawdza w swoich założeniach.

Dlatego też jeśli szukacie odprężającej gry dla siebie, swojej dziewczyny lub dziecka, to warto pomyśleć nad Sunflowers, bo 10 złotych to nie majątek, a jest nawet dostępne demo, więc można sobie przetestować i samemu zdecydować czy warto.W moim odczuciu, gdy już nie macie w co grać to tak, w innym przypadku - hardkorowy graczu - dozbieraj gotówki do poważniejszych tytułów, bo jednak to typowy przedstawiciel niedzielnej szkoły gry.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry SunFlowers

Atuty

  • Tania
  • Prosta rozgrywka
  • Przyjemny styl graficzny

Wady

  • Nie oferuje za dużo
  • Nic co by przyciągnęło na dłużej

Idealna gra na pięć minut. Obojętnie czy gramy w tramwaju czy w łazience. Ładna grafika, ale rozgrywka nudzi się dosyć szybko.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper