Iluzja 3 (2025) - recenzja filmu [Monolith]. Czar prysł

Iluzja 3 (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Czar prysł

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 20:00

Po dziesięciu latach nieobecności, jeźdźcy w końcu powracają z nowym show. Lecz czy to na pewno oni? A może to tylko trójka młodych naśladowców, składających im hołd? Czego dokładnie chcą i jaki ma to związek z największym diamentem świata? 

Kawa na ławę - nie cierpię tej serii. Od czasów pierwszego filmu uważam, że to niezwykle tania, kiepsko napisana, pozbawiona prawdziwej "magii" papka dla niedzielnego widza. Jasne, z tak mocną obsadą seans przelatuje bardzo szybko, ale w podobnym tonie można wyrazić się o rozwolnieniu, więc żadna to pochwała. Trójka, oryginalnie zatytułowana "Now You See Me: Now You Don't", jest winna dokładnie tych samych grzechów, co zawsze - klejona na kolanie, dziurawa fabuła, niemożliwe do wykonania, osiągnięte wyłącznie za pomocą CGI sztuczki, do bólu przerysowane postacie, "szokujące" zakończenie wyciągnięte z czterech liter.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zapytany o to, dlaczego zgodził się raz jeszcze wrócić na plan jako Thaddeus Bradley, Morgan Freeman zaintonował pierwszą zwrotkę klasycznego "For the love of money" od the O'jays: "Money, money, money, money". Dorzucił po chwili, że to wspaniały film i kocha tę obsadę - wiadomo - lecz przekaz jest jasny. To nie są filmy, które robi się z miłości do sztuki. Bo nie ma w nich sztuki. To są produkty skrojone pod przypodobanie się masowemu widzowi - pełne akcji, złudnego napięcia, żartów i efektów specjalnych. Typowe, letnie blockbustery (mimo że mamy listopad). Ale nawet popcornowe kino MUSI posiadać dobrze napisaną historię, jeśli ma się komukolwiek spodoba. Tutaj tego zabrakło. 

Iluzja 3 (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Nowe twarze, ale czy lepsze?

Pokaż magii
resize icon

Głównymi bohaterami filmu nie są wcale jeźdźcy, tutaj zredukowani do drugiego planu - może z wyjątkiem Atlasa (Jesse Eisenberg), będącego czymś w rodzaju pomostu między starą, a nową obsadą. Odpowiedzialna za wszystko grupa młodzików składa się z Charlie'ego (Justice Smith), Bosco (Dominic Sessa) i June (Ariana Greenblatt). Są młodzi, są gniewni, ale przy tym nieziemsko uzdolnieni i na wszystkim się znają. Czy sprawia to, że są lepszymi postaciami? W żadnym wypadku! Na dobrą sprawę, tylko Charlie ma w sobie coś na wzór wątku do opowiedzenia - z tym jak woli zostawać w tyle, jak najbardziej kręci go projektowanie sztuczek, a nie występy, jak dostaje małpiego rozumu za każdym razem, kiedy poznaje któregoś ze swoich idoli. Jedynym, co można powiedzieć o Bosco, to że jest wiecznie napuszony, a June wygimnastykowana. Jeśli tak ma wyglądać przyszłość serii, to może lepiej, żeby położyli ją już do grobu. 

Po drugiej stronie barykady mamy natomiast tajemniczy głos w słuchawce, totalnie nie należący do tej jednej osoby, która ponoć "zmarła 15 lat wcześniej" i szantażowaną przez niego spadkobierczynię gigantycznej, zbitej na krwawych diamentach fortuny, niejaką Veronicę Vanderberg (Rosamund Pike robiąca najgorszy niemiecki akcent dekady). I tak jak tajemnica tożsamości osoby po drugiej stronie telefonu wystarczająco usprawiedliwia brak jej charakteryzacji, tak już w przypadku Vanderberg jest to po prostu niedopatrzenie ze strony scenarzystów. Jasne, jest bezdusznym korpogigantem i słyszymy, że dawno temu zrobiła coś bardzo złego, ale prócz tego, przez lwią część filmu, to po prostu kobieta pragnąca odzyskać swoją własność i korzystająca ze swoich pieniędzy aby tego dokonać. To już wolałbym żeby kręciła metaforycznym wąsem - przynajmniej byłaby jakkolwiek charakterystyczna. Jest trochę jak wykastrowana wersja Marlowe z "Uncharted 3", tyle że jeszcze gorsza, jako że jej prawa ręka nawet Talbotowi nie sięga do pięt, a chyba wszyscy zgodzimy się, że postać była z niego taka, że wcale. Kompletny off-top, ale rany, jakie trzecie "Uncharted" było słabe w kwestii fabuły. 

Iluzja 3 (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Dym i lustra

Money shot
resize icon

Powiedzmy jednak, że na kolejne "Iluzje" nie chodzisz dla porywającej fabuły, a dla charakternych scen akcji. W takim wypadku również mam złą wiadomość: akcja wypada tak samo dobrze, jak magia. Czyli piekielnie sztucznie. Bliżej końca dostajemy bodajże największą sekwencję filmu, podczas której jeden z naszych bohaterów siedzi za kierownicą bolidu F1 (chyba) i ucieka przed policją ulicami Abu Zabi. Koncepcja jak najbardziej ciekawa - choć nie mająca zbyt wiele wspólnego z magią - ale jej realizacja jest zwyczajnie nieciekawa. Nie ma tu wykonanych w ostatniej sekundzie uników, brawurowych przejazdów trudno dostępnymi miejscami, ani właściwie niczego. Ot, postać jeździ sobie chwilę, co jakiś czas rzucając jakimś tekstem dla widzów, bo nikt inny nie byłby w stanie go usłyszeć, po czym całość kończy się w najmniej klimatyczny, możliwy sposób. W château we Francji (kolejne nawiązanie do U3, hmmm...) obserwujemy długą ucieczkę przed policją, ale jako że cały zamek jest zasadniczo atrakcją w parku rozrywki, całość zrobiona jest bardziej do śmiechu, niż aby podnieść stawkę. 

Trzeba jednak przyznać Fleischerowi, że bitki na pięści potrafi kręcić całkiem zajmująco. Uciekająca z aresztu June bardzo sympatycznie oprawia pracowników niewielkiego posterunku i, co ważne, wykorzystuje do tego swoje mocne strony - wije się jak wąż po meblach, pod biurkami, wokół przeciwników. Jej ciosy nie są najmocniejsze, ale cała biblioteczka na twarz położy nawet największego twardziela, co sprawia, że cała sekwencja ma w sobie jakieś tam echa realizmu. Bliżej końca widzimy natomiast znacznie bardziej odjechaną koncepcyjnie scenę, w której jedna z postaci samodzielnie rozprawia się z... Piątką agentów Interpolu. W poruszającym się samochodzie. Głupie jak diabli, ale robi dobre wrażenie, ponieważ zostało dobrze nakręcone. Widz dobrze widzi co się dzieje, cała akcja ma rytm i zamysł, dzięki czemu nie przeszkadza nam, kiedy chuderlawy magik jest nagle mistrzem sztuk walki.

"Iluzja 3" to film-wydmuszka. Pstrokaty i ozdobiony dużą, pełną znanych nazwisk obsadą, ale okrutnie kiepsko napisany i pozbawiony magii, o której, teoretycznie, opowiada. Można go obejrzeć w miarę bezboleśnie, a i czas mija przy nim raczej szybko, ale kiedy seans dobiega końca, nie ma się poczucia, że spędziło się go dobrze. Po prostu przesiedziało się dwie godziny w kinowym fotelu. 

Atuty

  • Nieźle zrealizowane walki na pięści;
  • Pojedyncze niezłe gagi;
  • Młodzi aktorzy starają się ze wszystkich sił aby wykrzesać coś z tego scenariusza.

Wady

  • Tona dziur logicznych i innych absurdów scenariuszowych;
  • Zarówno nowym, jak i starym postaciom brakuje głębi;
  • Za dużo CGI, za mało praktycznej magii;
  • Kompletnie położona postać Veronici Vanderberg;
  • Morgan Freeman wpadł tylko zainkasować czek.

"Iluzja 3" nie ma do powiedzenia niczego ciekawego, a przy tym jak zwykle straszy komputerowo zrobioną "magią" i płaskimi jak papier postaciami. Niby średniak, ale z tym budżetem naprawdę powinien to być przynajmniej o klasę lepszy film - stąd też i ocena.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper