Revival (2025) - recenzja i opinia o serialu [SCIFI]. Serce bijące w cieniu śmierci
Kiedy ostatni raz poczuliście autentyczne emocje podczas seansu serialu o zombie? Ale tak naprawdę. Nie tylko adrenalinowy skok po kolejnym jumpscare, nie znużenie po tysięcznym ujęciu pękającej czaszki, ale... smutek? Melancholię? Autentyczny dylemat moralny, który wwierca się w potylicę i nie pozwala zasnąć?
Gatunek, który przez półtorej dekady zdominował popkulturę dzięki „The Walking Dead”, ostatecznie zjadł własny ogon, stając się nieznośnie monotonnym widowiskiem klasy B. Nawet genialne „The Last of Us” jest tak naprawdę dramatem obyczajowym o wirusie wywołanym przez grzyby. I właśnie w tej pustce, w tej rynkowej próżni, na scenę wkracza „Revival” od stacji SCIFI/SYFY. Reanimacja się udała, ale co jeśli pacjent wrócił... inny?
Revival (2025) - recenzja i opinia o serialu [SCIFI]. Kiedy zmarli wstają z grobu
Tym, co odróżnia „Revival” od każdego innego tytułu w tym nurcie, jest jego założenie wyjściowe. Twórcy nie marnują naszego czasu na pokazywanie chaosu, upadku cywilizacji i pierwszego „pacjenta zero”. Zamiast tego, lądujemy w świecie po katastrofie - choć jest lokalna i ogranicza się do wiejskiego Wisconsin. Dzień jak co dzień, ludzie wstają do pracy, piją kawę, ale na ulicach małego miasteczka Wausau, obok zwykłych przechodniów, poruszają się „Wskrzeszeni” (The Revived). To nie są gnijące, agresywne potwory. To ofiary tajemniczego zjawiska, które zmarły, a następnie... wstały. Problem w tym, że nie wróciły do końca.
Serial, oparty na dobrze przyjętej przez krytyków komiksowej serii Tima Seeleya i Mike'a Nortona pod tym samym tytułem, buduje swój świat na fundamencie nie horroru, lecz głębokiego, egzystencjalnego niepokoju. „Wskrzeszeni” nie chcą nas zjeść. Oni po prostu są. Zatrzymani w czasie, w momencie śmierci, często powtarzający w pętli swoje ostatnie czynności. Jedni są pasywni, inni wykazują strzępy dawnej świadomości. Wyobraźcie sobie, że Wasz zmarły krewny wraca do domu, siada w swoim ulubionym fotelu i po prostu patrzy w ścianę. Przez dni. Tygodnie. Co z nim robicie? Czy to wciąż ta sama osoba? Czy macie obowiązek się nią opiekować? A może to tylko biologiczny automat, skorupa, którą należy „dezaktywować”?
To właśnie ten dylemat stanowi kręgosłup narracyjny pierwszego sezonu. „Revival” to nie jest opowieść o przetrwaniu gatunku ludzkiego w walce z potworami. To opowieść o tym, jak mieszkańcy małego miasteczka redefiniują pojęcie „człowieczeństwa”, gdy śmierć przestała być ostateczna - przynajmniej dla niektórych. Serial jest posępny, skąpany w chłodnych barwach, a jego siła nie leży w brutalności (choć krwawych scen nie brakuje), lecz w precyzyjnym budowaniu atmosfery lokalnej traumy i szoku, połączonego z elementem kryminalnej zagadki.
Revival (2025) - recenzja i opinia o serialu [SCIFI]. Galeria straconych dusz
W tak skonstruowanym świecie, gdzie największym zagrożeniem nie jest zombie, lecz urzędnik próbujący ustalić status „Wskrzeszonego” lub rosnące napięcia społeczne, ciężar opowieści spoczywa na barkach bohaterów. I tu, na szczęście, scenarzyści odrobili lekcję. Serial unika pułapki „jedynego sprawiedliwego” i „złoczyńcy z wąsem”. Postacie są skomplikowane, a ich motywacje niejednoznaczne, co w kontekście tematyki sprawdza się doskonale.
Na pierwszym planie mamy Dane Cypress, oficera policji (w tej roli przekonująca Melanie Scrofano, znana z „Wynonna Earp”), która zostaje wrzucona w środek brutalnego morderstwa i próbuje zrozumieć fenomen „Wskrzeszonych”. Dla niej nie są to potwory, ale ofiary zjawiska, które trzeba zbadać. Jej praktyczny, policyjny racjonalizm ściera się nieustannie z podejściem innych mieszkańców, w tym jej własnej rodziny. Kluczową postacią jest Martha Em Cypress, siostra Dany (grana przez Romy Weltman), która jest jedną z „Wskrzeszonych” i wnosi metafizyczny wymiar do historii.
Jednak prawdziwym sercem serialu są wątki poboczne, te małe, ludzkie dramaty. Mamy więc rodzinę, która ukrywa swojego „Wskrzeszonego” bliskiego, próbując udawać, że wszystko jest normalnie. Mamy fanatyków religijnych, widzących w „Wskrzeszonych” albo boski cud, albo diabelską odrazę. Mamy wreszcie samych „Wskrzeszonych”, którzy być może są bardziej świadomi, niż nam się wydaje, uwięzieni we własnych ciałach. To właśnie te momenty, te ciche tragedie rozgrywające się w sterylnych laboratoriach i na ponurych przedmieściach, sprawiają, że „Revival” ogląda się z rosnącym niepokojem.
Revival (2025) - recenzja i opinia o serialu [SCIFI]. Ambicje kontra budżet
Nie wszystko jest tu jednak perfekcyjne. „Revival” dźwiga na barkach brzemię, jakim jest metryka stacji SCIFI/SYFY. Choć serial wygląda zaskakująco dobrze - scenografia jest przemyślana - widać, że nie jest to produkcja z budżetem HBO. O ile kameralne sceny dramatyczne wypadają znakomicie, o tyle momenty, w których serial musi pokazać skalę problemu trzeszczą w posadach.
Słabością bywa też tempo. „Revival” to serial gęsty od atmosfery, ale momentami akcja zwalnia niemal do zera, grzęznąc w filozoficznych dysputach, które, choć ciekawe, bywają podane zbyt łopatologicznie. Postaciom zdarza się wygłaszać tezy, zamiast je przeżywać. Widać to zwłaszcza w połowie serialu, gdzie główny wątek nieco się rozmywa na rzecz mniej interesujących śledztw pobocznych, które zdają się być jedynie wypełniaczem czasu antenowego, zanim dotrzemy do wstrząsającego finału.
Są to jednak potknięcia, które można wybaczyć w kontekście ambicji. Scenarzyści postawili na inteligencję widza, na budowanie świata przez detale, a nie przez ekspozycję. To serial, który wymaga cierpliwości i skupienia, ale nagradza je w dwójnasób, oferując jedną z najbardziej ciekawych wizji o zombie od lat. To dramat egzystencjalny w przebraniu horroru, który zadaje pytania, na które boimy się odpowiedzieć.
Revival (2025) - recenzja i opinia o serialu [SCIFI]. Podsumowanie
„Revival” to powiew świeżości, którego gatunek zombie-drama potrzebował jak tlenu. To nie jest kolejna opowieść o walce o puszki fasoli i strzelaniu do bezmózgich trupów. To dojrzały, posępny i niepokojąco inteligentny dramat o naturze życia, śmierci i o tym, co znajduje się pomiędzy. Choć serial momentami potyka się o własne ambicje i ograniczenia budżetowe stacji SCIFI/SYFY, jest to bez wątpienia jedna z ciekawszych premier science-fiction tego roku. „Revival” to pozycja obowiązkowa dla fanów kryminałów z domieszką zombie.
Atuty
- Mieszanka różnych gatunków
- Oryginalne założenie fabularne
- Gęsta i posępna atmosfera
- Dobrze rozpisane postacie
- Postawiono na inteligencję widza
Wady
- Widoczne ograniczenia budżetowe
- Nierówne tempo
- Momentami zbyt rozwlekłe dialogi
To rzadki przypadek, gdy telewizja nie tylko wskrzesza martwy gatunek, ale nadaje mu przy tym zupełnie nową, a przy tym inną duszę.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych