Bullshit (2024) - recenzja serialu [Viaplay]. Gangi motocyklowe w Danii

Bullshit (2024) - recenzja, opinia o serialu [Viaplay]. Gangi motocyklowe w Danii

Piotrek Kamiński | 23.04, 21:00

Pod koniec lat siedemdziesiątych, dwóch znudzonych życiem i zawiedzionych swoimi perspektywami na przyszłość małolatów próbowało dostać się do jednego z pierwszych gangów motocyklowych w Danii. Jeden z nich nazywał się Henning Norbert Knudsen i dzięki swojej charyzmie i uporowi wkrótce został prezydentem nowopowstałego klubu o wdzięcznej nazwie Bullshit. Ich cel? Zawalczyć z Hell's Angels o palmę pierwszeństwa w swoim kraju.

Przyznam, że nigdy jakoś specjalnie nie interesowały mnie motocykle. Stresuje mnie prędkość i fakt, że w razie czego siedzę tylko na nim i nie będzie pewnie za bardzo co po mnie zbierać. Co innego choppery i cruisery, jak te od Harleya-Davidsona. Zawsze marzyło mi się wsiąść na taką maszynę i ruszyć gdzieś na drugi koniec Polski, niespiesznie prując powietrze, czując tę wolność i kontakt z naturą. To między innymi dla tego uczucia główni bohaterowie dzisiejszego serialu pragnęli zostać członkami gangu, choć wcale nie miłość do maszyn jest głównym tematem serialu. Nie zobaczysz tu raczej długich ujęć chłopaków po prostu przemierzających bezkresne drogi, romantycznego mitu samotnego wilka. To nie taka produkcja.

Dalsza część tekstu pod wideo

"Bullshit" to przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu i potrzebie bycia zauważonym. Tragiczna opowieść, bo w poszukiwaniu tych rzeczy bohaterowie serialu, a zwłaszcza lider Bullshit, Henning "Makrela" Knudsen (Marco Ilsø), zwracają się ku przestępczości, a tuż za nią zwykle kroczą przemoc i śmierć. Jest coś mocno dołującego w serialu Milada Alamiego, Alexandra Elunga, Bo Hansena i Molly Stensgaard - nawet jeśli nie zna się historii Bullshit z innych źródeł, i tak nigdy nie opuszcza nas w trakcie seansu przeświadczenie, że ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Jej bohaterowie nie są dobrymi ludźmi, a wszystkie ich zwycięstwa i momenty szczęścia, w bardzo świadomy sposób skontrasowane są z proporcjonalnymi porażkami i stratami. Z pewnej perspektywy, jest to również największa bolączka całego serialu - nie czułem większej sympatii do żadnej z postaci, więc jedynym, co trzymało mnie przy ekranie była mroczna ciekawość, jak i kiedy dokończą żywota. To może nie być wystarczająca zachętą dla części widzów.

Bullshit (2024) - recenzja, opinia o serialu [Viaplay]. Kontrasty, skrajności i przeciwieństwa 

Henning I Pia
resize icon

Fabuła serialu podzielona została tak naprawdę na dwa splatające się ze sobą nierozerwalnie wątki. Z jednej strony mamy wspomnianego już Henninga, z drugiej zaś młodą Hiszpankę, Pię (Alba August), świeżo pozostawioną w Danii przez swoją przemocową rodzinę. Dziewczyna nie do końca wie, co właściwie chce ze sobą zrobić, lecz los całkiem szybko łączy ją z Henningiem, z którym wkrótce zaczyna się spotykać. Tak więc fundament serialu stanowią historia ich dojrzewającego, bardzo jeszcze przecież młodego związku oraz sprawy klubu. Miłość kontra nienawiść. Budowanie domu kontra rujnowanie żyć. 

Cały serial składa się z prawie samych takich kontrastów. Miejscami miałem wręcz wrażenie, że serial nie do końca interesuje się opowiadaniem historii od A do Z, a właśnie opierając ją na tych skrajnościach. Miejscami, fabuła staje się przez to chaotyczna i trudna do śledzenia. Brakuje tkanki łącznej, bardziej klasycznych narzędzi budowania narracji. Nawet tak istotny element jak cały duński oddział Hell's Angels jest tu bardziej widmem, ogólnie rozumianym zagrożeniem, które może nadejść w każdej chwili, z każdego miejsca. Ale ich członkowie nie są tu w pełni zrealizowanymi postaciami, które knują, spiskują. Trochę mi tego elementu zabrakło, bo bez niego wątek wojny z nimi staje się zdecydowanie mniej angażujący, niż w innych filmach i serialach o gangach motocyklowych.

Bullshit (2024) - recenzja, opinia o serialu [Viaplay]. Ciekawie się go ogląda 

Pogrzeb
resize icon

Bardzo podoba mi się natomiast, jak serial został nakręcony. Ogromna większość wszystkich ujęć łapana była z ręki, bardzo blisko aktorów, przy udziale w większości naturalnego oświetlenia. Jest ponuro, ale czujemy dzięki temu, po pierwsze, beznadziejność całej sytuacji, szarość tego życia naszych bohaterów, a po drugie, że znajdujemy się blisko nich, że faktycznie bierzemy udział we wszystkich tych wydarzeniach, niezależnie od tego, czy jest to ślub głównego bohatera, czy barykadowanie się w burdelu, bo przyszło się z nożem na strzelaninę (rookie mistake, swoją drogą). Miejscami zbyt chybotliwa kamera potrafi lekko zmęczyć, ale w ogólnym rozrachunku warto jest się przemęczyć.

Aktorsko również dostajemy produkt praktycznie pozbawiony słabych stron - choć może to dlatego, że nie znam duńskiego, więc nie wiem, czy aktorzy podają dialogi dobrze czy kulawo. Ale w "Bullshit" pojawia się i wątek naszego pięknego kraju - matka Makreli jest Polką (w tej roli Dorota Pomykała) i nawet ta jedna, polskojęzyczna rola zagrana została elegancko, z odpowiednią dawką emocji. Bawi mnie tylko, że nikt nie ma żadnego problemu, aby ją zrozumieć, mimo że polski i duński nie są w najmniejszym nawet stopniu podobne. Jeszcze Henninga rozumiem - to w końcu jej syn - ale dlaczego koledzy z gangu, Duńczycy z krwi i kości, też ją rozumieją? Aktorzy mieli przed sobą ciężkie zadanie - zagrać postacie raczej złe i średnio sympatyczne (jedną z pierwszych rzeczy, które robi główny bohater jest wytatuowanie sobie na ramieniu Adolfa H.), ale w taki sposób, aby widz mógł się z nimi choć w jakimś stopniu zżyć. Nie lubię Makreli, ale w kontaktach z przyjaciółmi czy mamą jest bardzo ludzki, widać w nim tę młodzieńczą energię i niewinność, powoli duszone przez styl życia, jaki sobie wybrał.

"Bullshit" to jednocześnie dobry i trudny do polecenia serial. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o historii gangu, to zapewne znajdziesz bardziej kompleksowe źródła informacji. Trudno też poczuć więź z bohaterami i cały serial jest tonalnie raczej mroczny. Ale przy tym wszystkim jest to również świetnie zagrana opowieść o kontrastach - o życiu i śmierci, młodości i dorosłości. Historia ku przestrodze, którą warto poznać. I pewnie nigdy więcej do niej nie wrócić.

Premiera serialu już 25.04. na Viaplay

Atuty

  • Surowe, ale bardzo żywo i nostalgicznie zrealizowane zdjęcia;
  • Oparty na skrajnościach i mocnych puentach scenariusz;
  • Mocne kreacje aktorskie;
  • Ścieżka dźwiękowa;
  • Intrygująca tematyka...

Wady

  • ...choć można ją było podać w bardziej przystępny sposób;
  • Miejscami zbyt pocięty, skaczący nagle daleko do przodu scenariusz.

"Bullshit" to ambitnie zrealizowana, choć bardzo ciężka opowieść o ludziach bez celu w życiu, których nuda i brak poczucia własnej wartości popchnęły w kierunku przestępczości, historia miłosna i dramat historyczny w jednym. Trochę męczący, ale warty uwagi.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper