Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara (2023)

Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Anderson ponownie o Dahlu

Piotrek Kamiński | 17.10.2023, 21:00

Roald Dahl opowiada historię ekscentrycznego bogacza, Henry'ego Sugara, który opowiada jak poznał historię niezwykłego jogina, który potrafił patrzeć bez użycia oczu, który z kolei opowiada jak tę umiejętność posiadł. A tak w ogóle to opowiada Wes Anderson. I to widać, słychać i czuć.

Roald Dahl to jeden z tych autorów, dla których warto jest się uczyć języków. Sposób w jaki dobierał słowa, jak kwieciście i ciepło brzmią nawet najprostsze myśli wyrażone jego językiem jest niepodrabialny, ginie gdzieś w przekładzie. Podobnie oryginalnym twórcą jest odpowiedzialny za dzisiejszy film Wes Anderson. Jego filmy praktycznie zawsze da się rozpoznać po jednym kadrze, a i dialogi mają swój unikalny charakter, do tego zwykle podawane są z prędkością karabinu maszynowego. Przyznam, że bałem się, co wyjdzie z połączenia tych dwóch estetyk, ale, jak się okazuje, nie do końca potrzebnie. Urok słów Dahla oczywiście ginie odrobinę przygnieciony stylem Andersona, ale to co najważniejsze, a więc przesłanie i intrygująca obserwacja ludzkiej natury pozostały nietknięte, podbite wręcz wyrazistą formą reżysera.

Dalsza część tekstu pod wideo

"Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara" jest jedną z kilku produkcji Andersona powstałych ostatnio dla Netflixa. Wszystkie powstały w oparciu o twórczość Dahla, ale tylko opowieść o Henrym trwa dłużej niż 17 minut. I chciałbym w tym miejscu móc powiedzieć, że to właśnie z tego powodu pisze akurat o tym jednym filmie zamiast o wszystkich czterech, ale byłoby to wierutne kłamstwo. Po prostu Netflix nie podpowiedział mi tych pozostałych premier, kiedy ustalałem grafik, a dzisiaj nie zdążyłem już nadrobić zaległości. Proza życia. We wszystkich filmach zazębiają się z grubsza ci sami aktorzy (chociaż tu akurat obecnego w dwóch innych tytułach Ruperta Frienda nie znajdziemy) i powstawały wspólnie, więc wyobrażam sobie, że warto sprawdzić cały zestaw. Biorąc pod uwagę jak dobrze bawiłem się przy Henrym, zdecydowanie sprawdzę sobie dziś wieczorem resztę.

Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Prosta historia o człowieczeństwie 

Przełomowa chwila

Sama historia nie jest ani skomplikowana ani długa. Zaczynamy od samego pana Dahla (Ralph Fiennes), który siedząc w swoim domku w Buckinghamshire postanawia opowiedzieć nam, widzom, historię bogatego człowieka. Sam stwierdza, że bogaci ludzie są nudni, ponieważ zależy im tylko na jednym - na pieniądzach. Są w tej swojej fiksacji tak bezbarwni, że bardziej niż postacie, przypominają elementy tła, dekoracje. Ale ten jest inny! Nazywa się Henry Sugar (Benedict Cumberbatch) i pewnie byłby taki sam jak reszta, gdyby nie trafił przypadkiem na książkę opisującą pewnego kudłatego mężczyznę imieniem Imdad Khan (Ben Kingsley). O tym dlaczego ta książka była tak ważna w jego życiu opowiedzieć już jednak nie mogę, jako że za chwilę zwyczajnie opisałbym ci tu cały film.

Przyjęta forma narracji jest niemal jak lalka typu matrioszka - słuchamy ludzi opowiadających o ludziach piszących o innych ludziach, którzy opowiadają o ludziach. I choć całość trwa tylko czterdzieści minut, a obsada przewija się w różnych rolach na kilku poziomach narracji, to absolutnie nie da się pogubić w tym, co oglądamy. Niemała w tym zasługa bardzo wyraźnego odcięcia miejsca akcji w każdej historii. Dahl siedzi w swoim domu, Sugar w bibliotece z kasynie i u siebie, historia lekarza, któremu tak zaimponował Khan to klasycznie biały, wykładany kafelkami szpital, z kolei opowieść samego Khana rozgrywa się w pięknie, teatralnie zrealizowanej dżungli, z płynnie zmieniającymi się, ręcznie przesuwanymi planami i dekoracjami.

Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Andersona eksperymentów z formą ciąg dalszy

Człowiek, który widzi z zamkniętymi oczami

Teatralność w ogóle jest mocno akcentowanym przez Andersona elementem całej produkcji - zostało mu chyba po niedawnym "Asteroid City". Dekoracje nie tylko zmieniają się płynnie wokół aktorów - co musiało być piekielnie trudne do zgrania - zmieniając w kilka sekund dom w bibliotekę, auto w kasyno, ale widzimy normalnie na ekranie techników, makijażystów i całą masę innych osób na naszych oczach tworzących sztukę. Gdyby chciał, Anderson mógłby wystawić "Zdumiewającą historię Henry'ego Sugara" w teatrze w niemalże niezmienionej formie. Tutaj nawet lewitujący jogin siedzi po prostu na odpowiednio pomalowanym pudełku, czego autor nie próbuje nawet przed nami kryć, a wręcz zwraca na to naszą uwagę!

Oczywiście pewnym problemem dla części widzów może być sam fakt, że to Wes Anderson, a więc pastelowe barwy, niemożliwie precyzyjne, nie silące się na realizm ruchy i gesty aktorów i beznamiętne, za to bardzo szybkie podawanie tekstu. Tu jednak z pomocą może przyjść krótki czas trwania filmu, a i bardzo krzepiąca myśl przewodnia stojąca za całą narracją sprawia, że po tych czterdziestu minutach świat zdaje się być trochę milszym, trochę mniej opresyjnym, za to bardziej andersonowo-pastelowym miejscem. A może to dlatego, że ogłosili dzisiaj wyniki wyborów, nie wiem.

Atuty

  • Mocna obsada;
  • Intrygujące podejście do przepisania narracji na język kina;
  • Wzorowo andersonowa estetyka i przywiązanie do detali;
  • Kilka imponująco zrealizowanych scen;
  • Nie marnuje ani sekundy z tych 40 minut;
  • To wciąż ta sama, piękna historia, co w opowiadaniu.

Wady

  • Eksperymentalna struktura filmu może nie przypaść do gustu fanom bardziej klasycznej kinematografii;
  • Jeśli nie lubisz Wesa Andersona, to ten film absolutnie tego stanu rzeczy nie zmieni.

"Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara" to po prostu lekko skondensowana historia Roalda Dahla, przefiltrowana przez wrażliwość Wesa Andersona. Jest dokładnie tak magicznie, lub dokładnie tak nieznośnie, jak sobie wyobrażasz (niepotrzebne skreślić).

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper