Lakers: Dynastia Zwycięzców (2022)

Lakers: Dynastia Zwycięzców (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. Nie tak miało być

Piotrek Kamiński | 18.09.2023, 21:00

Magic walczy ze swoim ego zarówno na boisku, jak i w życiu prywatnym, kiedy Lakers pod wodzą trenera Westheada grają poniżej oczekiwań, a jedna z jego dziewczyn zachodzi w ciążę. Drugi sezon kronikuje pracę drużyny po zwycięstwie w 1980 aż do finałów roku 1984.

Powiem wprost, bo nie ma co owijać w bawełnę: nie urywa się tak dobrych seriali zanim dojdą do swojego naturalnego końca, a już na pewno nie w takim momencie, jak dzisiejszy finał drugiego sezonu. To mógł być jeden z najlepszych seriali sportowych w historii - pod pewnymi względami wciąż jest - ale taki nagły koniec cholernie go krzywdzi i ostatecznie sprawi, że za kilka lat mało kto będzie o nim pamiętał. Brawo HBO, HBO Max, po prostu Max, czy jak tam się będziesz za rok nazywać - urżnąłeś kurze złote jaja.

Dalsza część tekstu pod wideo

Lakers: Dynastia Zwycięzców (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. To wciąż tak samo brawurowo nakręcony serial

Magic i jego przyszła żona

Drugi sezon robi z grubsza to samo co pierwszy, w znaczący sposób zmieniając jedynie prezentowane wydarzenia. Całość wciąż wygląda jakby kręcono ją dokładnie wtedy, kiedy dzieje się serial - mocno ziarnisty obraz, sprane kolory, specyficzny filtr, wrzucający obraz w morską paletę barw, zasadniczo sprawiający, że wszystko wygląda po prostu brzydziej. To wszystko wciąż tu jest i robi równie dobre wrażenie, co w zeszłym roku. Oczywiście obraz nie zawsze jest tak samo paskudny. Czasami damy radę policzyć włosy na odsłoniętej klacie Doktora Bussa (John C. Reilly), a mecze Lakersów zawsze cieszą oczy ciepłymi, żywymi kolorami, odzwierciedlającymi te noszone przez zawodników. Nie do końca rozumiem czy za wyborem, które sceny będą wyglądały dobrze, a które nie, stoi jakaś logika - nie wygląda na to aby tak było, ale moim zdaniem ten wizualny nieład dobrze pasuje do klimatu całego serialu. To trochę jakby filmowcy łączyli oficjalne materiały wysokiej jakości z nagrywanymi przez fanów bootlegami, dając nam pełniejszy obraz - ja to kupuję.

Problemem natomiast może być chaotyczny sposób prezentowania wydarzeń. Zaczynamy od euforycznego biegu do autokaru po wygranym meczu w finałach 1984, aby zaraz skoczyć o cztery lata do tyłu. W trzecim odcinku twórcy serialu regularnie skaczą między chwilą obecną, a latami siedemdziesiątymi, pokazując nam początki Larry'ego Birda (Sean Patrick Small) - sylwetka bardzo istotna do nakreślenia, jeśli chce się opowiadać o Earvinie Johnsonie (Quincy Isaiah), ale biorąc pod uwagę, że serial został właśnie skasowany, cały ten jego wątek do niczego nie prowadzi, stając się właściwie zbędnym zapychaczem. Niby nie wina twórców serialu, tylko producenta, ale jest, jak jest. Później znowu wracamy do tych finałów '84, ale to jeszcze nie koniec - generalnie fabuła nie jest przesadnie zainteresowana pokazywaniem wydarzeń od lewej, do prawej. Ciężko się pogubić, kiedy na ekran wjeżdżają wielkie, kolorowe napisy, informujące nas kiedy rzecz się dzieje, ale po głowie krąży cały czas jedna myśl - po co? Przecież ta historia jest ciekawa sama w sobie i bez takich kombinacji.

Lakers: Dynastia Zwycięzców (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. Jakbym oglądał dokument

Pat Riley

Aktorzy wcielający się w Bussa, Lajersów i całą resztę są tak świetni, że człowiek miejscami zapomina, że to tylko aktorzy. Kiedy sprawdzałem sobie dzisiaj jakieś detale o Johnsonie, aż zdziwiłem się, kiedy jego prawdziwa twarz nie wyglądała po prostu jak starsza wersja tej serialowej. Wyjątkiem pod tym względem jest Pat Riley, który nawet w serialu wygląda po prostu jak Adrien Brody (Buss chociaż chowa się zwykle za okularami, więc łatwiej pozwolić się oszukać). Nie ma to jednak znaczenia, kiedy tak mocno wczuwa się w rolę, że i tak w niej ginie. Oglądam jak kiwa walczącego z kontuzją Magicka, jak mówi, że też kiedyś nosił koszulkę ze swoim nazwiskiem i nie mam problemu aby mu w to uwierzyć.

W uwiarygodnieniu postaci na pewno dużo pomaga też dynamiczna reżyseria samych meczów. Oglądamy wiele zbliżeń, przepychanek, nigdy jednak nie tracąc orientacji kto stoi gdzie i czym się akurat zajmuje. Zdobywanie punktów często zaprezentowane jest w sposób złudnie podobny do tego, co możemy zobaczyć na ekranie telewizora, oglądając prawdziwy mecz, a od czasu do czasu boisko niemalże pustoszeje, muzyka cichnie, a my na wstrzymanym oddechu czekamy, czy piłka wpadnie do kosza, czy nie. To te momenty wywołują największe emocje, zwłaszcza, że twórcy nie rezerwują ich sobie wyłącznie na wielkie wygrane zespołu - czasami piłka walnie chamsko o obręcz albo zostanie zagarnięta przez przeciwnika. Tak to bywa. Tak, czy inaczej, mecze zawsze wypadają widowiskowo, a fakt, że widzimy wyraźnie zdobywających punkty aktorów tylko pogłębia wrażenia z oglądania.

Jest mi przykro, że "Dynastia Zwycięzców" znika z kalendarza wydawniczego HBO. To był piekielnie wciągający, świetnie zrealizowany serial, z którego fani NBA mogli być dumni - chociaż, paradoksalnie, najlepiej bawić się na nim będą ci, którzy nie znają aż tak dobrze wyników poszczególnych drużyn, kto kiedy wygrał mistrzostwo i tak dalej. Drugi sezon to nie tylko koszykówka i rywalizacja gigantów. To również historia dorastania do podejmowania odpowiedzialnych decyzji, zakulisowa walka o władzę, eksploracja nieoczywistych postaci, jak Jerry Buss, powolne nadawanie głębi reszcie drużyny, zwłaszcza Kareema. Do powiedzenia zostało jeszcze bardzo wiele, ale o tym się już nie przekonamy. Musi nam wystarczyć na szybko sklejony montaż, opowiadający o tym, co działo się dalej. Jakbyśmy nie wiedzieli.

Atuty

  • Świetnie zrealizowane sceny na parkiecie;
  • Mocna, pełna charyzmy obsada;
  • Soundtrack;
  • Potrafi zbudować napięcie (chyba, że z góry wiesz, kto wygra, wtedy gorzej);
  • Niebanalna warstwa wizualna...

Wady

  • ...która dla niektórych może być przerostem formy nad treścią;
  • W paru miejscach zbyt nagle przeskakuje do przodu z sytuacją.

"Lakers: Dynastia Zwycięzców" dowieźli mocny koniec bardzo udanego sezonu, lecz trudno świętować, kiedy serial został właśnie skasowany. Szkoda, bo to kawał naprawdę ciekawej historii, podanej z klasą i szczerze polecam przekonać się o tym na własnej skórze.

8,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper