Spiderhead (2022)

Pajęcza głowa (2022) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Nowy wymiar odbywania kary

Piotrek Kamiński | 19.06.2022, 19:00

Chris Hemsworth gra wesołkowatego, genialnego naukowca. Czego chcieć więcej?! Może na przykład Milesa Tellera jako więźnia, który bierze udział w badaniach klinicznych nowych leków aby skrócić sobie wyrok? Brzmi ciekawie, ale prawda jest taka, że film absolutnie nie wykorzystuje potencjału swoich głównych gwiazd. Szkoda.

Joseph Kosiński dał nam już w tym roku świetnego "Top Gun: Maverick" - również z Tellerem. Film który nie miał prawa się udać, a wyszedł bardzo dobrze. Sprawił, że obok kolejnej produkcji spod ręki tego reżysera ciężko przejść obojętnie. I tak jak do Mavericka podchodziłem ostrożnie, bo w okolicach premiery nie podszedł mi jego poprzedni sequel kręcony po latach (choć nasi użytkownicy informują mnie, że zupełnie niesłusznie, więc będzie chyba trzeba dać mu drugą szansę), tak za "Pajęczą głowę" zabierałem się z uśmiechem na ustach. I uśmiech ten z czasem stawał się mniejszy i mniejszy... Ale po kolei!

Dalsza część tekstu pod wideo

Pajęcza głowa recenzja filmu (2022) - Jakie jest najlepsze warzywo?

Abnesti myśli o zyskach

W niedalekiej przeszłości więźniowie będą mogli zdecydować się na udostępnienie swoich ciał do eksperymentów medycznych aby skrócić sobie karę. Jednym z takich więźniów jest Jeff (Teller), który znalazł się w zakładzie karnym po spowodowaniu tragicznego w skutkach wypadku. Postanowił zaryzykować i przenieść się do znacznie wygodniejszej, nowoczesnej placówki na niewielkiej wyspie. Nie ma tu krat, więźniowie mają sporo przestrzeni, wszelkie wygody, dobre jedzenie. Cena? Muszą zgodzić się na przyczepienie sobie do pleców niewielkich, plastikowych kostek, mieszczących w sobie kilka ampułek z eksperymentalnymi lekami, noszącymi nazwy kodowe takie jak B-15, I-27, N-40, czy G-46. Najważniejszym jest jednak B-6 i to wokół niego kręci się cała historia.

Niektóre leki są całkiem przyjemne, potrafią wywołać radość, sprawić, że świat wydaje się być piękniejszy niż w rzeczywistości. Jeden potrafi wręcz sprawić, że natychmiast zakochujemy się w drugiej osobie i to tak na zabój. Lecz są i mniej sympatyczne ampułki, jak choćby ta zawierająca lek wywołujący strach przed nawet najzwyklejszymi przedmiotami, a także taka, która sprawia, że czujemy się po prostu źle, jakby życie nie miało żadnego sensu. I jest to dość intensywne uczucie. 

Administratorem całego ośrodka jest Abnesti (Hemsworth), z pozoru bardzo sympatyczny, wesoły facet, wykazujący się zrozumieniem i nawet przyjacielskim nastawieniem do więźniów. To prawdopodobnie najtrudniejszy do uwierzenia motyw w całym filmie – Thor jako naukowiec. Ale skoro Denise Richards mogła być genialną panią doktor w „Świat to za mało”, to czemu nie. Odrobina zawieszenia niewiary i wszystko się przełknie! Aktorzy spisują się w swoich rolach bardzo dobrze, nawet jeśli Chris jest tym samym uroczym, lekko chamskim wesołkiem co zawsze. Problem filmu leży zupełnie gdzie indziej.

Pajęcza głowa recenzja filmu (2022) - Bestseler

Lizzy i Jeff

Fabuła dzisiejszego filmu została oparta o opowiadanie autorstwa George’a Saundersa pod tytułem „Ucieczka ze Spiderhead”. Fabuła jest tam w zasadzie jedynie pretekstem do rozmowy na temat moralności, miłości i granic ludzkiej prywatności i autonomiczności. Film próbuje podejmować te same tematy, ale jest znacznie bardziej… hollywoodzki niż oryginał. W efekcie dostajemy raczej typowe kino z kilkoma pytaniami bez odpowiedzi do dyskusji, ale jest ich mało, a przez to, że reszta filmu to albo śmieszkowanie, albo romanse, całość sprawia wrażenie lekko rozwodnionej i miejscami wręcz nudnej. Jakby tego było mało jakaś mądra głowa w garniturze stwierdziła, że oryginalne zakończenie opowiadania nie nadaje się na prostą, popcornową papkę, więc przepisali je na nowo tak, aby było bardziej mainstreamowe – czytaj: nijakie i sztampowe. 

Akcja filmu rozgrywa się w całości w jednym miejscu i ogranicza się raczej do obserwowania jak pacjenci reagują na leki, więc właściwie cały ciężar filmu spoczywa na aktorach i dialogach. Jest jeszcze tajemnica związana z samą placówką i jacy ludzie za nią stoją, lecz nie jest ona specjalnie mocno rozpisana, a rozwiązanie ani nie zaskakuje, ani nie porywa. Dialogi natomiast są… mocno nierówne. Z jednej strony filozoficzne wywody głównych bohaterów potrafią zaciekawić, z drugiej jest tu też sporo tekstów o charakterze, że tak powiem… marvelowym. Głupie żarty sytuacyjne, szybkie, humorystyczne wcinki. Czasami nawet dobrze ożywiają scenę i pozwalają odetchnąć od filozofowania, lecz często wywołują po prostu przewracanie oczami. Na wszystko jest czas i miejsce – to nie jest ani ten czas, ani to miejsce.

Prócz wymienionych aktorów w filmie przewija się jeszcze dosłownie kilka osób, ale tak naprawdę warta wymienienia jest już tylko jedna, może dwie. Pierwszą jest Jurnee Smollett jako Lizzy – kolejna więźniarka i znajoma Jeffa. Ich relacja ewoluuje w dosyć oczywisty, ale interesujący sposób na przestrzeni filmu, a prawda związana z tym za co poszła siedzieć i emocje towarzyszące scenie potrafią złapać widza za serce. Krótką, acz względnie interesującą i zakończoną z przytupem rolę ma również Tess Haubrich, ale im mniej Ci o niej opowiem, tym lepiej.

„Pajęcza głowa” jest z jednej strony typowym filmowym średniakiem – robionym na szybko, nie do końca wykorzystującym swój własny potencjał. W górę winduje go dosyć mocno obsada. Kwitnąca znajomość postaci odgrywanych przez Hemswortha i Tellera wciąga, a kolejne jej zakręty sprawiają, że ciekawi nas dokąd to wszystko zmierza. Rozwiązanie nie jest przesadnie ciekawe, choć zdecydowanie mogłoby takim być. Sam nie wiem czego zabrakło, może to przez to dostosowywanie filmu do wrażliwości przeciętnego widza, ale choć film jest niezły i ogląda się go raczej przyjemnie, to ostatecznie trochę zawodzi. Na szczęście twórcy postarali się o mocny, składający się właściwie z samych szlagierów soundtrack, więc w najgorszym wypadku obejrzysz sobie średni film i posłuchasz dobrej muzyki. Mogło być gorzej! 

Atuty

  • Hemsworth i Teller niosą na swoich barkach cały film;
  • Ciche momenty między Jeffem i Lizzy;
  • Świetna ścieżka dźwiękowa;
  • Parę niezłych gagów.

Wady

  • Fabuła próbuje czasami być czymś większym, głębszym, ale zaraz zmienia zdanie i wraca do typowego kina popcornowego;
  • Humor miejscami gryzie się ze sceną;
  • Oryginalne zakończenie zmienione na typową, hollywoodzką sztampę.

„Pajęcza głowa” jest absolutnie poprawnym filmem o lekkim zacięciu filozoficznym, ale brakuje mu głębi i niepotrzebnie zmieniono zakończenie względem oryginału. Wyszedł z tego typowy średniak, który bez potężnej charyzmy Hemswortha i Tellera byłby zwyczajnie kiepski, a tak to można nawet obejrzeć.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper