Recenzja: Bard’s Gold (PS4)

Recenzja: Bard’s Gold (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 25.12.2016, 11:30

Skacz, zbieraj skarby, giń, zacznij ponownie. Proces powtórz odpowiednią ilość razy, aż do ukończenia gry. Czy oparte na tym wyświechtanym schemacie przygody młodego barda w stylu retro są w stanie zainteresować gracza czymś więcej?

jest jednym z wielu przedstawicieli niezależnych gier w stylu retro, które po zrobieniu kariery na platformie Steam, próbują swoich sił także na PlayStation 4. Nadszedł czas, by sprawdzić, czy ta swoista mieszanka platformówki i „rogalika” ma rację bytu również na konsolach. Jak to często bywa w drobnych tytułach indie, twórcy praktycznie olali tło fabularne, ale w sumie takiej produkcji nie jest ono potrzebne. Jako młody bard próbujemy po prostu odzyskać rodzinny skarb, skradziony przez jakiegoś wiewiórkowatego z wyglądu zwierzaka. Pogoń prowadzi nas do studni będącej bramą do systemu lochów, gdzie znajduje się nasza własność.

Dalsza część tekstu pod wideo

Od razu na plus zaliczam możliwość wybrania stylu zabawy zależnie od tego, czy wolimy bardziej platformówkową czy dungeon-crawlerową rozgrywkę. Przekłada się to m.in. na stopień losowości plansz, ilość życia czy liczbę punktów zapisu. Poza tym nie ma tutaj nic, czego nie uświadczymy w pokrewnych produkcjach – jest więc tradycyjne skakanie po półkach, unikanie pułapek, zbieranie skarbów i walczenie z napotkanymi potworami. I w sumie na tym można by zakończyć, gdyby nie fakt irytującego poziomu trudności.

Na pozór gra nie wygląda na wymagającą, ale niesamowicie łatwo stracić tutaj kolejne życia. Chwila dekoncentracji i żegnamy się z kolejnym serduszkiem. Chociaż poszczególne etapy nie należą do skomplikowanych, to przez mało intuicyjne sterowanie łatwo wpakować się na przeszkodę czy przeciwnika, mając go nawet pod nosem. Swoje dokłada także niewielki zasięg rzucanej broni, która zamiast ranić wroga, najczęściej odbija się od krawędzi kamiennej platformy, gdy próbujemy nią wycelować zza węgła. Owszem, rzucanie kłód graczom pod nogi to nic złego, ale nie wtedy, gdy robią to nieprzemyślane rozwiązania. Grę oczywiście można ukończyć i nawet czerpać z tego pewną satysfakcję, ale przeważnie jest to droga przez mękę. Sytuację ratują poukrywane dodatkowe etapy, nieco odmienne od zwykłej, monotonnej rozgrywki, oraz elementy RPG, pozwalające wzmacniać naszą postać po jej śmierci.

Jeśli chodzi o wizualną stronę, to dla osób lubiących klimaty retro została ona dobrze wykonana, z typowym dla gatunku minimalistycznym stylem. Postać barda, przeciwnicy i obiekty są wystarczająco duże, by nie siedzieć z nosem w telewizorze, a przy tym nie straszą wielkimi pikselami. Również prosta kolorystyka przywodzi na myśl produkcje z czasów konsoli Super Nintendo czy Sega MegaDrive, więc dla graczy odczuwających nostalgię grafika może stanowić najbardziej udany element gry. Gorzej z dźwiękiem, który jest dość mizerny, ale trudno oczekiwać czegoś więcej od tytułu z niewielkim budżetem.

to drobna produkcja niewybijająca się w żaden sposób z tłumu pokrewnych pozycji, które można nabyć na Steamie czy PS Store. Jedyną zachętę stanowi przystępna cena (25 zł), pozwalająca nieco dłużej zastanowić się nad zakupem przygód młodego barda.

Źródło: własne

Atuty

  • Grafika retro
  • Ukryte etapy
  • Przystępna cena i Cross-Buy z wersją PS Vita
  • Stanowi pewne wyzwanie…

Wady

  • … aczkolwiek poziom trudności bardziej irytuje niż zachęca do gry
  • Mizerny dźwięk
  • Krótka (3-5 h)
  • Mały zasięg broni i toporne sterowanie
  • Nie wyróżnia się niczym na tle pokrewnych tytułów

Frustrujące przemierzanie kolejnych etapów lochu. Mimo to, niska cena może zachęcić kogoś do podjęcia wyzwania.

5,0
Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper