La Linea: W cieniu narkobiznesu (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Najdłuższa wojna

La Linea: W cieniu narkobiznesu (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Najdłuższa wojna

Jędrzej Dudkiewicz | 13.09.2020, 20:00

Jeśli chodzi o produkcje dokumentalne, to w ostatnim czasie serwis Netflix szczególnie upodobał sobie tematykę przestępczości zorganizowanej. Były już Narkobiznes, Najbardziej poszukiwani przestępcy oraz Miasto strachu: Nowy Jork kontra mafia. Dopiero co pojawiło się tam kolejne tego typu dzieło. Oto recenzja serialu La Linea: W cieniu narkobiznesu (2020).

Tytułowa La Linea to miasto leżące w Hiszpanii, tuż obok Gibraltaru. Z racji swojego położenia (rzut beretem jest Maroko) miejsce to stało się jednym z głównych kanałów przerzutowych narkotyków z Afryki do Europy.

Dalsza część tekstu pod wideo

La Linea: W cieniu narkobiznesu (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Najdłuższa wojna

Twórcy oddają głos przede wszystkim przedstawicielom lokalnych służb porządkowych oraz burmistrzowi miasta Juanowi Franco. Opowiadają oni o swoich codziennych zmaganiach z problemem przestępczości. I w sumie nie ma w tym nic specjalnie nowego – niezależnie czy mowa o Kolumbii, Meksyku, czy właśnie hiszpańskiej La Linea działalność baronów narkotykowych wygląda bardzo podobnie. Nie zmienia to faktu, że z serialu można się sporo dowiedzieć o problemach policji, która przez mieszkańców często witana jest z wrogością, nie wszyscy jej ufają, a jakby tego było mało, same grupy przestępcze czasem przebierają się za przedstawicieli policji, żeby w ten sposób walczyć z konkurencją. Do tego dochodzą wyzwania związane z nie zawsze dobrze skonstruowanym prawem i jeszcze gorzej działającym wymiarem sprawiedliwości, co powoduje, że kolejne – zwykle młode – osoby nie boją się podjąć nielegalnej działalności.

Tym, co wydało mi się w serialu La Linea: W cieniu narkobiznesu najciekawsze są dwa wątki. Pierwszy to dość częste podkreślanie, że tak naprawdę nie chodzi tu tylko o narkotyki. Wszystko bierze się bowiem z braku perspektyw i odpowiedniej edukacji, problemów na rynku pracy. Narkobiznes to złożony problem społeczny, którego nie da się rozwiązać ot tak, nawet jeżeli skieruje się na walkę z nim dodatkowe środki i jeszcze więcej policjantów. Konieczne jest przede wszystkim danie ludziom szansy normalnego, uczciwego życia, bo tylko wtedy działalność przestępczą będzie można trzymać pod jakąkolwiek kontrolą. Bohaterowie dokumentu nie mają złudzeń, że handel narkotykami da się całkowicie zlikwidować, bo zawsze znajdą się chętni na szybki i łatwy zarobek, jednak podniesienie poziomu życia w danej społeczności może sprawić, że więcej osób nie będzie się na to decydować. W sumie w wątku tym zabrakło mi trochę jakiejkolwiek analizy tego, skąd w ogóle bierze się popyt na narkotyki, bo to kolejna ważna kwestia. Ludzie sięgają przecież po nie z najróżniejszych powodów, nie tylko czysto rozrywkowych. W serialu w ogóle też nie został poruszony pomysł legalizacji, a przynajmniej depenalizacji posiadania narkotyków, co byłoby o tyle zasadne, że po pierwsze, potencjalnie mogłoby to bardzo ułatwić sprawę walki z przestępcami, po drugie całkiem niedaleko, bo w Portugalii, wprowadzane są podobne rozwiązania i generalnie się sprawdzają. Spokojnie można by więc zahaczyć o ten temat.

Drugim bardzo interesującym wątkiem była kwestia samorządności. Z serialu dość jasno wynika, że rządzący od jakiegoś czasu La Lineą burmistrz Franco jest człowiekiem, który dobrze rozumie problemy miasta i rzeczywiście chce je rozwiązać. Jest tu z jednej strony fajne podkreślenie tego, że lokalne władze, jeśli sensowne, mogą naprawdę zdziałać dużo dobrego, tym bardziej, że o wiele lepiej rozumieją wyzwania, przed którymi stoi miejsce, którym rządzą, z drugiej strony podnoszące na duchu jest to, że mieszkańcy są w stanie docenić starania decydentów. Zwłaszcza gdy ci traktują ich poważnie i z nimi rozmawiają oraz ciężko pracują na ich rzecz. Jednocześnie jednak nikt tu nie zapomina o tym, że niektóre problemy są tak duże, że nie obejdzie się bez pomocy rządu centralnego, tyle że współpraca z nim bywa kolejnym wyzwaniem i najeżona jest przeszkodami. Swoją drogą myślę, że całkiem ciekawie by było, gdyby twórcy jakkolwiek wspomnieli o jeszcze wyższym poziomie, czyli Unii Europejskiej. Wszak narkotyki, które przestępcy szmuglują przez La Lineę nie zostają tylko w Hiszpanii, ale rozchodzą się po wszystkich krajach Wspólnoty. A zatem powinien to być wspólny problem wszystkich członków UE.

La Linea: W cieniu narkobiznesu to zatem całkiem udany serial, w którym jednak spokojnie pewne wątki można by w ciekawy sposób rozwinąć. Dostarcza on mimo wszystko sporo ciekawych informacji, więc jeśli ktoś chce zacząć się interesować tematem narkotyków i walki z nimi, to seans tych czterech krótkich odcinków może być niezłym początkiem.

Atuty

  • Sporo ciekawych, czasem nieoczywistych obserwacji

Wady

  • Niektóre wątki zdecydowanie mogłyby być bardziej pogłębione

Serwis Netflix nie zwalnia tempa jeśli chodzi o produkcje dokumentalne. La Linea: W cieniu narkobiznesu nie jest może najlepszą z nich, ale wstydu twórcom nie przyniesie.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper