Hyde Park. Gra, w której doszliście do końcowego bossa/lokacji i nigdy nie ukończyliście?

Hyde Park. Gra, w której doszliście do końcowego bossa/lokacji i nigdy nie ukończyliście?

Roger Żochowski | 23.03.2019, 19:28

Pewnie część z Was nie raz miała taka sytuację, gdy doszła do samego końca gry i zacięła się na końcowym bossie, zagadce, lokacji, dungeonie. Albo po prostu odłożyła grę na później i już nigdy jej nie ukończyła. Dziś wspominamy właśnie takie niedokończone tytuły. 

Roger: W minionym miesiącu nie miałem dosłownie minuty wolnego czasu. Narodziny córki zgrały się z końcówką PSX Extreme oraz wysypem hitów, na które czekałem. DMC 5, Dirt 2, Sekiro, nowe Metro, Ace Combat 7, Anthem, Kingdom Hearts 3 - efekt jest taki, że wszystkie te gry solidnie rozgrzebałem, ale części nie ukończyłem. Całe szczęście kwiecień zapowiada się dość skromnie, bo jedyną większą premierą jest Days Gone. Będzie więc czas, by nadrobić zaległości, w przerwach od usypiania dzieciaków i zmieniania pieluch. Zostaje granie po nocach i tryb zombie od rana, ale czego się nie robi dla pasji. Najgorsze, że jak człowiek gra do 4, to widząc, że wstaje o 7 stwierdza, iż nie opłaca się już przecież iść spać. I gra dalej. A zdycha potem cały dzień plując sobie w brodę, że o tej 4 się na chwilę nie położył.

Dalsza część tekstu pod wideo

Próbowałem się przekonać do Battle Royale, pograłem sporo w Fortnite, PUBGa i Apex Legends. Wiem już jedno. To nie dla mnie. Nie hejtuje ludzi, którzy spędzają w tych grach setki godzin, każdy niech sam wybiera jakie tytuły go kręcą, ale ja po prostu odpadam. Wolę singlowe produkcje, eRPeGi na 200 godzin a nawet samograje niż bieganie setki razy po tej samej mapie. Jestem chyba na to za stary a na siłę nie mam zamiaru się zmuszać do tego co modne, bo jak wspomniałem wyżej - czas nie jest z gumy, a ja mam go teraz znacznie mniej. 

Pytanie tygodnia: U mnie problemem jest to, że jeśli nie recenzuję gry, to zanim podejdę do ostatniej lokacji/bossa muszę ją wymasterować. Zakończenie chcę po prostu obejrzeć, gdy już wyczyszczę to co jest do wyczyszczenia. I tu zaczynają się schody, bo przez takie działanie często zastawiam daną grę i już do niej nie wracam, bo nie mam czasu, bo wjechały inne tytuły, bo nie chce mi się przypominać klawiszologii. Na liście gier, w których jestem przy końcu i kiedyś zamierzam je zamknąć są chociażby GTA V (tak, nie przecierajcie oczu), Horizon Zero Dawn czy Metal Gear Solid V. Inny przypadek to Mad Max - mam tutaj wymasterowany praktycznie każdy region, jednak przez bug nie mogłem wyczyścić jednej z baz - nie zaliczało po prostu aktywności, które wykonywałem (niszczenie boilerów - zawsze brakowało jednego, choć niszczyłem wszystkie). Kolejne aktualizacje nic z tym nie robiły, a ja bardzo chciałem wbić platynę. W końcu po miesiącach wyczekiwania zrezygnowałem i nawet nie wiem czy błąd został naprawiony, bo grę odinstalowałem z dysku.


Musiol: Nie wiem, czy się zestarzałem, czy mnie życie zmęczyło, ale pierwszy raz w swoim zawodowym życiu czekałem wyjątkowo mocno na GDC. Technologiczne nowości, zwłaszcza w grach, interesują mnie chwilowo bardziej niż same gry (może to kwestia tego, że ogrywam albo średniaki, albo kompletne crapy). NVIDIA skupiła się na raytracingu, AMD na open source'owych rozwiązaniach, Google pokazało swoją platformę do gier, a gdzieś pomiędzy tym przewijały się zapowiedzi gier.

Tematowi Google'a poświęcę osobny tekst, więc skupię się na wojence, jaka ostatnimi czasy rozdziera Sieć. Zwolennicy Steama ścierają się z entuzjastami sklepu Epica. Pierwsi są źli za odbieranie im gier, drudzy uważają, że EGS pozwoli coś zmienić i utrze nosa Valve. Trzeba przyznać, że druga grupa jest zabawna w swoich argumentach, a podejście "cokolwiek Valve nie robi, to dzięki EGS" jest nad wyraz dziecinne i naiwne. Dobrze, że coś się dzieje. Ile można oglądać sprzeczki na linii Intel vs AMD czy AMD vs NVIDIA.

I jeszcze o grach. Zaczynający w branży z reguły startują od recenzowania crapów lub niechcianych indyków, by z biegiem czasu (w teorii) awansować do sprawdzenia czegoś lepszego. Ja chyba zatoczyłem koło życia, bo ostatnio sprawdzam tylko takie gry. Kto zgadnie, jakiego crapa szykuję recenzję, dostanie wirtualnego cukierka.

Pytanie tygodnia: Wiem, że nie lubicie takich odpowiedzi, ale w tym przypadku nie mam takiej gry. Staram się z zasady nie porzucać gier i nawet jeśli mnie męczą, to wracam do nich po przerwie. Jeśli już dojdę do ostatniego bossa, to żal porzucać grę.


Enkidou: Ten tydzień upłynął mi całkowicie pod znakiem Sekiro: żyłem tą grą i oddychałem tą grą, ale nie żałuję. Gdy dojdzie do podsumowywania tej generacji, przypuszczam, że znajdzie się ona w moim najściślejszym top. Mam nadzieję, że ci z was, którzy już grają, mają podobne odczucia i bawią się tak samo dobrze jak ja. Pamiętajcie: nerwy na wodzy, zaciśnijcie zęby i ze wszystkim sobie poradzicie! Satysfakcja z pokonania kolejnych wyzwań działa jak narkotyk.

Przyznam jednak, że podczas ogrywania gry sam miałem chwilę zwątpienia. Gdy Ogr n-ty raz stosował na mnie swój chwyt, który pozbawia praktycznie całego paska energii (a w pewnym okolicznościach wyrzuca nas przepaść nie dając możliwości powrotu), ciśnienie skakało mi niemożebnie, czym w dłuższej perspektywie zapewne skróciłem sobie trochę pobyt na tym łez padole. Potrafiłem się uporać za pierwszym razem z Logariusami i innymi Ebrietasami, a teraz jeden z początkowych bossów (czy to jest w ogóle boss!?) wycierał mną glebę (dosłownie). Ulżyło mi, gdy poczytałem opinie na forach i pooglądałem streamy - w swej udręce nie byłem sam.

Co tam jeszcze? Zabierając się za Sekiro musiałem odstawić na bok Etrian Odyssey IV. Pomijając tak oczywiste kwestie jak turowy system walki, w gruncie rzeczy ten dungeon crawlerowy cykl Atlusa na pewnym poziomie ma wiele wspólnego z tytułami From/Miyazakiego: wymagający, ale nie sztucznie zawyżony stopień trudności, ciągła walka z całym światem, wynikającego z tego poczucie zagrożenia, minimalistyczna narracja, tajemnica itd. Polecam więc fanom formuły Soulsborne otwartym na nowe doświadczenia, ale więcej o Etrianie napiszę może przy innej okazji. Udanego weekendu!

Pytanie tygodnia: Przyznam, że nie kojarzę zbyt wielu takich przypadków, choć chyba np. w NES-owym Darkwing Duck poległem na ostatnim bossie. Nie była to specjalnie trudna gra, ale niestety pożyczona, więc nie miałem później okazji podjąć kolejnych prób. Strasznie mnie to wtedy zirytowało. Generalnie jednak staram się kończyć każdą grę, którą zacząłem, nawet jeśli ma to trwać miesiącami.


Person: Wielkimi krokami zbliża się moment mojej wyprowadzki i coraz bardziej się zastanawiam jak sobie urządzić jakiś kącik do grania czy może przeznaczyć na to jeden z dwóch małych pokoi, choć wersja z hc roomem jest mało prawdopodobna ,wszystko wskazuje, że urządzę sobie kąt w dużym pokoju i zapewne też z czasem będę chciał przenieść granie w elita z ekranu monitora na tv ale z małym haczykiem tak przenieść by komputer stał w innym miejscu niż sam telewizor plus do tego fotel dedykowany do grania w elita oczywiście DIY, oczywiście nie można zapomnieć o dźwięku i w planach ma już zakup jakiegoś prostego zestawu kina domowego z dźwiękiem przestrzennym choć wiadomo nie od razu  lecz z czasem będę sobie klecił swój kącik rozrywkowy.      

Pytanie tygodnia: Ta grą  jest bioshock Infinite zatrzymałem się na ostatnim bossie i już nie ukończyłem głównie czas ale też jakoś nie mogłem tej walki przebrnąć i odpuściłem, ostatnio jak nie miałem ps4 spróbowałem odnowa ale to nie było już to samo i całkowicie zrezygnowałem z przechodzenia.

Rayos: Znowu próbuje swoich sił w gamedev, znowu zaprojektowałem sobie gierkę. Znowu pewnie będę się jarał projektem przez tydzień, dwa a potem wywalę do kosza albo zarchiwizuję, nigdy nie kończąc. Ale może tym razem będzie inaczej? Wyjątkowo zaprojektowałem w końcu grę na miarę moich możliwości, możliwie prostą w założeniach, łatwą do zrobienia. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, póki co zrobiłem szybko prototyp no i to może się udać, jeśli tylko nie będę starał się dodawać zbyt wiele rzeczy na raz.

 

New 2DS XL jest fantastyczny. Nie żałuję, że kupiłem konsolkę z tej rodziny po raz trzeci, świetny sprzęt. Pykam obecnie w Bravely Default, kto nie grał ten trąba. Fantastyczny soundtrack, znakomity gameplay i póki co całkiem przyjemna fabuła. Obecnie co prawda głównie trzymam konsolkę w sleep, by rozbudowywać miasteczko, no ale - w wolnej chwili chętnie siadam i pykam sobie. A w kolejce jeszcze kilka innych ciekawych gier, które jakoś mnie ominęły jak jeszcze miałem klasycznego 3DSa tudzież N3DS. Ogólnie jakoś tak ostatnio mi trochę przyjemniej. Przyszły mi regały z IKEA do złożenia w niedzielę. Raz dwa zmontowałem nowe meble i zapełniłem planszówkami, które w końcu nie muszą leżeć w pudłach. Aż przyjemniej teraz się wchodzi do mieszkania, kiedy w salonie widzi się coś własnego. No i teraz przynajmniej w te gierki można grać :) 

Miałem drobną przerwę od pisania tekstów i czuję, że ta przerwa dobrze mi zrobiła. Przyjemniej mi się pisało ostatni wpis na blogaska i nawet ten wpis tutaj o, co właśnie czytacie, napisałem bez przymusu (Sorry Roger, grożenie tu się na nic nie zdało, bo i tak chciałem napisać do HP!). Czy to oznacza, że będzie mnie znowu więcej na PPE? Pewnie nie. Ale może częściej niż raz do roku coś tu napiszę od siebie ;) A dziś jadziem w góry, zaczyna się robić ciepło, więc trzeba korzystać. W momencie w którym to czytacie, ja pewnie będę sobie jadł kanapeczkę z pasztetem i popijał herbatą z termosa w drodze na Turbacz. Hej!

Pytanie tygodnia: Jak już dochodzę do końca gry, to ją po prostu kończę. Nie przypominam sobie bym jakąkolwiek grę odłożył na samym końcu. Irracjonalne by to było :) 

e :-)


Rozbo: The Division 2! Siedzę w nim po uszy! Często mówi się, że gry Ubisoftu są masówką robioną pod kątem jak najwyższej sprzedaży. Z pewnością druga część Dywizji jest produktem masowym, ale takim, który na ołtarzu egalitarnej rozrywki nie poświęca jakości. Wręcz przeciwnie – jakość tego looter shootera powinna być wyznacznikiem przyszłych produkcji ochrzczonych mianem gier jako usługi. Ostatnio dobiegła nas informacja, że Anthem – gra  wydana w zasadzie bez zawartości oraz w mocno wątpliwym technicznie stanie – przyniósł ze swojej sprzedaży porządny zysk dla Electronic Arts. Mam jednak nadzieję, że długoterminowo produkcja BioWare odbije się wydawcy czkawką, zaś Ubisoft będzie czerpał profity z długoterminowego zaangażowania graczy w The Division 2. Tak, należy im się. Ubi oraz studio developerskie Massive Entertainment (i inne współodpowiedzialne za grę) po prostu na to zasługują.

Z innych spraw – rzadko się udzielam, ale oczywiście nie oznacza to, że o Was zapomniałem  :-). Czasu niewiele na publicystykę, ale przyznam Wam szczerze, że tęsknię za weekendowymi Tematami Tygodnia, dyskusjami z użytkownikami portalu oraz ogólną atmosferą PPE. Na wpół wprawdzie toksyczną, ale na wpół emanującą wspaniałą pasją. To wybuchowa mieszanka, ale jakże interesująca!

Pytanie tygodnia: Najgorsza rzecz jaka przydarzyła mi się w mojej growej karierze miała miejsce jeszcze na PC. Baldur’s Gate – kilkadziesiąt godzin utopionych we wspaniałym świecie, emocjonujących questach, dramatycznych starciach oraz poznawaniu towarzyszy z drużyny. I wtedy - dosłownie przed wejściem do sali, gdzie czekał ostatni boss, brzydki gnojek w charakterystycznej zbroi i hełmie, którego imienia już nie pamiętam, ale który zawsze wydawał mi się dość groteskowy – mój komp postanawia kopnąć w kalendarz. Permanentny zgon! Twardy dysk wraz zapisanymi danymi do wyrzucenia, a ja pogrążony w rozpaczy. Nigdy nie skończyłem przez to Wrót Baldura i ten moment był jedną z głównych przyczyn, dla których przerzuciłem się potem niemal całkowicie na konsole.     

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper