Burmistrz Kingstown – wywiad z Laurą Benanti i Hugh Dillonem. „Mam obsesję na punkcie tych aktorów”

Burmistrz Kingstown – wywiad z Laurą Benanti i Hugh Dillonem. „Mam obsesję na punkcie tych aktorów”

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 08:00

Dwa miesiące temu przywitaliśmy się ponownie z Mike'iem McLuskym i resztą ekipy Kingstown. Nie było to przyjemne spotkanie po latach, a brutalne przypomnienie, że w Kingstown nikt nie jest bezpieczny, nawet jego burmistrz. Z tej okazji, udało nam się porozmawiać z wcielającą się w Cindy Stephens Laurą Belanti oraz twórcą „Burmistrza Kingstown” i serialowym detektywem Ianem Fergusonem, Hugh Dillonem. Co takiego opowiedzieli nam o nowym sezonie, genezie miasta i swoich planach na przyszłość? Zapraszamy do lektury.

Piotrek Kamiński: Laura, proszę, powiedz nam, kim jesteś, kim jest Cindy w tym nowym sezonie?

Dalsza część tekstu pod wideo

Laura Benanti: Cindy to samotna matka trójki dzieci, która przeprowadza się do Kingstown, gdzie wszyscy albo mieszkają albo powinni mieszkać w więzieniach. Przyjmuje posadę, która w jej mniemaniu powinna być świetną opcją – elastyczne godziny, dużo benefitów. Stara się ruszyć dalej ze swoim życiem i stworzyć bezpieczne środowisko dla siebie i dzieci. I wiesz co? Nie wszystko idzie po jej myśli...

Cindy w pracy
resize icon

Piotrek: Czy bardzo różni się od postaci, które zdarzało ci się grać do tej pory?

Laura: Tak, to zdecydowanie najbardziej wyjątkowa ze wszystkich moich ról i był to jeden z powodów dla których bardzo chciałam ją zagrać. Uważam, że wychodzenie ze swojej strefy komfortu jest bardzo ważne dla aktora. Często gram postacie komediowe i to z nich, głównie, jestem znana. No i granie totalnego twardziela to po prostu kupa dobrej zabawy, kiedy jest się kobietą.

Piotrek: Czy mógłbym podpytać cię o to, co Cindy sądzi o innych mieszkańcach Kingstown, jak układają się jej relacje z nimi?

Laura: Nie (śmiech).

Piotrek: Warto było spróbować. Hugh, prócz grania w serialu jesteś również jego współtwórcą. Powiedz, jak wpadłeś na tak szalony koncept jak całe miasto zależne od więziennictwa, z ekonomią opartą na zakładach karnych?

Hugh Dillon i Jeremy Renner
resize icon

Hugh Dillon: Dorastałem w miasteczku tego typu. Przy tym byłem też uzależniony od heroiny, od której uwolniłem się dwadzieścia lat temu. Moja rodzinna miejscowość mieściła dziewięć zakładów karnych. Dorastałem słuchając radia i oglądając telewizję. Kiedy wracałem ze szkoły, rodzice wciąż byli w pracy, więc mogłem oglądać i słuchać materiałów o najstraszniejszych zbrodniach, o seryjnych mordercach i tak dalej. Zastanawiałem się, co dzieje się z takimi ludźmi, kiedy zostaną złapani. Okazało się, że wywożą ich dosłownie dwie przecznice ode mnie. Tak więc, dla mnie, dorastanie w miasteczku więziennym w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych to było po prostu... życie. Codzienność. Zawsze kręciły mnie takie rzeczy jak pisanie i muzyka – cokolwiek, co pozwoliłoby mi się wyrwać z domu. Więc łapałem się wszystkiego, byle tylko uciec. To całkiem zabawne, że ostatecznie „wróciłem do domu” poprzez pisanie scenariuszy. Dwadzieścia lat temu, Taylor Sheridan uczył mnie aktorstwa. Pokazałem mu swój pomysł, a on stwierdził, że to świetna historia, że powinniśmy do niej przysiąść, przerobić na film albo serial. Więc zaczęliśmy działać i tak działamy do tej pory.

Piotrek: Niesamowita historia. A powiedz, ponieważ mam wrażenie, że poziom zagrożenia z sezonu na sezon tylko rośnie i rośnie, a nie da się chyba tak podnosić stawki w nieskończoność. Czy masz w głowie plan, jak ta historia ma się skończyć?

Hugh: Mówiąc krótko: tak. Każda historia którą tworzy Taylor i też każda, którą tworzę ja, jako scenarzysta, zazwyczaj zaczyna się od zadania sobie pytania, jak będzie wyglądało zakończenie. Dopiero wtedy zaczynamy dobudowywać do tego zakończenia całą resztę. Więc tak, wiem, jak to się wszystko skończy. Tak samo na poziomie poszczególnych sezonów. Tydzień po skończeniu prac na planie trzeciego sezonu zadzwoniłem do Rennera (Jeremiego – przyp. red.) i powiedziałem mu, że chyba wiem już, jak skończymy czwarty. Złapał się za głowę i zasugerował, że powinienem zrobić sobie wakacje, ale nic na to nie poradzę – jestem pracoholikiem. Mam obsesję na punkcie tych aktorów, tego świata i wszystkiego, co tu stworzyliśmy. Na punkcie tej szansy, którą dał mi Taylor Sheridan. Nic w całym moim życiu nie może się z tym równać. Tak. Mam zakończenie. Taylor miał zakończenie piętnaście lat temu i zamierzamy do niego dotrzeć.

Piotrek: Gdybyście mieli opisać czwarty sezon serialu jednym słowem, to co by to było?

Hugh: Prowokacyjny.

Laura: Ja powiedziałabym „prowokaCindy”.

Hugh: Jest hipnotyzujący. Nie będziesz mógł się oderwać.

Piotrek: Dzięki serdeczne za rozmowę.

Finał czwartego sezonu „Burmistrza Kingstown” można będzie sprawdzić już jutro na SkyShowtime.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper